Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jogurt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jogurt. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 lipca 2015

Truskawkowy milkshake. Radość jest prosta!



Truskawki kocham odkąd pamiętam.
W dzieciństwie uwielbiałam, kiedy babcia podawała mi je ze śmietaną - rozgniecione widelcem, posypane cukrem i wymieszane z wiejską śmietaną były ukochanym wakacyjnym deserem.


Z czasem, gdy moja świadomość zdrowego odżywania wzrosła, a apetyt nie zmalał, wymieniłam śmietanę na jogurt i zrezygnowałam z cukru.
Pokrojone drobno truskawki z naturalnym jogurtem od lat są moim wakacyjnym śniadaniem.
Zjadane na tarasie, w pierwszych promieniach słońca, w pidżamie pamiętającej ostatnie skrawki snu, to poranna dawka szczęścia.

Jednak, jak to ze szczęściem bywa, zawsze ma się ochotę na więcej.
A latem, w gorące, upalne dni nic nie daje więcej szczęścia od czegoś chłodnego, lekkiego i niewymagającego zachodu.


Milkshake spełnia wszystkie te warunki.
Chociaż sam też stawia wymagania - musimy zadbać o dobre lody, słodkie truskawki i pamiętać, że milkshake smakuje jak należy wyłącznie wtedy, gdy jest mocno schłodzony, dlatego błędem jest robienie dużych porcji na zapas.


Idealnie sprawdzają się tutaj ... lody na patyku! Jedna porcja to idealna ilość na przygotowanie indywidualnej, pysznej i chłodzącej dawki truskawkowego milkshake'a! 
Jakie wybrać? Doskonale nadają się do tego nowe jogurtowe Big Milki z truskawkami -
Big Milk Yogurt Strawberry. 


Wyprodukowane na naturalnym jogurcie mają jedynie 110 kcal, są pysznie kremowe i kryją w środku rześki mus truskawkowy! Dla mnie ideał, tym bardziej, że dostępne też są w wersji z karmelem!!! (wyobraźcie sobie, jak bosko musi smakować karmelowy shake!)
Wystarczy, że dorzucicie garść słodkich, dojrzałych truskawek i dodacie odrobinę mleka, a w kilka sekund powstanie aksamitny, orzeźwiający milkshake, którym możemy opijać się bezkarnie, nie martwiąc się o nadmiar kalorii czy cukru. 


A nie mówiłam, że to ideał i w dodatku łączy to, co idealnie do siebie pasuje - jogurt i truskawki!  
P.S. Nie muszę chyba wspominać, że same lody na patyku smakują doskonale - w zasadzie nie widzę przeszkód, żeby jednego zjadać w całości, a drugiego wrzucić do milkshake - to zdecydowanie najrozsądniejszy lodowy duet tego lata ;)


TRUSKAWKOWY MILKSHAKE
/składniki na 1 osobę/ 

1 lód na patyku Big Milk Yogurt Strawberry
1 garść słodkich, dojrzałych truskawek
1/2 szklanki schłodzonego mleka


Do kielicha blendera włożyć truskawki, wlać mleko oraz dodać zdjęty z patyka lód Big Milk Yogurt Strawberry. Całość zmiksować na gładko, przelać do szklanki lub butelki i wypić od razu - najlepiej smakuje latem, w upalne wakacyjne dni! 
 

*wpis zamówiony powstał przy współpracy z Big Milk w ramach promocji nowych lodów jogurtowych #BigMilkYogurt #joyissimple #fun #summer #radoscjestprosta #BigMilk #BigMilkJoyIsSimple

niedziela, 24 czerwca 2012

Wszystko w nim jest poezją. Shrikhand - jogurt, szafran, kardamon, pistacje..




Kiedy Panchita przyjeżdża z Chile z wizytą, udajemy się po przyprawy do malusieńkiego sklepiku w San Francisco, w którym sprzedawcą jest mężczyzna w turbanie, o wyglądzie raczej świętego męża znad Gangesu niż kupca. 


Jest coś tajemnego i nieuchwytnego w atmosferze sklepiku Hindusa. Po każdej wizycie wychodzimy stamtąd mając wrażenie, że nigdy tam nie byłyśmy, że zabłądziłyśmy w labiryncie własnej wyobraźni, jednakże paczka z zakupami dowodzi, że sklep nie jest li tylko złudzeniem.  


Wszystko w nim jest poezją: mieszanka intensywnych zapachów, zwrócony na północny zachód ołtarzyk, na którym leżą zawsze ofiary z ryżu, kadzidełka i płatki kwiatów, kilim w oknie, haftowany złotymi nićmi w słonie i postacie bóstw, ubożuchne, pokryte kurzem indyjskie wyroby rzemieślnicze, które przez wszystkie te lata nie znalazły amatora. 


Ta prezentacja proszków, liści, kawałków kory i nasion, te flaszeczki z tajemniczymi płynami, skrzynie ze żmijami oraz obecność milczącej rodziny sprzedawcy - wszyscy chudzi, śniadzi o ogromnych zachwyconych oczach, prześlizgujący się po wnętrzu pomieszczenia niczym chińskie cienie - rekompensuje w pełni podróż do miasta i trud szukania tego sklepiku w wąskich uliczkach. 


Z przyjemnością i wyraźnym szacunkiem właściciel sypie przyprawy drewnianą łyżką do plastikowych torebek, waży je na starej wadze z brązu i wręcza nam zapakowane. Zazwyczaj są droższe niż w supermarketach, ale za to nie straciły nic ze swej wyzywającej mocy, pachną intensywniej i - spodziewam się - więcej w nich afrodyzjaku.


W Katmandu odkryłam kiedyś podobny sklepik, chociaż dużo mniejszy i uboższy, gdzie poniosła mnie rozpasana ambicja i kupiłam przyprawy w ilości, która wystarczyłaby pokoleniom moich prawnuków. Wręczono mi je popakowane w papierowe rożki i powędrowałam do hotelu, tuląc ten skarb w ramionach. 


Połowa rozsypała się  w walizce, perfumując na zawsze moje ubrania, a reszta do dziś dzień leży nienaruszona w szufladzie kuchni, w owych oryginalnych opakowaniach. Nie jestem w stanie rozróżnić, co jest czym, i nie mam odwagi dodawać ich do potraw. Przechowuję je jednak na wypadek, gdyby kiedyś zawitał do mojego domu gość z drugiego końca świata, zdolny wymówić ich nazwy.*


Wszystko w nim jest poezją.
Tak, sklep z przyprawami z całą pewnością wypełnia poezja aromatów i smaków. 
Jest jak tom wierszy , w którym każda półka pachnie innym wątkiem,
snuje kolejną opowieść,
unosi w stronę orientalnych tajemnic. 


Po wyjściu stamtąd nic już nie smakuje tak samo.
Świat pachnie inaczej.
My też stajemy się kimś innym.
Poetami.
Jak rymy dobieramy przyprawy, które niosą echo własnego aromatu i naszej wyobraźni.


Czasem wiersz jest krótki jak haiku.
Delikatny i subtelny. 
Przyprawy są puentą, lekką i kojącą. 


Bywa, że wena nas rozpiera. 
Zwrotka po zwrotce tworzymy dzieło sypiąc przyprawę za przyprawą. 
A one mieszają się z sobą tocząc nieustającą bitwę o dominację, pierwszeństwo nagrodzone wymownym tytułem - curry, tikka masala,  chili con carne ...


Gotowanie jest poezją, której słowami są przyprawy. 
Czasem ostre i stanowcze, czasem słodkie i ledwo wyczuwalne, ukryte między wierszami przepisu. 
Sklep z przyprawami.
Smaki świata drzemiące w ziarenkach.
Odległe kontynenty schowane w kolorowych proszkach i zasuszonych płatkach. 
Wystarczy szczypta, by przenieść się do pachnących Indii, kolorowych straganów Jerozolimy, nadmorskich targowisk Maroko. 


Szczypta szafranu, tyleż samo kardamonu, parę ziaren pistacji - sypane jedne po drugich prowadzą cudownie wonnym szlakiem wprost do Indii. Zmieszane z gęstym jogurtem przybierają nazwę orientalnego deseru. 


Shrikhand. Gęsty, aksamity jogurt zmieszany z przyprawami nabiera wyrafinowanego smaku. Dobrze schłodzony smakuje jak wykwintny lodowy deser. 
Wszystko w nim jest poezją. 
Dajcie się porwać przyprawom, nauczcie się tego wiersza na pamięć. 
Shrikhand
Jaka jest Wasza ulubiona przyprawa? 


SHRIKHAND 
Tradycyjny indyjski deser przygotowywany na bazie gęstego jogurtu z cukrem lub miodem, z dodatkiem przypraw - najczęściej kardamonu i szafranu oraz pistacji. Jeśli wzbogacimy go musem z mango, powstanie równe cudowny deser o nazwie amrakhand.

1 litr jogurtu naturalnego
szczypta szafranu
1/2 łyżeczki kardamonu w proszku (dałam więcej)
2 łyżeczki wody różanej 
cukier puder - do smaku (można zastąpić dobrej jakości miodem)
pistacje

Malutką patelnię rozgrzać na średnim ogniu i wsypać na nią  szczyptę szafranu. Prażyć przez chwilę, do momentu aż nitki szafranu staną się kruche i łamliwe. Zdjąć z ognia, pokruszyć i dodać do jogurtu - ja dodatkowo namoczyłam przez chwilę w wodzie różanej, którą także zmieszałam z jogurtem. Dosypać kardamon i dokładnie wymieszać.


Przygotować szerokie sitko, wyłożyć je gazą i przełożyć na nią jogurt. Końce gazy związać razem, tak by jogurt nie wyciekał bokiem. Gazę z jogurtem zawiesić nad miską i przełożyć do lodówki na noc lub dłużej (tak jak przy robieniu np. labneh - klik). W tym czasie z jogurtu do miski będzie wyciekała serwatka, dzięki czemu jogurt stanie się gęsty i kremowy. 
Po tym czasie jogurt przełożyć z gazy do naczynia i połączyć z cukrem - ilość cukru zależy od indywidualnych preferencji smakowych. Tak przygotowany shrikhand dobrze schłodzić w lodówce i przed podaniem posypać siekanymi pistacjami.


* cytat pochodzi z książki Isabel Allende Afrodyta, wyd. Muza, 1999
** przepis cytuję z tej strony - klik 

Drukuj przepis

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails