Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kasza jaglana. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kasza jaglana. Pokaż wszystkie posty

7 grudnia 2015

Prosty pasztet z porów

Jeden z najprostszych wegańskich pasztetów w moim wykonaniu, jeśli chodzi o czas przeznaczony na jego przygotowanie i składniki. Wystarczą pory, kasza jaglana i garstka niewymyślnych przypraw. By dodać mu nieco animuszu, można wierzch posypać kolorowym pieprzem, liśćmi laurowymi, pestkami dyni czy słonecznika lub zrobić mu ubranko z dodatkowego pora, co wyjaśniam na końcu wpisu.


Składniki
(na klasyczną keksówkę)
1 i 1/2 kg porów
szklanka kaszy jaglanej
2 duże ząbki czosnku
płaska łyżeczka startej gałki muszkatołowej
sól, pieprz
1/4 szklanki oleju

dodatkowo - na pelerynę porową - 1 grubszy por

Wykonanie
Z porów odrzucam kilka wierzchnich liści, białe i jasnozielone pokrojone części warzyw wrzucam do szerokiego garnka (pozostałe części porów zużyjcie do zup lub surówek), zalewam wodą - 3 i 1/2 szklanki, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką przez 10 minut. Po tym czasie, dodaję przelaną na sitku wrzątkiem i przepłukaną pod bieżącą wodą kaszę, mieszam i gotuję razem w tych samych warunkach również 10 minut. Następnie zamykam garnek i odstawiam na kilkanaście minut.
Teraz miksuję zawartość garnka na spójną masę dodając olej, wciskam przez praskę czosnek, przyprawiam solą (płaska łyżka lub wg uznania), pieprzem (łyżeczka) i niepełną płaską łyżeczkę startej gałki, przekładam do formy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównuję i piekę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C przez ok godzinę, aż wierzch się ładnie przypiecze. Wyciągam blaszkę z pieca od razu, ale sam pasztet wyciągamy z formy dopiero po całkowitym przestudzeniu i wtedy też możemy go przyozdobić liśćmi pora.

Z pora odrzucam pierwsze liście, odcinam korzeń. Liście przeznaczone do ozdoby wkładam do szerokiego garnka z osoloną, gotującą się wodą - tak jak makaron spaghetti - zanurzam trzymając za końce, po kilku chwilach wkładam całość i pilnując by były wszystkie zanurzone - gotuję przez ok 5 minut, przekładam na sitko i przelewam lodowatą wodą. Moje liście były bardzo szerokie, więc przecięłam je wzdłuż na pół.
Wykorzystuję tą samą blaszkę, w której piekłam pasztet. Smaruję ją delikatnie olejem i wykładam po całej długości liście pora, na przemian - grubsza strona na lewo, grubsza strona na prawo itd.



Wkładam pasztet tak samo jak się piekł - spieczoną stroną do góry, zamykam końcówkami liści i wkładam do lodówki na kilka godzin. Aby wydobyć pasztet z formy - zamykamy go od góry deską, od wracamy "do góry nogami" i zdejmujemy blachę.





Oceń przepis:

29 listopada 2015

Raffaello z kaszy jaglanej bez pieczenia

To jest jest jeden z tych przepisów, które miałam pokazać w swojej książce. Jednak zaczęły pojawiać się w sieci receptury na jaglane raffaello w postaci kulek i ciast, więc zrezygnuję z tego przepisu w wydaniu książkowym, bo bardzo bym chciała, by pojawiły się tam w miarę nowatorskie pomysły, o które - przy tak ogromnej ilości blogów - jest coraz trudniej, ale pokażę go tutaj.
Deser dla wielbicieli kokosowych smaków, potrójnie kokosowy, z użyciem kokosowego mleka, wiórków i oleju, prosty w wykonaniu, nie wymagający piekarnika.



Składniki
(na tortownicę o średnicy 22 cm)
masa
szklanka kaszy jaglanej
1 i 1/2 szklanki mleka kokosowego (lub pół na pół kokosowe z innym roślinnym)
2 szklanki wiórków kokosowych + duża garść do obsypania boków i wierzchu ze świeżo otwartej paczki
2 czubate łyżki zapachowego oleju kokosowego
laska wanilii (opcjonalnie)
8 łyżek dowolnego słodu lub według uznania

spód
(cienki, jeśli wolicie grubsze spody, użyjcie podwójnych proporcji)
szklanka orzechów laskowych lub migdałów
czubata łyżka suszonych żurawin
2 czubate łyżki oleju kokosowego rozpuszczonego do płynnej postaci
szczypta soli

Wykonanie
Składniki spodu mielę w blenderze do rozdrobnienia orzechów, wykładam do tortownicy wyłożonej papierem, rozprowadzam sprawiedliwie po całej powierzchni dość mocno dociskając tylną stroną łyżki, wkładam do zamrażarki na czas przygotowania masy.
Kaszę przelewam wrzątkiem na sitku, płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez kilka minut, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy, zamykam pokrywką i odstawiam na kilkanaście minut.
Po tym czasie, wlewając mleko miksuję na jak najbardziej gładki budyń. Dodaję zmiksowane w blenderze wiórki razem z laską wanilii, mieszam i słodzę, moim zdaniem 8 łyżek jest w sam raz, ale działajcie według własnych preferencji, na koniec mieszam z olejem kokosowym, masa powinna być jeszcze ciepła, więc olej sam się rozpuści. Wykładam na zastygnięty spód, wyrównuję i wkładam do lodówki na kilka godzin. Po wyjęciu z lodówki, wierzch i boki oprószam dodatkową porcją wiórków.



Oceń przepis:

26 listopada 2015

Wegańska jaglana kwaśna śmietana

Czasami brakuje mi w kuchni zamiennika śmietany.
Może nie do zup, bo te w znakomitej większości dają radę bez śmietany, ale są sosy, ostre potrawy, pieczone warzywa czy poczciwe ziemniaki w mundurkach, którym przydałby się taki śmietanowy twist.
Z łatwo dostępnych składników, w prosty sposób, ukręciłam wegańską śmietanę jaglaną, która świetnie zastępuje odzwierzęcą.
Ważna uwaga, o której rzadko piszę, choć często wrzucam przepisy z kaszą jaglaną: musi być ona"żółciutka" - jak ją przekornie nazywa mój mąż, bo to świadczy o jej świeżości oraz - o czym piszę przy każdym przepisie - trzeba ją obowiązkowo przelać na sitku wrzątkiem i przepłukać pod bieżącą wodą, inaczej zepsujemy każdą jaglaną potrawę. Dodatkowo - by nie nabrała gorszej jakości - przechowuję ją w zamykanym pojemniku w lodówce.





Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 i 1/4 szklanki mleka roślinnego niesłodzonego
1/4 szklanki oleju
sok z połowy dużej cytryny lub nieco więcej
sól

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na sitku i płuczę pod bieżącą wodą. Przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, sypię szczyptę soli, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez kilka minut, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam pokrywką i odstawiam na kilkanaście minut.
Powoli dolewając mleko miksuję jaglankę żyrafą na budyń, można to też zrobić w blenderze kielichowym. Dolewam olej miksując dalej, dosmaczam sokiem z cytryny - na początek z połówki i łyżeczką soli lub wedle uznania. Śmietanę warto pod przykryciem zostawić w ciepłym miejscu na noc, by naturalnie się dofermentowała, następnie przełożyć do zamykanego pojemnika / słoika i przechowywać w lodówce.



Oceń przepis:

23 listopada 2015

Kotlety z ciecierzycy i kaszy jaglanej

Ostatnio były surówki, a dzisiaj klasyka - kotlety - prosty i satysfakcjonujący obiad, powstały z połączenia kilku prostych składników.
Kotleciki nie wychodzą suche i nie potrzebują sosu, świetnym dodatkiem do nich będą buraczki na ciepło i któraś z surówek, spośród tych, które proponowałam w ostatnim wpisie (klik).



Składniki
(na ok 20 sztuk)
szklanka suchej ciecierzycy
pół szklanki kaszy jaglanej
1 większa cebula
3 czubate łyżki mąki z ciecierzycy (ważne - drobno mielonej!)
3 czubate łyżki sezamu
czubata łyżeczka słodkiej papryki w proszku (/zwykłej lub wędzonej)
łyżeczka suszonego majeranku
łyżeczka pieprzu ziołowego
łyżeczka zielonej kolendry
sól i szczypta mielonego pieprzu
dobrze jest mieć pod ręką garść natki pietruszki
2 łyżki oleju + dodatkowa ilość do smażenia kotletów



Wykonanie
Ciecierzycę moczę przez noc. 
W garnku, w którym będę przyrządzała masę, rozgrzewam dwie łyżki oleju, wrzucam pokrojoną cebulę, smażę przez kilka minut do zeszklenia. Dodaję zmieloną kolendrę i paprykę, mieszam. Dorzucam przepłukaną ciecierzycę, wlewam 4 szklanki wody, zagotowuję, zbieram pianę, która zbiera się na wierzchu, zmniejszam ogień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką.
Po ok 45 minutach gotowania, dodaję do garnka kaszę: przelaną na gęstym sitku wrzątkiem, następnie przepłukaną pod bieżącą wodą i gotuję całość jeszcze przez 10 minut. Po tym czasie wyłączam gaz, zamykam garnek pokrywką i zostawiam na kilkanaście minut.
Teraz tłukę masę tłuczkiem do ziemniaków, by ziarna ciecierzycy nieco się rozpadły, po lekkim przestudzeniu przyprawiam masę: solą (czubata łyżeczka), pieprzem ziołowym i zwykłym, dodaję majeranek, posiekaną natkę i sezam. Odstawiam do całkowitego przestudzenia.
Nie obawiajcie się, jeśli masa wyda się Wam za rzadka, moim zdaniem jest odpowiednia, by kotlety nie wyszły za suche, poza tym, zagęścimy ją jeszcze mąką, przy studzeniu również zgęstnieje.



Po przestudzeniu, dodaję do masy mąkę, porządnie mieszam. Zwilżonymi dłońmi wykładam na deskę/ talerz porcje masy, wstępnie formuję kotleciki (po 5 - 6 sztuk na raz). Na patelni rozgrzewam olej, przed wyłożeniem kotletów - trzeba je doformować (ponownie zwilżonymi dłońmi), jest to ważne nie tylko ze względów wizualnych, ale również, by kotlety trzymały formę.
Smażę na złoto z obu stron, wykładam na papierowe ręczniki.

Oceń przepis:

24 października 2015

Wegański ser z kaszy jaglanej

Na moim blogu pojawiło się już kilka serków: z migdałów (klik), z nerkowców (klik), z mleka sojowego (klik), a dzisiaj zapraszam Was na wersję jaglaną, która różni się od poprzednich nie tylko bazą, ale i konsystencją.
Formę krojoną uzyskałam, dzięki dodatkowi oleju kokosowego w wersji bezzapachowej. Utarło się przekonanie, że nierafinowany olej kokosowy to tylko i wyłącznie ten pachnący, tymczasem istnieje również bezzapachowy, w którym do wytrącenia zapachu kokosa, wykorzystano parę wodną. Takiego użyłam w tym przepisie i polecam w każdym innym tym osobom, którym ten zapach nie odpowiada.
Ilość dodanego oleju kokosowego będzie decydowała o formie Waszego sera. Jeśli pominiecie całkowicie jego dodatek, w zamian dodacie nieco więcej mleka i oleju rzepakowego, otrzymacie formę dipu, smarownej pasty, im więcej oleju kokosowego, tym konsystencja będzie bardziej zwarta, z możliwością uzyskania sera krojonego. Reszta jest kwestią przypraw, które są kluczowe dla uzyskania serowego smaku.




Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1/2 szklanki niesłodzonego mleka sojowego
1/4 szklanki oleju rzepakowego lub innego dowolnego neutralnego w smaku 
3 czubate łyżki nierafinowanego oleju kokosowego bezzapachowego
sól zwykła
spora szczypta soli wędzonej (opcjonalnie)
2 pełne łyżeczki jasnej pasty miso (im pasta ciemniejsza, tym oszczędniej nią dosmaczamy)
czubata łyżka nieaktywnych drożdży w płatkach

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na drobnym sitku, płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, dodaję niepełną płaską łyżeczkę soli, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez kilka minut, aż woda wyparuje, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam pokrywką i daję kaszy dojść przez 10 minut. Po tym czasie wlewając powoli najpierw mleko, potem olej rzepakowy miksuję ją żyrafą na gładką, budyniową masę. Jeśli chcecie uzyskać smarowną pastę, dolejcie więcej mleka i oleju, ja do gorącej jeszcze kaszy dodałam 3 czubate łyżki oleju kokosowego, który pod wpływem ciepła rozpuści się, a potem w lodówce ponownie zestali wpływając na krojoną formę sera. Porządnie mieszam, dodając płatki drożdżowe, miso i wędzoną sól. Po lekkim przestudzeniu, przełożyłam masę do małej miseczki wyłożonej folią spożywczą, porządnie docisnęłam zwilżonymi dłońmi i przełożyłam do lodówki na noc.




Oceń przepis:

3 kwietnia 2015

Pasztet z fasoli, z burakami i pieczarkami oraz czapą żurawinową

Jako małoletnia wegetarianka nie polubiłam się z pasztetami czy pastami fasolowymi, chociaż wielbiłam gulasze i zupy z dodatkiem tych strączków.
Potem odkryłam, że słaby punkt miksowanych fasolowych past i niemiły skrobiowy posmak tkwi w skórkach. Zachęcam Was do obrania ugotowanej fasoli lub przetarcia jej przez sito (to jest ten moment, kiedy żona prosi o pomoc męża lub odwrotnie), wpłynie to nie tylko na maślaną konsystencję past, ale również na smak.
Tym razem połączyłam fasolę z burakami i pieczarkami, ale całość, choć dobra, nie byłaby tym dobrem, jakim się ostatecznie stała, gdyby nie żurawina.
Z żurawiny przyrządziłam konfiturę, którą dosmaczyłam masę pasztetową i pokryłam wierzch upieczonego pasztetu, wspaniale przełamuje smak i efektownie wygląda. Należy użyć świeżej żurawiny (sezon jesienno - zimowy) lub mrożonej - własnej lub do kupienia w dużych marketach na dziale mrożonek, nie zastępujcie jej suszoną, bo to zupełnie inny produkt. 





Składniki
(na keksówkę o wymiarach 
2 szklanki suche fasoli
3/4 szklanki kaszy jaglanej
1/2 kg pieczarek
1/2 kg ugotowanych lub upieczonych buraków
po czubatej łyżeczce słodkiej papryki w proszku (zwykłej lub wędzonej), suszonego majeranku, lubczyku i cząbru
2 łyżki sosu sojowego
8 łyżek oleju
sól i pieprz do smaku
oraz
1 i 1/2 szklanki mrożonej lub świeżej żurawiny
sok wyciśnięty z 1 dużej pomarańczy
2 łyżki dowolnego słodu lub syropu z agawy

Wykonanie
Fasolę moczę przez noc, następnego dnia płuczę, zalewam czterema szklankami świeżej wody, zagotowuję, zbieram szum (pianę, która zbiera się na górze) i gotuję przez godzinę na małym ogniu pod uchyloną pokrywką. Po ok 40 minutach gotowania dodaję czubatą łyżeczkę soli. Po ugotowaniu przelewam ziarna zimną wodą i przecieram przez sito, by pozbyć się skórek, można też włączyć jakiś miły film i obrać fasolę ręcznie.
Na patelni rozgrzewam 4 łyżki oleju, wrzucam przepłukane i starte na tarce o grubych oczkach pieczarki, nakrywam pokrywką i podgrzewam przez ok 10 minut, w połowie mieszam. Dodaję kaszę jaglaną (wcześniej przelaną na drobnym sitku wrzątkiem i przepłukaną pod bieżącą wodą), sproszkowaną paprykę, zalewam 2 szklankami wody, sypię czubatą łyżeczkę soli i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką przez ok 10 minut. Po wyłączeniu gazu zostawiam pod przykryciem na kilka minut. Dodaję starte obrane buraki, roztarty w palcach cząber, majeranek i lubczyk, przyprawiam sosem sojowym. Po dokładnym wymieszaniu całości zdecydujcie, czym warto doprawić masę, dodatkową porcją ziół, soli czy odrobiną zmielonego pieprzu, powinna być nieco "przeprzyprawiona".



Zabieramy się za konfiturę. Przepłukaną żurawinę wrzucam do małego garnuszka, włączam gaz i podgrzewam, aż owoce zaczną się rozpadać i puszczą sok, można im trochę pomóc ugniatając łyżką. Wlewam sok pomarańczowy, słód i od czasu do czasu mieszając podgrzewam przez kilkanaście minut, aż masa zgęstnieje.  Dwie łyżki konfitury dodaję do masy pasztetowej oraz 4 łyżki oleju. Przekładam ją do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i piekę przez ok godzinę w piekarniku nagrzanym do ok 200 st C, do zarumienienia wierzchu. Konfitura w tym czasie nieco zgęstnieje, więc dodaję do niej odrobinę wody, tylko tyle, by dała rozsmarować się na pieczeni. Wykładam ją na wierzch pasztetu i rozsmarowuję tylną stroną łyżki po całej powierzchni. Wkładam z powrotem do pieca na ok 15 minut. Po wyciągnięciu studzę i wkładam do lodówki.






Oceń przepis:

1 kwietnia 2015

Jajecznica z kaszy jaglanej

Rozpoczął się okres przedświąteczny, w wielu polskich domach gospodynie szykują jajka i śledzie na wiele sposobów. U mnie tradycyjnie będą boczniaki najprawdopodobniej po tatarsku (klik), a zamiast jajek polecam kaszę jaglaną przyprawioną czarną solą.
Czarna sól dodaje potrawom jajeczny posmak, było o niej na blogu przy okazji tofucznicy (klik), pasty bez jaj (klik) czy quiche (klik), tym razem w roli głównej jaglanka.
Dodatki są dowolne, możecie użyć cebuli, szczypioru, suszonych pomidorów, czosnku czy innych lubianych dodatków, jak do tradycyjnej jajecznicy, u mnie tym razem szpinak, pieczarki i kiełki rzodkiewki.



Składniki
(dla 4 osób)
szklanka kaszy jaglanej
200 - 300 g mrożonego szpinaku w liściach lub podwójna ilość świeżego
garść pieczarek
sól, pieprz
pełna łyżeczka czarnej soli
płaska łyżeczka sproszkowanej kurkumy
szczypta startej gałki muszkatołowej
4 łyżki oleju
szklanka mleka roślinnego niesłodzonego
dowolne dodatki: szczypior, kiełki rzodkiewki, rzeżuchy itp

Wykonanie
Szpinak rozmrażam wieczór wcześniej, wkładając go do miski.
Kaszę przelewam na gęstym sitku wrzątkiem, płuczę bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody, zagotowuję, dodaję płaską łyżeczkę zwykłej soli, i gotuję na małym ogniu pod uchyloną pokrywką, aż woda wyparuje, a kasza przyjemnie zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam pokrywkę i zostawiam na kilkanaście minut. Po tym czasie, dodaję do niej kurkumę i czarną sól, rozcieram pałką, by kasza się nieco rozpadła, i połączyła z przyprawami.
Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam pokrojone w plasterki pieczarki, smażę przez kilka minut mieszając, dodaję szpinak (jeśli liście są duże, warto je wcześniej pokroić), chwilę podgrzewam, wrzucam masę jaglaną i dolewając mleko mieszam do połączenia składników. Trzymamy na ogniu tyle, by uzyskać lubianą konsystencję: luźniejszą lub bardziej zwartą. Całość przyprawiam świeżo mielonym pieprzem, posypuję odrobiną gałki i kiełkami. Zjadamy na ciepło, choć na zimno też jest dobre!

Oceń przepis:

14 stycznia 2015

Doskonałe naleśniki gryczane

Mogłabym o tych naleśnikach napisać wiele, że są na szczycie w zakładce "I can't believe it's vegan", jeśli by taka była, że smakują jak te u babci, gdyby moja babcia takie robiła, ale przede wszystkim, jest to mocny kandydat kategorii "kultowe", w moim domu i mam nadzieję, w Waszych również.
Punktem wyjścia do ciasta na naleśniki, były te, o których pisałam przy okazji placków gryczanych z gruszkami (klik), a znalazłam je tu (klik), każdy moment jest dobry, by o nich przypominać, ponieważ są ze wszech miar doskonałe: wegańskie, bezglutenowe, minimalistyczne, elastyczne, świetnie się smażą (nawet pierwszy naleśnik się nie przypala!) i smakują, jednym słowem - cudo!
Natomiast farsz wykorzystałam niemal identyczny, jak ten do ciasta jaglanego (klik), z patentem moczenia nerkowców w soku z kiszonej kapusty, jak w tym serniku (klik), który jakoś nie wzbudził Waszego zainteresowania, szkoda.
Ostatecznie, otrzymałam naleśniki, które, choć bez sera, smakują jak te z serem lub bardzo podobnie, wymagają trochę zaangażowania, ze względu na moczenie składników, ale uważam, że są tego warte. Do dzieła!




Składniki
Naleśniki
(na 12 placków smażonych na klasycznej patelni)
2 szklanki niepalonej kaszy gryczanej
szklanka mleka roślinnego
szklanka zimnej wody
niepełna plaska łyżka soli
(dodatkowo, ze względu na farsz, do ciasta dodałam również łyżkę startej na drobnej tarce skórki pomarańczowej, ciasto pozostało wytrawne, ale z pomarańczową nutą podkreślającą smak wnętrza)

Farsz
szklanka nerkowców
ok szklanki soku z kiszonej kapusty + 2 - 4 łyżki do dosmaczenia farszu
3/4 szklanki kaszy jaglanej
szklanka rodzynek
sok wyciśnięty z jednej pomarańczy

opcjonalnie chlust dowolnego słodu do polania naleśników już na talerzach

Wykonanie
Kaszę zalewam wodą, nerkowce sokiem z kiszonej kapusty, rodzynki sokiem z pomarańczy (nie szkodzi, jeśli przy wyciskaniu dostanie się do nich również miąższ) i zostawiam na noc.
Następnego dnia kaszę płuczę na sitku, przekładam do blendera, wlewam po szklance wody i mleka i miksuję na ciasto. Możecie dodać tylko mleko lub tylko wodę, oba dodatki to taki mój kompromis. Dodaję sól, skórkę pomarańczową, miksuję chwilę i przelewam do miski. Smażę cienkie placki na dobrze rozgrzanej patelni, pociągniętej każdorazowo strużką oleju (warto mieć pod ręką kawałek skórki chleba lub ręcznik papierowy do roztarcia tłuszczu po całej powierzchni) po kilka minut z obu stron, przekładam na talerz.



Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam wodą (1 i 1/2 szklanki, zagotowuję i gotuję na małym ogniu przez kilka minut pod uchyloną pokrywką, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy, zamykam pokrywką i zostawiam na 10 minut.
Do blendera wrzucam nerkowce oraz rodzynki wraz z sokiem i miksuję na pastę, dodaję nieco przestudzoną kaszę, blenduję do połączenia składników. Masę dodatkowo można doprawić kilkoma łyżkami soku z kiszonej kapusty lub sokiem cytrynowym.



Smaruję placki farszem, składam w trójkąty, na talerzach można skropić dowolnym słodem, udekorować cząstkami pomarańczy.



Przy okazji, przypominam swój wpis o innych naleśnikach bez jajek (klik).



Oceń przepis:

23 grudnia 2014

Ciasto z kaszy jaglanej z solonym karmelem

Świąteczne ciasto z kaszy jaglanej, przyjemnie cytrusowe, nafaszerowane rodzynkami, względnie słodkie, bardzo udane.
Przygotowałam do niego polewę z solonego karmelu, która stanowi wspaniałe dopełnienie nie tylko tego deseru, przygotujcie ją obowiązkowo.
Proporcje do ciasta zaczerpnęłam od Ali (klik), zamieniłam tofu na moczone nerkowce, nie robiłam spodu i dodałam moc rodzynek namoczonych w soku z pomarańczy. Nie nazwałabym ciasta sernikiem, raczej pomarańczowym ciastem z kaszy jaglanej, na niedzielę lub nadchodzące Święta.



Ciasto
Na formę o średnicy 22 cm
2 szklanki rodzynek
sok wyciśnięty z dwóch średnich pomarańczy
łyżka startej skórki pomarańczowej
laska wanilii
4 łyżki soku z cytryny lub z kiszonej kapusty
szklanka kaszy jaglanej
szklanka nerkowców
3 szklanki niesłodzonego mleka roślinnego (2 szklanki mleka do gotowania kaszy, szklanka do jej roztarcia)
2-4 łyżki słodu (z bezglutenowych np. ryżowy)
4 łyżki oleju
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta zmielonego kardamonu (niekoniecznie)
można dodać szczyptę sproszkowanej kurkumy do gotowania kaszy (dla koloru)

Solony karmel
1/4 szklanki dowolnego słodu lub syropu z agawy
4 czubate łyżki gęstej części mleka kokosowego
1/2 łyżeczki soli


Wykonanie
Przepłukane nerkowce zalewam wodą i moczę przez kilka godzin, optymalnie całą noc.
Przepłukane na sitku rodzynki mieszam z sokiem z pomarańczy i skórką, odstawiam w zamkniętej folią misce do lodówki na kilka godzin.
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam 2 szklankami mleka, dodaję rozkrojoną laskę wanilii i wydłubane z niej ziarenka, zagotowuję, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez ok 10 minut, aż płyn się wchłonie, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz i zamykam ściśle pokrywką na kilkanaście minut.
Nerkowce miksuję na serek z dodatkiem soku z kiszonej kapusty i 1/4 masy rodzynkowej.
Kaszę miksuję żyrafą wlewając stopniowo mleko i olej, łączę z nerkowcami i rodzynkami, mieszam. Teraz dodajemy tyle słodu ile nam pasuje, ja dodałam dwie łyżki i szczyptę kardamonu. Całość porządnie mieszam, dodaję mąkę ziemniaczaną, wkładam do formy (jeśli macie tortownicę bez zdejmowanej obręczy, wyłóżcie ją papierem do pieczenia), wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 st C przez ok 50 minut, aż wierzch się zarumieni. Studzę w formie i wstawiam do lodówki na kilka godzin.
Karmel. W małym garnuszku ustawionym na niedużym płomieniu podgrzewam słód mieszając przez kilka minut (7-8, do 10), aż zgęstnieje i zmieni kolor na ciemniejszy. Dodaję śmietankę kokosową i sól i podgrzewam przez kolejne 2 minuty. Gotowym sosem polewamy deser lub wstawiamy do lodówki, tam zgęstnieje jeszcze bardziej.

Oceń przepis:

12 grudnia 2014

Pasztet z grochu z paloną cebulą i glazurą musztardową

Pasztetów z grochu upiekłam w swoim życiu kilka i trochę mi zajęło dobranie proporcji składników mokrych, by pieczeń nie wyszła sucha czy krucha. Kiedy proporcje już zagrały, postanowiłam trochę zaszaleć z przyprawami. Dzisiejszy pasztet jest podkręcony mieloną kolendrą, dużą dawką wędzonej papryki, przypaloną cebulą i wierzchnią warstwą pełnoziarnistej musztardy, efekt mistrzowski w smaku i aromacie. Zjedliśmy go bez żadnych dodatków, nawet chleb nie był potrzebny :)





Składniki
(na keksówkę o długości 30 cm)
2 szklanki łuskanego grochu
2 średnie marchewki
3/4 szklanki kaszy jaglanej
1/4 szklanki oleju + 4 łyżki
łyżka wędzonej papryki
czubata łyżeczka zmielonej kolendry
2 czubate łyżeczki majeranku
4 małe cebule
8 czubatych łyżeczek musztardy pełnoziarnistej
niepełna płaska łyżka soli




Wykonanie
Groch moczę przez noc. Następnego dnia płuczę na sitku, przekładam do garnka o grubym dnie, zalewam pięcioma szklankami wody, zagotowuję, zbieram szum, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką. Po 20 minutach gotowania, dodaję stopniowo dodatki. Obrane i pokrojone na ćwiartki cebule przypalam z każdej strony na suchej patelni, wrzucam do garnka. Na tej samej patelni podgrzewam 1/4 szklanki oleju, sypię wędzoną paprykę i kolendrę, podgrzewam mieszając przez niepełną minutę, przelewam powoli do garnka, Wrzucam również startą na grubych oczkach tarki marchewkę, niepełną płaską łyżkę soli oraz przelaną na drobnym sitku wrzątkiem i przepłukaną kaszę jaglaną. Po dodaniu kaszy, całość powinna się jeszcze gotować 10 minut. Po tym czasie wyłączamy gaz, nie przejmujemy się, że konsystencja nie wygląda na pasztetową, zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilkanaście minut. Następnie, dodając 4 łyżki oleju, miksuję masę żyrafą. Dodaję roztarty w palcach majeranek, można wcisnąć przez praskę kilka ząbków czosnku. Przekładam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do ok 200 st C. Po 20 minutach pieczenia wyciągam formę, wykładam łyżeczkami musztardę, rozsmarowując sprawiedliwie po całej powierzchni. Piekę jeszcze 20 - 25 minut, aż wierzch gorczycowy ładnie się przypiecze. Wyjmujemy z formy i kroimy po całkowitym wystudzeniu pasztetu.

Oceń przepis:

10 grudnia 2014

Jaglane brownie z tahini i suszonymi śliwkami

O jaglanym brownie z takim składem pomyślałam w trakcie robienia pralinek z tahini (klik). Otrzymałam ciasto w czekoladowym klimacie, odpowiednio ciężkie i sycące, z wyczuwalną nutą poamarańczy i pasty sezamowej. Wilgotne w środku, z przyjemnie zapieczonym wierzchem.





Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
1 i 1/2 szklanki miękkich suszonych śliwek
4 czubate łyżki tahini
8 czubatych łyżek śmietanki kokosowej (grubej części mleka kokosowego)
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
łyżka skórki otartej z wyszorowanej pomarańczy
6 - 8 czubatych łyżek karobu (lub kakao)
szczypta soli
można dodać lubiane przyprawy korzenne, orzechy czy żurawinę

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą. Przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, sypię niepełną płaską łyżeczkę soli, zmniejszam płomień na mały i gotuję przez kilka minut pod uchyloną pokrywką przez kilka minut aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Odstawiam pod zamkniętą pokrywką na około 10 minut.
Do blendera wrzucam śliwki (jeśli są twarde, trzeba je pomoczyć w ciepłej wodzie i wstępnie pokroić) i blenduję ze śmietanką kokosową, tahini i sokiem z pomarańczy, łączę z kaszą i miksuję do uzyskania dość gładkiego kremu. Mieszam ze skórką pomarańczową i taką ilością karobu, by smak odpowiadał naszym gustom. Teraz można dodać orzechy czy przyprawy, dodatkową porcję soli dla złamania smaku. Masę przekładam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, piekę w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 40 minut. Wyciągamy z formy i kroimy po przestudzeniu. Wierzch można posypać wiórkami czy orzechami.

Oceń przepis:

25 września 2014

Smalec z kaszy jaglanej

Kiedy opublikowałam przepis na smalec z fasoli (klik), wywołał wiele kontrowersji, krytyki, ale i spore zainteresowanie czytelników. Ostatecznie znalazł wielu amatorów i do dzisiaj jest jednym z bardziej popularnych receptur na moim blogu.
Dzisiaj jaglana wersja wegetariańskiego smalcu, nie wiem czy nie lepsza od fasolowej! Nie jestem wielką zwolenniczką kanapkowych past zbożowych, ale nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała kaszy jaglanej, która tak wspaniale przejmuje smaki dodatków, w tej właśnie konfiguracji. Oczywiście nie ma obowiązku smarowania pastą kanapek, bardzo dobrze smakuje jako "maczanka" np. do zielonych oliwek, ale przyznam - na kromce dobrego chleba z dodatkiem kiszonego ogórka - sprawdza się wyśmienicie.


Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej 
ok 1/4 szklanki oleju + kilka łyżek do podsmażenia cebuli
średnia cebula
pół średniego jabłka
kilka sporych szczypt suszonego majeranku
spora szczypta łagodnej wędzonej papryki (niekoniecznie)
sól, pieprz
kilka łyżek ciepłej wody

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na gęstym sitku i płuczę pod bieżącą wodą, przekładam do garnka, zalewam szklanką wody, zagotowuję, dodaję niepełną płaską łyżeczkę soli i gotuję pod uchyloną pokrywką na małym ogniu przez kilka minut, aż woda się wygotuje, a kasza zaskwierczy. Wyłączam gaz, zamykam garnek pokrywką i zostawiam na kilkanaście minut. Po tym czasie wstępnie rozcieram kaszę tylną stroną drewnianej łyżki, następnie dolewając powoli olej miksuję żyrafą na pastę, nie przejmujcie się, jeśli wyda Wam się "kluskowata", w dalszym etapie będzie można poprawić konsystencję.
Na patelni rozgrzewam 3 łyżki oleju, wrzucam drobno posiekaną cebulę, smażę mieszając, aż cebula miejscami się przybrązowi. Posypuję kilkoma szczyptami soli, wędzoną papryką, roztartym w palcach majerankiem, dodaję starte na tarce o drobnych oczkach jabłko i masę jaglaną, chwilę razem podgrzewam porządnie mieszając. Dla nadania bardziej gładkiej, smarownej konsystencji - dodaję kilka łyżek ciepłej wody. Całość doprawiamy świeżo mielonym pieprzem, można dodać czosnek, dodatkową sól - osobiście wolę nieco przesolone smalczykowe klimaty, ale działajcie według własnego smaku. Pasta dobrze smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno, po przestudzeniu i przełożeniu do słoiczka, można polać odrobiną oleju.
W zanadrzu mam jeszcze jeden ciekawy pomysł na kaszę jaglaną, którym prawdopodobnie pochwalę się po weekendzie i nie, prawdopodobnie nie będzie to kiełbasa ;)

Oceń przepis:

4 września 2014

Bezglutenowe knedle ze śliwkami

Śliwki wolimy jadać surowe, ale jako wielbicielce wszelkich kluch, zdarza mi się ulepić knedle, a na te nie ma lepszej opcji niż śliwki w pełni sezonu.
Decydując się na formę bezglutenową, poszłam na łatwiznę, zmieszałam po prostu ugotowaną kaszę jaglaną z mąką ziemniaczaną, dokładnie w ten sam sposób i w takich proporcjach jak robi się kluski śląskie (klik), efekt bardzo satysfakcjonujący: trzymały formę i smakowo również nas zadowoliły, ale gdyby ktoś z Was miał doświadczenie z inną mąką niż ziemniaczana, niech koniecznie da znać.
Patent na "ciasto" możecie wykorzystać robiąc bezglutenowe kluski śląskie w nieco zdrowszej wersji niż tradycyjna - ziemniaczana, takw właśnie przygotowałam z części ciasta kluski córce, która nie uznaje przetworzonych owoców.


Składniki
(na 10 dużych knedli lub 15 - 16 mniejszych)
szklanka kaszy jaglanej
ok 3/4 szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżki oleju
sól
10 niedużych śliwek lub ok 20, jeśli kluski będziecie wypełniać połówkami
dowolne dodatki, jeśli wersja ma być wytrawna: śmietanka roślinna czy podsmażona bułka tarta lub orzechy, jeśli słodka: dowolny słód czy syrop i cynamon; ja dodatkowo środki śliwek wypełniłam solonymi migdałami


Wykonanie
Kaszę przelewam na gęstym sitku wrzątkiem i płuczę. Przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody, zagotowuję, dodaję płaską łyżeczkę soli i odrobinę oleju, zmniejszam płomień na mały i gotuję pod uchyloną pokrywką. Po wyłączeniu gazu, zamykam garnek pokrywką i zostawiam na 10 minut. Kaszę wstępnie rozcieram częściowo tylną stroną drewnianej łyżki i odstawiam do przestygnięcia. Przyklepaną do naczynia masę dzielę na cztery równe części, wyjmuję jedną z nich i wypełniam wolne miejsce mąką ziemniaczaną (na tą ilość - ok 3/4 szklanki, myślę że 1/2 też da radę). Mieszam z odłożoną częścią i wyrabiam ciasto do połączenia składników. Wyrabianiu warto poświęcić chwilę, w trakcie kasza się rozpadnie i uzyskamy gładkie elastyczne ciasto. Dodaję 2 łyżki oleju i wyrabiam jeszcze chwilę. Ciasto warto zostawić pod przykryciem na kilkanaście minut.
Roluję z ciasta wałek, a najlepiej dwa mniejsze, odrywam kawałki, formuję w dłoniach cienkie placki, wkładam pozbawione pestek śliwki (całe bądź połówki), zlepiam formując kulę. Warto mieć wtedy lekko zwilżone ręce, ciasto wtedy lepiej się zlepia i łatwiej formuje.


Gotuję w garnku z zagotowaną wodą, ustawionym na niedużym płomieniu po kilka sztuk przez ok 5 minut od wypłynięcia. Wyjmuję łyżką cedzakową na talerze, polewam słodem i posypuję cynamonem. Smacznego!



Oceń przepis:

27 lutego 2014

Pączki wegańskie z budyniem jaglanym

Raz w roku można sobie pozwolić i na taką rozpustę... na nic się zdało pieczenie bułek czy parowanie pampuchów, pączki, to pączki. No to są! Wegańskie, orkiszowe i nadziane budyniem z kaszy jaglanej.
Punktem wyjścia był przepis na pampuchy, które pokazywałam na blogu (klik), do ciasta babcinym sposobem dodałam ziemniaki, olej zastąpiłam kokosowym i zmieniłam proporcje. O budyniu natomiast mówiła kiedyś w telewizji śniadaniowej Reni Jusis, pomyślałam, że to będzie świetny sposób na pączkowe nadzienie, nie pomyliłam się i bardzo polecam.


Pączki
Składniki
(na 40 małych lub 20 dużych pączków, ale polecam mniejszy format)
1/2 kg ziemniaków
3 i 1/2 szklanki mąki orkiszowej drobno mielonej (lub nieco więcej)
2 czubate łyżki oleju kokosowego
8 łyżek dowolnego słodu (u mnie ryżowy)
1/2 szklanki mleka roślinnego
3 łyżki octu jabłkowego
20 g świeżych drożdży
łyżeczka soli
2 łyżki oleju/ oliwy 
łyżeczka kurkumy w proszku (opcjonalnie, dla koloru)
olej do smażenia

Budyń jaglany
3 czubate łyżki kaszy jaglanej
szklanka mleka roślinnego
łyżka dowolnego słodu lub więcej (użyłam ryżowego)
pół laski wanilii
łyżka oleju kokosowego

Wykonanie
Obrane ziemniaki gotuję do miękkości w niewielkiej ilości wody, odcedzam, odparowuję i ugniatam tłuczkiem do ziemniaków, odstawiam.
Mleko podgrzewam tylko tyle, by było ciepłe, rozpuszczam w nim drożdże, łączę z ziemniakami, słodem, octem ryżowym, olejem kokosowym. Miksuję żyrafą na jednolitą masę, odstawiam na kilkanaście minut.
Do miski przesiewam mąkę (początkowo mogą być 3 szklanki, potem dosypiemy kolejną porcję adekwatnie do potrzeb), kurkumę i sól, dolewam miksturę drożdżową i wyrabiam przez kilka minut, aż ciasto zacznie odstawać od miski, dosypuję partiami mąkę i wyrabiam chwilę dalej. Dolewam 2 łyżki oliwy, wyrabiam krótko, by ciasto ją wchłonęło, ale pozostało z wierzchu tłuste. Zakrywam szczelnie folią spożywczą i odstawiam do podwojenia objętości, na godzinę lub dłużej.
Następnie nawilżonymi lub natłuszczonymi rękami odrywam niewielkie porcje ciasta i formuję kulki wielkości dużego orzecha włoskiego, wykładam na papier do pieczenia.
W tym czasie rozgrzewam olej w garnku o dużym dnie. Płomień ustawiam na bardzo mały, więc "chwilę" to trwa, czy jest gotowy sprawdzam wrzucając niewielki kawałek ciasta, który powinien uciec do góry i zacząć się smażyć stopniowo zmieniając kolor.
Również zwilżonymi dłońmi odbieram kulki (przy okazji można je doformować), wrzucam do garna, smażę po kilka minut z obu stron, do zbrązowienia. Wyjmując, wykładam na papierowe ręczniki.
Przestudzone nadziewam przy pomocy rękawa do dekoracji z wąską końcówką wypełnionym budyniem jaglany, który przygotowuję tak: kaszę jaglaną prażę na suchej patelni mieszając przez kilka minut aż zapachnie, przekładam do młynka do kawy i mielę na mąkę; do niewielkiego garnka wlewam mleko, mieszam z łyżką słodu (potem można dosłodzić wg własnego gustu), laską wanilii i wydłubanymi z niej ziarenkami; podgrzewając na małym ogniu i mieszając energicznie dosypuję mąkę jaglaną; mieszam przez kilka minut, aż masa zgęstnieje do konsystencji budyniu, dodaję olej kokosowy, teraz można dosłodzić.
Gotowe pączki polałam polewą przygotowaną z karobu, słodu, cynamonu i szczypty soli, była o niej mowa np. w przypadku bezglutenowego ciasta marchewkowego (klik), potem można je posypać wiórkami, zmielonymi orzechami, wiórkami startej skórki cytrusowej czy marchewki.

Oceń przepis:

22 lutego 2014

Kasza jaglana po japońsku

Bardzo żałuję, że tak późno odkryłam połączenie kaszy jaglanej z zaprawą do sushi, w moim odczuciu wspaniałe! Do tego maślane, dojrzałe awokado, z którym sushi jest moją ulubioną opcją. Dla ułatwienia sprawy nie rolowałam farszu w nori, a podałam w formie sałatki.



Składniki
(dla 3 - 4 osób)
pół szklanki kaszy jaglanej
3 łyżki sosu sojowego lub więcej
łyżka lub dwie octu ryżowego lub jabłkowego
łyżeczka dowolnego słodu (opcjonalnie)
3 - 4 łyżki oliwy lub oleju
1 duże awokado lub 2 mniejsze
2 łyżki soku z cytryny
sezam do posypania
kawałek arkusza nori
jeśli lubicie olej sezamowy, można dodatkowo skropić nim sałatkę, aktualnie mam antyfazę i używam tylko do olejowania włosów ;)

Wykonanie
Awokado pozbawione skóry i pestki kroję na mniejsze kawałki, mieszam w misce z dwiema łyżkami soku cytrynowego.
Kaszę przelewam na sitku wrzątkiem, płuczę, przekładam do garnka, zalewam szklanką wody (warto dodać też łyżeczkę oleju), zagotowuję, ustawiam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez kilka minut do wygotowania wody. Wyłączam gaz, zamykam pokrywką i zostawiam na 10 minut by kasza doszła. Gdy przestygnie mieszam ją z sosem sojowym, octem ryżowym, słodem i oliwą. Proporcje składników dressingu ustalcie w trakcie i dodajcie według własnego smaku.
Łączę kaszę z awokado, posypuję pociętym na cienkie paseczki nori, oraz sezamem. Całość można polać teraz dodatkową porcją oliwy, kilkoma kroplami oleju sezamowego lub z pestek dyni. Smacznego!

Oceń przepis:

16 października 2013

Pasta pieczarkowa z kaszą jaglaną

Powrót chłodnych dni, powrót do łask kasz wszelkiej maści, w tym ich królowej - jaglanki, z którą nie do końca umiem się dogadać w okresie letnim. Teraz mam ochotę dodawać ją do wszystkiego: do owsianki, kotletów, koktajli, past kanapkowych, farszów.
Dzisiaj prosta pasta z banalnych składników, szybka w wykonaniu i satysfakcjonująca smakowo. Dodatkowo przemytnicza - zjadana chętnie przez córcię - jaglanego niejadka, zapraszam!




Składniki
1/2 szklanki kaszy jaglanej
350 g pieczarek
średnia marchewka
4 małe kiszone ogórki lub więcej
sól, pieprz
łyżka oleju oraz dodatkowa ilość do polania gotowej pasty
czubata łyżka posiekanej natki pietruszki lub więcej
można dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, ulubione zioła i przyprawy

Wykonanie
Kaszę przelewam wrzątkiem na sitku, płuczę, przekładam do garnuszka, dodaję starte na tarce o grubych oczkach pieczarki i marchewkę, mieszam. Zalewam szklanką wody (nie przejmujemy się początkową niewielką ilością płynu, pieczarki puszczą również swój sok), zagotowuję, dodaję płaską łyżeczkę soli oraz łyżkę oleju, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję do wygotowania płynu - ok 15 minut. Zawartość garnka warto przestudzić przed doprawianiem.
Rozcieram pastę tylną stroną drewnianej łyżki, dodaję drobno pokrojone ogórki, natkę pietruszki, przyprawiam pieprzem i jeśli jest taka potrzeba dodatkową porcją soli. Przekładam do dużego słoika/ pojemnika, polewam wierzch niewielką ilością oleju, przechowuję w lodówce przez kilka dni - w zakręconym słoiku lub pojemniku z pokrywką.

Oceń przepis:

27 czerwca 2013

Bezglutenowe placuszki jaglano - ryżowe

Nie mam problemu z glutenem, ale mam czasami chęć na bezglutenowe wypieki, placki czy naleśniki. Jakiś czas temu, zgłębiając tajniki kuchni bezglutenowej, odkryłam, że w znacznej mierze opiera się ona na ciężko dostępnych mąkach (z sorgo np.) lub na skrobiach, których nie posiadam w swojej kuchni... i dałam sobie spokój.
Niedawno zachęcona niechęcią mojej córki do kaszy jaglanej i mojej wielkiej chęci przemytu królowej kasz, postanowiłam zrobić placki (początkowo miałam nadzieję, że wyjdą naleśniki) z kaszy jaglanej i mąki ryżowej, jednak efekt nie powalił, wyszły suche, średnie w smaku, ale trzymały formę i to był jedyny plus, zmieszałam więc je z musem owocowym, dzięki czemu były w miarę jadalne. Tym razem dla poprawy smaku oraz odjęciu im suchości, dodałam ziemniaki :) i z efektu jestem bardzo zadowolona. Wyszły mini naleśniki, które polałam musem truskawkowo - daktylowym, możecie użyć dowolnej polewy z innych owoców, mieszanki słodu z cynamonem, bitej śmietanki kokosowej itp.


Dużym plusem tych placków jest to, że trzeba je smażyć na niewielkiej ilości oleju, patelnię smarujemy cienkim filmem tłuszczu ręcznikiem papierowym lub kromką chleba (jak przy naleśnikach), inaczej nie wyjdą, więc nie oszukujcie :)
Placuszki smakują oczywiście nieco inaczej niż znane nam smażeniny, ale córka jadła i bez sosu i z sosem, pobierała dokładki, jaglanka przemycona, matka czuje się ukontentowana :)


Placki jaglano - ryżowe
Składniki
(nie liczyłam, ale placków wychodzi dużo, na początek zróbcie z połowy porcji)
1/2 szklanki kaszy jaglanej
400 - 500 g ziemniaków
szklanka mąki z brązowego ryżu
sól
2 szklanki roślinnego mleka
kilka łyżek oleju
można dodać dowolne inne przyprawy, sama nie chciałam za bardzo eksperymentować

sos truskawkowo - daktylowy
ok 500 g truskawek
10 miękkich niesiarkowanych daktyli


Wykonanie
Ziemniaki gotuję do miękkości z dodatkiem soli, odlewam wodę, odparowuję i miksuję na gładko (można w blenderze, można żyrafą, można przecisnąć przez praskę lub utłuc tłuczkiem).
Kaszę przelewam na drobnym sitku wrzątkiem, płuczę pod zimną wodą, przekładam do garnka, zalewam dwiema szklankami wody (celowo aż tyle, by kasz się nieco rozgotowała), zagotowuję, sypię płaską łyżeczkę soli oraz łyżeczkę oleju, zmniejszam płomień na mały, kładę uchyloną pokrywkę i gotuję przez 12 - 15 minut, kasza ma być lekko rozgotowana i wilgotna, ale bez nadmiaru wody. Zamykam pokrywką i daję jej jeszcze dojść przez ok 10 minut.
Kaszę przekładam do blendera, miksuję, dolewam stopniowo szklankę mleka blendując do powstania budyniu, łączę z ziemniakami i dalej miksuję przez chwilę. W osobnym naczyniu łączę mąkę ryżową ze szklanką mleka, mieszam do uzyskania jednolitej masy; dodaję do masy jaglano - ziemniaczanej, porządnie mieszam.
Masa smakiem nie powala, ale warto ewentualnie dosmaczyć dodatkową sporą szczyptą soli, ewentualnie innymi przyprawami, myślę, że dodatek startej gałki muszkatołowej miałby sens.
Odstawiam masę na kilkanaście minut.
Rozgrzewam na palniku patelnię (teflonową, myślę, że na ceramicznych to się nie uda), smaruję niewielką ilością oleju, wykładam na nią porcje masy - na jeden placek łyżka do zupy, nie więcej - prażę przez chwilę, aż masa z wierzchu wyda się zwarta (nie czekamy zbyt długo, zrumienione ranty mogą świadczyć o przypaleniu placków, a najlepsze wychodzą lekko rumiane) podważam cienką szpatułką i przekładam na drugą stronę (warto w trakcie przekładania zestawiać patelnię na bok, do przerzucenia wszystkich sztuk, dzięki temu unikniecie przypalenia). Prażę przez chwilę, placuszki są gotowe, gdy po silnym poruszeniu patelnią - ślizgają się po niej (ponownie - jak przy naleśnikach). Gotowe przekładam na talerz, przed każdą kolejną wykładaną porcją placuszków - patelnię smaruję olejem.
Placki najlepiej smakują zaraz po przyrządzeniu, na ciepło.


Sos przygotowuje się bardzo łatwo. Daktyle wstępnie kroję i blenduję z garścią truskawek (jeśli macie twardsze sztuki - warto je wcześniej namoczyć), jak blender przestanie szaleć (czyli zmieli daktyle), dodaję kolejną porcję truskawek i blenduję dalej. Warto zachować sobie 100 - 150 g owoców do pokrojenia i wyłożenia na placuszkach. Sosu można użyć również do makaronu, klusek, naleśników, lodów itp.

Oceń przepis: