Odpaliłam dziś rano (jak co rano) kontrolnie smartfona, jeszcze leżąc i oczęta przecierając. No, bo jak tu wstać kiedy nie wiadomo co aura zgotowała tym razem. I pożałowałam tego zerknięcia. Jakże to tak. Lato nasze kochane, które powinno powoli pakować manatki i machać na pożegnanie zwiędłą z gorąca nawłocią, nie dość, że niczego nie pakuje, to na dodatek zapowiada panoszenie się do połowy września. W prognozie równa kreska temperaturowa: 30, 30, 30, 30 30 31, 30, 32...... To tak w ogóle można? To nie jest prawnie zakazane?
Na skwerku nieopodal słyszę piski i nawoływania. Fontanna cieszy się wzięciem. Co prawda od poniedziałku zamiast moczenia w strumieniach chlorowanej wody będzie twarda szkolna rzeczywistość ale jak tu myśleć o trygonometrii czy szyku zdania kiedy żar leje się z nieba.
Marzenie o pięknym, gorącym lecie nareszcie się nam spełniło. Ha, ha, ha. Tak to jest ze spełnionymi marzeniami. Bądźmy ostrożni w wypowiadaniu życzeń.
Zamiast lać łzy nad losem gorącego świata i powtarzać komunały typu "o, jak gorąco! W mojej młodości takie lata się nie zdarzały..." pędzę do was z przepisem na coś zimnego i pysznego.
Widelce, chochle i gary rzućcie w kąt, zjedzcie lodowatego arbuza albo skoczcie pod prysznic.
Lemoniad latem wypijamy pewnie hektolitry, każda szanująca się jadłodajnia ma je w swoim repertuarze. Od najprostszych, cytrynowych po wyszukane np pietruszkowo-tymiankowe.
Lemoniada brazylijska jest inna niż wszystkie bo z mlekiem.
Co prawda skondensowanym ale nie mówcie, że to nie egzotyka w świecie lemoniad.
Oto przepis:
3 wyszorowane limonki
pół puszki skondensowanego mleka (kto nie lubi mleka niech użyje mleczko kokosowe)
0,5 litra zimnej wody
dobry czyli o dużej mocy mikser (blender)
lód
Sprawa jest banalna. Wyszorowane limonki kroimy na małe kawałki, wrzucamy do blendera razem z mlekiem i wodą.
Blendujemy póki limonki nie zamienią się w pulpę, jakieś 15 sekund (długie miksowanie to większa goryczka) . Przecedzamy napój do dzbanka, dorzucamy lód.
Wlewamy do szklanek i mamy gotowy napój pomagający schłodzić emocje przy oglądaniu np serialu "Reżim" z Kate Winslet.
OSTRZEŻENIE
Nie próbujcie być zachłanni. Nie kierujcie się myślą: skoro to takie dobre, to zrobię sobie wiadro" .
Wiadro zróbcie tylko w przypadku, kiedy macie z tuzin gości i wszyscy wypijecie lemoniadę tegoż wieczoru. Dlaczego?
Hm, następnego dnia ta limonkowa ambrozja nabierze piołunowego smaku i objawi się jak przysłowiowy dziegieć lub albedo grapefruita. Nie polecam.
Zróbcie, zmiksujcie, przecedźcie i pijcie. Jest pyszne ale tylko chwilowo.
Pięknej niedzieli, nieco chłodu i dobrych myśli życzę
Ja odczuwam te upały na własnej, wygarbowanej przez słońce skórze (wiesz, syndrom rolnika: opalone ręce, twarz i kark, od roboty w polu w obleczeniu :-DD). Ratujemy się podobną lemoniadą, z bio cytryn i imbiru. A i tak nasz dyskomfort to pikuś wobec tego, jak cierpią wszystkie uprawy z powodu suszy... Buziaczki Limonio kochana, nieustająco mam nadzieję, że mnie kiedyś nawiedzisz na tym pogórzańskim zadupiu ;-)
OdpowiedzUsuńLimonio! Są, są komentarze twoje, piękne i od serca. I nie zjadało ich, tylko ja byłam u Martika w Słowenii i miałam "odwyk" komputerowy :-**
OdpowiedzUsuńWygrałaś! Zrobiłam. Daj nowy przepis :*
OdpowiedzUsuńNie zostałam fanką, może za zimno ? Latem spróbuję z mleczkiem kokosowym :)
Usuń