Jak pewnie już wiecie, rok 2013 to dla mnie rok zmian. Sama to sobie wymyśliłam i niestety tylko ode mnie będzie zależeć, czy zmiany będą się dokonywać prężnie czy też nie. Swoje noworoczne postanowienia przemyślałam naprawdę solidnie, nim je spisałam. I wiem, że dla mnie niektóre z nich były mocno rewolucyjne. Dokładnie punkt o ruchu i odżywianiu. Jestem smakoszem. Do tego rozleniwionym smakoszem. Na to złożyło się wiele czynników, m.in. dwukrotna operacja kolana, powikłania, praca (24h w gotowości bez zmęczenia etc.). Skoro jednak postanowiłam, że kończę z pracą, skoro rehabilitacja (po raz kolejny) się zakończyła, dlaczego czegoś nie zmienić?