Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia indyjska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia indyjska. Pokaż wszystkie posty

11 sierpnia 2013

Chlebki naan

Od paru dni trwa już prowadzona przez Maggie akcja „Kuchnia indyjska II”. Na razie nie udało mi się do niej nic dodać, ale zamierzam się poprawić. Niech więc wspólne przygotowywanie indyjskich chlebków wraz z innymi blogerami (Martynosią, Bartoldzikiem, i Mirabelką) będzie dobrym początkiem. Ja przygotowałam chlebki naan. Uwielbiam je jako dodatek do głównego dania zamiast ryżu.
Przepis wzięłam od Ptasi (mniej więcej).
Przy przygotowywaniu drugiej porcji zabrakło mi białej mąki, więc połowę dałam razowej. Wyszły trochę inne, ale też niczego sobie.

Składniki:
  • 150 ml ciepłego mleka
  • 2 łyżeczki cukru
  • 15 g świeżych drożdży
  • 450 g białej mąki pszennej lub mieszanki pół-na-pół białej z razową
  • pół łyżeczki soli
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki oleju
  • 150 ml jogurtu naturalnego
Wymieszać mleko, połowę cukru i rozkruszone drożdże.Odstawić na kwadrans. Następnie do drugiej miski przesiać mąkę (w przypadku razowej oczywiście nie), sól i proszek do pieczenia. Dodać resztę składników (w tym zaczyn), dokładnie wymieszać i wyrobić. Można mikserem, ja wyrabiałam kilkadziesiąt minut ręcznie. Uformować kulę, przykryć wilgotną ściereczką i odstawić by podwoiło swoją objętość. Potem odgazować i kawałki ciasta rozwałkowywać lub rozciągać na kształt kropli. Piec w bardzo maksymalnie rozgrzanym piekarniku, najlepiej na kamieniu. Ja nie mam kamienia, więc włożyłam do piekarnika wcześniej wszystkie blachy, aby rozgrzały się i trzymały ciepło, a placki piekłam na kratce (stąd miały rowki). W trakcie pieczenia następnych porcji te już gotowe trzymać w cieple.
Poniżej wersja odpowiednio półrazowa i klasyczna.


A jedliśmy te chlebki z palak panirem.

18 kwietnia 2013

Pulao z groszkiem

Na dzisiaj zaplanowane zostało wspólne gotowanie pilawu. Przeglądałam różne przepisy, ale jakoś nic mi nie pasowało. Aż dowiedziałam się, że pulao też jest pilawem. Eureka! To pulao z groszkiem robię dość często, bo jest proste, smaczne i niedrogie.  Zwłaszcza często robię je zimą, bo mrożony groszek świetnie działa jako jakieś warzywo, gdy nie ma dobrych świeżych. Ale na blogu jakoś jeszcze to pulao nie zagościło. Więc zrobiłam je tym razem na definitywne pożegnanie zimy.

Jak większość przygotowywanych przeze mnie potraw indyjskich ten przepis pochodzi z „Kuchni indyjskiej wegetariańskiej”.

 Składniki:
  • 2 szklanki długoziarnistego ryżu (najlepiej basmati, bo inne lubią się kleić), czyli ok 400 g
  • 300-400 g mrożonego zielonego groszku (akurat paczka)
  • 3,4 szklanki wody
  • 50 g masła
  • łyżeczka mielonego kuminu
  • ćwierć łyżeczki mielonego imbiru
  • łyżeczka kurkumy
  • ćwierć łyżeczki mielonego pieprzu
  • ćwierć łyżeczki ostrej papryki
  • łyżeczka garam masali
  • 2 łyżeczki soli
Ryż oczyścić i przepłukać w zimnej wodzie. Roztopić w garnku masło, wrzucić ryż i przyprawy. Przez chwilę smażyć po czym zalać wodą, posolić, zagotować i gotować 5-10 minut. Nie mieszać! W międzyczasie zamrożony groszek opłukać w ciepłej wodzie. Wrzucić na ryż, nie mieszać i gotować jeszcze 10 minut. Zdjąć z ognia i w końcu wymieszać.



Inne blogerki przygotowały pilawy:

25 stycznia 2013

Szpinakowy dhal

Dzisiaj za sprawą wspólnego gotowania po raz kolejny pichciłam coś indyjskiego. Razem z MaggieWierąSiaśką i Shinju robiłyśmy dhal. Oczywiście każda swój. Ja wykorzystałam przepis z „Kuchni indyjskiej wegetariańskiej” Joanny Sucheckiej.

Składniki:
  • szklanka grochu w połówkach
  • 4 szklanki wody
  • 2 łyżki masła klarowanego (ghi)
  • pół łyżeczki gorczycy
  • łyżeczka kuminu
  • pół łyżeczki sproszkowanego chilli 
  • 2 szklanki mrożonego szpinaku
  • 2 pomidory
  • łyżeczka soli
Szpinak rozmrozić. Groch namoczyć w wodzie i ugotować do miękkości. Ja gotowałam w szybkowarze, więc ominęłam namaczanie. (Tak naprawdę to w ostatniej chwili się zdecydowałam na to gotowanie i nawet bym nie zdążyła namoczyć, szybkowar mnie uratował.)
W drugim garnku rozgrzać masło, wsypać na nie przyprawy, chwilę podsmażyć, dodać szpinak i smażyć kilka minut. Pomidory pokroić. Do szpinaku dodać pomidory, sól i groch. Chwilę pogotować i gotowe. Podawać z ryżem lub chlebkami.


Jak na kuchnię indyjską to bez rewelacji. Niestety ciapowaty szpinak za bardzo kojarzy mi się z przedszkolem. Przyprawy ratują sytuację, ale nie do końca.
(Warzywa strączkowe edycja zimowa-ZAPROSZENIE

3 sierpnia 2012

Słodkie lassi z mango i słone lassi z papryczką

Na dzisiejsze wspólne gotowanie nie mogłam się zdecydować jakie lassi opublikować – słodkie czy słone. Więc będą oba. Do wyboru do koloru.

Słodkie mango lassi 

Składniki:
  • 3 szklanki jogurtu naturalnego lub maślanki
  • szklanka mleka
  • szklanka mieszanki lodu z wodą
  • szklanka zmielonego miąższu mango (tyle daje mniej więcej mango ważące 300 g)
  • 4 łyżki cukru
Wymieszać wszystkie składniki i zblendować tak, aby lód się skruszył.


Słone lassi z ostrą papryczką

Składniki:
  • 2 szklanki jogurtu naturalnego lub maślanki
  • szklanka mleka
  • szklanka mieszanki lodu z wodą
  • pół łyżeczki soli
  • 1 ostra papryczka (najlepiej chilli) lub do smaku (można dać mniej jak ktoś nie lubi smoka w gębie)
Papryczkę obrać, oczyścić z pestek i drobno posiekać. Dalej tak jak poprzednio – wszystko wymieszać i zblendować.


Co do mango lassi, to nie było niespodzianek. Wiedziałam, że będzie pyszne. Bardzo byłam natomiast ciekawa lassi słonego. Moim zdaniem jest ciekawe i na upały również rewelacyjne, ale degustatorzy stwierdzili, że wolą słodkie i mam więcej ze słonym nie eksperymentować.

A we wspólnym lassowaniu oprócz mnie udział brały:
Kuchnia indyjska

3 maja 2011

Paratha z groszkiem

Czas na kolejne indyjskie danie w podróży Z widelcem po Azji. Po raz kolejny korzystałam z książki „Kuchnia indyjska wegetariańska” Joanny Sucheckiej. Ponieważ jednak musiałam przepis sklejać z kilku (bo stosowałam się do wskazówek typu: „zrobić jak w przepisie na to i to”), to końcowy może się różnić od tego książkowego. Poniższe jest sklejeniem w jedną całość mniej więcej czterech przepisów.

Ponieważ nie mam ghi, używałam zamiast niego oleju. Tam gdzie piszę „olej” wszędzie powinno się użyć ghi.

Składniki na ciasto:
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 szklanki razowej mąki (ja używam pszennej - grahama)
  • pół łyżeczki soli
  • łyżka oleju
Składniki na nadzienie:
  • 400-500 g zielonego groszku (używam mrożonego)
  • 2,5 łyżeczki zmielonej kolendry
  • pół łyżeczki kuminu
  • 1 zmielony goździk
  • pół łyżeczki chilli
  • pół łyżeczki soli
  • ćwierć łyżeczki kardamonu
  • ćwierć łyżeczki cynamon
Ugotować groszek, wymieszać z przyprawami i rozgnieść lub lekko podmiksować. Nadzienie gotowe.

Wymieszać mąki, sól i olej. Dolewać wody i wygniatać tak aby uzyskało konsystencję nadającą się do wałkowania. Wygniatać przynajmniej 5 minut.
Odrywać po dwa równe kawałki i rozwałkowywać na cieniutkie placki możliwie podobne do siebie. W tym czasie reszta ciasta powinna być przykryta wilgotną ściereczką. Na jeden z bliźniaczych placków nałożyć nadzienie, drugi posmarować olejem i położyć tłustą stroną na nadzieniu. Połączyć brzegi i lekko rozwałkować całość. Smażyć na małej ilości tłuszczu aż zbrązowieje. W książce kazali zrobić suche i chrupiące, ale mnie miękkie bardziej smakuje.

Z podanej ilości składników wychodzą mi 4 placki wielkości dużej patelni.


Kolejna moja potrawa z serii „brzydkie ale pyszne”…

Potrawa przygotowana w ramach akcji Ireny i Andrzeja

21 kwietnia 2011

Laddu

To chyba najbardziej oczekiwany przepis na tym blogu. Dawno zamierzałam go umieścić, ale nie składało się, bo rzadko robię laddu. Jest bardzo pracochłonne i zwykle mi się po prostu nie chce za nie zabierać. Tym razem było robione na specjalne zamówienie.

Dotychczas robiłam trochę spolszczoną wersję, wykorzystując mąkę kukurydzianą zamiast grochowej. Ale teraz mam już mąkę grochową zrobioną osobiście przez Mojego Kochanego Męża i mogę robić w pełni prawdziwe laddu. Porównując smak "prawdziwego" i "podrobionego" stwierdzam, że różnica nie jest duża, więc jak się nie ma mąki grochowej (a ja jej w żadnym polskim sklepie nie widziałam, nawet w Kuchniach Świata) spokojnie można ją zastąpić kukurydzianą. Nawet kolor mają podobny.

Ponieważ mąka produkcji MKM jest na razie bardzo gruboziarnista to muszę dodawać mniej masła niż w przepisie. Ale zamierzamy sobie sprawić odpowiednie sitko i ten problem zniknie.

Przepis pochodzi z książki „Kuchnia indyjska wegetariańska” autorstwa Joanny Sucheckiej.

Składniki:
  • 1,5 szklanki mąki grochowej (lub kukurydzianej)
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 200-300 g masła (dla bardzo gruboziarnistej mąki 150 g)
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • ewentualnie rodzynki lub orzechy
 Masło roztopić w garnku. Dobrze jest wziąć stosunkowo duży garnek, aby się wygodnie mieszało. Mąki wymieszać i wsypać do masła. Prażyć na małym ogniu przesuwając łopatką po dnie garnka aż mąki wyraźnie zbrązowieją. W książce jest napisane, że powinno to zając 20-30 minut. Mnie zawsze zabiera więcej. Nawet do godziny. Jeśli dodajemy orzechy lub rodzynki to należy je dodać pod koniec prażenia.
Zdjąć masę z ognia, dodać cukier i wymieszać.
Zostawić aż ostygnie na tyle, aby nie parzyło w palce, po czym formować w kulki.


Tym przepisem dołączam się do akcji Grumków Z widelcem po Azji. Dziwię się, że tak późno, bo kuchnie azjatyckie to przecież to co tygrysy lubią najbardziej.

Z racji użycia mąki z warzywa strączkowego dodaję też ten przepis do akcji Warzywa w słodyczach. Jakby ktoś się pytał jak się taką mąkę robi, to po prostu się mieli groch - cały lub w połówkach. MKM robi to śrutownikiem.

22 października 2009

Palak panir

Panir, indyjski podsmażany ser, w różnych sosach to coś, co uwielbiam, a co dotychczas jadłam tylko w indyjskiej restauracji. Dzisiaj szukając szpinakowych inspiracji znalazłam przepis na palak panir, co znaczy po prostu "szpinakowy ser". I okazało się, że własnoręczne przygotowanie paniru nie jest takie trudne jak myślałam.

Panir (paneer)
(z grubsza na podstawie tego przepisu)
Składniki:
  • 1 litr świeżego mleka (może być pasteryzowane, ale nie UHT)
  • łyżeczka soli
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • duży kubek jogurtu
Posolone mleko zagotować. Zdjąć z ognia i delikatnie wymieszać z sokiem i jogurtem. Ponownie wstawić na ogień i gotować ok. 5 minut. Powinny wytrącić się białe grudki sera. Odsączyć to na gęstym sitku lub przez ściereczkę ułożoną na durszlaku. Przycisnąć czymś ciężkim i zostawić na przynajmniej pół godziny. Następnie pokroić w półtoracentymetrową kostkę. Smażyć na złoty kolor.

Palak panir (palak paneer)
(przepis improwizowany na podstawie różnych znalezionych w sieci)
Składniki:
  • pół kg świeżego szpinaku
  • 1 pomidor
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżeczka curry (jeszcze się nie dorobiłam garam masali)
  • łyżeczka imbiru
  • szczypta chilli w proszku
  • panir
Czosnek posiekać i podsmażyć wraz z przyprawami. Dodać drobno pokrojony szpinak oraz obranego i drobno pokrojonego pomidora. Dusić dopóki szpinak się nie rozciapi. Dodać panir i dusić jeszcze kilka minut. Zdjąć z ognia i zostawić potrawę na 10 minut aby się przegryzła.

Ja dzisiaj połączyłam palak panir z ryżem i było niezłe, ale marzą mi się do niego te pyszne hinduskie chlebki...




Palak panir to potrawa w sama raz na Dni kuchni wegetariańskiej.

29 listopada 2008

Masala Ćaj



O tym sposobie przygotowania herbaty przeczytałam w notce „Jesienny antydepresant” na zupełnie niekulinarnym blogu Studyty (nawiasem mówiąc jest to jeden z nielicznych blogów, na które na trafiłam, a których lektura naprawdę rozwija - jak widać nie tylko duchowo i intelektualnie).
Jako rzecze Wikipedia w Indiach każda rodzina ma swój przepis na przyprawową herbatę. Przepisów w Internecie również jest mnóstwo, a każdy inny. Trudno mi było się zdecydować na któryś, więc zrobiłam własną kompilację z przypraw, które posiadałam. Przepisy internetowe posłużyły mi jako wskazówki w jakich proporcjach się je stosuje. Pierwsza próba już wyszła mi bardzo udana. Uważam, że smaki bardzo harmonijnie się połączyły. Była to jednak bardzo łagodna herbata, więc zdecydowałam się przygotować drugą wersję - ostrzejszą. Podaję więc oba przepisy.
Ponoć do masala ćaj najlepiej użyć herbaty ze stanu Assam bądź Darjeeling. Akurat nie miałam takiej pod ręką więc użyłam madraskiej, wychodząc z założenia, że jeśli skorzystam z indyjskiej herbaty to i tak będzie lepiej niż jakbym wzięła np. yunnan.

Składniki:
Przyprawy (dla obu wersji):
  • 10 goździków
  • 5 ziarenek pieprzu
  • 2 łyżeczki imbiru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka kardamonu
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatałowej
Pozostałe składniki - wersja łagodna
  • 3 łyżki miodu (można zastąpić cukrem, ale miód daje miły posmak)
  • 1/4 filiżanki herbaty (ok. 15 g)
  • 3 filiżanki mleka (po ok. 170 ml)
  • 5 filiżanek wody
Pozostałe składniki - wersja ostra
  • 1,5 łyżki miodu
  • 1/4 filiżanki herbaty
  • 1 filiżanka mleka
  • 3 filiżanki wody
Goździki i pieprz rozbić w moździerzu. Jeśli się ma pozostałe przyprawy w formie nierozdrobnionej to też dobrze je w ten sposób przygotować. Ja niestety nie miałam. Mleko, wodę, miód i przyprawy podgrzewać przynajmniej 10 minut i doprowadzić do wrzenia. Wsypać herbatę i gotować jeszcze przynajmniej 2 minuty. Przygotowanie jest typowe dla kuchni indyjskiej, gdzie najpierw smaży/gotuje się przyprawy a dopiero później główne składniki dania. Czyli odwrotnie niż u nas, gdzie przyprawy wrzuca się pod koniec.
Herbatka jest wspaniała, zwłaszcza jesienią - rozgrzewa i przyprawia o uśmiech.

podobne przepisy: