Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia indyjska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia indyjska. Pokaż wszystkie posty

16 lipca 2013

Dhal z cukinią i fasolką szparagową oraz mizeria musztardowa

Dhal wiosenny już był (klik), pora na letnią propozycję.
Często przygotowuję tę potrawę z młodą cukinią i świeżymi pomidorami, do tego inne dodatki: szpinak, pieczarki, papryka... tym razem dorzuciłam fasolkę szparagową oraz kilka baldachów kwitnącego kopru, uwielbiam jego zapach i aromat. Przy okazji, chciałam Wam przypomnieć letni bigos z udziałem tych kwiatów (klik).
Wracając do dhalu... ja go najczęściej przygotowuję w formie "gulaszu", który można zjeść z ryżem, kaszą czy kromką chleba, ale jeśli zwiększycie ilość pomidorów - do 1 i 1/2 kg czy nawet do 2 kg - możecie z podanych składników przyrządzić zupę w indyjskim klimacie, wypełnioną sezonowymi świeżymi warzywami. Tymczasem wersja bardziej treściwa :)
Jeśli nie macie kwitnącego kopru lub nie chcecie go użyć - po prostu pomińcie ten składnik.


Składniki
(dla 3-4 osób na 2 dni)
1 i 1/2 szklanki czerwonej soczewicy
2 małe młode cukinie lub 1 średnia
ok 300 g fasolki szparagowej
3 duże pomidory
czubata łyżeczka mieszanki curry
płaska łyżeczka zmielonego kuminu
płaska łyżeczka zmielonych nasion kolendry
czubata łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru
2 duże ząbki czosnku
6 większych baldachów kwitnącego kopru (opcja)
4 łyżki oleju
natka pietruszki lub kolendry 
sól


Wykonanie
Soczewicę moczę przez noc lub w ciągu dnia przez godzinę - dwie.
Pomidory zalewam wrzątkiem i odstawiam na kilkanaście minut, następnie obieram, miąższ kroję odrzucając drewniane środki.
W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam olej, wrzucam curry, kolendrę i kumin, prażę na niewielkim ogniu przez minutę. Dorzucam imbir, po chwili pokrojoną na kilkucentymetrowe kawałki fasolkę (z odciętymi końcówkami). Podgrzewam przez 2 - 3 minuty mieszając. Dodaję pokrojoną w niezbyt dużą kostkę cukinię, sypię niepełną płaską łyżkę soli (dzięki niej - cukinia puści soki), po chwili dodaję pomidory, mieszam, kładę pokrywkę i duszę przez kilka minut. Gdy w garnku będzie widoczny sok, w którym da się ugotować ziarna - dorzucam przepłukaną soczewicę oraz dodaję kwiaty kopru, duszę na niewielkim ogniu z uchyloną pokrywką przez 10 minut. Po tym czasie zdejmuję pokrywkę i gotuję jeszcze przez 5 - 10 minut, sprawdzamy fasolkę szparagową czy jest odpowiednio miękka, a potrawa zrobi się odpowiednio gęsta.
Zjadamy z ryżem, kaszą lub kromką chleba, do tego sałatka lub surówka, u mnie były ogórki w musztardzie, robię je czasami do obiadu i często zabieram na spotkania przy grillu, warto przygotować je na kilka godzin przed konsumpcją.

Mizeria musztardowa
1 kg ogórków
2 małe cebule
3 - 4 czubate łyżeczki lubianej musztardy
4 łyżki oliwy
płaska łyżeczka soli
dowolna posiekana zielenina (ja lubię z koperkiem)
opcjonalnie spora szczypta pieprzu (tym razem dodałam ziołowy)


Wykonanie
Umyte i obrane ogórki kroję w plasterki, dodaję pokrojoną cienko cebulę (krążki, piórka, kostka - wedle uznania). W miseczce mieszam oliwę z musztardą (początkowo dodajcie 3 łyżeczki tej drugiej), dodaję do warzyw, sypię sól, porządnie mieszam, przykrywam i odstawiam na godzinę, dwie lub dłużej. Nie przejmujemy się początkową suchością sałatki, po odstaniu - ogórki puszczą sok. Po tym czasie, zdecydujcie , czy warto dodać więcej musztardy, a może innych przypraw? Ja dodatkowo dodaję koperek i nieco pieprzu. Smacznego :)
 





Oceń przepis:

12 czerwca 2013

Wiosenny dhal z botwinką i kalarepką

Uwielbiam ten czas, gdy z każdym kolejnym wiosennym dniem pojawiają się nowe warzywa i owoce. Będzie coraz lepiej :) Jednak również i w tym okresie nie zapominam o strączkach, raczej tych lżejszych, jak soczewica, cennym źródle białka roślinnego i składników mineralnych.
Dzisiaj zapraszam Was na wiosenne, smakowite danie w indyjskim klimacie z udziałem czerwonej soczewicy, kalarepki i botwinki.




Składniki
(jeśli zjadany z kaszą/ ryżem - dla 3 -4 osób na 2 dni)
2 małe kalarepki
500g młodych buraków z łodygami i liśćmi
1 i 1/2 szklanki czerwonej soczewicy
1/2 szklanki przecieru pomidorowego lub soku (lub więcej)
czubata łyżeczka curry
pełna łyżeczka zmielonych nasion kolendry
pełna łyżeczka zmielonego kuminu
łyżka imbiru startego na tarce o drobnych oczkach
czubata łyżeczka soli lub więcej
3 ząbki czosnku
4 łyżki oleju/ oliwy
sok z 1 limonki lub cytryny
garść natki pietruszki lub kolendry
dla wielbicieli bardziej ostrych smaków - można dodać chili
warto mieć pod ręką 1/2 szklanki delikatnego bulionu lub wody dla kontrolowania konsystencji

Wykonanie
Soczewicę zalewam wodą i moczę przez noc lub w ciągu dnia przynajmniej przez pół godziny, płuczę, zalewam 3 szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką przez 5 - 10 minut (jeśli moczyła się przez noc - 5 minut, jeśli krótko lub wcale - ok 10 minut). W tym czasie rozprawiam się z warzywami.
Na dużej patelni lub w szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam olej, wrzucam curry, kolendrę i kumin, prażę na niewielkim ogniu przez minutę, dodaję imbir, mieszam, po chwili obraną, pokrojoną w małą kostkę kalarepkę, podgrzewam mieszając przez 5 minut. Dodaję pokrojone wyszorowane nieobrane buraczki (średnie i mniejsze kroję na plasterki, większe kroję najpierw wzdłuż na pół) i podgrzewam przez ok 5 minut. Dodaję powoli soczewicę wraz z wodą w której się gotowała, czubatą łyżeczkę soli i gotuję przez 10 minut lub chwilę dłużej (sprawdzamy czy soczewica jest ugotowana), teraz wrzucam połowę pokrojonych łodyg botwinki (połowa ze względu na dziecko, które narzeka, gdy jest ich zbyt dużo), część można zarezerwować do posypania na końcu do gorącej potrawy - ja tak robię - przyjemnie chrupią :) Po kilku minutach wlewam przecier, wciskam przez praskę czosnek, wyciskam sok z limonki, dodaję połowę (jw) pokrojonych drobno liści botwinki. Mieszam, wyłączam gaz, sypię zarezerwowane na koniec łodygi i natkę.
Teraz ewentualnie dolewamy bulion do uzyskania lubianej konsystencji i dosmaczamy dodatkową porcją soli, zaostrzamy smak chili. Zjadamy z kaszą, ryżem lub pieczywem.



Oceń przepis:

4 czerwca 2013

Kofta z tofu w sosie pomidorowo- kokosowym

Wiem, że niektórzy czekają na sezonowe wiosenne dania, ale o tych koftach muszę Wam napisać.
Zachęcona pochwałami koft Magdy z I can't believe it's vegan na Potyczkach, postanowiłam odtworzyć je w domu. Trochę ryzykowanie (bo przecież z tofuuuuu!) przygotowałam je na imprezę z udziałem mięsożernych gości, licząc, że przypadną do gustu smakoszom kuchni indyjskiej, nie pomyliłam się! Są smaczne, sycące, a do tego proste i dość szybkie w wykonaniu.
Dzisiaj przedstawiam wersję w zmniejszonych proporcjach, w sam raz na obiad dla trzy - czteroosobowej rodziny, do tego kasza (polecam jęczmienną) lub ryż i sezonowa sałatka. Nie zapomnijcie o sosie, bez tego kofty się nie liczą! :)




Składniki
Kofty 
(na ok 15 niedużych sztuk)
300 g tofu naturalnego
średnia cebula
3 łyżki soku z cytryny
łyżeczka soli
czubata łyżeczka curry w proszku
po pół łyżeczki zmielonej kolendry i kuminu
opcjonalnie garść posiekanej natki pietruszki
5 pełnych łyżek mąki kukurydzianej
olej do smażenia

Sos
1 i 1/2 szklanki gęstego przecieru pomidorowego (passaty) lub soku
3/4 szklanki mleka kokosowego
3 łyżki oleju
czubata łyżeczka curry
czubata łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru
2 łyżki soku z limonki (cytryny) lub więcej
garść posiekanej natki pietruszki

Wykonanie
Tofu odciśnięte z nadmiaru wody w papierowych ręcznikach wstępnie rozgniatam widelcem, wrzucam do blendera i blenduję z sokiem z cytryny i pokrojoną dość drobno cebulą, dodaję przyprawy, miksuję chwilę. Mieszam z pokrojoną natką i mąką kukurydzianą. Z gotowej masy formuję niewielkie kulki zwilżonymi dłońmi, lekko spłaszczam, smażę na złoto z obu stron na rozgrzanym na patelni oleju, wykładam na papierowe ręczniki.
W niewielkim garnku rozgrzewam olej na sos, wrzucam curry, prażę na niedużym ogniu przez minutę, dodaję imbir, mieszam, wlewam przecier pomidorowy, podgrzewam przez kilka minut, dodaję mleko kokosowe, mieszam i wyłączam gaz. Przyprawiam sokiem z limonki, w zależności od stopnia przyprawienia przecieru, być może potrzebna będzie także sól. Posypuję posiekaną natką.
Jeśli danie będzie zjedzone zaraz po przygotowaniu, można przełożyć kofty do sosu, ale jeśli miałyby być konsumowane następnego dnia np. - warto i kofty i sos trzymać w oddzielnych naczyniach.





Oceń przepis:

30 września 2011

Curry dyniowo- buraczane

Curry w swojskim klimacie, sezonowe, z dodatkiem buraków, dyni i czerwonej soczewicy. Pyszne, aromatyczne, jesienne i rozgrzewające. Czego chcieć więcej przy tej szaro- burej pogodzie?

curry dyniowo- buraczane


Składniki
(dla 4 osób- jeśli z dodatkami typu ryż czy kasza- na 2 dni, jeśli bez- na 1)
4 mniejsze buraczki- ok 400g
1 kg dyni (obranej, z odrzuconym środkiem z włóknami i pestkami)
ok 1 kg bardzo dojrzałych pomidorów lub ok 1 l gęstego przecieru pomidorowego (passaty) lub duża puszka pomidorów
1 szklanka mleka kokosowego (bez dodatku mleka też będzie ok, choć nieco mniej aromatycznie, trzeba tylko wydłużyć czas gotowania warzyw w pomidorach i przyszykować szklankę bulionu, ewentualnie wody, gdyby w pewnym momencie okazało się, że warzyw jest za dużo w stosunku do sosu, bo zaczną się przypalać)
1/2 szklanki czerwonej soczewicy
czubata łyżeczka przyprawy curry
1 niepełna płaska łyżeczka zmielonego kuminu
1 niepełna płaska łyżeczka zmielonej kolendry
1 czubata łyżeczka startego na drobnej tarce korzenia imbiru
sól, pieprz
3 duże ząbki czosnku
4 łyżki oleju
opcjonalnie natka pietruszki

Wykonanie
Na początek soczewica: płuczę ją porządnie, zalewam wodą i moczę na czas przygotowania warzyw.
Dynię kroję w niezbyt dużą kostkę. Buraki po obraniu można pokroić w plasterki, półplasterki, drobną kostkę lub zetrzeć na tarce o grubych oczkach, ja pokroiłam w kostkę. Pomidory zalewam wrzątkiem, po ok 10 min wyrzucam na sitko, obieram, odrzucam drewniany środek, miąższ kroję jakkolwiek.
W szerokim garnku o grubym dnie rozgrzewam olej/ oliwę, dodaję curry, kumin i kolendrę i smażę na wolnym ogniu minutę, dodaję imbir, mieszam i wrzucam dynię z burakami, smażę kilka minut mieszając by warzywa się nie przypaliły i wciągnęły aromat przypraw.
Dodaję pomidory, wrzucam czubatą łyżeczkę soli i gotuję na wolnym ogniu pod przykryciem ok 20 min, po 10 min dodaję odsączoną z wody soczewicę.
Teraz dolewam mleko kokosowe i już bez przykrycia gotuję jeszcze ok 20 min (+/-)- trzeba sprawdzać miękkość warzyw, dużo zależy od tego- jak je pokroiliście i z jaką odmianą macie do czynienia i jaką konsystencję lubicie- luźniejszą czy bardziej "spiętą" ;). Na koniec wciskam przeciśnięty przez praskę czosnek i garść posiekanej natki, mieszam i wyłączam gaz. Smakujemy i dosmaczamy, ja dodałam jeszcze sporą szczyptę soli i pieprzu. Zjadamy z kaszą, ryżem, ziemniakami lub kromką chleba.



Oceń przepis:

1 lutego 2011

Curry z topinambura i szpinaku

Topinambury posadziłam u siebie po skonsumowaniu kilku maleńkich bulw, które zachwyciły mnie swym smakiem. W przeciągu kilku dni pojawiły się zielone łodygi, które odważnie pięły się w górę dochodząc nawet do ok 4 metrów wysokości. Musiałam je w trakcie podwiązywać by wichury nie zniszczyły mojej cennej uprawy. Kwitły bardzo późno (październik- listopad) małymi żółtymi kwiatkami. Poucinałam, a raczej porąbałam łodygi, wczesną zimą wykopałam bulwy. Przyznam, że topinambury okazały się dla mnie niezwykle imponujące, z tak małych sadzeniaków wyrosły ogromne łodygi, a pod ziemią bulwy rozmnożyły się i rozprzestrzeniły również bardzo ekspansywnie. Bulwa- matka rozwinęła korzeń, z którego rozmnożyły się dłuższe pędy, a na ich końcach urodziły nowe warzywa. To co mnie zadziwiło w pozytywny sposób, innym amatorom tego warzywa może przysporzyć kłopotów. Sadzenie topinambura musi się więc odbywać w sposób przemyślany, ze względu na wysokość zieleniny i ekspansywny rozrost korzeni, trzeba mu znaleźć w miarę odosobnione miejsce by nie zagłuszył innych upraw.

bulwy topinambura

Bulwy wykopałam wczesną zimą, wrzucałam je do dużego wiadra przesypując ziemią, następnie wiaderko włożyłam do wykopanego dołu i przykryłam gałęziami świerków, tak zimują. Polecam ten sposób przechowywania nie tylko tych, ale i innych korzeni, cały czas są jak świeżo wykopane.
Kulinarnie topinambur nieco mnie rozczarował, okazało się, że nie jest tak łatwy i przyjemny jak mi się wydawało. Pogryzany na surowo- owszem- ale w niewielkiej ilości i raczej te mniejsze sztuki, są smaczniejsze. W surówkach i sałatkach na surowo nie bardzo mi odpowiada, ani tarkowany ani krojony. Pieczony okazał się paskudny, prawdopodonie wynika to z braku mojej wiedzy, bulwy piekłam wyszorowane bez obierania, wysmarowane oliwą z dodatkiem solidnej dawki czosnku i posolone, nie polecam! Być może należy je najpierw podgotować, nie wiem gdzie tkwił błąd. Za to odkryłam, że frytki z topinambura choć nienajzdrowsze, to całkiem smakowite są :). Dzisiaj danie obiadowe- curry ze szpinakiem- strzał w dziesiątkę i pojawiło się światełko w tunelu, że topinambury mogą być jednak smaczne :)
Jeszcze jedna ważna uwaga, topinambury ze względu na zawartość inuliny mogą powodować reakcje wiatropędne ;) ; czytałam o niwelowaniu tych niedogodności przez dodawanie do gotowania warzyw soku z cytryny i sody, niestety nie znam proporcji.

curry z topinamura i szpinaku

Składniki
(dla 3- 4 osób)
ok 700 g bulw topinambura
ok 400 g mrożonego szpinaku (jeśli świeży podwajamy ilość)
1 puszka mleko kokosowego
ok 1/2 szklanki bulionu warzywnego lub wody
2-3 łyżki soku z cytryny
4 łyżki oliwy/ oleju
po 1/2 łyżeczki zmielonej kolendru i kuminu
1 płaska łyżeczka garam masala
1 czubata łyżeczka przyprawy curry w proszku
ok 10 cm korzenia imbiru
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli

Wykonanie
Mrożony szpinak rozmrażam. Topinambury porządnie myję, ścinam wszelkie odnogi (w nich kumuluje się piach) i mamy kilka opcji do wyboru: obrać, oskrobać lub wyczyścić szczoteczką, ja wybrałam metodę szczoteczkową: ładnie i szyko się czyszczą i część skórki odchodzi. Kroję je następnie w kilkumilimetrowe kawałki, mieszam z sokiem z cytryny.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam kolendrę, kumin, curry i garam masalę, smażę na niewielkim ogniu przez kilka minut. Dorzucam starty na dronej tarce imbir, smażę chwilę i wrzucam topinambury, smażę mieszając ok 10 min, dolewam bulion i podgrzewam do wyparowania wody, sypię sól (proponuję najpierw dodać płaską łyżeczkę, potem można doprawić), dodaję mleko kokosowe (przed otworzeniem porządnie wstrząsnąć), mieszam, wrzucam odciśnięty z wody szpinak i trzymam na ogniu kilka minut. Na koniec wciskam przez praskę czosnek i wyłączam gaz. Gotowe, smacznego :)


Oceń przepis:

26 października 2010

Kokosowa kasza jaglana ze szpinakiem i pieczoną dynią

Taką kokosową kaszę ze szpinakiem robię dość często, jest to świetny patent na szybki, pyszny i wartościowy posiłek, to mój ulubiony sposób na jaglankę. Podstawową recepturą można się zabawić, zrobić bardziej płynną lub odparowując płyn- bardziej gęstą, wyjdzie wtedy świetny farsz do warzyw, makaronu czy naleśników, z podobnej kombinacji (chociaż bez mleka) można upiec pyszny pasztet (klik klik). Dzisiaj baza wzbogacona o pieczoną dynię. Taką kaszę zjada chętnie również moja siedmioletnia córa, choć w tym przypadku dynia niestety była wyskubywana :/




Składniki
(dla 4 osób)
200 g mrożonego szpinaku lub podwójna ilość świeżego
3/4 szklanki kaszy jaglanej
2 łyżki oleju/ oliwy
1 łyżeczka żółtej pasty curry lub przyprawa curry w proszku
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 puszka mleka kokosowego
1 duży ząbek czosnku
sól
kawałek pokrojonej w kostkę i wysmarowanej oliwą upieczonej dyni (polecam Butternut lub Hokkaido jeśli lubicie)

Wykonanie
Kaszę wrzucam na gęste sitko, przelewam wrzątkiem i płuczę, wrzucam do garnka, zalewam 1,5 szklanki wody, zagotowuję, zmniejszam gaz, dodaję ok 1/2 łyżeczki soli i gotuję do odparowania wody. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam pastę curry i rozcieram ją, dorzucam rozmrożony szpinak (jeśli świeży- drobno posiekany) i smażę parę minut mieszając. Zdejmuję na chwilę z ognia, dodaję mleko kokosowe (przed użyciem porządnie wstrząsnąć), kaszę, gałkę, przeciśnięty przez praskę czosnek, mieszam wszystko dokładnie (teraz trzeba doprawić, ja dodałam jeszcze kilka szczypt soli, ale można dodać również ulubione indyjskie przyprawy czy zaostrzyć smak pieprzem). Dodaję dynię i stawiam na ogień na kilka chwil by danie było ciepłe. Pycha, smacznego :)

Oceń przepis: