Luty.
Powoli wykluwam się z zimowej skorupy.
To wciąż czas lekkiego uśpienia.
Deszcz siąpi całymi dniami i zostawia ślady na szybach.
Opony tworzą błotniste wzory na gołej ziemi.
Trawniki chlupocą pod butami.
Myślałam, że błękit nieba istnieje już tylko w mojej wyobraźni,
ale dziś, niespodziewanie, zaświeciło słońce.
Mam nadzieję, że to zapowiedź ciepłych i wiosennych dni.
Zupa z kopru włoskiego z fasolą
1 duży fenkuł
1 cebula
6 ząbków czosnku
oliwa
liść laurowy
gałązka tymianku
gałązka rozmarynu
1 łyżeczka słodkiej papryki
płatki chili
1/4 szklanki białego wina
1,5-2 l bulionu warzywnego
3 szklanki ugotowanej białej fasoli Jaś
3-4 pieczone pomidory lub pomidory z puszki
pieprz
sól
sok z cytryny
Fenkuł pokroić na cienkie plasterki, cebulę pokroić w drobną kostkę,
czosnek drobno posiekać lub zetrzeć na tarce, pomidory posiekać.
W garnku o szerokim dnie rozgrzać oliwę, wrzucić cebulę ze szczyptą soli, poczekać aż się zeszkli.
Dodać fenkuł, wrzucić czosnek, liść laurowy, tymianek, rozmaryn, paprykę i szczyptę płatków chili.
Smażyć mieszając do czasu, aż fenkuł nabierze lekko złotego koloru.
Dolać wino i poczekać aż odparuje.
Dodać fasolę oraz pomidory i wlać bulion.
Zagotować, doprawić pieprzem, solą i sokiem z cytryny.
Kiedy fenkuł jest miękki, zupa jest gotowa.
Przed podaniem posypać natką kopru włoskiego lub natką pietruszki.
Fenkuł na dwie kuchnie.
Miałam na niego kilka pomysłów, ale mokre i ponure dni sprawiły,
że skończył w zupie.
Ciekawi co zrobiła z niego Amber?
Zajrzyjcie koniecznie za jej Kuchenne Drzwi.