sobota, 13 lipca 2024
Sernik morelowy z twarożku Marylki
czwartek, 11 listopada 2021
Najboljše hrenovke v testu czyli słoweńskie parówki w drożdżowym cieście
Pyszne były te paszteciki... Tym razem Umiłowana Przywódczyni przyjechała na gotowe, bo zapobiegliwy Martik wykonał wcześniej jakieś 2 miliony pasztecików do czerwonego barszczyku. Wypieki były z grzybami, serem zółtym, kapustą, parówkami i te najlepsiejsze - ze słoweńskimi parówkami z serem. Te wołowe kiełbaski były dość pikantne, przez nacięcia wyzierał kremowy ser, a puszyste ciasto otulało smakowite wnętrze. Co prawda, aby spalić te kalorie trzeba hulać poleczki ze 3 godziny (to też ciekawe, że tam weselnicy najchętniej tańczą ludowiznę; polki i sztajerki trącą jednak z lekka ludową muzyką Austrii). Jestem niezwykle dumna, że wszystko, co ugotuje i upiecze moja córka, niezwykle smakuje "słoweńskiej drużinie".
SKŁADNIKI:
· 400 g mąki pszennej,
· 40 g świeżych drożdży,
· 3 żółtka (wyjęte odpowiednio wcześniej z lodówki,
· 100 g miękkiego masła,
· 1 łyżka cukru,
· szklanka ciepłego mleka (lub więcej, zależy ile wchłonie mąka),
· niepełna łyżeczka soli,
· 10 – 12 frankfurterek (no chyba, że zrobimy wypad do Słowenii i kupimy hrenovke 😉),
· tyle paseczków żółtego sera, ale wyjdzie nam pasztecików (około 40),
· czarnuszka, kminek lub rozmaryn do posypania (najlepsze były te z czarnuszką).
WYKONANIE:
Pokruszone drożdże rozetrzeć z cukrem, dodać całe mleko i 3 łyżki mąki. Wymieszać i odstawić pod przykryciem, aż mocno ruszą (uwaga, bo zaczyn w formie pianki lubi uciec!). Do misy miksera z hakiem do wyrabiania (lub do miski, w której sami będziemy ręcznie to hakować) wsypać przesianą mąkę, dodać sól. Wlać spieniony rozczyn, wymieszać i sprawdzić, czy nie trzeba dodać jeszcze nieco mleka (cała mąka powinna być zwilżona). Dodawać pojedynczo żółtka i wyrabiać ciasto około 5 minut.
Następnie stopniowo dodawać kawałki miękkiego masła, wyrabiając jeszcze z 10 minut, aż ciasto będzie gładkie, elastyczne i pulchne. Włożyć do lekko natłuszczonej miski, przykryć wilgotną ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę.
Parówki pociąć na kawałki (z jednej hrenovki wychodziło 4 ciuczki), z sera porobić płaskie słupki nieco krótsze od wędliny. Jeśli chcielibyśmy wziąć gotowe parówki z serem, to jak najbardziej, o ile w środku parówki nie ma wyrobu seropodobnego).
Dwukrotnie wyrośnięte ciasto wyjąć na stolnicę, wyrobić krótko, uformować kulę i rozwałkować na duży prostokąt. Pociąć go na paski o takiej szerokości, aby dało się owinąć nadzienie. Następnie układać na cieście parówki i ser w odstępach 3-4 centymetrowych, zwinąć ciasto w rulon i skleić brzeg, podkładając go pod spód. Pociąć paszteciki na pojedyncze „egzemplarze” i pozaklejać im końce, wpychając ciasto do środka. Jeśli robimy je bez sera, taka zabawa nie jest konieczna, ale Martusi wypłynął ser z prototypów z pieczarkami (i tak były przepyszne, zwłaszcza te przypieczone witrażyki z sera, uczepione boku bułeczki😋).
Dużą blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia, poukładać roladki łączeniem do dołu (zachowując odstępy, bo jeszcze urosną), posmarować mlekiem skondensowanym albo rozbełtanym jajem i posypać przyprawami. Bardzo ostrym nożem (ja to robię żyletką) naciąć leciutko wierzch bułeczki – nie musi się tego robić, ale wtedy para może nam rozsadzić przysmak od środka i ser na pewno ucieknie. A tak to wystaje apetycznie przez nacięcia i dodatkowo kusi. Odstawić do drugiego wyrośnięcia na 1/2 godziny (i nastawić piekarnik na 180 stopni, góra i dół). Piec jakieś 25 minut, do czasu aż się zrumienią.
Można je bez obaw mrozić. Po powolnym rozmrożeniu odpieczone w piekarniku smakują jak świeże. Są niewielkie (co widać na dolnym zdjęciu) i zrobiły furorę wśród biesiadników, chociaż spotkałam jednego tubylca, który twierdził, że najlepsze są te z kwaśną kapustą (musiał mieć przodków z Polski 😆).
sobota, 27 czerwca 2020
Młode ziemniaki zapiekane z sosem serowym, pieczarkami, chrupiącą szynką i trybulą
Nazwaliśmy sobie tę potrawę "Zapiekanka króla Jana" - oczywiście Sobieskiego, bo to jemu przypisuje się sprowadzenie ziemniaków do Polski. Pewien udział w gotowaniu miał też Jasiek, więc tym bardziej nazwa pasuje. Ponieważ nie są to moje własne ziemniaczki (i nie wiem, czy w ogóle będę je miała - jeszcze jedna nawałnica i całkiem spłyną z naszych zbyrów w paryję), musiałam je jakoś "uszlachetnić". Były po prostu mało ziemniaczane w smaku i nie nadawały się na jedynego króla (Jana) stołu 😕 . Jednak to połączenie smaków jest świetne, potrawa nie jest tłusta, a bardzo sycąca, zaś trybula stawia kropkę nad i.
SKŁADNIKI:
młode ziemniaki mniej więcej jednakowej wielkości (mnie weszło 14, w sam raz dla 3 osób),
malutkie pieczarki - około 30 dkg,
10 dkg dojrzewającej szynki (np. brandenburskiej),
30 dkg "ciągliwego na ciepło" sera,
2-4 łyżki mąki pszennej,
1-2 szklanki mleka (zależy, ile chcemy mieć sosu),
2 cebule,
4-5 ząbków czosnku,
masło klarowane do smażenia (3 łyżki+2 łyżki),
ulubione przyprawy (warto dać rozmaryn),
zielenina do przybrania, najlepiej trybula leśna.
WYKONANIE:
Ziemniaczki cienko obrać (jeśli ktoś chce i może - oskrobać). Wrzucić do osolonego wrzątku w kolejności od największego (jeden z moich był wyraźnie większy niż pozostałe, gotowałam go najpierw samotnie z 5 minut). Gdy będą niemal miękkie - odcedzić. Nawet gdy ugotują się na miękko, to mają jeszcze tak mało skrobi, że nie powinny nam się rozpaść w zapiekance. W tzw. międzyczasie podsmażyć (najlepiej w rondeleczku) na 3 łyżkach klarowanego masła inne składniki w takiej kolejności:
1) małe pieczarki w całości lub połówkach (nie zapomnieć je posolić),
2) wyjąć pieczarki łyżką z dziurami i na to samo masło (no chyba, że nam się zjarało😐) wrzucić cebulę w piórach, podsmażyć, wyjąć,
3) na koniec - zapewniam, że masełko wyglądało i pachniało zupełnie dobrze, co prawda było to sklarowane zarąbiste swojskie masło od Wolanki, tzn. od krowy pani Wolańskiej - partiami usmażyć kawałeczki szynki. Część szynki normalnie, a część drobniutko pokrojoną - na chrupiące quasi-skwarki.
Zrobić sos beszamelowy (2 łyżki masła, 2 łyżki mąki, szklanka ziemnego mleka). Doprawić - ale uwaga! mało soli (słony jest ser, pieczarki już solone, a szynka dojrzewająca jest sakrucko słona), wcisnąć czosnek, domieszać ser i trybulę.
Do naczynia żaroodpornego wlać sos serowy. Ułożyć ziemniaczki. Posypać pieczarkami, wcisnąć w sos większe kawałki szynki. Zapiekać w 180 stopniach, aż ser i pieczarki się ładnie zrumienią. Przed podaniem posypać kawałeczkami szynki, nałożyć czapeczki z cebuli, przybrać zieleniną. Podawać z surówką - my jedliśmy z surówką z pomidorów z octem balsamicznym, ale bez bazylii - żeby nie zagłuszyć tej trybuli. Kto nie ma dostępu do leśnej, aromatycznej trybuli - może z powodzeniem wykorzystać tę uprawną :-)
sobota, 9 grudnia 2017
Piróg biłgorajski (łysy!)
A dlaczego łysy? Bo bez "opakowania" w postaci cienkiej skórki z drożdżowego ciasta.
SKŁADNIKI:
Piróg składa się z ziemniaków gotowanych, ugotowanej na sypko kaszy gryczanej (u nas się mówiło: tatarczanej) i sera białego. Myślę, że nie ma kanonicznych proporcji, ja też robiłam na oko, wydedukowawszy na podstawie kilku przepisów, że ziemniaków ma być mniej więcej dwa razy tyle, co sera i kaszy. No a słoninki to już ile kto tam chce, ja dużo chciałam :-)
Na kilogram ziemniaków dałam torebkę (400 g) kaszy gryczanej prażonej, taką mniej więcej półkilową bołdkę sera (tłuuusssty, od Cioci), trzy jajka, kilka łyżek skwareczków z wędzonej słoninki. Śmietany już nie, bo i tak się zlepiło galanto, a bałam się, że jak jeszcze dam ciotczyną śmietanę (jakieś 50% tłuszczu, double cream to pikuś), to stołownikom wysiądą wątroby. No i oczywiście sól i pieprz. W oryginale jest jeszcze suszona mięta, alem wtedy nie miała (można było wybebeszyć z jedną saszetkę z Herbapolu, co ją ma mężuś na trawienie, ale to chyba nie to).
WYKONANIE:
Ziemniaki ugotować normalnie, jak do obiadu, i normalnie je wykłócić (kto by się tam mordował z praską czy maszynką). Kaszę ugotować na sypko - ja zawsze wszystkie kasze gotuję tym sposobem. Ser rozgnieść; jeśli jest tłusty, to się powinien sam umasować w rękach, jeśli zaś ktoś chciałby z chudym (ale po co?!), to myślę sobie, że można go wtedy ze śmietanką urobić, byłby bardziej plastyczny. Połączyć wszystkie składniki, dodać skwarki, dobrze doprawić solą i pieprzem, wbić jajka i jeszcze raz wyrobić. Formę wysmarować (tym smalczykiem, co został po wysmażaniu słoninki) i dokładnie wyrównując wypełnić farszem. Lepiło się jak klej Konrada, więc trzeba zmoczyć łapki, by wyrównać wierzch.
Ja piekłam godzinę w 180 st., bez pokrywy, w szklanym obłym naczyniu, bo chciałam, żeby miał kształt bochenkowaty. Na ciepło najlepszy jest podsmażony na masełeczku na rumiano, ale mnie jeszcze bardziej smakował na zimno, krojony po prostu w kromki jak jak chleb.
niedziela, 19 lutego 2017
Chrupiące serowe ciastka "na słono"
SKŁADNIKI:
- 150 g mąki zwykłej,
- 200 g zimnego masła,
- 150 g ostrego sera żółtego,
- 3 ugotowane żółtka (to one robią robotę w temacie kruchości),
- duża szczypta soli,
- ulubione przyprawy (Martik dał trzy różne, by były trzy smaki),
- ewentualnie na wierzch pestki słonecznika, dyni, sezamu, pokruszone orzechy - ale bez też są pyszne. Wielce pyszne.
Składniki mieszamy i wyrabiamy ciasto. Wkładamy je do lodówki, lekko rozpłaszczone na 20 minut, albo do zamrażarki na 10. Włączamy piekarnik na 180 stopni. Ciasto wyjmujemy, dzielimy na 3–4 porcje, które rozwałkowujemy w prostokąt i wykrajamy ciastka, dowolnego kształtu. Najprostsze są prostokąty nieforemne. Układamy ciastka na blaszce, na papierze do pieczenia. Jeśli mamy ziarna, to jest ten moment, żeby posmarować wierzchy ciastek białkiem i posypać ziarnami, lub ułożyć orzechy. Pieczemy około 15 minut, aż będą miały złoty kolor. W ten sam sposób traktujemy resztę ciasta. Ciastek wychodzi dość sporo, tak więc „trud” się opłaca.
Zaproszeni na imprezę koledzy - studenci Marty pochłonęli te ciastka jako pierwsze, przedkładając NAWET nad czipsy i inne składkowe trutki, więc wnosimy, że są hitem nie tylko w domu Madzi.
Matce na razie nie było dane ich skosztować, albowiem siedzi zakopana na wsi, a poza tym studia skończyła w 90 roku.
1990 roku, dla mających wątpliwości, czy aby nie wcześniej :-D
niedziela, 15 listopada 2015
Ser "zależok" z wędzoną papryką i sumakiem
Oczywiście nie ja harowałam, by te płody obory, chlewu i kurnika zasilały nasz stół, lecz kochana Ciocia, ale kto odmówi, gdy mu się podtyka twaróg rozpływający się w ustach czy pachnące mleczko do kawy?!
I właśnie z syrka od cioci namiętnie wytwarzam tzw. zależok, zwany też zgliwialcem, który w naszej rodzinie cieszy się zasłużoną estymą, chociaż są podobno dziwoki, co go za nic nie skosztują. Owszem, w procesie produkcji trzeba tłumaczyć gościom, niespokojnie węszącym, że nie mamy pod stołem w kuchni składu strzeleckich onuc po długim i mokrym poligonie, lecz że to dojrzewa twaróg na zależoka :-D
Sama technologia wytwarzania tego specjału już była opisywana, ale teraz wyprodukowałam tak pyszną wersję, że muszę się nią podzielić :-)
Otóż do stopionej serowej massy trzeba domieszać (oprócz soli, pieprzu, kminku i ciutki czosnku w proszku) wędzonej papryki wg upodobania i - uwaga! - łyżeczkę sumaku. Każdy wie, że jestem odjechana na punkcie kwasów, ale serek wcale nie robi się octowaty, tylko dostaje takiego kwaśnego muśnięcia, które dopełnia jego smak. I koniecznie potrzepać po wierszchu tą wędzoną papryką!
niedziela, 6 września 2015
Pieczone ziemniaki z serem długodojrzewającym i wędzoną rybą wg Okrasy
SKŁADNIKI:
Ziemniaki w mundurkach, podgotowane uprzednio (żeby piekarnik nie hulał godzinę),
ser biały,
jakiś twardy ser długodojrzewający, ja miałam polski Bursztyn,
cebulki i czosnku ile kto lubi,
śmietana,
kawałki wędzonej ryby (Okrasa dawał pstrąga, ale i makrela daje radę),
sól i pieprz,
masło z olejem lub oliwą do posmarowania.
WYKONANIE:
Uwaga H&C: ziemniaki w mundurkach trzeba dobrze wyszorować szczoteczką i wyciąć wżery i grube oczka.
Ugotować ziemniaki na półtwardo i pokroić w grube plastry. Wyszmalcować jakimś tłuszczem (stopione masełko najlepsze, tylko cyrknąć do niego kapeczkę oleju) i upiec na rumiano w piekarniku. W tzw. międzyczasie umiszać syrek (u nas się zawsze mówiło: "syrek umiszany") - biały ze startym na grubych oczkach żółtym, śmietaną, cebulką w drobną kosteczkę i przeciśniętym czosnkiem. Doprawić. Rybkę obrać ze skórki i ości i wybrać ładne kawałki.
I robimy piramidkę taką na raz do paszczy :-D
Myślę, że ta pasta będzie też znakomita do kartofelków z ogniska.
poniedziałek, 6 października 2014
Suppli al telefono czyli kule ryżowe z mozzarellą
Przepis znalazłam na którejś z włoskich stron.
Wujaszek Gogle przetłumaczył mi to, a jakże! dostarczając kupę radości z rozkminy receptury.
Przytaczam mniej więcej tak, jak to leciało (uwzględniając moje modyfikacje):
sos pomidorowy (lub – jak u mnie, suszone pomidory),
Wołowina mielona (ja dałam mielonkę wieprzowo – wołową, na surowo wymieszaną z ryżem i resztą składników),
Świeża mozzarella w kuleczkach lub kawałkach,
olej do głębokiego smażenia.
piątek, 16 maja 2014
Gomółki z sera białego
I znów przenosiny w czasie. Babcia Bronia i prababki Patrynka z Mistaczką i Nazimkowo z Kluszczynom spoglądają na mnie zapewne łaskawym okiem z Tamtego Świata. Udało mi się bowiem - właśnie w tej wersji tradycyjnej, z kminkiem - idealnie utrafić w smak i konsystencję zapamiętane z dzieciństwa. Te z czosnkiem i lubczykiem to już nie to: czosnek zagłusza specyficzny smak suszonego sera. Te czerwonawe z kolei są PRZEPYSZNE, pikantne, z wędzoną papryką - ale to nie jest smak podkarpackich gomółek z Listy UNESCO (no dobra, przesadziłam... z Listy Produktów Tradycyjnych).
Trzeba mieć dużo dobrego sera białego. A właściwie najpierw trzeba mieć dobrą ciocię Zosię z dobrą, mleczną krową. Poniżej 2 kilogramów sera to nawet nie ma co suszyć, zwłaszcza, gdy się to robi deszczową wiosną, gdy kaloryfery już nie grzeją, pieca chlebowego i "brańdury" jeszcze nie mamy i trzeba piłować elektrycznym piekarnikiem z termoobiegiem :-(
Dopisano 24 maja; temperatura na polu 35 stopni:
Bardzo dobrze suszą się na słońcu w przewiewnym miejscu!
SKŁADNIKI:
tłusty twaróg, najlepiej wiejski, nieprzewarzony (bez grudek),
po 2-3 żółtka na kilogram sera,
soli dużo (mają być słone) i pieprzu też,
ulubione dodatki, ale ja zalecam opcję arche: kminek mielony i cały do posypania.
WYKONANIE:
Ser można zemleć przez maszynkę, ale ten od cioci był tak dobry, że po prostu wyrabiałam go ręką. Trzeba zadbać, aby ser nie był mokry; jeśli wydaje nam się taki, trzeba go odcisnąć na zmienianych często ręczniczkach papierowych (patrz tu: klik!). Porządnie posolić, popieprzyć i dokminić, bo to musi być "czujne". Potem wmieszać żółtka, znowu dokładnie wyrobić i maczanymi w wodzie rękami (sakrucko się kleiło, ser był sielnie tłusty) uformować zapamiętane z dzieciństwa gomółki z czubkiem.
Suszyłam je przez 4 dni (co jakiś czas, przed i po pracy) w piekarniku na 50 stopni z termoobiegiem, po chwili wyłączając grzałkę, żeby mi się nie ugotował ten serek. Już na drugi dzień zaczyna charakterystycznie pachnieć i właśnie tak ma być, to jest cały ten smaczek. Z wierzchu jest sucha skórka (u mnie aż błyszcząca od tłuszczu mlecznego), a w środku zwarty, ostry w smaku ser.
Gdy chcemy długo przechowywać, to można ususzyć na kamień, ale ja wiedziałam, że u mnie tyle nie postoją. Nie ma bowiem nic lepszego do piwka :-D
sobota, 8 marca 2014
Malfatti ze szpinakiem w maśle szałwiowym
Bo resztę zeżarła Matka.
Moje malfatti rzeczywiście wyglądają tak, jak się nazywają, czyli "niedbale" albo "brzydko zrobione", ale smak wynagradza niedostatki anturażu. Są miękkie, rozpływają się wręcz w ustach (chociaż nie są paciajowate), mają mocno wyczuwalny smak szpinaku, a lekko czosnku i gałki muszkatołowej. Parmezan i ząbek czosnku zaostrzają smak, no a to masełko szałwiowe, z chrupiącymi listeczkami to już poezja...
I na dobre im wyszło, że miałam tylko 250-gramowe opakowanie ricotty i dodałam drugie tyle twarogu, bo chociaż "złamałam" (he he, Okrasowa się znalazła) przepis, ale nasze twarogi są kwaskowate i kluseczki wg mnie były jeszcze lepsze.
Przepis jest tu (klik!), nie ma sensu przepisywać, bo pani Ewa zrobiła to dokładnie, moim odstępstwem było zmniejszenie ilości gałki do pół łyżeczki i wciśnięcie dużego ząbka czosnku do masy serowej. No i nie z sosem pomidorowym, tylko z ziołowym masełkiem.
No nie ma co więcej gadać - musowo zrobić :-)
niedziela, 15 grudnia 2013
Leniwe ze szpinakiem
Jak zrobić ciasto podstawowe to piszę właśnie tu.
Co do zieloniutkiej wersji to oprócz sera, jajek i mąki (proporcje na połowę składników w bazowym przepisie) trzeba jeszcze zaopatrzyć się w szpinak w formie muta (miałam rozdrobniony z Horteksu) i duży ząbek czosnku. Szpinak należy rozmrozić, odcisnąć i przesmażyć na łyżce masła, żeby odparował i stracił smak surowizny. Doprawiamy go na pikantnie czosnkiem, pieprzem i odrobiną gałki muszkatołowej i mieszamy z serem. A potem już tak, jak w "białej" wersji. I z tą rumianą bułeczką koniecznie!
poniedziałek, 18 listopada 2013
Kopytka serowo-ziemniaczane wg mojej Mamy
piątek, 2 sierpnia 2013
Powiew Orientu czyli bób w pomidorach, z harissą i fetą
SKŁADNIKI:
bób,
4 dojrzałe pomidory (albo w zimie z kartonu czy puszki, w każdym razie takie, co widziały słońce),
płaska łyżeczka cukru,
gęsty jogurt naturalny,
pasta harissa (jak zrobić poniżej),
ser feta,
cebulka sproszkowana (fajny patencik) albo mała cebula,
oliwa z oliwek,
sól i pieprz,
Jacek wolał z zapieczonym serem żółtym (no nie pasuje, wiem), ale nie dał się skusić na jeszcze jeden słony i ostry smak.