Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciasta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciasta. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 stycznia 2017

Sezamowiec


Rozpasanie po świętach jeszcze nie minęło. Urodziny Maleństwa są tylko pretekstem do upieczenia ciasta absolutnie nie dietetycznego. Zima sprzyja takim decyzjom, krótki dzień i szybko zapadająca ciemność tylko wywołują chęć poprawienia sobie nastroju, a sezamowiec zdecydowanie jest w stanie ten nastrój poprawić.
Przepis na pewnym forum kulinarnym podała Kamila, ja z malutkimi (niemal niezauważalnymi zmianami) podaję tutaj.



Sezamowiec

ciasto:
3 szklanki mąki
250 g masła/ margaryny
¾ szklanki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
5 żółtek
cukier waniliowy

masa sezamowa:
200 g sezamu
50 g masła
2 łyżki miodu
1 łyżeczka cukru pudru

masa chałwowa:
200 g chałwy
125 g masła

beza:
5 białek
¾ szklanki drobnego cukru
10 – 15 dag wiórek kokosowych

słoik dżemu (najlepiej z czarnej porzeczki, ewentualnie powideł śliwkowych)

Z podanych składników zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie równe części.
Dwie jednakowe blaszki (jeśli nie mamy dwóch blaszek pieczemy blaty osobno na tej samej blaszce) wyłożyć papierem do pieczenia. Rozwałkować ciasto i wylepić nim blaszki.
Na patelni rozpuścić masło, miód i cukier puder, następnie dodajemy sezam i lekko podsmażamy pilnując aby sezam się nie zrumienił za mocno. Masę sezamową rozsmarowujemy na pierwszym placku surowego ciasta.
Tak przygotowane ciasto pieczemy w 180 stopniach przez ok. 30 minut.
Drugie ciasto podpiec bez niczego przez około 15 minut. W tym czasie ubić pianę, dodać cukier i ubijać aż cukier się rozpuści, na końcu dodać wiórki kokosowe.
Na podpieczonym cieście rozsmarować dżem a na niego wyłożyć masę bezową. Wstawić całość do pieca i piec około 30 – 40 minut.
Kiedy mamy upieczone oba ciasta należy przygotować masę chałwową. W tym celu rozpuścić na patelni masło, dodać chałwę, rozprowadzić ją w maśle. Powinna powstać w miarę jednolita masa. Na placek z warstwą sezamową wyłożyć lekko przestudzoną masę chałwową (nie za mocno wystudzoną bo ma ona skleić warstwy ze sobą) a na to blat z dżemem i bezą. Lekko docisnąć i pozostawić do wystygnięcia.

Smacznego!!!



Geiger skończył rok (urodził się w styczniu i zapisaliśmy Mu datę urodzin taką jak Maleństwa) więc skoro jeden jubilat załapał się na pyszne ciasto to drugiemu też coś się należało - wędka do zabawy. Tyle radości a tak niewiele potrzeba.



Piękny brzusio, prawda?????

niedziela, 4 września 2016

Jesień zbliża się wielkimi krokami – ciasto makowo – śliwkowe


Schyłek lata to czas wszelkiej obfitości, warzyw, owoców, stragany cieszą oczy a potem podniebienia, ale to też czas, który przypomina o przemijaniu, we mnie budzi smutek i tęsknotę. Na osłodę życia częściej piekę ciasta, nie tylko te lekkie ale i te bardziej „konkretne”. Taka jest moja dzisiejsza propozycja.
Tego zestawienia sama nie wymyśliłam, choć mak ze śliwkami łączyłam już wcześniej, inspiracja pochodzi z internetu, ale skoro nie korzystałam z czyjegoś konkretnego przepisu to nie podaję, żadnego linku.




Ciasto makowo – śliwkowe
ciasto:
2 szklanki mąki
½ szklanki cukru
125 g masła
4 żółtka
1 łyżka kwaśnej śmietany
2 łyżeczki proszku do pieczenia

masa makowa:
korzystałam z suchego maku mielonego, który przygotowałam zgodnie z opisem na opakowaniu, zredukowałam jedynie ilość cukru. Masę przygotowałam z 400 g suchego mielonego maku.
4 białka

śliwki do obłożenia ciasta

kruszonka:
120 g mąki
90 g roztopionego masła
60 g cukru
cukier waniliowy
½ łyżeczki cynamonu (można pominąć)

Przygotować masę makową zgodnie z opisem na opakowaniu (jeśli robimy z suchego maku mielonego). Na samym końcu (tuż przed wykładaniem masy na ciasto) ubić sztywną pianę z białek i bardzo delikatnie wmieszać w masę.
Z podanych składników zagnieść ciasto, zawinąć w folię i wstawić do lodówki na co najmniej ½ godziny. Śliwki umyć, osuszyć, przepołowić. Z podanych składników przygotować kruszonkę.
Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzać do temperatury 190 stopni.
Schłodzone ciasto zetrzeć na tarce, na dużych oczkach na blaszkę, równomiernie je rozprowadzić. Na ciasto równomiernie rozsmarować masę makową a na niej ułożyć połówki śliwek, przekrojeniem do góry. Całość posypać kruszonką i wstawić do pieca na około 50 minut. Po upieczeniu ciasto ostudzić i poczekać aż masa makowa się zwiąże.

Smacznego!!!


Ciasto jest pyszne, a śliwki cudownie pasują do maku tworząc idealny duet. 

czwartek, 25 sierpnia 2016

Mini bułeczki z wiśniami


Jagodzianki to moje ulubione drożdżówki, ale te z wiśniami wcale im nie ustępują a nawet są równie dobre.
Na straganach wiśnie jeszcze są dostępne, więc polecam upieczenie bułeczek z tymi wspaniałymi owocami.



Mini bułeczki z wiśniami

½ kg mąki
15 dag cukru
10 dag masła
1 jajko
¼ l letniego mleka
2 dag świeżych drożdży
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
wydrylowane wiśnie
cukier puder do posypania bułeczek

Z podanych składników zagnieść ciasto drożdżowe tak jak tutaj czy tutaj. Pozostawić aż podwoi objętość.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na stolnicę. Rozwałkować na około 1 cm grubości. Szklanką wycinać krążki. Na każdym krążku ułożyć kilka sztuk wiśni i zakleić bułeczkę bardzo dokładnie. Bułeczki układać do ponownego wyrośnięcia sklejeniem do dołu.
Wyrośnięte bułeczki wstawić do pieca nagrzanego do 180 stopni, piec przez około 15 minut (czas pieczenia zależy od wielkości bułeczek).
Jeszcze ciepłe posypać cukrem pudrem.

Smacznego!!!



Z tej porcji wyszło mi ponad 20 malutkich bułeczek, które znikały w zawrotnym tempie. 

piątek, 15 stycznia 2016

Samosa


Od kilku lat zabierałam się za zrobienie samosów. Zabierałam się i zabierałam i nic z tego nie wychodziło. Ciągle wynajdowałam preteksty aby jednak nie odważyć się na takie wyzwanie. Na szczęście wreszcie się odważyłam i jak w wielu innych przypadkach okazało się, że nie było się czego bać, bo danie jest szybkie i proste do zrobienia.
Zanim jednak się odważyłam spędziłam sporo czasu na youtube oglądając liczne filmiki z przygotowaniem samosów. Bardzo mi to pomogło. Wszystko poszło sprawnie choć wizualnie moje samosy mogłyby być bardziej wyględne, ale najważniejszy dla mnie jest smak a ten był doskonały. Nieskromnie powiem, że dużo lepsze niż niejedne jedzone w wegańskich czy wegetariańskich jadłodajniach. Ale to wynika z bardzo zdecydowanego doprawienia farszu.


Samosa


ciasto:
250 g mąki
60 g oleju
1 łyżeczka soli
6 – 7 łyżek wody

farsz:
3 – 4 ugotowane ziemniaki
1 cebula
50 g zielonego groszku
1 papryczka chilli
1 łyżka utartego świeżego imbiru
1 łyżeczka ziaren kuminu
1 łyżeczka kolendry mielonej
1 łyżeczka garam masala
1 łyżeczka kurkumy
sok z 1 małej limonki
sól, pieprz
olej do smażenia

do podania:
jogurt grecki wymieszany ze zgniecionym czosnkiem, posiekaną kolendrą, doprawiony solą i pieprzem
chutney

W misce wymieszać mąkę z solą, dodać olej i tak długo rozcierać palcami składniki aż cały olej wchłonie się w mąkę, a cała mąka zostanie natłuszczona olejem. Dopiero wtedy dodajemy wodę (stopniowo) i wyrabiamy ciasto – ma być elastyczne. Tak przygotowane ciasto przykryć wilgotną ściereczką i pozostawić  na co najmniej 20 minut.
W międzyczasie przygotować farsz. Na patelni rozgrzać kilka łyżek oleju, wrzucić na niego kumin i kolendrę, chwilę smażyć. Następnie dodać cebulę posiekaną w kosteczkę, chilli posiekane w plasterki oraz starty imbir. Smażyć aż się zeszkli cebula. Dodać rozgniecione ziemniaki, zielony groszek oraz przyprawy i smażyć mieszając przez około 3 – 4 minuty. Na koniec całość doprawić sokiem z limonki, solą i pieprzem. Farsz odstawić do wystygnięcia.
Z ciasta odrywać kulki wielkości małej mandarynki i rozwałkowywać na cienkie placuszki o średnicy 15 – 18 cm. Krążki przecinać na dwie równe części, brzegi każdego kawałka zwilżyć wodą. Zwijać stożki z ciasta i zalepiać a wnętrze napełnić hojnie farszem. Zalepić szczyt stożka i odstawić do przeschnięcia. Postępować tak aż całe ciasto zostanie wykorzystane.
W rondlu rozgrzać olej w takiej ilości aby samosy smażyć na głębokim tłuszczu.
Samosy smażyć partiami aż staną się złote. Odsączać na papierowym ręczniku i podawać z chutneyem i sosem jogurtowym.

Smacznego!!!


Ostatnio sporo pisałam o Buni i Bunię tutaj pokazywałam a przecież drugą ofiarą operacji Buni jest Filonka. Nie sądziłam, że tak bardzo będzie przeżywać to co działo się z Bunią. Najpierw bała się, że i Ją zabiorę w transporterze do weta. Potem jak wróciłam do domu sama, bo Bunia była operowana Filonka siedziała calutki czas przede mną, patrzyła mi głęboko w oczy i swoimi cudnymi ślepkami pytała: "gdzie jest Ciotka, co z Nią zrobiłaś?????" Wieczorem jak już Bunię przywiozłam do domu złe wstąpiło w Filonkę. Strzeliła w stosunku do mnie takiego focha, że w mysią dziurę powinnam się schować. Zero głaskania, ba zero prób dotknięcia, spojrzenie z mordem w oczach, strajk głodowy. Trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że nie kochają się te moje dziewczyny ale jednak kocia solidarność istnieje. Do kocich łask wróciłam dopiero kiedy Bunia zaczęła się czuć zdecydowanie lepiej i pierwszy raz przyszła do mnie na "kocia miłość". 
Prawdziwy charrakterrr pokazał mój kochany Pimpuś vel Filona vel Don Pedrusia :) 
Kocham obie moje dziewczyny i życia sobie bez nich nie wyobrażam.



środa, 13 stycznia 2016

Holenderska babka maślana


Po wypiekach świątecznych zostało wspomnienie, więc trzeba zacząć znów korzystać z piekarnika J
Na pierwszy ogień poszła holenderska babka maślana. Puszysta, delikatna i bez przesadnej słodyczy. Przepis podała kiedyś Dirk na forum mniammniam, na szczęście nie wszystkie przepisy przepadły wraz z dobrą atmosferą forum.
  

Holenderska babka maślana


200 g masła o temperaturze pokojowej
200 g drobnego cukru
200 g mąki
1 proszek do pieczenia (16 g)
skórka otarta z 1 cytryny
4 jajka o temperaturze pokojowej

Masło o temperaturze pokojowej utrzeć na puch z cukrem. Dodawać po jednym jajku (ważne aby jajka również były o temperaturze pokojowej) i dalej całość ubijać. Na końcu dodać skórkę z cytryny oraz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Całość jeszcze chwilę ucierać aby masa była puszysta i dobrze napowietrzona. Masę wyłożyć do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą foremki, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec przez około 45 minut – do suchego patyczka.
Po upieczeniu ostudzić, wyjąć z formy i posypać cukrem pudrem.

Smacznego!!!


Bunia przysporzyła mi sporo zmartwień i niepokoju, na szczęście po początkowym bardzo złym samopoczuciu po operacji, teraz biega już normalnie i momentami dokazuje jak młody kociak, tutaj szaleje z piłeczką - zdjęcia bardzo dynamiczne bo i Bunia jak widać jest dynamiczną koteczką





Jednak szybko się męczy i większość czasu odpoczywa, albo w ulubionym fotelu, albo na oknie



No i jak na Bunię przystało musiała "przydepnąć" sobie łapuniami ogonek - te łapunie są takie kochane

Nadal czekamy na wyniki badania guzów. 

niedziela, 23 sierpnia 2015

Bułeczki drożdżowe z owocami i kruszonką


Domowe drożdżówki to coś najwspanialszego na świecie, nawet najlepsza piekarnia nie jest w stanie mnie zadowolić w tej kwestii, a już takie z piekarni przemysłowych są w moim odczuciu niejadalne.
Tym razem upiekłam sporą porcję bułeczek z jabłkami i śliwkami pod kruszonką cynamonowo – orzechową. Wyszły pyszne, a ciasto następnego dnia choć nie było tak idealnie świeże jak tuż po wyjęciu z pieca było nadal mięciutkie i doskonałe. Pewnie to zasługa oleju, który jest w przepisie.
Cały tuzin bułeczek zniknął jak kamfora J


Bułeczki drożdżowe z owocami i kruszonką cynamonowo – orzechową


ciasto:
½ kg mąki
ok. 200 ml pełnotłustego mleka (u mnie trochę więcej, bo mąka była bardzo sucha)
8 łyżek oleju
80 g cukru
30 g świeżych drożdży
szczypta soli

jabłka, śliwki pokrojone w kostkę

kruszonka:
75 g mąki pszennej
50 g skrobi kukurydzianej
80 g cukru
75 g masła
½ łyżeczki cynamonu
3 łyżki mielonych orzechów
szczypta soli

Mąkę wsypać do misy, zrobić na środku dołek, do którego wkruszyć drożdże, zasypać je cukrem, wlać ciepłe mleko i olej. Całość wyrabiać aż ciasto stanie się gładkie, elastyczne i będzie odchodzić od ścianek misy (u mnie trwało to ponad 5 minut wyrabiania mikserem). Ciasto nie powinno być lejące, ale nie powinno być też zbyt zwarte, w razie potrzeby dodać trochę więcej mleka i ponownie dokładnie wyrobić. Wyrobione ciasto nakryć ściereczką, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. W czasie kiedy ciasto rośnie połączyć ze sobą składniki na kruszonkę, a gotową wstawić do lodówki.
Kiedy ciasto podwoi swą objętość należy je wyjąć na blat, zagnieść lekko i podzielić na 12 równych części. Z każdej uformować kulkę. Kulki ciasta rozwałkować na okrągłe placki, które od razu układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Na środku każdego placka ułożyć owoce i posypać kruszonką. Pozostawić na około 15 minut, aby znów ciasto podrosło. Następnie blaszkę z bułeczkami wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 20 minut. Upieczone bułeczki ostudzić na kratce, posypać cukrem pudrem lub ozdobić lukrem (niekoniecznie).
Smacznego!!!





Bułeczki towarzyszyły nam w naszej sobotniej wycieczce. Tym razem nie była to kijowa niedziela a rowerowa sobota połączona z innymi atrakcjami, w tym ze Świętem Ceramiki organizowanym przez Bolesławiec. Było pięknie, a moja zastawa znów wzbogaciła się o kolejne oryginalne naczynia. O tym jednak w następnym poście. 

środa, 1 kwietnia 2015

Mazurek daktylowo – pomarańczowy


W wielkanocnych wypiekach królują baba i mazurek. Dla urozmaicenia stołu proponuję mazurek daktylowo – pomarańczowy. Nie prezentuje się on specjalnie atrakcyjnie, ale ozdabianie nie należy do moich mocnych stron. Nie sugerujcie się więc wyglądem ale pomyślcie o smaku, a ten zachęca do pieczenia.



Mazurek daktylowo – pomarańczowy


kruche ciasto:
250 g mąki
110 g masła
40 g smalcu
40 g cukru pudru
1 jajko
 1 łyżka zimnej wody

masa daktylowo – pomarańczowa
200 g suszonych daktyli bez pestek
2 pomarańcze
2 łyżki likieru pomarańczowego

bakalie do dekoracji

Z podanych składników zagnieść szybko kruche ciasto. Zawinąć w folię i wstawić do lodówki do schłodzenia. Daktyle bez pestek pokroić na mniejsze kawałki, z 1 pomarańczy wycisnąć sok, drugą obrać nożem ze skóry (tak aby nie zostało białe gorzkie albedo) i pokroić w małe kawałeczki. Daktyle, sok z pomarańczy i pokrojoną pomarańcz włożyć do garnka i gotować na małym ogniu do zmięknięcia składników. Na koniec gotowania dodać likier pomarańczowy i jeszcze chwilę gotować. Odstawić, wystudzić a następnie zmiksować.
Schłodzone ciasto rozwałkować, wyłożyć nim blaszkę i zrobić rant o wysokości około 1 centymetra. Ciasto nakłuć, obciążyć wysypanymi na papier do pieczenia porcelanowymi kulkami lub suchą fasolą, wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 20 minut. Po tym czasie usunąć obciążenie i papier do pieczenia a ciasto dopiekać aż do zrumienienia. Wystudzić.
Na zimne ciasto wyłożyć masę daktylowo – pomarańczową i ozdobić wg uznania.
Smacznego!!!




 Na blogu znajdziecie wiele przepisów do wykorzystania przygotowując Wielkanoc:









środa, 4 marca 2015

Pluszki


Uniwersalność drożdżowego ciasta zawsze mnie zadziwia i zachwyca. Tyle wspaniałych wypieków słonych i słodkich powstaje z tego ciasta. Każde jest inne, każde ma inne właściwości a za każdym razem składniki są te same z małymi modyfikacjami.
Rośnięcie ciast drożdżowych to dla mnie magia zachwycająca nieustannie od lat.
Kiedy zobaczę gdzieś przepis na coś drożdżowego co wpadnie mi w oko musi skończyć się upieczeniem w domu. Tak było i teraz. Usłyszałam o pluszkach i wiedziałam, że muszę koniecznie spróbować tych rosyjskich bułeczek. Dziś upiekłam je po raz drugi w ciągu tygodnia, ale wiem, że nie ostatni. Bułeczki są nie tylko efektowne w swej formie ale przede wszystkim bardzo smaczne.
Przepis pochodzi od Słodkiej Babeczki, tam też zobaczycie jak formuje się pluszki, co wbrew pozorom nie jest trudne.


Pluszki


500 g mąki pszennej
300 – 325 ml ciepłego mleka (ilość zależy od wilgotności mąki)
50 g cukru
50 g roztopionego masła
18 g świeżych drożdży
1 ½ łyżeczki majonezu
¼ łyżeczki soli
 skórka otarta z pół cytryny

nadzienie makowe:
200 g suchego mielonego maku – przygotować go zgodnie z instrukcją na opakowaniu

Mąkę wsypać do misy, zrobić wgłębienie, do którego wkruszyć drożdże, posypać je łyżeczką cukru, wlać trochę mleka i lekko przemieszać. Zostawić na 10 minut aż w zaczynie pojawią się bąbelki co będzie oznaką, że drożdże ruszyły. Do misy dodać pozostałe składniki a następnie dokładnie (wyrabiałam robotem przez około 5 – 7 minut) wyrobić elastyczne ciasto. Ciasto przykryć ściereczką, odstawić w ciepłe miejsce i poczekać aż podwoi swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na podsypany mąką blat, zagnieść a następnie podzielić na 16 równych części. Z każdej uformować kulkę. Ponownie zostawić do rośnięcia – na około 10 minut. Każdą kulkę rozwałkować na cieniutki placek, rozsmarować na nim nadzienie (masę makową można zastąpić masą serową, orzechową lub powidłami). Formować pluszki, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawić do wyrośnięcia na około 20 minut a następnie piec w 180 stopniach przez około 20 minut.
Upieczone bułeczki studzić na kratce, a następnie polukrować lukrem przygotowanym z cukru pudru i soku z cytryny.
Smacznego!!!




Najlepiej smakują tego samego dnia, ale i następnego są bardzo smaczne. Mnie zabrakło odrobiny masy makowej, a do piwnicy nie miałam czasu iść, więc dwie bułeczki zrobiłam z konfiturą figową, a za pierwszym razem jedną z cukrem, wiórkami masła i cynamonem. I powiem, że ta druga wersja w postaci pluszek nie była szczególnie dobra, choć w innych bułeczkach wspaniale się sprawdza.



czwartek, 4 grudnia 2014

Trójkolorowa szarlotka


Mam kilka zaległych wpisów, ten powstał kiedy jabłka jeszcze ciągle leciały z drzew a ja próbowałam zutylizować ich ogromne ilości.
Tym razem jabłka wylądowały w trójkolorowej szarlotce, na którą przepis na forum podała Patja.  Miałam początkowo sporo wątpliwości co do ilości proszku do pieczenia, ale Patja zapewniła, że nic a nic go nie czuć a moje wykształcenie chemiczne powiedziało mi, że nie może go być czuć bo szybko wchodzi w reakcje z octem i produkty reakcji nie wpłyną na smak. Tak tez jest w rzeczywistości.
Co tu dużo gadać, ciasto jest proste, efektowne i pyszne a to najważniejsze J



Trójkolorowa szarlotka


6 żółtek
3 łyżki proszku do pieczenia
1 ½ łyżki octu
Te składniki ze sobą wymieszać (w sporo większym naczyniu niż wskazuje na to objętość składników, bo reakcja między proszkiem do pieczenia a octem powoduje, że całość bardzo mocno zwiększa swą objętość).

1 szklanka cukru
2 i trochę szklanki mąki
9 łyżek wody
9 łyżek oleju
2 łyżki suchego maku
1 łyżka kakao
jabłka obrane i pokrojone w plasterki (ilość taka aby starczyło na 3 warstwy plasterków na blaszce)

Białka ubić z cukrem, dodać masę z żółtek, wymieszać, dodać mąkę, olej, wodę i całość wymieszać.
Całość podzielić na 3 części. Do pierwszej dodać kakao, do drugiej mak. Trzecią pozostawić bez dodatków.

Na przygotowaną blaszkę wylać warstwę ciasta z kakao, przykryć ją plasterkami jabłek, na to rozłożyć warstwę z makiem, ponownie przykryć to warstwą jabłek. Na jabłka rozłożyć warstwę ciasta bez dodatków a na to kolejne plasterki jabłek.
Całość wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 50 minut – pieczemy do suchego patyczka.
Po upieczeniu i przestudzeniu ciasto posypać cukrem pudrem.
Smacznego!!!


Sezon kijowych niedziel rozpoczęty. Ostatnia spędzona została w gminie Żurawina. Było przeszywające zimno i nie planowałam robić zdjęć, ale jedna wieś zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie i wyjęcie aparatu przestało być niemiłe.
Jaksonów to niewielka wieś z późnogotyckim kościołem, krzyżem pokutnym i pałacem. 







Nadchodzący weekend zapowiada się jeszcze lepiej od poprzedniego. 
W sobotę w Kryształowicach spotykają się artyści, promują swoje prace, będzie można kupić jakieś unikatowe prezenty gwiazdkowe, pooddychać atmosferą artystyczną. W niedzielę zaś kolejny kijowy spacer. 

środa, 22 października 2014

Ciasto kokosowo – ananasowe


Pewna kulinarna odmiana od ostatnich wpisów mało kulinarnych, a przecież blog jest głównie kulinarny :)

Szarlotki i drożdżowe ciasta stały się ostatnimi głównymi bohaterami naszego stołu, jednak musiał przyjść moment na odmianę. Doskonałym pretekstem była wizyta mojego Kuzyna, który odwiedził Polskę w drodze na wakacje w Turcji. Nawet długo nie zastanawiałam się nad wyborem ciasta. Po prostu kiedy dostałam na maila „Tygodniówkę miksera kulinarnego” i zobaczyłam link do ciasta kokosowo – ananasowego wiedziałam, że to właśnie je upiekę. 
Ciasto jest bardzo smaczne, choć jednak zdecydowanie dominuje kokos i dlatego w nazwie zmieniłam kolejność dominujących składników (mnie gdzieś brakowało choć odrobiny bardziej wyraźnego smaku ananasowego, blaszka na jakiej powinnam upiec ciasto powinna być minimalnie większa (a i tak była ciut większa od proponowanej przez autorkę przepisu), płyn z ananasa zużyłam cały do nasączenia biszkoptu i wcale nie był zbyt mokry, wręcz przeciwnie, mogło być płynu jeszcze więcej no i zabrakło mi jakiegoś kwaśnego akcentu.  Bardzo bym nie chciała, aby ktoś odebrał te uwagi jako krytykę przepisu, bo jest dobry i wart wykorzystania, jedynie chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami z tym ciastem.


Ciasto kokosowo – ananasowe


Biszkopt:
3 jajka
6 łyżek cukru
½ szklanki mąki ziemniaczanej
¾ szklanki mąki pszennej
¾ łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy

Warstwa kokosowa:
150 g wiórek kokosowych
4 białka
¾ szklanki cukru
¾ łyżeczki proszku do pieczenia

Masa ananasowa:
4 żółtka
cukier waniliowy
2 ½ łyżki mąki pszennej
1 budyń waniliowy bez cukru
2 szklanki mleka
180 g masła
trochę ponad 1/2 szklanki cukru
puszka ananasa w kawałkach

dodatkowo polewa czekoladowa (u mnie kuwertura z gorzkiej czekolady i kilka łyżek kremówki) oraz 2 -3 łyżek wiórek kokosowych

W pierwszej kolejności przygotować biszkopt. W tym celu ubić białka na sztywną pianę dosypując po łyżce cukier. Do ubitej piany dodać żółtka, dokładnie wymieszać. Na koniec delikatnie wmieszać przesiane mąki z proszkiem do pieczenia. Ciasto upiec na blaszce 21 x 28 cm (wg mnie odrobinę większa lepiej by się sprawdziła) w temperaturze 180 stopni.
Następnie przygotować warstwę kokosową. Ubić białka na sztywną pianę dosypując po łyżce cukier. Na koniec wmieszać wiórki kokosowe wymieszane z proszkiem do pieczenia. Masę wyłożyć na blaszkę po pieczeniu biszkoptu i piec w 175 stopniach przez około 20 minut do lekkiego zrumienienia. Podobnie jak biszkopt warstwę kokosową po upieczeniu przenieść na kratkę i wystudzić.
Przygotowanie masy ananasowej rozpocząć od odsączenia ananasa, płyn zostawić do nasączenia biszkoptu (moim zdaniem należy zużyć w tym celu cały płyn i warto dodać do niego trochę soku z cytryny dla wzbogacenia smaku).  Zagotować mleko (odlać część do rozprowadzenia pozostałych składników) w tym czasie dokładnie wymieszać mąkę, proszek budyniowy, cukier, cukier waniliowy, żółtka i pozostałą część mleka. Wlać masę do gotującego mleka, cały czas mieszając aby masa się nie przypaliła i nie porobiły grudki. Kiedy masa się zagotuje wystudzić ją przykrytą folią spożywczą aby nie utworzył się kożuch. Kiedy budyń jest już w temperaturze pokojowej utrzeć masło na puch, dodawać po łyżce budyń i miksować aż całość stanie się gładka. Odłożyć 2 -3 łyżki kremu do posmarowania wierzchu ciasta. Do pozostałej części kremu dodać ananasa w kawałeczkach, wymieszać.
W blaszce w której piekliśmy biszkopt i warstwę kokosową układamy w kolejności: biszkopt (nasączamy go obficie płynem z ananasa) krem budyniowy z ananasem, warstwa kokosowa, krem budyniowy bez owoców (ta warstwa jest cieniutka). Całość ozdobić polewą czekoladową i wiórkami kokosowymi.

Smacznego!!!



W Podgórzynie dzisiaj pogoda się z lekka popsuła, ale mam nadzieję, że to chwilowe i jeszcze piękną jesień w górach pokażę.

czwartek, 11 września 2014

Mocno maślane bułeczki ze śliwkami


Takie bułeczki można zrobić o każdej porze roku korzystając z mrożonych śliwek, jednak nigdy nie smakują tak dobrze jak te upieczone ze świeżymi owocami. Mimo dużej porcji masła bułeczki są lekkie, puszyste i następnego dnia nic nie straciły na smaku. Miały mi trochę osłodzić życie poremontowe i tęsknotę za Maleństwem, które to moje ukochane Dziecię pojechało na krótkie wakacje. Jedyne wieści, a może aż tak konkretne wieści jakie do mnie docierają to smsy typu: "Albania", "Dziś była Tirana" a wczoraj "Macedonia". Pewnie jak Maleństwo wróci znów upiekę te bułeczki, tym razem z radości, że już jest w domu.



Mocno maślane bułeczki ze śliwkami


½ kg mąki
42 g drożdży
100 g cukru
½ szklanki mleka
150 g masła
2 jaja
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
skórka otarta z ½ cytryny
szczypta soli

dodatkowo:
śliwki
2 – 3 łyżek drobnego cukru
50 g masła

Z podanych składników wyrobić ciasto drożdżowe jak w tym przepisie. Pozostawić do wyrośnięcia. Kiedy ciasto podwoi swoją objętość wyjąć je na podsypany  mąką blat, rozwałkować na grubość ok. 1 ½ cm i szklanka wykrawać krążki (mnie wyszło 16 bułeczek). W każdy kawałek ciasta zawinąć śliwkę lub jej połówkę (jeśli śliwki są szczególnie duże) otoczone w cukrze. Pozostałe masło roztopić, otaczać w nim uformowane bułeczki które następnie należy układać na blaszce. Jeśli masło pozostanie rozsmarować je na bułeczkach, a pozostałym cukrem posypać wierzch ciasta.
Całość pozostawić do ponownego wyrośnięcia na około kwadrans. Następnie piec w 190 stopniach prze około 25 – 30 minut.
Smakują równie dobrze gorąco jak i wystudzone.
Smacznego!!!




Życie powoli wraca do normy, nawet kartony z podłogi w przedpokoju zniknęły a wrócił normalny chodnik, jeszcze tylko szklarz musi zamontować obudowę prysznica (to za kilka tygodni) i żyć będziemy normalnie (trochę dłużej pewnie będę gościć gazety wklejone w okno łazienki, ale to niestety uzależnione jest zakończeniem remontu elewacji i końcem fachowców biegających po rusztowaniach – jakoś mało komfortowe wydaje mi się korzystanie z łazienki bez zabezpieczonych okien przed ich wzrokiem J ). Może w najbliższy weekend wreszcie znajdziemy czas na jakąś jednodniową wycieczkę w nieznane, albo znane byle tylko oderwać się od rutyny i kieratu w jaki wpadliśmy ostatnio oboje z W. 

wtorek, 12 sierpnia 2014

Jeden przepis w dwóch odsłonach – kruche ciasto z budyniową pianką i owocami


Przepis na FB podlinkowała Majana i zaproponowała wspólne pieczenie. Tyle dobrych opinii zebrało to ciasto, że postanowiłam upiec je i ja. W ciągu tygodnia upiekłam je dwukrotnie z dwoma rodzajami owoców – jedno z malinami (jak w oryginale) a drugie z jabłkami. Obie wersje są warte grzechu, z tym, że w przypadku jabłek trzeba ograniczyć trochę ilość cukru, albo jabłka solidnie skropić sokiem z cytryny, gdyż miłośnicy mniej słodkich ciast od razu powiedzą, że jest zbyt słodkie (może to wina moich jabłek, które same z siebie były słodkie). Domownikom to zupełnie nie przeszkadzało i blaszka ciasta zdematerializowała się w tempie nieprzyzwoicie szybkim.



Kruche ciasto z budyniową pianką i owocami

(przepis cytuję od Majanki)

ciasto kruche:
2 ½ szklanki mąki (może być krupczatka)
250 g zimnego masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
5 żółtek

budyniowa pianka:
5 białek
1 szklanka drobnego cukru
1 cukier waniliowy
2 opakowania budyniu waniliowego lub śmietankowego bez cukru
½ szklanki oleju

ok. ½ kg malin lub ok. 1 ½ kg obranych i pokrojonych w kawałki jabłek wymieszanych z cynamonem i 2 łyżkami cukru

cukier puder do posypania gotowego ciasta

Zagnieść ciasto z podanych składników, podzielić je na dwie nierówne części. Gdyby ciasto w trakcie wyrabiania było zbyt suche można dodać kilka łyżek zimnej wody (moje tego nie wymagało). Każdą część ciasta zawinąć w folię i wstawić je do zamrażalnika na godzinę.
Przygotować blaszkę o wymiarach ok. 20 x 33. Większą cześć ciasta zetrzeć na tarce o grubych oczkach, rozłożyć je równomiernie i tak uzyskany spód podpiec w 190 stopniach przez około 20 minut. Podpieczone ciasto wystudzić.
Kiedy spód stygnie przygotować piankę. W tym celu ubić białka na sztywno, następnie dodawać łyżka po łyżce cukier i cukier waniliowy cały czas ubijając pianę. Następnie dodać po trochu sypkie budynie cały czas mieszając aby proszek się rozpuścił. Na koniec małą strużka wlać olej.
Na podpieczony spód, jeśli robimy ciasto z malinami wylać całą pianę, na niej ułożyć maliny, lekko je wepchnąć w masę łopatką a na wierzch zetrzeć drugą część ciasta. Jeśli ciasto jest z jabłkami to na podpieczony spód wyłożyć połowę jabłek (można wcześniej ciasto posypać 2 –3 łyżkami bułki tartej, aby wchłonęła ewentualnie puszczony sok) na nie wylać piankę, potem pozostałą część jabłek równomiernie rozłożyć i na wierzch utrzeć pozostałe ciasto.
Blaszkę wstawić do piekarnika i piec ciasto przez około 30 - 40 minut w 190 stopniach.
Upieczone i wystudzone ciasto posypać cukrem pudrem.

Smacznego!!!




Starej łazienki już nie ma, nowa dopiero będzie się robić - masakra, ale jak to bywa aby było lepiej (mam nadzieję, że będzie lepiej) najpierw musi być gorzej.