Właściwie te śledzie nie są na zielono, lecz na zielonkowato, ale smak jest zacny, świeży i z taką wiosenną nutą. Nie jest to oczywiście zasługa groszku ani kiszonych ogórków, lecz sosiku, na który składają się:
gęsta, kwaśna śmietana,
majonez,
olej z pestek dyni,
zmiksowany dziki szczypiorek, gwiazdnica, koperek i czosnek niedźwiedzi,
ciut soli, pieprz i cukier do smaku.
Same śledzie są zamarynowane w sparzonej cebuli, occie (akurat jabłkowym) i tym "bučnom olju" (bučno olje to po słoweńsku olej z pestek dyni; wyrabia go domowym sposobem szwagierka Martika. Jest prze-py-szny, orzechowy, zielony, pachnący świeżymi pestkami).
Miałam ochotę dać więcej zieleniny, aby sos był bardziej zielony, ale małżonek, który nie jest miłośnikiem "chwastów" w kuchni, zaprotestował. Dlatego sosik wyszedł zielonkowaty, ale aromat - zwłaszcza tego czosnku niedźwiedziego - był wyczuwalny i ze zwykłych śledzi zrobił ciekawą, wiosenną przekąskę😋.