piątek, 3 kwietnia 2015

John Masters Organics Różano-aloesowa mgiełka nawilżająco-tonizująca

Toniki do twarzy to konieczność w mojej kosmetyczce. Lubię to uczucie odświeżenia, jakie fundują mojej skórze, widzę też jak dobrze wpływają na jej stan. Z racji posiadanego typu cery wybieram zazwyczaj te nawilżające czy łagodzące. Nie mam ulubieńca w tej kategorii pielęgnacyjnej, czasem trafiam lepiej, czasem gorzej. Dziś kilka słów o Różano-aloesowej mgiełce nawilżająco-tonizującej marki John Masters Organics. 


Produkt zawiera substancje czynne, które doskonale tonizują i nawilżają skórę m.in. olejki różane stymulujące obieg krwi w naczyniach krwionośnych skóry, wyciąg z ziarna owsa wzmacniający właściwości obronne skóry i łagodzący podrażnienia. Ekstrakt z drożdży stymuluje produkcję kolagenu, a ekstrakty z winogron oraz witaminy A, C i E są wspaniałymi przeciwutleniaczami. Mgiełka tonizuje, odżywia, nawilża i chroni skórę, zmniejsza pory, łagodzi stany zapalne oraz stymuluje produkcję kolagenu. Produkt jest skierowny dla wszystkich rodzajów skóry, do stosowania o każdej porze dnia. Należy rozpylić na twarzy i szyi, pozostawić do wchłonięcia. 

Główne składniki aktywne:
  • róża – delikatnie łagodzi skórę;
  • aloes – przeciwutleniacz;
  • ekstrakt z pestek winogron – uelastycznia, chroni skórę przez zgubnymi czynnikami środowiska;
  • ekstrakt z drożdży – stymuluje produkcję kolagenu;
  • wyciąg z ziaren owsa – przeciwutleniacz, chroni skórę przed zgubnymi czynnikami środowiska;
  • aminokwasy mleka – pomagają w gojeniu, odbudowie i rozwoju skóry;
  • chrząstnica – odbudowuje naskórek;
  • ylang-ylang – ma działanie antyseptyczne, odżywia.


Mgiełki, zapakowanej w ciemną plastikową buteleczkę z atomizerem, używałam codziennie rano i wieczorem. Mimo małej pojemności - 59 ml, produkt okazał się bardzo wydajny i wystarczył mi na dwa miesiące regularnego stosowania. Osobiście używałam preparatu tradycyjnie czyli psikałam kilkukrotnie na wacik, po czym przecierałam twarz i szyję. Obietnice producenta uważam za spełnione w pełni. Mgiełka przyjemnie łagodziła skórę, delikatnie ją nawilżała. Mam jednak małe zastrzeżenie do produkt w kwestii jego zapachu. Otóż jest on mocno różany i bardzo intensywny. Nie mam zazwyczaj problemów w tego typu aromatem, ale w niniejszym przypadku zapach po prostu potrafił być męczący i duszący. Myślę, że miłośniczki róży w kosmetykach będą zachwycone, tym bardziej, że to sama natura.

Za buteleczkę mgiełki trzeba zapłacić w sklepie internetowym 116 zł/59 ml KLIK. Swój egzemplarz kupiłam na wyprzedaży w Marionnaud z 70% zniżką.

INCI: Aloe barbadensis (aloe vera) leaf juice, rosa damascena (rose) flower water, glycerin, leuconostoc ferment filtrate, oryza sativa (rice) extract, camellia sinensis (white tea) leaf extract, centella asiatica (gotu kola) extract.

niedziela, 22 lutego 2015

John Masters Organics Odżywczy olejek do twarzy z granatem

Olejki do twarzy na stałe zagościły w mojej kosmetyczce i z powodzeniem dbają o kondycję mojej cery. Produkty marki John Masters Organics ciekawiły mnie od dawna, a więc gdy nadarzyła sie okazja (patrz likwidacja perfumerii Marionnaud) nabyłam w świetnej cenie m.in. Odżywczy olejek do twarzy z granatem marki John Masters Organics.


Producent zapewnia, że olejek funduje skórze znacznie więcej niż tylko nawilżenie. Dzięki mieszance czternastu organicznych wyciągów roślinnych i olejków eterycznych produkt błyskawicznie wnika w głąb skóry, by ją odżywić. Świetny do stosowania samodzielnego lub w połączeniu z dowolnym środkiem nawilżającym, by uzyskać efekt intensywnego nawilżania. Idealnie nadaje się do masażu twarzy, a także rąk, stóp i całego ciała. Produkt skierowany jest do cery suchej i dojrzałej. 
Olejek należy nałożyć na suchą skórę, delikatnie wmasować, nadmiar produktu można zetrzeć. Produkt można dodać do każdego rodzaju balsamu/kremu.

Składniki aktywne:

  • olej z pestek granatu - doskonały przeciwutleniacz;
  • wieczorny pierwiosnek (wiesiołek) - posiada działanie przeciwzapalne;
  • olejek różany - doskonale odmładza suchą i matową skórę;
  • szałwia - stymuluje komórki skóry;
  • oliwa z oliwek - jest źródłem przeciwutleniaczy, doskonale utrzymuje wilgotność skóry;
  • olejek geranium - pobudza krążenie krwi, łagodzi podrażnienia.
Olejek zamknięto w buteleczce z ciemnego szkła, z wygodną i bardzo precyzyjną pipetą. Sama ciecz jest dość gęsta i pachnie przyjemnie ziołami, najbardziej rozmarynem. Używam olejku pod krem lub mieszam go po prostu z kremem kilka razy w tygodniu albo stosuję go po uprzednim potraktowaniu twarzy peelingiem enzymatycznym. W tym ostatnim przypadku nakładam na buzię większą ilość (około dziesięciu kropel) i masuję skórę kilka minut. Olejek świetnie się wchłania i wspaniale zmiękcza skórę, czyni ją nawilżoną niczym dobra maseczka nawilżająca i poprawia jej koloryt. Efekty działania olejku są długotrwałe. Nie odnotowałam także, aby olejek zapychał pory. Powiem Wam, że to chyba najlepszy produkt w swej kategorii, jaki dotychczas stosowałam.

Za buteleczkę olejku o pojemności 59 ml przyjdzie nam zapłacić w sklepie internetowym John Masters Organics 135 zł. Na wspomnianej stronie znajdziecie także adresy innych sklepów internetowych oraz kilku stacjonarnych, gdzie kupicie produkty JMO. Znacie produkty John Masters Organics? Co polecacie?


INCI: Helianthus annuus (sunflower) oil, olea europaea (olive) oil, oenothera biennis (evening primrose) oil, punica granatum (pomegranate seed) oil, lavandula angustifolia (lavender) flower oil, cananga odorata (ylang ylang) flower oil, pelargonium graveolens (geranium) flower oil, aniba rosaeodora (rosewood) oil, citrus aurantium (petitgrain) flower oil, salvia sclarea (sage) flower oil, citrus reticulata (tangerine) peel oil, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil, linalool, limonene, geraniol

wtorek, 1 kwietnia 2014

Nówelaski z likwidacji Marionnaud

Dziś szybki post prezentujący moje ostatnie, głównie zapachowe nabytki. Zakupy były nieplanowane, a doszły do skutku z powodu likwidacji Marionnaud i związanej z tym zdarzeniem 70% zniżki, która można było uzyskać przy zakupie minimum siedmiu produktów. Zaopatrzyłam się głownie z zapachy. Wybór był już niestety ograniczony, ale zawsze coś tam się wynajdzie, prawda? ;) Skusiłam się też na trzy produkty od John Masters Organics, maskę Beauty Flash Balm z Clarins, na którą miałam ochotę od dawna, sławny Betty-Lou Manizer i trzy bliżej nieznane balsamy do ust.
 

Zapachy na które się zdecydowałam to Marc Jacobs Daisy (20 ml EDT), Marc Jacobs Dot (50 ml EDP), Gucci Flora by Gucci Glamurous Magnolia (30 ml EDT), Gucci Flora by Gucci Glorious Mandarin (30 ml EDT), Diesel Loverdose (75 ml EDT) i DKNY Be Delicious Fresh Blossom (30 ml EDP).

 
Z szeregów John Masters Organics wybrałam różano-aloesową mgiełkę nawilżająco-tonizującą, odżywczy olejek do twarzy z granatem i pomadę do włosów. Błyskawiczną maseczkę upiększającą Clarins wyszperam na półce i wrzuciłam do koszyka z wielką radością. Betty-Lou Manizer kupiłam z lekką niepewnością, czy aby nada się do mojej karnacji i nie będzie zbyt ciemna. Po pierwszych testach już wiem, że nie jest tak źle :) Nieznany mi wcześniej aloesowy balsam do ust SYX już wypróbowałam - jest całkiem, całkiem, czego niestety nie mogę powiedzieć o wersji różanej Berkeley Square Cosmetics Company. Może wersja figa i wiśnia okaże się bardziej do rzeczy :)
Ceny zapachów czy pozostałych produktów były bardzo zachęcające i o niebo niższe, nawet niż te w popularnych sklepach internetowych, także z jednej strony żałuję, że Marionnaud zniknęło z Polski, ale z drugiej okazja do zakupów była przednia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
SZABLON BY: PANNA VEJJS.