poniedziałek, 4 lipca 2022
Bezglutenowa babka majonezowa Kasi z BezBez
niedziela, 30 stycznia 2022
Placuszki bananowo-owsiane (bez glutenu) - Martik gotuje
Takie (i inne wypaśne) śniadania robi
Martik małżonkowi – wróżę długie i udane pożycie💘 (w emotce powinien być właściwie żołądek przebity strzałą Amora, ale nie ma w zestawie :-D)
Córka w mailu do mnie zastrzegła, że tekst wymaga przeredagowania, ale nie wydaje mi się, aby tutaj było coś do poprawki. Cytuję więc za autorką:
„Te placki zna już chyba każdy, ale jeśli nie - to podaję przepis. Są banalne w wykonaniu, szybkie, fit, bez glutenu i laktozy, pożywne i zapewniają energię na długo. Świetny pomysł na sycące śniadanie dla dzieci. Potrzebujemy jedynie 3 składników:
- dojrzałe banany (u mnie 2),
- jajka (u mnie 3 średnie),
- płatki owsiane ("większe pół" szklanki), ale miałam tylko mąkę owsianą i też wyszło dobrze, a może nawet lepiej.
Wszystkie składniki blendujemy w blenderku. Nakładamy łyżką na olej małe placuszki i smażymy do zrumienienia (ja w wersji fit smażyłam na oleju kokosowym, ale można i na maśle). Podawać z ulubionymi owocami (u nas mango i borówki), syropem, orzechami, jak kto chce...Wyszło ok. 10 puchatych placków (nie wiedzieć czemu zrobiły się puchate, chociaż żadnego proszku czy sody w nich nie było).
Banany, jajka i płatki owsiane to połączenie zapewniające energię na cały poranek, dzięki dojrzałym bananom nie trzeba dodawać cukru, robi się je dużo szybciej niż zwykłe naleśniki czy omlety, więc to placki idealne :) Nawet mąż, który szedł do pracy (w lesie!) bardzo chwalił, a więc jak widać chłopy mogą jeść nie tylko jajka na bekonie.
Zdjęcie tylko takie, bo znikają w tempie błyskawicznym - to były ostatnie sztuki uratowane przed pożarciem.
piątek, 6 sierpnia 2021
Kiszona cukinia
piątek, 19 marca 2021
Kluski kudłate
czwartek, 21 stycznia 2021
Martik gotuje - czekoladowe mufinki z burakiem (bez glutenu)
piątek, 7 sierpnia 2020
Bułki do burgerów z pasty sezamowej (bez glutenu)
Martik biedak źle się czuje po glutenie. Ponieważ my nie mamy takich problemów, więc sama sobie piecze bezglutenowe pieczywo. Okazuje się, że bułeczki z przepisu bardzo sympatycznego pana Bartka (klik!) posmakowały wszystkim (bo oczywiście kupa ludzi się pod nie podpięła, skoro już upiekła 😍). Może i komuś z czytelników mojego bloga przyda się ten przepis? Jest niezwykle prosty i pieczywo wychodzi rzeczywiście bardzo smaczne, i bardzo pasuje do soczystej wołowiny.
SKŁADNIKI (na 4 bułeczkoplacki):
- 6 łyżek pasty tahini (sezamowej),
- 1 jajko,
- pół łyżeczki sody,
- łyżka soku z cytryny (lub octu ziołowego jak u nas),
- sól do smaku.
WYKONANIE:
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, dodając ewentualnie odrobinę wody. Ma mieć konsystencję ciasta na lane kluski. Nakładać łyżką na wyścieloną papierem do pieczenia blachę, piec w 180 (150 z termoobiegiem) stopniach do wyrośnięcia i zrumienienia. Składać po dwa, napychając między nie co dusza zapragnie (co napchał Martik, widać na zdjęciu).
Gdybym nie zobaczyła, nie uwierzyłabym, że to powstaje z pasty sezamowej!
środa, 13 maja 2020
Kluski śląskie według przepisu mistrzyń!
To naprawdę Mistrzynie kuchni przez duże M. Tym razem obydwie panie były zgodne co do przepisu na najlepsze kluski śląskie, jakie jadłam. Lepsze nawet - wybacz Rodzicielko! - niż mojej Mamy (Babcia Bronia nie robiła klusek śląskich, więc nie musi plwać mi z nieba na głowę, że nie ona dzierży palmę pierwszeństwa).
Aż wstyd się przyznać, ale nie robiłam takich kluseczek nigdy sama - zawsze ze starszymi, a moja rola ograniczała się do kulania i wyciskania. Dlatego nie byłam pewna, ile jajek się daje.
Daje się tylko jedno na kilogram ziemniaków (obranych albo nie, zależy kiedy się wam przypomni, żeby zważyć - proponuję od razu ugotować 2 kilogramy).
SKŁADNIKI:
1 kg ziemniaków (moje są takie lekkopółśrednie, ale Danusia zaleca mączyste),
1 duże jajo,
mąka ziemniaczana (niestety, nie ważyłam jej, Ninka pisze: "ile zabierze"),
1 łyżka stopionego masła do ciasta oraz duuużo masełeczka do polania,
sól do ugotowania ziemniaków (2 łyżeczki),
sól do osolenia wody na kluski.
WYKONANIE:
Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie. Dobrze odparować i jeszcze w miarę ciepłe przecisnąć przez praskę (lub zmielić w maszynce. Puryści językowi mogą je zemleć). Do garnka włożyć masę ziemniaczaną, wyrównać, podzielić na cztery (koment Martika: "Mamo, dlaczego PRZEŻEGNAŁAŚ ziemniaki?!"), wyjąć tę 1/4 na resztę i w to miejsce wsypać do równa mąki ziemniaczanej. Przemieszać wszystko, dodać rozbełtane jajko i stopione masełko (Ninka daje łyżkę oleju, Danusia wrabia miękkie masło), zarobić na gładko, ewentualnie dosypując mąki. Wszystkie te czynności wykonujemy w tym garnku, nie trzeba paprać stolnicy ani blatu.
W tzw. międzyczasie gotujemy w dużym garze wodę, solimy lekko. Dziecko - pomoc kuchenna cały czas toczy nam kuleczki, a my patrzamy, aby były równiutkie. Dołeczek robi się środkowym stawem zgiętego palca, zwłaszcza, jeśli mamy długie paznokcie. Wielkość mniej więcej śliwki węgierki. Można natoczyć na zapas, nie wolnieją jak kopytka. Wrzucamy tyle, aby miały szanse swobodnie wypłynąć - gdy już wypłyną, wystarczy chwila gotowania i są dobre.
Najlepiej najpierw ugotować porcję degustacyjną - dowiemy się, czy nie są za mało słone i jak szybko będą dobre. A, i nie gotuje się ani na zbyt dużym ogniu (czyli nie "kłębem"), ani nie w takiej ledwo "mrugającej" wodzie. Stadium iwonickiej Bełkotki będzie w sam raz 😉
Przepyszne solo z palonym masełkiem, rewelacja jako dodatek do gulaszu. Mają idealny balans między miękkością a pożądaną w nich gumowatością. Nie zawierają glutenu, więc Martik opychał się bezkarnie.
Na stronie Grażynki (klik!) znalazłam limeryk o daniu dla zakochanych w maju - myślę, że te kluseczki mogą zawalczyć o serce polskiego faceta z homarami 😘