Wody termalne lubię i używam nieprzerwanie od kilku lat. Służą mi właściwie cały rok - latem na plaży, w ogrodzie, w domu podczas pielęgnacji z użyciem glinek czy w podróży. Lubię te z atomizerem, który rozpyla mgiełkę. Od jakiegoś czasu w mojej łazience gości woda termalna włoskiej marki Caramance, z dodatkiem aloesu i wody różanej, o której Wam dziś opowiem
Caramance Woda termalna z dodatkiem wody różanej i aloesu (400 ml/ok. 30 zł, dostępna w drogeriach) jest dedykowana szczególnie skórze suchej, poszarzałej, wymagającej regeneracji. Zgodnie z obietnicą producenta, napina i regeneruje skórę, jak również zapobiega procesowi starzenia. Delikatnie pachnie różami. Sam zapach jest przyjemny, delikatny, nie utrzymuje się na skórze zbyt długo. Skóra, po aplikacji wody, staje się miękka i gładka, lekko napięta. Niestety atomizer nie dozuje mgiełki, więc warto zachować odpowiednią odległość od twarzy przy aplikacji. Produkt jest bardzo wydajny. Caramance to dobra jakościowo woda termalna, która stanowi ciekawą zapachowo alternatywę dla aptecznych, bezwonnych produktów tego typu.
INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Nitrogen, Phenoxyethanol, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice.