Z ciekawostek – w mojej mieścinie jedynym miejscem, gdzie udało mi się kupić kaczynę była Biedronka. A że kaczka tam jest tylko w całości, to musiałam sama wykroić potrzebne filety. I w ten sposób reszta ptaka czeka na niezwłoczne upieczenie.
Składniki:
- dwa filety z piersi kaczki po ok. 175 g każdy (o dziwo rzeczywiście mi tak wyszło)
- 2 łyżki jasnego sosu sojowego
- 2 łyżki wina (najlepiej ryżowego lub wytrawnego sherry)
- łyżeczka przyprawy pięciu smaków
- 3 łyżeczki cukru (w oryginale 1, ale chciałam z cukinią trzeba więcej)
- czerwona papryka
- 5-centymetrowy kawałek imbiru
- 1/4 kg cukinii a la ananas
- 2 dymki (ale ja dałam więcej, bo miałam młode i chudziutkie)
- olej do smażenia
- sól
- makaron ryżowy
Makaron można ugotować na początku, tylko potem trzymać w cieple.
Kaczkę pokroić w paski, wymieszać z sosem, winem i pięcio-przyprawą. W oryginalnym przepisie nie piszą czy cukier dodać w tym momencie, czy późnej (typowe dla książek kucharskich zapomnienie któregoś z wymienionych na początku składników). Ja dodałam później, ale myślę, że lepiej by było od razu. Kaczkę wraz z marynatą przykryć i odstawić na min. 20 minut. W międzyczasie paprykę oczyścić i pokroić na paseczki, imbir obrać i też spaskować a dymki podzielić na część białą i zieloną i każdą osobno posiekać. Rozgrzać woka, wrzucić kaczkę (bez marynaty, ale nie wylewać jej) i smażyć mieszając przez 2 minuty. Dodać paprykę, imbir i białe z dymek. Dalej smażyć przez 3-4 minuty. Dolać pozostałą marynatę i cukinioananasa, posolić do smaku. Smażyć jeszcze minutę lub dwie. Podać posypane zieloną częścią dymek.
Tym razem nam wytłumaczenie na fatalność zdjęcia – było robione komórką, bo chwilowo nie mam dostępu do mojego aparatu.