Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto parzone. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto parzone. Pokaż wszystkie posty

środa, 12 czerwca 2024

Alpejka z bzowym kremem, czyli słodki Triglav na deser

 

Kiedy jestem u Martika w Słowenii, zawsze pieczemy jakieś ciasta, coby olśnić spragnionych polskiej kuchni tubylców oraz podtrzymać uzasadnione przekonanie, że słodkości made in Poland są najlepsiejsze (noblesse oblige, patrz tu 😊)
 
Tym razem padło na karpatkę (dziewiąte miejsce w rankingu Best Cakes in the World). 
 
Dodatkową zachętą był fakt, że w górach czarny bez dopiero zaczynał kwitnąć, a ja sama miałam ochotę na wypróbowanie przepisu mistrza Maksymiliana ("Max gotuje z natury, klik", szczerze polecam tego bloga) na karpatkę z bzowym kremem. Rzeczywiście, aromat budyniowo-maślanej masy jest cudowny, oryginalny - jak określił to autor: poezja!
 
Ciasto postanowiłyśmy zrobić z przepisu pani Ani ("Ania gotuje, klik!"). Cały proces jest tam tak dokładnie i jasno opisany, że teoretycznie nie da się tego schrzanić. 
A jednak...
Rozsmarowane na dużej blasze (żeby było od razu na dwa blaty) ciasto parzone wsadziłyśmy do piekarnika na 200 stopni, środkowa półka, grzanie góra-dół, no prawilnie. 
Warując przed szybką we czworo (sekundował nam dzielnie zięć oraz kapiący śliną Loki) czekamy, aż karpatka zacznie rosnąć. Niestety, nie działo się nic. 
I nic, i nic.
Umna matka wpadła więc na genialny pomysł, żeby może jednak dać mu kopa termoobiegiem.  
I wtedy Obcy RUSZYŁ.

 Najpierw wybuliło go do góry, a potem zaczął pełznąć na szybkę, jak nie przymierzając The Blob z horroru (kto choć raz obejrzał to arcydzieło sztuki filmowej, ten wie 😂)
Najgorsze było jednak to, że cała powierzchnia płatu uformowała się w Alpy Julijskie, rychtyk ze słoweńskim Triglavem sterczącym ze 6 centów powyżej reszty masywu. 
Przepiliśmy problem znakomitym wineczkiem z Vipavskiej Doliny i postanowiliśmy podać ciasto takie, jakim orogeneza alpejska go wypiętrzyła.
Rodzina była tą alpejką smakowicie usatysfakcjonowana. Zaszczyt zjedzenia kawałka z Triglavem przypadł stricowi Matejowi, ponieważ ze swojego domu ma widok na tę koronną górę (od Marty z okien nie widać, trzeba wyjść nieco wyżej, na pastwiska). Ciasto było PYSZNE!