Jeśli rodzinna Hurma i Czereda domaga się pierogów, ale naprawdę nie masz siły (albo ochoty) na wałkowanie i lepienie, to nasze podkarpackie "lane ruskie" są świetnym rozwiązaniem. A jeśli jeszcze masz utłuczone "wczorańsze" ziemniaki, to już luzik-lajcik: wystarczy dodać ser biały i dodatki właściwe ruskim pierogom oraz zarobić gęste ciasto naleśnikowe.
Z farszu robi się "wsady" czyli spłaszczone kulki, które na łyżce maczamy w cieście naleśnikowym i kładziemy na gorący olej, polewając z góry resztą ciasta z łyżki. Można robić i większe falbanki, ale jeśli nie smażymy w głębokim oleju to trzeba pamiętać, że będą zrumienione tylko z jednej strony (co widać powyżej).
Są bardzo smaczne i zaskakują domowników - małżonek początkowo myślał, że to tradycyjne pierogi odsmażone prawilnie na masełku. I nie był rozczarowany, kiedy dokonał "kosztpróby" (jakby powiedział Borowicz albo pan Rączka😋).
A teraz kocia sprawka:
Otóż Manulek w szczycie formy ważył 6 kilogramów i 10 dag. Był zważony w koszyku do ziemniaków, w który się wtarabanił i w którym usnął. Kiedy już wylazł zważyliśmy koszyk i tłusta prawda ujrzała światło dzienne!
Rodzina ma zakaz dokarmiania go. Poza tym jest wiosna, więc więcej chodzi po polu i już widać, że schudł. Młodsza część przyjeżdżającej rodziny stwierdziła jednak, że nie jest teraz tak DEKORACYJNY (!)
Konkurs wygrywa (a jakże!) prawdziwy fachowiec, co wagę ma w oczach, czyli słynna "kociara" Pies w Swetrze! (tak, wiem, jest zdziwko, że nie "Kot w swetrze" 😹)
Nagrodą jest zdjęcie delikwenta w ciężkiej rozpaczy z powodu kuracji odchudzającej, z podrapanym przez Muśka nosem (kiedy próbował wyżerać mu z miski).
Buziaki!