Moi Drodzy!
Pytacie o przepis do deserów na zdjęciach - od dziś możecie je przeczytać w najnowszym numerze magazynu Spring Plate - tu link (klik).
A ja zaczynam się pakować przed kulinarną podróżą do Szwecji - relacja po powrocie:)
Słonecznego weekendu!
Porzeczkami,
malinami,
śliwkami rwanymi prosto z drzewa,
miodową słodyczą gruszek
czy może jest bardziej pomidorowe?
Lato przepełnia zmysłowość.
Kolory intensywne, kuszące.
Smaki dojrzałe, świadome.
Skórka gładka, jedwabista.
Miąższ słodki, kapiący sokiem, którego krople powoli spływają po szyi, a niezłapane w porę zuchwale wędrują w zakamarki dekoltu.
Lato przy stole.
Dużym, wspólnym, nakrytym obrusem w czerwoną kratkę i ustawionym w ogrodzie.
W powietrzu unosi się muzyka łąki spleciona ze słowami Gości.
Kim są i skąd przybyli nie ma znaczenia. Ważne są ich ręce i słowa.
Ręce, które kroiły, zagniatały, mieszały i słowa, które utkają historię wyjątkowego spotkania.
Gdzie i kiedy?
Pamiętacie, jak zabrałam Was na łąkę na zbieranie poziomek i zaczęłam opowieść o Siedlisku? (klik)
Czas na ciąg dalszy.
Na opowieść o tym, jak Siedlisko zamieszkało w moim sercu i o tym, jak ja zamieszkam na trochę w Siedlisku.
Opowieść o tym, jak tam trafiłam zostawię na deser, a może kiedyś opiszę w książce....
Znalazłam w Siedlisku to, co cenię i czego szukam i coś czego sama się nie spodziewałam.
Spokój, przestrzeń, zieleń, przepiękne wnętrza, kolory, cień pod bocianim gniazdem, sielskie falowanie hamaka i zaproszenie do fascynującej przygody.
Już od połowy sierpnia będę miała przyjemność prowadzić w Siedlisku warsztaty kulinarne.
Ogromnie się cieszę, choć nie brak mi niepokoju, czy spełnię oczekiwania...
Chwile przy wspólnym stole doceniam bardziej niż inne. Dzielone z osobami, które towarzyszą w przygotowaniu jedzenia nabierają jeszcze większej wartości. Czas się zatrzymuje zapatrzony w magię wspólnego gotowania i stołu.
Chciałabym, aby w Siedlisku czas się zatrzymał i pozwolił nam poczuć prawdziwy Smak Lata.
Idziesz sobie przez ogród - latem. Sierpniowa bezczynność, wczesne popołudnie. Ani śladu wiatru. Wydaje się, że nawet światło zasnęło na pomidorach - po jednej świetlnej plamce na każdej czerwonej kuli. Ostatni deszczyk troszeczkę je ubrudził ziemią. To dobry pomysł, by kilka z nich ochłodzić w strumieniu zimnej wody, a potem wgryźć się w letni miąższ. W znieruchomiałej godzinie smakować powoli kolejne stadia wytrwałej przemiany kolorów. *
Cztery dni pobytu, w czasie którego na gotowanie poświęcimy dwa popołudnia zakończone wspólną kolacją w ogrodzie. Podczas trzeciego warsztatu - przedpołudniowego, przygotujemy wspólny brunch, który oczywiście też razem zjemy. W przerwach od gotowania, jedzenia i wspólnych rozmów przy stole, można wylegiwać się na leżakach, bujać w hamaku, pójść nad jezioro, wsiąść na rower i dać się ponieść polnym drogom, wypatrywać żurawi, przyglądać się bocianom i wsłuchiwać w żabie koncerty nad stawem.
Warsztaty zaplanowane są dla kameralnej grupy 6 (maks.8) osób.
Pytania i rezerwacje można zgłaszać na adres warsztaty@siedliskoblanki.com
najpóźniej do 5 sierpnia.
najpóźniej do 5 sierpnia.
Zapraszam też do odwiedzenia siedliskowej strony internetowej www.siedliskoblanki.com, gdzie zobaczycie namiastkę tego, co czeka na Gości w Siedlisku.
A teraz pora na różę, na słoiczek konfitur z płatków róży. Obiecałam przed tygodniem wysłać go Osobie, która jako pierwsza odgadnie, co zaczynam robić od połowy sierpnia. Autorką prawidłowej odpowiedzi jest Joanna Tymcio, która jako pierwsza odgadła moje warsztatowe plany i wpisała odpowiedź na FB. Joanno, gratuluję i czekam na dane do wysyłki.
Dziś wyjątkowo bez przepisu, choć ze zdjęciami letnich deserów, które przygotowałam do letniego wydania internetowego magazynu Spring Plate. Nowy numer gotowy będzie lada dzień, o czym Was z przyjemnością poinformuję.
Mimo kapryśnej pogody życzę Wam udanych wakacji. Za kilka dni wyruszam na kulinarną wyprawę, skąd mam nadzieję powrócić z wieloma nowymi inspiracjami, ale o tym napiszę za jakiś czas.
Zostawiam na koniec słowa z mojego ukochanego eseju autorstwa Ludwika Stommy o magii stołu, wspólnego stołu, z nadzieją, że taką magię uda nam się stworzyć w Siedlisku.
Można zrobić kopię obrazu, można zagrać w teatrze dwa razy prawie tak samo, można nawet robić dwa razy podobną pieczeń. Nigdy jednak nie spotkają się ci sami i tacy sami ludzie w tym samym miejscu, przy tych samych daniach i nigdy już żyłki światła nie będą tak samo biegać po kielichach. Nigdy też obsługa nie będzie identyczna. To jest spektakl na jeden raz. Kominek gaśnie. Kurtyna.
*fragment eseju Znieruchomiały ogród z książki Pierwszy łyk piwa i inne przyjemności autorstwa P. Delerme.