Dawno, dawno temu, za górami, za lasami przyszła na świat pewna myśl.
Była nieśmiała i nieporadna.
Zupełnie malutka.
Niepewna i wątpliwa.
Ukrywała się i chowała w zakamarkach głowy.
Czasem gubiła się i błądziła, a odnaleziona zdawała się jeszcze bardziej niedorzeczna.
Kto to widział, żeby.... Cóż za myśl...!
Nie wiedziała, że jest ich więcej - takich myśli jak ona.
I że mieszkają w innych, wypełnionych pomysłami głowach.
Nie miała pojęcia, że się spotkają.
Nie spodziewała się, że może być częścią planu.
I nigdy nie przyszło jej do głowy, że stanie się taka ważna.
Zaczepiła ją inna myśl. Dotarła z daleka, niespodziewanie.
Zaciekawiła. Namówiła na podróż i na przemyślenia.
Zapytała o pomysły, dodała swoje i znalazły swój język.
Zaczęły rozmawiać, śmiać się i smucić, pytać i odpowiadać.
I zaczęły to co dla nich najważniejsze - zamieniać swe myśli w potrawy, gotować przy wielkim kaflowym piecu i zasiadać do wielkiego, drewnianego stołu.
Wkrótce dołączyły inne myśli, coraz bardziej odważne i coraz bardziej realne.
Dziękuję Aniu za myśl, którą do mnie wysłałaś i za zaproszenie do Pracowni Manualnej. To miejsce wyjątkowe, pełne pozytywnej energii i magii krążącej pośród garnków, kafli prawdziwego chlebowego pieca i okruchów strzepywanych z rąk niezwykłych Gości. Gotowanie w takim miejscu to dla mnie prawdziwy zaszczyt.
Pracownia Manualna daje moim myślom przestrzeń i wolność, pozwala realizować plany i pomysły, które od dawna powstawały i te, o których istnieniu jeszcze do niedawna nie wiedziałam.
Przy wielkim drewnianym stole spotykam ludzi wyjątkowych, intrygujących. Tych, których od dawna chciałam spotkać i tych, których nie znałam, a teraz stają się mi coraz bliżsi.
Pisałam to i powtarzałam już wielokrotnie - niezwykła siła wspólnego stołu otwiera serca, sprawia, że po paru minutach czujemy się jak starzy, dobrzy znajomi. Łączy nas nie tylko wielka misa ciasta, garnek pełen konfitur i łzy spływające nad krojoną cebulą. Jest coś więcej, to nieopisane i nienazwane coś, co pozwala na parę godzin zapomnieć, odetchnąć, poczuć i doświadczyć pasji.
Uwielbiam te momenty, kiedy w oczach gotujących pojawia się charakterystyczny błysk. Jest jak wiatr, który dmucha w żagle i sprawia, że płyniemy coraz śmielej między słowami, gestami, śmiechem, gubiąc po drodze obawy, czy damy radę, czy uda nam się tak, jak innym.
Udaje się. To co skomplikowane, pozornie trudne i nie do wykonania, okazuje się łatwe i bezproblemowe. Rodzą się nowe pomysły, śmiałe deklaracje. Kruszą się maski poważnych i zapracowanych Osób. Na ich miejscu malują się uśmiechnięte, pełne radości twarze. To najważniejszy element i główny składnik każdego z warsztatów. Bez niego to wszystko byłoby po prostu użytkowym gotowaniem. Nie jest i mam nadzieję, nigdy nie będzie.
A czym jest?
Spotkaniem ludzi gotowych na pokonanie przeróżnych barier - smaku, umiejętności, gotowania w grupie.
Podróżą - (również dosłowną - z miejsc naprawdę odległych) , by spełnić swoje smakowe marzenia.
Powrotem do chwil, które na co dzień często tracimy - chwil i rozmów przy wspólnym stole, w objęciach zapachów, które otwierają serce i rodzą długie, szczere, niezwykłe rozmowy.
Jeszcze rok temu nie sądziłam, że moją miłość do gotowania i jedzenia będę mogła realizować w tak wyjątkowy sposób. Kończę rok z notesem zapisanym nowymi pomysłami, terminami, planami. Czasem najmniejsza myśl potrafi zmienić tak wiele.
Zanim nowe pomysły ujrzą światło dzienne, wspominam jeszcze listopadowe i grudniowe weekendy, gdy w Pracowni przygotowywałyśmy jadalne prezenty. Wiem, że część nie doczekała choinki i została zjedzona znacznie wcześniej :), a później z sukcesem odtworzona. To dla mnie podwójny powód do radości.
Co robiłyśmy?
1. Dropsy żurawinowe i syrop żurawinowy / Granolę czekoladową*
2. Konfiturę z pomarańczy, cebuli i chili - do serów
3. Syrop cytrynowo-waniliowy do herbaty / Syrop piernikowy*
4. Czekoladowo-bananową konfiturę z kardamonem
5. Czekoladowy makaron tagliatelle
6. Trufle daktylowo- pomarańczowe
7. Sól smakową cytrusową / cytrusowo-rozmarynową *
8. Gorącą czekoladę na patyku
9. Krakersy z solą morską i rozmarynem / Kiszone mandarynki*
10.Chleb ze słoika
11. Syrop hibiskusowy
12. Pralinki z pigwowym nadzieniem
*potrawy, które były częścią menu drugiej edycji warsztatów
Fantastycznie było obserwować Osoby, które nie robiąc nigdy wcześniej domowego makaronu, wywałkowały najpiękniejsze okazy tagliatelle. Z prawdziwą przyjemnością przyglądałam się zarumienionym od emocji policzkom, gdy powstawały trufle, pierwsze samodzielnie robione pralinki i zamykane w słoiki syropy. W każdym z prezentów oprócz zapisanych w przepisie składników pojawił się ten najważniejszy element - nie muszę pisać jaki, Wy wiecie:)
Chcę podziękować partnerom warsztatów, firmom, które zaufały naszym pomysłom i pomogły w ich realizacji. Dzięki nim uczestnicy mogli korzystać z doskonałej jakości produktów, a wiele z nich zabrać ze sobą do domu razem z innymi , specjalnie na tą okazję przesłanymi upominkami.
Od początku wspiera nas i zaopatruje w doskonałą mąkę Młyn Młynomag. Mąka z Reszla zachwyca nie tylko pięknym opakowaniem, ale przede wszystkim najwyższą jakością. Jest to prawdopodobnie najstarszy działający młyn w Polsce. Nie jest dostępna w sieciach handlowych, ale można zamówić ją bezpośrednio z młyna.
Zaszczytem jest dla nas współpraca z Luks Pomadą, która zamyka w słoikach smaki wyjątkowe. Konfitury i chutneye przygotowywane wyłącznie z naturalnych składników.
Luks Pomada wykorzystuje najlepsze i w pełni naturalne surowce z polskich sadów, ogrodów i warzywników. Zachwyca różnorodnością smaków, takich jak Ostry zielony pomidor, Pomidor korzenny, Powidła z mirabelki czy fenomenalny, najnowszy chutney Śliwka suska.
Aromatami z każdego zakątka świata obsypał nas Kamis ubierając także w niezwykle kobiece fartuszki. Dzięki najbardziej wymyślnym przyprawom mogłyśmy do woli doprawiać prezenty według indywidualnych preferencji gotujących czy też osób, do których miały trafić jadalne podarki. Pachniało wanilią, cynamonem, chili, pieprzem, kardamonem, imbirem, goździkami i wieloma innymi, wspaniałymi zapachami.
Prawdziwie czekoladową rozkosz zafundował nam Lindt, którego udział w drugiej edycji warsztatów był dla nas prawdziwym wyróżnieniem. Smakowałyśmy najlepsze czekolady łamiąc bezkarnie kolejne tabliczki, topiąc, mieszając i siekając, a wszystko po to, by poczuć wyjątkowy smak czekoladowych pomysłów. Od dawna uważam czekolady Lindt za najlepsze i możliwość niemal nieograniczonego ich smakowania i przetwarzania była po prostu cudownym doświadczeniem.
Wiele jadalnych prezentów przygotowanych zostało przy udziale produktów, o jakie zadbała firma Kupiec. Stały się podstawą do przygotowania m.in. chleba w słoiku, czekoladowej granoli i dropsów z żurawiny.
Dzięki firmie Empik i ich kolekcji akcesoriów i gadżetów kuchennych uczestnicy pierwszej edycji warsztatów nie muszą martwić się o odpowiednią temperaturę podawanego gościom wina:) W torbach z prezentami znalazły się bowiem specjalne schładzacze do win, będące częścią kolekcji "Winnym szlakiem" - całość kolekcji oraz inne artykuły kuchenne dostępne są na stronie internetowej : klik
Dziękuję także Uczestnikom warsztatów za ich zaufanie - każde spotkanie to dla mnie, nowa, fascynująca lekcja.
Kiedy i na jaki temat będzie kolejna?
Styczeń ma mieć smak czekolady, poznamy jej ciemną, nieznaną moc - będziemy przełamywać stereotypy, łączyć smaki pozornie nie dające się połączyć.
Coraz bardziej realne staje się też zaproszenie do wspólnego gotowania blogerów kulinarnych - plan już jest, mam nadzieję, że uda się go w pełni zrealizować.
Chcemy kontynuować też temat jadalnych kolorów - po pomarańczowym październiku i czekoladowym styczniu w kolejce czeka mnóstwo innych, smacznych kolorów.
I jeszcze...
Nie, nie zdradzę wszystkich pomysłów:) Napiszę o nich w swoim czasie.
Relacje z warsztatów możecie przeczytać także tu i tu - klik,klik
* * *
Teraz pozostaje mi życzyć Wam i sobie, aby wszystkie nasze plany i marzenia, nawet te najmniejsze i najbardziej nieśmiałe, udało się spełniać.
Wyjątkowego Nowego Roku!