Lubicie poniedziałki? Ja nie!
Lubicie niespodzianki? Ja tak!!!
A jeśli poniedziałek zaczyna się od niespodzianki, a nawet dwóch?! Może polubię i poniedziałki?!
W każdym razie miniony poniedziałek naprawdę miło rozpoczął ten tydzień. Z wielką radością i chyba jeszcze większym zaskoczeniem odebrałam zaproszenie Emmy, a kilka godzin później Nicole, do wzięcia udziału w kolejnej blogowej zabawie "LUBIĘ...". Zgodnie z zasadami powinnam wskazać 10 rzeczy, które lubię, podać krótkie uzasadnienie oraz wytypować 10 kolejnych blogów, by posłać zabawę dalej.
I na tym radość z niespodzianki się kończy!
Po pierwsze, jak wybrać 10, tylko 10, zaledwie 10 spośród niekończącej się liczby lubianych przeze mnie rzeczy?!
Po drugie mam dylemat czy nominacja od dwóch blogerek upoważnia mnie do podwojenia liczby? A może pójść na kompromis i wymienić 15?!
Nawet jeśli wybiorę wersję XXL i wbrew zasadom i podam 20, to i tak będzie to jedynie pyłek na wierzchu wielkiej góry usypanej ze słów "Lubię...".
Zamieniam więc głowę w mikroskop, ustawiam ostrość, kładę na szkiełku ten pyłek, skupiam uwagę i przyglądam mu się z bliska. I zaraz Wam powiem co widzę:
1. Poranną kawę przygotowaną i podaną do łóżka przez W. Mocną, aromatyczną, pobudzającą. Kto mnie zna, wie, że bez tej kawy nie wstanę!
2. Deszcz, który budzi mnie w jesienne poranki. Jego koncert na parapecie zatrzymuje mnie w łóżku na dłużej. Jeszcze mocniej niż zwykle czuję wtedy ciepło i opiekę domu.
3. Ciepłe ciasto, a najlepiej lekko podpieczone brzegi. Nic bardziej nie smakuje ze szklanką zimnego mleka.
4. Letnie wieczory na tarasie, gdy otuleni ciepłym wiatrem stajemy się widownią gwiezdnego teatru i słuchamy jak W. opowiada kolejne historie o wszechświecie. Mam wrażenie, że jego wiedza na ten temat jest równie nieskończona jak kosmos, o którym nam tak cudownie opowiada.
5. Ciepłe, drożdżowe rogaliki z różą, koniecznie z cytrynowym lukrem, zjadane w sobotni poranek. Za oknem musi padać śnieg, a jeszcze lepiej jeśli jest śnieżyca! Z kominka bucha ciepło, a my jeszcze w piżamach, zapadnięci w miękkich fotelach zjadamy rogaliki jeden za drugim.
6. Nadmorski wiatr - ciepły, pełen tajemniczych szeptów, oczyszczający ze wszystkich smutków i trosk.
7. Subtelny szelest piany z białek, gdy łączę ją z innymi składnikami. Część z Was już o tym wie, bo pisałam to nie jeden raz:), ale to jedna z moich kuchennych słabości.
8. Pisanie tego bloga. Kiedyś tylko podglądałam i podczytywałam inne, ale odkąd sama odważyłam się założyć swój blog, czuję jak bardzo jest mi potrzebny. Nie tylko porządkuje moje myśli i wspomnienia, ale stale mobilizuje do uczenia się nowych rzeczy i pozwala mi poznać wciąż tajemnicze, ale oraz bliższe i niezwykle ciekawe osoby, jakimi jesteście Wy, jego Czytelnicy. To ogromnie cenne doświadczenie.
9. Przeglądanie książek kucharskich przed pójściem spać. Wędruję do łóżka zawsze z kilkoma i za każdym razem znajduję coś nowego i inspirującego. Zasypiam z myślami krzątającymi się po kuchni.
10. Zakochanie się od pierwszego wejrzenia. Lubię ten bezdech, zachwyt i błysk w oku, gdy znajduję przepis i wiem, po prostu wiem, że muszę go zrobić; mam pewność, że będzie pyszny i od początku czuję, że muszę się z Wami nim podzielić. Dziś tą 10-tkę zamyka przepis na pieczoną ricottę.
Znalazłam go podczas rytualnego wieczornego wertowania po książkach kucharskich. Tym razem wybrałam zapomniany od co najmniej roku tytuł "Przyjęcia domowe". Ale ja lubię takie "zaniedbanie". Każdy powrót do takiej książki jest jakbym miała ją w rękach po raz pierwszy. Odkrycie przepisu na pieczoną ricottę z pieczonymi pomidorami było jak strzał Amora! Zakochałam się od razu. A kiedy jeszcze przeczytałam, że przepis zakłada zmieszanie ubitej piany z ricottą to już wpadłam po uszy! I muszę Wam powiedzieć, że naprawdę świetnie ulokowałam swoje uczucia. Was też gorąco namawiam do tego zakochania:)
Danie jest niezwykle proste, lekkie, świetnie smakuje na ciepło, jak i na zimno. Może być podane jako przekąska, lunch, część lekkiej kolacji. Idealne na zakończenie lata!
PIECZONA RICOTTA Z POMIDORAMI
/na 2 porcje/
500 g ricotty
2 białka
oliwa z oliwek
masło do wysmarowania formy
sól, pieprz
1-2 ząbki czosnku
świeże lub suszone zioła (oregano, bazylia, tymianek)
3-4 pomidory
Ricottę przełożyć do sitka, wstawić go do miski, nakryć i odstawić do lodówki na ok. 2 godziny, żeby odciekła.
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni. Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę i delikatnie połączyć z ricottą. Dodać wyciśnięte ząbki czosnku, zioła, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Formę do zapiekania o wymiarach 20 x 28 cm wysmarować cienko masłem i przełożyć do niej masę z ricotty. Wierzch wyrównać i skropić oliwą. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 30 minut, do momentu, aż masa się zetnie i bardzo lekko zrumieni.
Pomidory umyć i przekroić na pół. Drugą formę do zapiekania wysmarować oliwą i włożyć do niej połówki pomidorów przecięciem do góry. Posypać z wierzchu solą i pieprzem oraz ziołami, skropić oliwą i także wstawić do piekarnika na ok. 25 minut. Ricotta i pomidory mogą się piec w tym samym czasie.
Po upieczeniu ricottę pokroić na porcje i podawać razem z upieczonymi pomidorami. Świetnym dodatkiem jest też świeża bagietka maczana w cudownym sosie, jaki powstał podczas pieczenia pomidorów. Smacznego!
A teraz kolejne trudne zadanie - zaproszenie kolejnych 10 blogów do zabawy. Dziesięć to tak mało! Blogów, które lubię, ba uwielbiam, jest tak dużo... Zatem z mikroskopu zamieniam się w maszynę losującą, wszystkie kule wpadają już do bębna i rozpoczynamy losowanie:)
Zapraszam:
1. Szelkę z ChilliBite - uwielbiam jej wpisy, historie jakie opisuje, cudowny zapał do hurtowej produkcji konfitur:), wiedzę, humor, wszystko!
2. Lo z Pistachio- podziwiam jej konsekwencję, odwagę i cudowne zdolności, zwłaszcza, gdy mierzy się z tak trudnymi zadaniami jak waniliowe tartaletki Pierre'a Herme.
4. Annę z addio pomidory - uwielbiam jej poetycką wręcz subtelność, to jak pięknie wybiera słowa i jak pokazuje na zdjęciach swoje wspaniałe dania.
8. Misię z Food Haven - zachwycają mnie jej zdjęcia, wspaniałe potrawy, a tango zapiera dech w piersiach.
9. deZeal z Moorland Home - za poczucie humor, piękne zdjęcia i fantastyczne relacje, oby tylko nie robiła takich dłuuugich przerw między postami;)
* przepis pochodzi z książki Domowe Przyjęcia, Sheridan Rogers.
** ten przepis to moja kolejna propozycja do akcji Smacznie i pomidorowo prowadzonej przez katarzynę_sar.