Wczoraj dałam się ponieść ambicji i spróbowałam zrobić lazanię. Ale chciałam zrobić ją od podstaw, to znaczy nie ominąć etapu przygotowywania makaronu. Skorzystałam więc z przepisów z książki pod tytułem „Encyklopedia kuchni włoskiej” C. Bardi i R. Gioffre. Było trudno, zajęło mi to bardzo dużo czasu, ale efekt wynagrodził mi to wszystko.
Różnica w stosunku do oryginalnego przepisu mieści się tylko w sosie pomidorowym. Miał on być sosem bolońskim, ale ponieważ nie miałam mięsa, to wyszedł mi „sos boloński wegetariański”. Być może z mięsem lazania byłaby jeszcze lepsza, kiedyś to może sprawdzę. Ale szczerze mówiąc nie brakowało mi go.
Składniki na makaron:
- 3 filiżanki mąki pszennej
- 3 jajka
- pół łyżeczki soli
Przesianą mąkę posolić i wysypać na stolnicę. Zrobić wgłębienie, w które wlać jajka. Wymieszać składniki widelcem a następnie wyrobić. Na końcu wyrabiania ciasto nie może już kleić się do rąk. Odstawić ciasto na ok. kwadrans, aby odpoczęło.
Następnie rozwałkować ciasto tak, aby było prawie przezroczyste. Rozwałkowane pokroić na prostokąty i rozłożyć na ściereczce do leżakowania. Mają tak leżeć dwie godziny.
Składniki na „sos boloński wegetariański”
- 2 cebule
- 1 marchewka
- 45 dag obranych pomidorów (mogą być z puszki)
- filiżanka mleka
- 1 goździk
- szczypta cynamonu
- łyżeczka pieprzu
- sól
Cebule i marchewkę obrać i drobno posiekać. Smażyć (w oryginale na maśle, ja smażyłam na oliwie) do zarumienienia na małym ogniu. Dodać zmielonego goździka, cynamon i pieprz oraz posiekane pomidory. Gotować 15 minut na średnim ogniu. Następnie dodać mleko, posolić i gotować na małym ogniu 2 i pół godziny (mówiłam już o tym, że potrzeba dużo czasu?). Oczywiście nie można zapomnieć o mieszaniu.
Składniki na sos beszamelowy:
- 2 filiżanki mleka
- ćwierć filiżanki masła
- pół filiżanki mąki
- sól
Mleko podgrzewać prawie do wrzenia. Roztopić masło i powoli dodawać do niego mąkę, mieszając drewnianą łyżką. Po minucie zdjąć z ognia i dodać połowę mleka (gorącego!). Z powrotem wstawić na ogień i mieszać póki nie zgęstnieje (ja ominęłam ten etap, bo od razu mi zgęstniało). Cały czas gotując dodawać powoli pozostałe mleko. Zagotować i posolić.
Składniki na lazanię:
- makaron
- sos boloński
- sos beszamelowy
- filiżanka startego parmezanu (z braku parmezanu użyłam innego sera, więc zeszło mi go dwa razy więcej)
Kolejność przygotowywania kolejnych składników jest ważna, bo nie przestrzegając jej można stracić dwa razy więcej czasu.
Najpierw przygotować sos boloński. W czasie, jak sos będzie się pyrkotał te swoje dwie i pół godziny, zrobić makaron. Już odleżane prostokąty makaronu gotować po kilka w osolonej wodzie. W przepisie nie było podane jak długo, ale z mojej obserwacji wynika, że wystarczy je króciutko obgotować. Tylko tyle, żeby wypłynęły, co robią prawie natychmiast. Następnie wrzucać je do zimnej wody w celu zahartowania i kłaść na ściereczkach.
Następnie przygotować sos beszamelowy i wymieszać z sosem bolońskim.
W natłuszczonym naczyniu żaroodpornym ułożyć warstwę makaronu, posmarować cienko sosem i posypać serem. Na to nakładać kolejne takie warstwy. Na wierzchu dokładnie przykryć makaron sosem i posypać serem . W przypadku parmezanu wymieszać tę pozostałą porcję sera z dwoma łyżkami zestruganego masła. Przy zwykłym żółtym serze nie ma tej potrzeby, bo już jest odpowiednio tłusty i miękki. (To moja obserwacja)
Lazanię zapiekać ok. 20 minut w temperaturze 200 stopni.
Jak już to kilka razy podkreśliłam przygotowanie takiej lazanii wymaga bardzo dużo wolnego czasu i samozaparcia. Mnie zajęło to około sześciu godzin, ale następnym razem raczej uwinę się szybciej. Jedno jest pewne, efekt jest proporcjonalny do włożonego czasu i pracy. Nieskromnie powiem, że jeszcze nigdy nie jadłam tak pysznej lazanii. Polecam!