Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deser. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deser. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 lipca 2016

Lemon Pie - lodowa tarta cytrynowa



Ze wszystkich rodzajów ciast tarty kocham najbardziej.
Mają wszystko to, czego szukam w słodkich wypiekach. Różnorodność struktur, smaków, konsystencji. 
I tak wielką, nieograniczoną możliwość kreowania nowych kombinacji i połączeń. 
Kruchość maślanego spodu, kremowa gładkość nadzienia i słodka, chrupka beza. 
Czy może być coś lepszego?


Klasyczna francuska tarta cytrynowa to wśród tart zdecydowanie moja największa słabość. Odkąd dostałam w prezencie idealny przepis pojawia się u mnie w domu tylko ta jedna i jedyna słuszna wersja. 
Podaję ją zawsze mocno schłodzoną, bowiem w takiej formie jest jeszcze bardziej orzeźwiająca.
Każdy kęs to cudowna rozkosz dla podniebienia. Kwaskowatość masy, aromat cytryn, cieniutkie maślane ciasto - zamykam oczy i wędruję w słońcu francuskich skwerów, przysiadam w zacienionych kawiarenkach i marzę, by ta chwila trwała bez końca. 

Połączenie cytryn i bezy to wspaniała klasyka, która potwierdza to, jak bardzo przeciwieństwa się przyciągają. Takich kontrastów kulinarnych szukam zawsze z nadzieją, że odkryję coś nowego i zaskakującego. Jakże cudowną więc było dla mnie niespodzianką, gdy w krainie lodów odkryłam nie tylko nowy smak, ale i całkiem poważną konkurencję do ukochanej tarty cytrynowej. 


Lody Lemon Pie, nowość od Carte d'Or to doskonała lodowa wersja klasycznej tarty cytrynowej. Jak przystało na lody premium, do ich produkcji wykorzystano najwyższej jakości składniki, nie zapominając przy tym o zachowaniu tego, co w tarcie cytrynowej najważniejsze. Jest i cudownie rześki smak cytryn i chrupiące beziki na wierzchu. Podobnie, jak w innych lodach tej firmy, lody w opakowaniu ułożone są w formie gotowych do podania rozetek. 


Po pierwszym łapczywym degustowaniu pomyślałam, że ten smak i  taka forma serwowania rozetek lodowych to idealny pomysł na zrobienie lodowych tartaletek. Kruche korpusy z maślanego ciasta można w dobrych warunkach przechowywać nawet do 10 dni, gotowe do serwowania lody Lemon Pie czekają w zamrażarce, więc gdy tylko pojawią się niespodziewani goście lub zwyczajnie przyjdzie Wam ochota na wspaniały, szybki i idealny na lato orzeźwiający deser, takie lodowe tartaletki cytrynowe są wprost wymarzone. 

LODOWE TARTY CYTRYNOWE

/składniki na 12 porcji/ 

Na ciasto:
130 g masła o temperaturze pokojowej
1/2 łyżeczki soli
35 ml mleka 
175 g mąki
4 łyżeczki cukru pudru
1 żółtko

Na nadzienie:
2 opakowania lodów o smaku Lemon Pie Carte d'Or

Wszystkie składniki na ciasto przełożyć do miski i dokładnie zagnieść, a następnie owinąć w folię i przełożyć do lodówki na ok. 2 godziny. 
Schłodzone ciasto rozwałkować cieniutko i wyłożyć nim foremki na tartaletki. Nakłuć spody widelcem i piec przez ok. 10 minut (lub do momentu aż będą rumiane) w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni.  Po upieczeniu wystudzić i przechowywać w szczelnym pojemniku. 
Podanie: Upieczone kruche spody tartaletek nadziewać indywidualnymi porcjami rozetek lodów Lemon Pie. Podawać od razu z dobra kawą i cieszyć się chwilą. 


piątek, 27 listopada 2015

Bezy, brownie i lody zimą.


Uwielbiam kontrasty. 
Słodki z gorzkim.
Biały z czarnym. 
Lato zimą.
Pieprz w truflach, a trufle na śniadanie. 



Kontrast cudownie zwalcza nudę. Nie pozwala wkroczyć rutynie. 
Zaskoczone miny, zdziwione spojrzenia, a potem błogie mruczenie z rozkoszy.
Warto zejść na swoje tory. 
Nie zawsze w tą stronę, w jaką pędzą wszyscy.


Weźmy na przykład lody zimą.
Dlaczego nie?
Właściwie koniecznie TAK!
I co z tego, że zimno, że wieje, przecież w cieple domowego fotela, otulona miękkim kocem wcale nie potrzebuję kolejnego "podgrzewacza". Za to bardzo, ale to bardzo niezbędna jest duża porcja rozkoszy. 
Idealnie jeśli połączy wszystko to, co uwielbiam. A Wy już dobrze wiecie, że to bezy, czekolada i lody!


Bezy na okrągło, a czekolada ukryta w intensywnym smaku brownie - tym razem lodowym.
I oczywiście, żeby rozdzielić tą słodką parę, konieczna jest nuta kontrastu - wybieram więc żurawinę - kwaskowatą, zapowiadają święta i czas, gdy wszyscy mamy prawo bezkarnie zajadać się deserami.
Dajcie się namówić! 


BEZY Z LODAMI CZEKOLADOWYMI I SOSEM ŻURAWINOWYM
/składniki na 6 sześć porcji/

Do przygotowania deseru polecam lody Carte d'Or Chocolate Brownie, przepyszne czekoladowe lody z kawałkami ciastka brownie, polane czekoladowym sosem. Deser ułożony jest w opakowaniu w postaci sześciu gotowych do nałożenia rozetek. Dzięki temu w zaledwie kilka sekund możemy cieszyć się w domu ekskluzywnym deserem rodem z najwspanialszych kawiarni – doskonałej jakości i pięknie podanym. 
Pojemność: 900 ml.
Sugerowana cena detaliczna: 18,49 zł.
Carte d’Or to marka deserów lodowych od lat słynąca z głębokich i zmysłowych smaków, wysokiej jakości składników i zaskakujących połączeń smakowych w tym roku wprowadza dwie mocno czekoladowe nowości.


115g cukru, najlepiej drobnego do wypieków
2 białka 
szczypta soli 
1 opakowanie lodów Carte d'Or Chocolate Brownie
1/2 szklanki cukru 
1/2 szklanki soku pomarańczowego 
175 g świeżych owoców żurawiny
szczypta imbiru 
1/4 tabliczko stopionej gorzkiej czekolady

Białka ze szczyptą soli ubić na sztywno, w trakcie ubijania stopniowo dodawać cukier. Ubijać do momentu aż piana będzie sztywna i lśniąca, a cukier się rozpuści.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 150 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Ubitą masę białkową wykładać na blachę dużą łyżką nadając masie kształt koła . Można także użyć do tego szprycy.
Włożyć do piekarnika i piec ok. 50-60 minut. Następnie wyłączyć piekarnik i suszyć przy leciutko uchylonych drzwiach piekarnika do momentu, aż zupełnie wystygnie. Bezy są idealnie "bezowe" - z wierzchu chrupiące, a w środku delikatnie ciągnące. Upieczeniu i ostudzeniu polać z wierzchu odrobiną stopionej gorzkiej czekolady.
Aby przygotować sos, należy w rondelku podgrzać sok pomarańczowy z cukrem i trzymać na ogniu aż się rozpuści. Dodać żurawinę i imbir i gotować do momentu, gdy owoce zaczną pękać, ok. 10-15 minut.  Odstawić do wystudzenia. 
Przed podaniem gotowe bezy polać z wierzchu sosem żurawinowym i ułożyć na nich gotowe rozetki lodów czekoladowych o smaku brownie Carte d'Or Chocolate Brownie.  

piątek, 24 października 2014

Knedle z morelami? Tyrolski smak inaczej.



Czasem wszystko zaczyna się od tęsknoty. 
Za ciepłym latem i dojrzałymi owocami.
Za smakiem babcinych knedli i rumianą tartą bułką z patelni. 
Tęsknicie?
Ja bardzo. 
Za Babcią, nieustannie. 
Na tą tęsknotę nie pomoże żaden przepis. 
Ale z knedlami to już zupełnie inna historia.... 

wtorek, 8 stycznia 2013

Tylko nie kisiel. Gelo di canella i laski w kuchni.



Napisała: "A może zrobimy razem kisiel?"
Zamarłam.
Ciarki przeszły mi po plecach, włosy stanęły dęba, nie wspomnę już o gęsiej skórce.
Zwariowała?!
Żartuje?!


Gorzej. 
Pisze całkiem poważnie!
I co teraz?
Odmówić, najprościej.
Waham się. 


Nie chcę robić przykrości. 
Tyle umawiania się, taka radość ze wspólnego wejścia do kuchni...
I wszystko po to, żeby zrobić za przeproszeniem ... kisiel?!
Przesadziła!


Mogę biegać godzinami po sklepach w poszukiwaniu koniecznego składnika; mogę odwołać spotkanie, żeby wejść do kuchni i gotować tylko z Nią; mogę poświęcić wolne popołudnie na niezbędne przygotowania i mogę nawet wstać o świcie, żeby złapać dobre światło, ale robić to wszystko dla kisielu?! 
O nie!


Są granice przyzwoitości, których się nie przekracza.
Szykuję się do odmowy. Kisielu robić nie będę. 
Nie przełknę. Nie ugotuję. Nie powącham. Nie!
Nienawidzę kisielu!


Powiedzieć jej wprost czy ubrać w elegancję?
Ale po co? Czy kisiel na nią zasługuje?
Ciągnąca się, kleista zawiesina. Kto ją w ogóle wymyślił? 
Po co komu na talerzu galaretowata meduza? 


Wiem. Nie jestem obiektywna. Znam nawet takich, którzy za porcję kisielu są w stanie oddać ostatnią czekoladkę...
Ale ja jeść ani gotować kisielu nie będę. Nawet z Małgosią
Koniec kropka. 


Zabieram się za odpisanie. 
Szukając mimo uniesienia odpowiednich słów odmowy, wzrok schodzi niżej i zaczyna prowadzić po końca wiadomości, której na widok słowa "kisiel" nie doczytałam.
"Wiesz, to właściwie nie jest kisiel, tylko galaretka".


Brakuje mi powietrza!
Nie daruję jej.
Omal nie zemdlałam z przerażenia na myśl o kisielu, a jej chodzi o galaretkę?! 
Dziewczyno! Nie rzuca się takich słów jak "kisiel" nadaremno!


Nabieram więcej powietrza, żeby dotrwać do końca wiadomości:
"... Wiesz, chodzi o taki sycylijski deser" - zaczynam się uspokajać, tętno wraca do normy - " To właściwie galaretka. Cynamonowa."
Mów do mnie jeszcze... 


Cynamonowa.... , to słowo uspokaja jak kołysanka z dzieciństwa. 
Z tego niespodziewanego, cynamonowego błogostanu wyrywa mnie jedno zasadnicze pytanie: 
"Nie mogłaś pisać od razu zamiast straszyć tym kisielem?!"


W zasadzie nie powinno mnie to jednak dziwić. Ukończyła dziennikarstwo - wykorzystała swoje umiejętności: zbudowała napięcie, rozpętała aferę i wyszła z tego obronną ręką, bo gelo di cannella okazała się strzałem w dziesiątkę! 


Nie jest z kisielem! To najważniejsze:)
Smakuje doskonale.
Robi się bardzo prosto, choć wymaga czasu. 
I jest tak cudownie cynamonowa, że ukojona tym wspaniałym smakiem zupełnie zapomniałam o koszmarnej meduzie.
Co dalej? 
Odpowiedź jest tylko jedna - chwytajcie za laski i pędźcie do kuchni. 

 ***

U Małgosi na blogu Desperate Housewife zobaczycie jej wersję gelo di cannella
Małgosiu! Dziękuję za wspólne, cynamonowe chwile i za przepis, do którego wrócę jeszcze nie jeden raz.


GELO DI CANNELLA - GALARETKA CYNAMONOWA
/proporcje na 4 osoby/

500 ml wody
15 gr cynamonu w laskach
160 gr cukru
60 gr mąki kukurydzianej
50 gr gorzkiej czekolady
pistacje do ozdoby
*opcjonalnie adwokat


Deser jest dla mnie skrzyżowaniem galaretki z budyniem. Ma kremową konsystencję, dodatek czekolady idealnie współgra z cudownym, cynamonowym aromatem.
Bazowałam na przepisie przesłanym przez Małgosię. Jego autorką jest mieszkająca we Wloszech Brytyjka, Valentina Harris. Zmieniłam nieco proporcje, zmniejszając przede wszystkim ilość użytego cukru. Oryginalny przepis podawał 300 gr, co wydało mi się zdecydowanie za dużo.
Przygotować garnek z zimną wodą, wrzucić laski cynamonu. Zagotować, gotować 5 minut, po czym odstawić na 12 godzin. Ostrożnie przecedzić, płyn wlać z powrotem do garnka. Dodac cukier i rozpuszczoną w części wody cynamonowej mąkę kukurydzianą. Zagotować i gotować powoli aż masa zgęstnieje. Zdjąć z ognia, dodać czekoladę i mieszać aż się rozpuści. Przelać do jednego dużego lub kilku małych naczyń i odstawić do schłodzenia. Po schłodzeniu i stężeniu wyjąć z naczynia, obrócić do góry nogami i podawać udekorowane np. pistacjami. Świetnie smakuje podany z adwokatem.

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails