11 listopada to
Świętego Marcina a ten powinien być uczczony rogalami z białym makiem i gęsiną.
Zeszłoroczne perypetie związane z poszukiwaniem gęsi oraz fakt, że tym razem
obiadować mieliśmy sami z W. spowodowały, że gęś została wykreślona z menu
zanim się w nim pojawiła. Mimo to chciałam aby obiad był świąteczny, więc
postanowiłam upiec w całości kaczkę. Mój Tato był mistrzem w pieczeniu mięs, a
zwłaszcza drobiu i żaden uroczysty czy świąteczny obiad nie mógł się obejść bez
gęsi, kaczki czy indyka upieczonych w całości. Do dziś uwierzyć nie mogę, że 6 kilowego indyka potrafiliśmy zjeść bez większych problemów, a gąska 4 kilowa
była tylko jednym z kilku pieczonych mięs. Czy nasze żołądki były wtedy bardziej
pojemne? A może brak mięsa (czasy mocno kryzysowe) na co dzień powodował, że od
święta jedliśmy „do rozpuku”? Nie wiem. Ale wiem jedno, że dziś byłoby to
niemożliwe.
Nadal korzystam
ze wskazówek mojego Taty, mimo, że kłócą się z tym co podają kucharze i co
piszą inni na blogach, ale skoro efekt końcowy jest dokładnie taki jak trzeba i nam
bardzo smakuje nie zmienię przyzwyczajeń. Chodzi mi o temperaturę pieczenia.
Podobno gęsi i kaczki należy piec w niezbyt wysokiej temperaturze (160 stopni)
aby tłuszcz wytapiał się bardzo powoli. Mnie nauczono, że najpierw mięso musi
złapać temperaturę, potem ma się powoli piec, a na koniec należy pozwolić się
zrumienić skórce, aby była chrupiąca. Trzymam się tego i taki przepis podaję.
Jeśli uważacie, że lepiej jest piec w niższej temperaturze to nie widzę w tym
nic złego, jedynie czas pieczenia wydłużcie odpowiednio, aby nie męczyć się z
na wpół surowym mięsem.
Tymiankowa kaczka z jabłkami i pomarańczami
1 kaczka (ok. 2
kg)
2 łyżeczki soli
2 winne jabłka
2 pomarańcze
1 łyżeczka cukru
trzcinowego
kilka gałązek
świeżego tymianku lub ¾ łyżeczki suszonego
2 łyżki oleju
pieprz
Pomarańczę
obrać, ostrym nożem wyciąć cząstki. Z pozostałości wycisnąć sok. Kaczkę umyć,
osuszyć, usunąć pozostałe pióra i pozostałości po piórach. Natrzeć wyciśniętym
sokiem z pomarańczy, następnie solą i popieprzyć. 3 gałązki tymianku odłożyć, z
pozostałych oberwać listki, natrzeć tymi listkami mięso. Jabłka umyć, usunąć
gniazda nasienne (nie obierając ze skórki) i pokroić na ćwiartki lub ósemki (w zależności
od wielkości jabłek). Jabłka wymieszać z cząstkami pomarańczy, dodać gałązki
tymianku, cukier i odrobinę soli. Całość wymieszać. Owocami wypełnić wnętrze
kaczki, otwór zaszyć lub spiąć wykałaczkami. Pozostawić na co najmniej godzinę.
Piekarnik rozgrzać
do 180 stopni. Do brytfanny wlać olej, rozgrzać go, włożyć kaczkę i całość bez
przykrycia wstawić do piekarnika. Po kwadransie polać wierzch mięsa
wytapiającym się tłuszczem, zamknąć pokrywę brytfanny i piec kolejne 1 ½
godziny. W tym czasie kilkakrotnie polewać kaczkę wytapiającym się tłuszczem.
Na koniec ponownie zdejmujemy pokrywkę i ostatni kwadrans dopiekamy mięso tak
aby ładnie się zrumieniło. W tym czasie obrać drugą pomarańczę i wyfiletować
cząstki.
Upieczone mięso
wyjąć z piekarnika (aby sprawdzić czy mięso się upiekło należy wbić patyczek w
pierś, sok wyciekający z miejsca ukłucia nie powinien być już różowy),
pozostawić na kwadrans aby odpoczęło. Następnie wyjąć z brytfanny, podzielić.
Obłożyć upieczonymi owocami (usunąć gałązki tymianku), dodatkowo wymieszać je z
cząstkami surowej pomarańczy.
Smacznego!!!
Dotychczas
wydawało mi się, że jedynym stosownym połączeniem jest kaczka + jabłka + majeranek a tymczasem okazuje się, że tymianek nie tylko się sprawdza, ale
daje nawet lepszy efekt smakowy, pomarańcze też dodają tego dodatkowego wspaniałego smaczku.