Nie przyglądając mu się zbytnio, wkładam do portfela.
W czwartek tuż przed pracą udaję się na pocztę.
Stojąc w kolejce zastanawiam się, która z instytucji zafundowała mi tę przyjemność.
Ku mojemu zdziwieniu pani w okienku wręcza mi paczkę.
Podpisując odbiór, zerkam na adres nadawcy.
Ona jest niemożliwa, myślę uśmiechając się do siebie.
Docieram do pracy i otwieram przesyłkę.
Cudowny pomarańczowy zapach roznosi się po pokoju.
Piszę do Niej maila, a zaraz potem idę do sklepu po porto.
Mam idealną ilość gorzkich pomarańczy, aby zrobić tę konfiturę.
Na swoją zgubę kupuję również kawałek stiltona, który jak wiadomo jest parą idealną do porto.
Kiedy w sobotę przystępuję do przygotowania konfitury, porto jest już tylko wspomnieniem;)
Jest natomiast whisky i tej właśnie używam.
W niedzielę zajadam się serami i moją pierwszą konfiturą z gorzkich pomarańczy.
A to wszystko dzięki Amber :)))
Aniu dziękuję za inspirację i cudownie pachnący kawałek Sycylii!
Konfitura z gorzkich pomarańczy
na podstawie przepisu ze strony Kuchennymi Drzwiami
6 gorzkich pomarańczy
2 szklanki wody
sok z jednej cytryny
1 szklanka cukru
1 łyżeczka muscovado, opcjonalnie
50 ml whisky
Zesterem zdjąć skórkę z pomarańczy i wrzucić ją do rondla.
Wycisnąć sok z cytrusów i dodać do skórek.
Pestki i pozostały po wyciśnięciu soku miąższ pomarańczy wyskrobać i zawinąć w gazę.
Woreczek z gazy włożyć do rondla z sokiem i dodać wodę.
Gotować na małym ogniu przez 30 minut.
Następnie dodać cukier i gotować na małym ogniu kolejne 2 godziny.
Po tym czasie wyjąć gazę i mocno wycisnąć.
Do rondla dodać muscovado i whisky, zagotować i zestawić z ognia.
Gorącą konfiturę przelać do wyparzonego słoiczka.
Magdo! Przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńOj, znam tą radość - w zeszłym roku otrzymałam od Amber taką samą przesyłkę;)
Pozdrowienia!
Zazdroszczę tej smakowitej przesyłki! Prawdziwe cudeńko! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjuż czuje zapach jaki unosi się w powietrzu... i smak boskich pomarańczy! zazdroszczę przesyłki a zdjęcia cudne! pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńA Wy nocne marki dlaczego jeszcze nie śpicie?:)
OdpowiedzUsuńAnno-Mario,
dziękuję!
Radość o zapachu i smaku pomarańczy:)
Pozdrawiam ciepło!
Kamilo,
ja też sobie zazdroszczę;)
Konfitura jest naprawdę pyszna.
Uściski!
Wiewióro,
zapach podczas gotowania tej konfitury naprawdę jest boski.
O smaku nie wspomnę!
Dziękuję pięknie i pozdrowienia przesyłam:)
Same smakowitosci u Ciebie kochana :) I jak tu isc teraz spac? Bede snila o tej konfiturze :))
OdpowiedzUsuńUsciski.
Dziewczyny, wy obie jesteście niesamowite. Czarodziejki pomarańczowe i wcale nie gorzkie :)
OdpowiedzUsuńMagda,
OdpowiedzUsuńjak ja się cieszę,że miałaś frajdę z tymi pomarańczami.
Podczas gotowania wydobywają się z nich chyba wszystkie zapachy Sycylii.
Cudna konfitura!
P.s.Następnym razem chyba wyślę Ci porto,skoro tak szybko u Ciebie znika...
Pięknego dnia!
awizo na taką przesyłkę aż przyjemnie się odbiera:)
OdpowiedzUsuńBlog about life and travelling
Blog about cooking
A już chciałam pytać skąd Ty te gorzkie pomarańcze zdobyłaś. A tu wszystko jasne. Strasznie jestem ciekawa jak smakują takie konfitury.
OdpowiedzUsuńBardzo miła przesyłka:-) I dzięki Amber i Tobie mamy kolejną pyszną inspirację...Zdjęcia przecudne, aż by się chciało zgarnąć tę łyżeczkę z konfiturą:-)
OdpowiedzUsuńale mam ochotę na taką konfiturkę:)
OdpowiedzUsuńoj zazdroszczę przesyłki, a jeszcze bardziej konfitury :) musi być boska, smakująca Sycylią :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale czytajac pierwsze zdania tego posta, ktorys tam zmysl podpowiadal mi, ze to wlasnie chodzi o nasza "niemozliwa" Amber:)
OdpowiedzUsuńPyszna ta Twoja "sycylijska" konfiturka! I jak zwykle przecudowne fotki!:)
Pozdrowionka!:*
Wspaniała niespodziewajka:-), wspaniale mieć kogoś kto czasami obdaruje kawałkiem szczęścia:-). Konfitura wygląda pysznie a zdjęcia są przepiękne:-)
OdpowiedzUsuńWygląda ślicznie. Wyjątkowo ślicznie! Ty to jednak masz piękne pomysl=ły :)
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie niespodzianki! :)
Majko,
OdpowiedzUsuńbo o tej porze to się śpi, a nie jedzenie ogląda;))
Ściskam!
Anko Wrocławianko,
dziękuję!
Pomarańczowe czarodziejki...podoba mi się:))
Amber,
zapach był CUDOWNY!
Dziękuję:)
P.S. Jak się ma kawałek pysznego stiltona i pomocników,
to rzeczywiście szybko znika;)
Wspaniałego weekendu!
Olu,
szkoda, że na nim nie było napisane,że to pomarańcze,
bo pobiegłabym na pocztę jeszcze tego samego dnia;)
Tofko,
mogę Cię zapewnić, że smak jest wyborny:)
Marzeno,
dziękuję bardzo!:)
Antenko,
to samo pomyślałam, jak zobaczyłam ją u Amber:)
Siankoo,
pachnie i smakuje sycylijskim słońcem:)
Kachno,
domyślna z Ciebie bestia;)
Dziękuję i życzę Ci cudnego weekendu:*
Olimpio,
to jest niesamowicie miłe:)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Katie,
dziękuję:D
Alucho,
cudowne są!:)
Ja gorzkich nie miałam ale za sprawą Amber zaklęłam w słoiku 2 kg słodkich pomarańczy. Jak to dobrze, że katar minął, bo zapachy były wprost nadprzyrodzone.
OdpowiedzUsuńRozpływam się w zachwycie nad Twoimi zdjęciami... pa!
Ach ta Amber!:)
UsuńSzkoda by było nie poczuć tych cudnych zapachów.
Ja się zakochałam i to z pewnością nie był mój ostatni raz z gorzkimi pomarańczami,
a i na słodkie mam już pewien pomysł;)
Niech no tylko dotrą!
Ciekawa jestem zawartości Twoich słodkich słoiczków:)
Pozdrawiam!