Tydzień Weganizmu (klik) dobiegł końca, jako wydarzenie pełne licznych
imprez, akcji ulicznych, wykładów i pokazów. U mnie nadal trwa. Bardzo
się cieszę, że weganizm zatacza coraz większe kręgi, powstaje coraz
więcej wegańskich knajp, sklepów, blogów, dzięki którym ludzie zaczynają
wierzyć, że można żyć wegańsko.
19.04 w Vege Mieście w Warszawie odbyły się "Potyczki Kulinarne" blogerów, w
których również uczestniczyłam jako gotująca :) Niełatwe warunki w
nieklimatyzowanej sali bez okien, tłum patrzący na ręce, stres i ogromny
gar ciasta naleśnikowego, którego nie udało mi się wymieszać
idealnie i które cały czas wydawało się za gęste...
Wbrew przeciwnościom, udało mi się usmażyć ok 40 naleśników, dzięki
pomocy córci, męża- mistrza w podrzucaniu naleśników :), wsparciu
mentalnym Uli, atmosferze zapewnionej przez organizatorów i ciepłym
gestom przybyłych.
Dostałam 2 torby wykonane przez czytelniczkę mojego bloga,
specjalnie dla mnie, z logo sojaturobie.pl, piękny gest, jestem
wzruszona do tej pory :) Koniecznie zajrzyjcie na stronę (klik) i profil
Izy (klik), która również dołożyła swoją cegiełkę do nagród w konkursie
Empatii.
Oprócz mnie, gotowali również: Magda z I can't believe it's vegan,
Ela z Weganizm Udomowiony, Kornel z Vegański Svemir i autorka bloga
Smakoszki Jaroszki. Bardzo się cieszę, że poznałam Magdę, legendę
polskiej wegańskiej blogosfery, której uśmiech nie schodzi z twarzy :) i która tworzyła ze swoim facetem fajny, zgrany team,
Elę pełną ciepłej energii, żałuję, że nie udało mi się porozmawiać z
pozostałymi blogerami, ponieważ zostaliśmy podzieleni na piętra...
Fajnie było też spotkać znowu szefostwo Empatii, Karolinę z bloga
Temperature i sympatyczną Martę ze sklepu z wegańskimi kosmetykami Sweet Piggy.
Magda przygotowała kofty z tofu, Ela chili sin carne, Svemir ciasto
raw, a Smakoszki Jaroszki kaszę i warzywa w indyjskich klimatach oraz
sałatkę z rukoli, u mnie były wegańskie naleśniki z kremem daktylowo-
migdałowym. Naleśniki wygrały, bardzo dziękuję za głosy. Nie pojechałam
na potyczki dla rywalizacji, chciałam dołożyć własną cegiełkę do
wydarzenia, poznać fajnych ludzi, zmierzyć się z własnym stresem,
aczkolwiek wygrana bardzo ucieszyła córeczkę, która zmorzona wydawaniem
kremu, przespała ogłoszenie wyników...
Wróciłam nakarmiona pozytywną energią, z siatką wegańskich kosmetyków i spożywki, dziękuję :)
Naleśniki bez jajek nie są trudną rzeczą, wychodzą smaczne,
elastyczne i nie rozrywają się przy przekładaniu. Robię je najczęściej z
dodatkiem mąki ryżowej, można też użyć owsianej lub po prostu - jak
radzą dziewczyny z forum Wegedzieciak - zmielić płatki w młynku do kawy.
Robiłam różne wersje naleśników i te z mąką ryżową odpowiadają mi
najbardziej i takie robię najczęściej. W wersji klasycznej mąka pszenna
(mieszam pół na pół razową i typ 650) oraz mleko roślinne i woda.
Możecie zrobić na samym mleku, jednak osobiście wolę domieszać wodę.
Ciasta nigdy nie słodzę, wolę je wytrawne, nadaje się zarówno do
słodkich mas jak i wytrawnych. Niezbędna jest też patelnia teflonowa, na
ceramicznej niestety przywierają.
Składniki
(na ok 15 sztuk)
3 szklanki mąki pszennej (u mnie pół na pół razowa i typ 650)
1/2 szklanki mąki z brązowego ryżu
ok
5 szklanek mleka sojowego (z ryżowym też wyjdą) i wody (u mnie przewaga
mleka- 3 szklanki i ok 2 szklanek wody, ale możecie zrobić na samym
mleku)
płaska łyżka soli
olej
Wykonanie
W
misce mieszam mąki i sól, dolewam mleko i energicznie mieszam do
uzyskania jednolitego ciasta bez grudek (mikser zrobi to oczywiście
lepiej), dolewam wodę (możecie na początek dolać szklankę, a potem
uzupełnić płyn) oraz 2-3 łyżki oleju, mieszam. Ciasto może się wydawać
za rzadkie, ale po odstaniu nabierze odpowiedniej konsystencji.
Odstawiam na ok 30 minut do lodówki. W zależności od tego jakich mąk
użyliście- dolewacie odpowiednią ilość wody, tak by ciasto swobodnie
spływało z chochli i dało się szybko swobodnie rozprowadzić po patelni. Ilość dodanego płynu uzależniona jest też od tego czy wolicie cieńsze czy grubsze placki, ja wolę te pierwsze.
Na
palniku rozgrzewam patelnię, wylewam odrobinę oleju, który rozprowadzam
ręcznikiem papierowym, pędzelkiem lub kromkę chleba. Wylewam porcję ciasta, manewrując patelnią tak by pokryło całą powierzchnię, trzymam na średnim
ogniu do czasu aż ciasto się zetnie, przekładam na drugą stronę i
trzymam chwilę do podpieczenia. Patelnię smaruję olejem co 2 - 3 sztuki,
warto też pamiętać, by co jakiś czas zamieszać masę w misce. Gotowe
placki wykładam na duży talerz, następnie smaruję przygotowanym
wcześniej farszem.
Na potyczkach przygotowałam krem daktylowo -
migdałowy, podobny do tego (klik), zmieniłam tylko proporcje: na
szklankę daktyli użyłam 2 szklanek migdałów, oprócz karobu i soli
dodałam też cynamon. Tym razem pokażę coś innego: wegańską masę
"krówkową".
Niewegańskie krówki robiłam wielokrotnie ze
śmietany, spróbowałam eksperymentu z mlekiem kokosowym, które wydało mi
się idealne do przygotowania masy, nie pomyliłam się! Bardzo pasuje do
naleśników, placków czy jako krem do ciast, polecam.
Składniki
3 szklanki mleka kokosowego
6 łyżek słodu ryżowego (lub więcej) lub innego (orkiszowy, syrop z agawy itp)
laska wanilii
spora szczypta soli
opcjonalnie
dowolne dodatki: mak, sezam, chlili, karob, cynamon itp, ja
dodałam karob, cynamon i szczyptę zmielonej chili
Wykonanie
Do
dość wysokiego garnka (musi być kilka razy wyższy od objętości mleka,
gdyż będzie się dość mocno pieniło) wlewam mleko, mieszam ze słodem,
wrzucam rozciętą wzdłuż laskę wanilii z uprzednio wyskrobanymi ziarnami
(również wrzuconymi do garnka), zagotowuję, zmniejszam płomień na jak
najmniejszy i gotuję przez ok 40 - 50 minut, do czasu aż masa zgęstnieje
na krem. Mieszam co jakiś czas. Masa początkowo będzie się
dość mocno pieniła i podnosiła, potem się uspokoi, zacznie zmieniać
kolor, zmniejszać objętość i gęstnieć na krem. Załamuję jej słodki smak
sporą szczyptą soli, dodatkowo można ją dosłodzić - jeśli lubicie
bardziej słodkie kremy i zdecydować czy warto domieszać dodatki. Ja
dodałam karob, cynamon i szczyptę chili. Część masy można rozrobić z mlekiem i zrobić polewę naleśnikową, dodatkowo poprószyć podprażonymi orzechami lub migdałami, w sezonie bardzo będą pasowały truskawki czy maliny. Smacznego :)
Muszę jeszcze napisać, że jadłam w Vege Mieście genialną tartę raw limonkowo - cytrynową, a następnego dnia odwiedziłam sławetne Krowarzywa i wypróbowałam niemal wszystkich burgerów (oprócz warzywex'a) i wszelkich możliwych sosów, wszystko pyszne, obsługa trochę spowolniona, ale trzymam kciuki! Jednak największą niespodzianką było dla mnie spotkanie Svemira, który tam pracuje :) Mogliśmy na spokojnie zamienić kilka słów, a Kornel obiecał, że wstawi na blog ciasto raw, które na potyczkach zachwalało wiele osób.
jesień,
na słodko bez cukru,
naleśniki,
śniadanie,
wydarzenia,
zima,
Oceń przepis:
{[['
']]}