Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpinak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpinak. Pokaż wszystkie posty

17 maja 2013

Jajko na gałązce

Udało mi się w końcu dołączyć do nowej akcji w naszym wspólnym gotowaniu, czyli do „Trzy po trzy”. Zasady są proste: raz w miesiącu przygotowujemy dowolną potrawę zawierającą trzy składniki, wspólne dla wszystkich. W tym miesiącu były to: szparagi, jajka i dowolny ser.
Ja po długich rozmyślaniach i próbach wykombinowałam coś takiego:

Składniki:
  • kilka zielonych szparagów
  • po plasterku żółtego sera na każdego szparaga
  • po dwa krótkie plasterki wędzonego boczku
  • po kilka liści młodego szpinaku
  • po jednym jajku na trzy lub cztery szparagi
Od szparagów ułamać zdrewniałe końce i robić zawijce w których rdzeniem jest szparag a wokół niego kolejno: ser, szpinak i boczek. Przywykałaczyć, aby się nie rozpadało. Ponieważ ja od dawna nie mogę się zebrać i kupić wykałaczek, ja przymocowałam patyczkami do szaszłyków kilka takich zawijców na raz. Ułożyć na papierze do pieczenia (u mnie jako papier występuje silikon) i wstawić do rozgrzanego piekarnika. Po kilku minutach, kiedy ser się roztopi na moment wyjąć i rozbić na gorące zawijce jajka. Wstawić z powrotem i piec aż jajka się całkiem zetną.
Oczywiście zamiast piec można też zawijce grillować. Akurat na majowego grilla. 



A teraz odpowiedź na nasuwające się zapewne pytanie, skąd taka nazwa. Ojcem chrzestnym jest moje dziecko, które dostało jednego takiego zawijca, wraz z jajkiem, złapało za koniuszki szparaga i obgryzając na około stwierdziło: „dobre to jajko na gałązce”.

Ciekawa jestem co przygotowali inni blogerzy, a dużo ich dzisiaj uczestniczyło w zabawie. A konkretnie:

25 stycznia 2013

Szpinakowy dhal

Dzisiaj za sprawą wspólnego gotowania po raz kolejny pichciłam coś indyjskiego. Razem z MaggieWierąSiaśką i Shinju robiłyśmy dhal. Oczywiście każda swój. Ja wykorzystałam przepis z „Kuchni indyjskiej wegetariańskiej” Joanny Sucheckiej.

Składniki:
  • szklanka grochu w połówkach
  • 4 szklanki wody
  • 2 łyżki masła klarowanego (ghi)
  • pół łyżeczki gorczycy
  • łyżeczka kuminu
  • pół łyżeczki sproszkowanego chilli 
  • 2 szklanki mrożonego szpinaku
  • 2 pomidory
  • łyżeczka soli
Szpinak rozmrozić. Groch namoczyć w wodzie i ugotować do miękkości. Ja gotowałam w szybkowarze, więc ominęłam namaczanie. (Tak naprawdę to w ostatniej chwili się zdecydowałam na to gotowanie i nawet bym nie zdążyła namoczyć, szybkowar mnie uratował.)
W drugim garnku rozgrzać masło, wsypać na nie przyprawy, chwilę podsmażyć, dodać szpinak i smażyć kilka minut. Pomidory pokroić. Do szpinaku dodać pomidory, sól i groch. Chwilę pogotować i gotowe. Podawać z ryżem lub chlebkami.


Jak na kuchnię indyjską to bez rewelacji. Niestety ciapowaty szpinak za bardzo kojarzy mi się z przedszkolem. Przyprawy ratują sytuację, ale nie do końca.
(Warzywa strączkowe edycja zimowa-ZAPROSZENIE

1 marca 2012

Shōyu ramen

Mamy prawdziwy maraton wspólnego gotowania. Dzisiaj jednak zupełna zmiana klimatu – z Arabii wędrujemy do Japonii. Na rozpoczęcie akcji Kuchnia japońska spotkaliśmy się (oczywiście wirtualnie) w następującym gronie: Maggie, Pela, Michał, Ania, Panna Malwinna i ja, aby ugotować ramen.

Żeby nie było, doszkoliłam się, wiem, że jest kilka rodzajów ramenu, ale i tak każdy kucharz robi po swojemu. Z rodzajów wybrałam ramen sojowy, bo ponoć jest najostrzejszy. Z przepisem miałam problem, bo przepisy na stronach japońskich były niezrozumiałe nawet po przejściu przez nie translatora googli (ach ta inna składnia i gramatyka), a na stronach europejskojęzycznych były każdy inny i do tego też średnio zrozumiałe. Poza tym wielu składników nie udało mi się dostać. Wodorosty japońskie nawet są kupowalne w mojej dziurze, ale tylko takie do sushi itd. W efekcie na podstawie kilku przepisów (ale głównie tego) zrobiłam ramen „po mojemu”, czyli trochę „jak mały Kazio (tfu, mała Dobromiłka) wyobraża sobie ramen”. To tak gwoli uczciwości. Ale mam nadzieję, że wyobrażam sobie całkiem zgodnie z rzeczywistością.

Składniki:
  • 2 litry wywaru z kurczaka
  • por
  • 4 ząbki czosnku
  • duży kawał korzenia imbiru (u mnie 50 g)
  • 5 łyżek sosu sojowego
  • 750 g polędwiczek wieprzowych (2 sztuki)
  • dodatkowy sos sojowy do smarowania mięsa (kilka łyżek)
  • 4 jajka ugotowane na twardo
  • 400-600 g makaronu (oczywiście najlepiej japońskiego, ale z braku takowego użyłam długiego makaronu jajecznego)
  • 3 dymki
  • 200 g liści szpinaku (powinien być świeży, ale miałam tylko mrożony, co tam, w zupie i tak by sflaczał)
Por umyć, oczyścić i pokroić w plasterki, czosnek obrać ze skóry, imbir obrać i pokroić w plasterki lub zgrubną kostkę. Zagotować wywar (jeśli wywar dopiero co stworzyliśmy, to niech będzie razem z kurczakiem) z porem, czosnkiem, imbirem i 5 łyżkami sosu sojowego, po czym zmniejszyć ogień i dalej gotować. W tym czasie na dużej patelni rozgrzać trochę oleju, umyć wieprzowinę, posolić ze wszystkich stron i smażyć po ok. 6 minut z każdej strony (aby zbrązowiała). Włożyć wieprzowinę do gotującego się wywaru i gotować jeszcze 2 godziny. Następnie wyjąć wieprzowinę, odcedzić z rosołu wszystko inne i odrzucić. Tu można zrobić przerwę, wieprzowinę włożyć do lodówki, rosół takoż, lub nawet go zamrozić na kiedy indziej.
Po przerwie, lub jej braku, wieprzowinę pokroić w plastry, posmarować sosem sojowym i przypiekać (na grillu lub w piekarniku) ok. 5 minut. Dymki pokroić na cienkie paski. Ugotować makaron.
Do każdej miseczki nałożyć kilka plastrów polędwicy, 25 g szpinaku, trochę dymki, pół jajka i zalać gorącym rosołem.


Teraz będą osobiste wynurzenia. Mnie ramen kojarzy się jednoznacznie z tą postacią:
(tak, ten obrazek nie jest mojego autorstwa, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby jakiegoś nie wstawić)
Kto to? Shindou Hikaru – tytułowy bohater mangi i anime „Hikaru no go”, jedynej anime, którą obejrzałam w całości i jedynej mangi, którą w całości przeczytałam. Hikaru, oprócz tego, że gra w go (to właśnie powód, dla którego zajrzałam do tej kreskówki, bo fanką anime w ogólności nie jestem), jest również fanem ramen. Oglądając, jak to zajada, ramen kojarzyło mi się raczej ze spaghetti niż z rosołem z dodatkami. Trochę się więc zdziwiłam, jak więcej poczytałam na temat tej potrawy. Moje wyobrażanie wynikało chyba z tego, że na filmie były narysowane głównie kluski i że je się to pałeczkami, a nie łyżką. Owszem na końcu Hikaru wychłeptywał rzadkie z miski, ale to mi nie dało do myślenia.

A na koniec, żeby powrócić do kulinarnych klimatów, banerek akcji japońskiej:
(kuchnia japonska-zaproszenie

18 lutego 2012

Fatayery z wołowiną i szpinakiem

Znowu kuchnia egipska (nadal ta sama książka, na razie to chyba ostatni z niej przepis) i znowu szpinak. Ale w zupełnie innym wydaniu. Tym razem we wnętrzu przekąski.

Składniki na ciasto:
  • łyżka suszonych drożdży (jedno standardowe opakowanie)
  • 2 szklanki mąki (plus trochę do wygniatania i wałkowania)
  • 2 łyżki oliwy
  • pół łyżeczki soli
  • 1/4+1/3 szklanki wody
Składniki na nadzienie:
  • 2 łyżki oliwy 
  • cebula
  • 150 g mielonej wołowiny
  • 3/4 szklanki mrożonego rozdrobnionego szpinaku
  • sok z 1 cytryny
Szpinak rozmrozić i odcisnąć.
Rozrobić drożdże w ćwierci szklanki letniej wody i odstawić na kilka minut. Dodać mąkę, łyżkę oliwy i sól. Dokładnie wymieszać. Dodawać stopniowo pozostałą wodę i mieszać tak aby uzyskać gładką masę. Wygniatać na umączonej stolnicy 5-10 minut. Dużą miskę natłuścić pozostałą łyżką oliwy, włożyć do niej ciasto i również z wierzchu je natłuścić. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, aby podwoiło swoją objętość (na około godzinę)
Cebulę posiekać. Na patelni rozgrzać oliwę. Wrzucić cebulę i podsmażać ok. 5 minut. Mięso rozdrobnić w dłoniach i dodać do cebuli. Smażyć mieszając dopóki mięso nie zbrązowieje. Dodać szpinak, sok z cytryny i posolić do smaku. Wymieszać, zdjąć z ognia i odstawić, aby ostygło.
Ciasto rozwałkować podsypując mąką do grubości ok. 3 mm. Wykrawać kółka o średnicy ok. 7,5 cm. Powinny wyjść ok. 24 sztuki. Na kółka nakładać nadzienie i zawijać ciasto z trzech stron tak aby połączyć w środku (maczać palce w wodzie, aby się ciasto tam dobrze kleiło) i aby powstały trójkąty.
Kłaść po 12 sztuk na każdej blasze (na papierze do pieczenia) z zachowaniem odstępów. Piec w 175°C przez 20-30 minut, aż będą złoto-brązowe. Przez pierwsze 10 minut nie otwierać piekarnika. Potem można np. zamienić blachy miejscami, aby się równomiernie przypiekły. Jeść ciepłe.



Te nieco pracochłonne, ale pyszne pierożki uczestniczą w akcjach:

(II Festiwal kuchni arabskiej-ZAPROSZENIEZ Widelcem przez Afrykę, Australię i Oceanię

15 lutego 2012

Egipska zupa szpinakowo-pomidorowa z ryżem

Oto kolejna potrawa z książki o gotowaniu w stylu Nilu, czyli o kuchni egipskiej. Jest to tam wymienione jako składnik obiadu powitalnego dla egipskiego emigranta, powracającego do domu na wakacje. Z założenia taki obiad składa się z tradycyjnych potraw, tak jak u nas wita się rodzinę wracającą z UK bigosem i schabowym.

Składniki:
  • łyżka masła (grzecznie użyłam tak jak w przepisie, ale nie zauważyłam jakiegoś specjalnego aromatu, który tłumaczył by użycie akurat masła, następnym razem wezmę oliwę lub olej)
  • mała cebula
  • 450 g mrożonego rozdrobnionego szpinaku
  • 3.4 szklanki krótkoziarnistego ryżu (najlepiej ryżu egipskiego, ale takiego nie posiadałam)
  • 600 g pomidorów (mogą być z puszki)
  • 800 ml bulionu (w przepisie był drobiowy, ja użyłam warzywnego)
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • sól, pieprz
Szpinak rozmrozić i odsączyć. Cebulę obrać i posiekać. Pomidory obrać ze skóry i pokroić w kostkę. Rozgrzać tłuszcz, wrzucić cebulę i 5-7 minut podsmażać, aby się zeszkliła. Dodać szpinak, ryż, pomidory, bulion, kolendrę oraz po szczypcie soli i pieprzu. Zagotować. Następnie zmniejszyć ogień i gotować bez przykrycia 20-30 minut, aż ryż będzie miękki. Spróbować i ewentualnie dosolić i dopieprzyć.



Połączenie szpinaku i pomidorów jest bardzo nieatrakcyjne wizualnie, ale smakowo nie można mu nic zarzucić. Mnie najbardziej podoba się delikatna, rozgrzewająca ostrość kolendry.

Zupa uczestniczy w akcjach
II Zimowy Festiwal Zupy zaproszenieII Festiwal Kuchni Arabskiej Z Widelcem przez Afrykę, Australię i Oceanię

30 września 2011

Karaibska sałatka ze szpinaku

Tym razem w ramach sałatkowych podróży wybraliśmy się na Karaiby a konkretnie na Martynikę. Przepis pochodzi z książki "Kuchnia karaibska" Rose Marie Donhauser.

Składniki (pół porcji względem książki):

  • 200 g świeżego szpinaku
  • 2 pomidory
  • 1 mała biała cebula
  • 1 mała czerwona cebula
  • 2 kromki białego chleba
  • masło
  • 75 g jogurtu
  • 2 łyżki śmietany
  • łyżka musztardy
  • sok z połowy limonki
  • łyżka cukru
  •  ćwierć łyżeczki mieszanki przypraw z wysp karaibskich:
    chilli, ziele angielskie, kminek, słodka papryka, curry (wszystko zmielone) w proporcjach 1:1:4:4:8
  • ząbek czosnku
  • sól
 Chleb pokroić w kostkę i podsmażyć na maśle. Szpinak umyć, oczyścić, wysuszyć i pokroić w paski. Pomidory sparzyć, obrać i pokroić na kawałki (w książce każą najpierw wyjąć nasiona, ja to z lenistwa ominęłam - nasiona nie przeszkadzały). Obrane cebule pokroić w piórka. Sos - czosnek pokroić, posolić i zmiażdżyć, dodać jogurt, sok, śmietanę, musztardę, przyprawy oraz cukier i wymieszać. Położyć na sobie szpinak, grzanki, pomidory, cebulę i polać sosem. Nie mieszać.



Niesamowicie podobają mi się kolorystycznie pomidory leżące na liściach szpinaku. Piękny kontrast! Niestety dodanie pozostałych składników trochę psuje ten efekt.
A w smaku sałatka też niczego sobie.

18 marca 2010

Placki świętego Patryka

Dzisiaj wyjątkowo będą potrawy, które nie ja przygotowałam. Będzie to spóźnione nawiązanie do akcji 8 marca - panowie do kuchni, bo autorem jest mój M. W okolicach Dnia Kobiet nie miał czasu nic przygotować, więc "odpracował" to przygotowując wczoraj imprezę na dzień świętego Patryka.

Pierwsza potrawa ma angielską nazwę St. Paddy's Green Potato Pancakes with Pale Green Horseradish Drizzle, którą skróciliśmy na placki świętego Patryka.


Składniki na placki:
  • 1,5 kg ziemniaków
  • 450 g paczka mrożonego szpinaku (brykiet)
  • 6 łyżek masła
  • 4 łyżki śmietany 18%
  • 6 łyżek mąki
  • 2 łyżeczki estragonu
  • sól, pieprz, olej do smażenia
Rozmrozić szpinak. Rozmrożony odsączyć i odcisnąć z wody. Tej wody nie wylewać, bo przyda się do sosu. Ziemniaki ugotować do miękkości w osolonej wodzie. Odcedzić. Podgrzewać masło ze śmietaną aż do roztopienia. Rozgnieść ziemniaki razem ze szpinakiem, roztopioną mieszanką maślaną, mąką i przyprawami. Formować placki w dłoni. Powinny mieć ok. pół cala grubości (1,3 cm) i 3 i pół cala średnicy (9 cm). Z tej porcji ciasta wychodzi ok. 24 placków. Smażyć placki z dwóch stron do zbrązowienia po około 3 minuty. Usmażone trzymać w piekarniku nagrzanym do ok. 75 stopni, aby wszystkie były ciepłe przy podaniu.

Składniki na sos:
  • 20 łyżeczek wody odciśniętej ze szpinaku
  • 10 łyżeczek śmietany
  • 5 łyżeczek tartego chrzanu
Wszystkie składniki wymieszać na dość rzadki sos. Polewać nim placki.



Ponieważ jak to na dzień świętego Patryka przystało placki są zielone, to uczestniczą w akcji Zielono mi.

30 listopada 2009

Sałatka SiO

Zostało mi trochę szpinaku z obiadu i pomyślałam, że warto go wykorzystać do sałatki. No bo właśnie kończy się II Bar Sałatkowy a ja tu tylko jedną sałatkę popełniłam.

Z racji wykorzystanych składników ochrzciłam powstałą sałatkę SiO, jak Szpinak i Orzechy. Mój mąż wykorzystuje w pracy tlenek krzemu, więc może mu się spodoba...

Składniki:
  • 100 g świeżego szpinaku
  • 40 g łuskanych orzechów włoskich
  • łyżka soku z cytryny
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • szczypta soli, pieprz
 Wymieszać sok z oliwą, posolić i popieprzyć. Szpinak porwać na kawałeczki i wymieszać z większością orzechów. Posypać pozostałymi orzechami (kilka sztuk) i polać sosem. Nie wszystkie orzechy od razu mieszamy, bo by nam zginęły w masie szpinakowej i tyle byśmy je widzieli.


22 października 2009

Palak panir

Panir, indyjski podsmażany ser, w różnych sosach to coś, co uwielbiam, a co dotychczas jadłam tylko w indyjskiej restauracji. Dzisiaj szukając szpinakowych inspiracji znalazłam przepis na palak panir, co znaczy po prostu "szpinakowy ser". I okazało się, że własnoręczne przygotowanie paniru nie jest takie trudne jak myślałam.

Panir (paneer)
(z grubsza na podstawie tego przepisu)
Składniki:
  • 1 litr świeżego mleka (może być pasteryzowane, ale nie UHT)
  • łyżeczka soli
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • duży kubek jogurtu
Posolone mleko zagotować. Zdjąć z ognia i delikatnie wymieszać z sokiem i jogurtem. Ponownie wstawić na ogień i gotować ok. 5 minut. Powinny wytrącić się białe grudki sera. Odsączyć to na gęstym sitku lub przez ściereczkę ułożoną na durszlaku. Przycisnąć czymś ciężkim i zostawić na przynajmniej pół godziny. Następnie pokroić w półtoracentymetrową kostkę. Smażyć na złoty kolor.

Palak panir (palak paneer)
(przepis improwizowany na podstawie różnych znalezionych w sieci)
Składniki:
  • pół kg świeżego szpinaku
  • 1 pomidor
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżeczka curry (jeszcze się nie dorobiłam garam masali)
  • łyżeczka imbiru
  • szczypta chilli w proszku
  • panir
Czosnek posiekać i podsmażyć wraz z przyprawami. Dodać drobno pokrojony szpinak oraz obranego i drobno pokrojonego pomidora. Dusić dopóki szpinak się nie rozciapi. Dodać panir i dusić jeszcze kilka minut. Zdjąć z ognia i zostawić potrawę na 10 minut aby się przegryzła.

Ja dzisiaj połączyłam palak panir z ryżem i było niezłe, ale marzą mi się do niego te pyszne hinduskie chlebki...




Palak panir to potrawa w sama raz na Dni kuchni wegetariańskiej.