Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyroby domowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyroby domowe. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 czerwca 2016

Kilka powodów do radości i bardzo kremowy jogurt domowy






Dni bardziej i mniej pracowite.
Chwile tylko dla mnie i te poświęcone innym.
Głowa wolna od stresów.
Czyste myśli.
Słońce w ilości wystarczającej.
Coraz więcej smaków na talerzach.
W perspektywie spokojny weekend
i słodycz truskawek zanurzonych w kremowym jogurcie.
Tylko tyle, a może aż tyle powodów do radości.





Bardzo kremowy jogurt domowy
Na podstawie przepisu ze strony: Lawendowy Dom

1 litr świeżego mleka prosto od krowy
bakterie jogurtowe

Mleko zagotować, zmniejszyć ogień do minimum i podgrzewać przez 2 godziny.
W tym czasie część mleka odparuje, a na powierzchni utworzy się kożuch.
Następnie mleko ostudzić do temperatury 45stC, usunąć kożuch,
wsypać odpowiednią ilość bakterii i dokładnie wymieszać trzepaczką.
Informacja, jaką ilość bakterii należy dodać, powinna znajdować się w instrukcji, 
dołączonej przez sklep, w którym kupujemy bakterie.
Mleko z bakteriami przelać do ogrzanych słoików.
Słoiki zakręcić, owinąć szczelnie kołdrą lub wstawić do piekarnika nagrzanego do 40stC.
Trzymać w cieple 4-8 godzin, po czym przełożyć do lodówki, aby jogurt się ustabilizował.
Im dłuższy czas kwaszenia jogurtu, tym bardziej kwaśny smak jogurtu.
Ja trzymam jogurt w cieple przez całą noc, czyli około 8 godzin.






Słonecznego weekendu!




poniedziałek, 5 maja 2014

Pierwszy majowy weekend, wspaniała niespodzianka, domowe masło i maślanka





Nieoczekiwanie okazało się, że będzie dłuższy niż planowałam.
Mijał leniwie i nieco sennie z powodu zachmurzonego nieba.
Miałam nadzieję na pieczone w ognisku ziemniaki,
ale pierwsze, majowe wieczory okazały się zbyt zimne
i nikomu nie chciało się wychodzić z domu.
Upiekłam nowy chleb, zrobiłam twaróg i masło.
Objadałam się zieleniną i chrupiącymi rzodkiewkami.
W piątkowy wieczór grilla zamieniliśmy na piekarnik,
byle tylko nie opuszczać ciepłego domu.
Było kilka naprędce przygotowanych sałatek
i sos z awokado, który okazał się totalną porażką.
Kilka rund w kości i domowy rekord sudoku.
Film, który nas niespodziewanie wciągnął,
choć jego początek wcale na to nie wskazywał.
To byłby całkiem zwyczajny weekend,
gdyby nie wydarzyło się coś,
na co czekałam rok i osiem miesięcy!
Coś, co komuś innemu nie sprawiłoby tyle radości.
Coś, co potwierdziło, że czasem warto wierzyć mimo wszystko.
Na jednym fotelu, zbyt małym, aby pomieścić dwa koty
w stosownej (do tej pory!) dla nich odległości co najmniej metra,
znalazłam cztery pary łap, dwa słodkie nosy, ogon w ogon, grzbiet w grzbiet...
Nie mogłam uwierzyć, nie mogłam się nadziwić...
A Was, zaskoczył czymś ten pierwszy majowy weekend?




Masło domowe i maślanka

śmietana 30%, bez zagęszczaczy, najlepiej wiejska
mikser

Śmietanę ubijać na dość szybkich obrotach tak długo,
aż wyraźnie zaczną oddzielać się grudki tłuszczu.
Kiedy to nastąpi, przelać przez sito powstałą maślankę,
a cały tłuszcz połączyć w jedną bryłę i dokładnie odcisnąć.
Następnie zanurzyć masło w bardzo zimnej wodzie i ugniatać dłonią.
Kiedy woda stanie się mętna, wymienić ją na świeżą i powtórzyć ugniatanie.
Masło przechowywać w lodówce, a maślankę najlepiej wypić od razu, na zdrowie.;)






wtorek, 8 kwietnia 2014

Kwiecień plecień...i słodko pikantna musztarda





Okna wciąż do umycia.
Nasiona do posadzenia.
Puchate bazie w wazonie.
Ziarenka gorczycy na podłodze.
Kot zwinięty w kłębek.
Kot przemoczony do suchej nitki.
Chłodne światło monitora.
Niezbyt wiele myśli w głowie.
Jasno, ciemno.
Sucho, mokro.
Ciepło, zimno.
Słodko, ostro.
Kwiecień plecień...
Nie wiadomo czego się spodziewać...




Musztarda z miodem i chili

100 g mielonej białej gorczycy*
60 g czarnej gorczycy w ziarnach
50 ml gorącej wody
90 ml octu jabłkowego
90 ml białego octu balsamico
1 łyżka miodu
spora szczypta soli
chili drobno posiekane, świeże lub suszone, ilość według uznania

Gorczycę zalać gorącą wodą i octem odstawić pod przykryciem na 1-2 dni.
Po tym czasie dodać sól, miód i chili lub inne dodatki jak chrzan, czy ulubione zioła.
Wszystko dokładnie wymieszać, przełożyć do słoików i przechowywać w chłodnym miejscu.
Najlepiej smakuje po dwóch tygodniach, ale kto by tyle czekał ;)

*ziarna gorczycy można zmielić w młynku do kawy lub kupić już zmielone






wtorek, 1 kwietnia 2014

Schab Lo, wędzony czosnek i zniknięcie wiosny





Przemknęła pod kuchennym oknem i ozłociła krzew forsycji.
W różowej szacie rozsiadła się na migdałku sąsiadów.
Otuliła ogród słodkim zapachem śliwowiśni.
Przywołała pracowite pszczoły, bąki i dżdżownice.
Namówiła do wykiełkowania lubczyk.
Przystroiła pąkami czereśniowe drzewa.
Ubrała truskawki i poziomki w świeże listki.
W sobotę grała z nami w scrabble na tarasie.
Później zniknęła, a nam pozostała szarość nieba,
podmuchy chłodnego wiatru i ochota na coś konkretnego.




Pieczony schab z liśćmi laurowymi i czosnkiem
Na podstawie przepisu Lo ze strony Pistachio

6 łyżek oliwy z oliwek
4 ząbki czosnku rozgniecione 

10 - 12 całych ząbków wędzonego czosnku w łupinach 
1 łyżeczka soli
skórka starta z połowy cytryny
6 ziarenek pieprzu utłuczonych w moździerzu
16 liści laurowych, 6 pokruszonych plus liście do przybrania
1 duża cebula pokrojona w duże kawałki
2 kg schabu z kością i ze skórą
½ szklanki białego wina

Oliwę wymieszać z rozgniecionym czosnkiem, solą, skórką cytrynową,
pieprzem oraz pokruszonymi liśćmi laurowymi i natrzeć nią schab.
Mięso włożyć do torebki foliowej i odstawić do lodówki na 12-24 godziny. 
Godzinę przed pieczeniem mięso wyjąć z lodówki, żeby ogrzało się do temperatury pokojowej.
Nastawić piekarnik na 180°C
Formę do pieczenia wyłożyć cebulą, całymi ząbkami czosnku i połową liści laurowych. 
Położyć na to mięso z marynatą, a na wierzchu resztę liści. 
Mięso można obwiązać sznurkiem. 
Piec około 1 godz. 45 min. 
Pół godziny przed końcem pieczenia dolać wino. 
Pieczeń jest pyszna zarówno na ciepło jak i na zimno.




Wędzony czosnek
Inspiracja: Ulubione warzywa pana WilkinsonaM. Wilkinson

4 główki czosnku
1 szklanka wiórków/zrębków do wędzenia
1/2 szklanki ryżu
5 listków laurowych

garnek z pokrywką*
ruszt lub wkład do gotowania na parze
folia aluminiowa

Namoczyć główki czosnku w wodzie na 5 minut.
Dzięki temu czosnek się nie przypali.
Na dnie garnka ułożyć folię aluminiową,
wysypać na nią zrębki, ryż i listki laurowe.
Następnie położyć ruszt lub wkładkę, a na niej główki czosnku.
Wstawić garnek na średni ogień i przykryć szczelnie pokrywką.
Po kilku minutach powinien pojawić się dym.
Zmniejszyć ogień do minimum i wędzić czosnek przez 30-40 minut.

* najlepiej użyć do tego celu garnka, na którym nam nie zależy.
Ja wykorzystuję żeliwny wok, który po wędzeniu czyści się bez problemu.






wtorek, 25 marca 2014

Sezonowość od A do M, kapusta kiszona Basi i placki





Z zazdrością obserwuję mijającego mnie codziennie rowerzystę.
Dla mnie jest jeszcze za wcześnie.
Czekam aż wiatr nieco straci na sile,
a termometr wskaże parę stopni więcej o poranku.
Cierpliwie wyglądam słońca i szukam nowych kiełków w ogrodzie.
Wciąż powoli porządkuję przestrzeń wokół siebie
i czytam, jaki wpływ może mieć to na moje życie.
Robię przegląd spiżarni, w której coraz częściej
miejsce pełnych zajmują puste słoje i butelki.
O tej porze roku namiętnie wyjadamy wszystko co pomidorowe,
więc niewiele już zostało z pokaźnych zapasów soków,
pieczonych pomidorów, apetitek i ljutenicy.
Znikają też z półek małe słoiczki wypełnione letnimi owocami.
Poziomki wyjadane prosto ze słoika to dla mnie deser idealny!
Ostatni słój szparagowej fasolki wylądował w zupie,
ostatni ajwar idealnie pasował do fougasse,
a ostatni słoik kiszonej kapusty zamienił się w małe placki,
które przygotowałam podczas kolejnego spotkania z Amber.




Placki z kiszonej kapusty
Na podstawie przepisu z książki Domowe przysmaki

placki
200 g mąki, u mnie orkiszowa typ 2000
szczypta soli
250 ml jasnego piwa
2 jajka
1 łyżka posiekanego szczypiorku
400 g kapusty kiszonej
masło klarowane lub smalec do smażenia

dodatki
wędzony łosoś
wędzony pstrąg
śmietana
koperek
skórka cytryny

Z mąki, soli, piwa i jajek przygotować ciasto o konsystencji ciasta naleśnikowego.
Dodać szczypiorek i odstawić na 30 minut.
Kapustę osączyć, drobno posiekać i wymieszać z ciastem.
Placki smażyć na rozgrzanym maśle lub smalcu,
przez kilka minut z każdej strony, aż będą złote.
Gotowe placki okrasić dodatkami wedle uznania.




Kwas askorbinowy, konserwanty, przeciwutleniacze, polepszacze smaku i zapachu...
Po co narażać się na szkodliwe skutki ich działania?
Lepiej zrobić ją samodzielnie i czerpać korzyści z jej dobroczynnego wpływu na nasz organizm.
Szczególnie wiosną!




Kapusta kiszona w słoikach
Na podstawie przepisu Basi ze strony Mozaika życia

10 kg poszatkowanej kapusty
2 kg marchwi utartej na grubej tarce
18 dag soli niejodowanej

1 łyżka ziaren ziela angielskiego
¾ łyżki ziaren pieprzu
8 liści laurowych pokruszonych na kawałki

ziarna kminku

bardzo duża miska do wymieszania składników
wysterylizowane słoiki

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać 

i zostawić całość na około godzinę. 
Po godzinie leżakowania kapusta zmięknie i puści sok. 
Garść warzyw odcisnąć i włożyć do słoika,
a następnie dokładnie ubić zawartość słoika,
na przykład drewnianym tłuczkiem do drinków,
aby pozbyć się powietrza.
Powtarzać tę czynność, aż do napełnienia słoika.
Nie wypełniać słoików pod samą pokrywkę,
najlepiej zostawić około 1-1,5 cm wolnego miejsca.
Nadmiar soku należy wylać.
Słoiki zakręcić i przechowywać w chłodnym miejscu.
Kapusta już po 2-3 tygodniach nadaje się do jedzenia.








środa, 15 stycznia 2014

Troć z szałwią na domowym makaronie i chwilowy pakt przyjaźni





Koty zimą są fajniejsze.
Fajniejsze od psów,
bo nie trzeba wychodzić z nimi na spacer rano,
kiedy świat osnuty ciemnością i wilgocią,
a różnica temperatur między tym co na zewnątrz,
a sypialnianą przytulnością jest stanowczo zbyt duża.
Fajniejsze niż latem,
kiedy godzinami są poza domem,
mieszkanie traktują jak stołówkę,
a każdy ich powrót wieńczy jakaś zdobycz,
którą dumnie wnoszą do salonu.
Zimą koty bardziej lubią dom i siebie nawzajem.
Częściej zakopują się w kołdrę blisko siebie.
Wchodzą nam na kolana i spokojnie zasypiają,
choć nie robiły tego od wielu miesięcy.
Niezmienne pozostaje tylko ich uwielbienie do surowej ryby,
a filetowanie owej staje się nie lada wyzwaniem,
biorąc pod uwagę brak drzwi kuchennych oraz dwa koty,
które chwilowo (a może nie!) zawarły pakt przyjaźni.




Troć z szałwią na domowym makaronie
Inspiracja: Ryby z naszych rzek i jezior

500 g filetów z troci ze skórą
sól
mąka
masło klarowane
2 ząbki czosnku
1-2 papryczki chili
2 gałązki szałwii
pół szklanki tłustej śmietany
świeżo mielony czarny pieprz
sok z cytryny
około 300 g domowego makaronu
parmezan

Filety podzielić na porcje, posolić i obtoczyć w mące.
Na patelni rozgrzać masło, dodać kilka listków szałwii,
usmażyć na chrupko i przełożyć na talerz.
Na tej samej patelni usmażyć filety, zaczynając od skóry.

Makaron ugotować w osolonej wodzie pamiętając,
że świeży makaron gotuje się dosłownie chwilę.

Czosnek drobno posiekać, chili i listki szałwii pokroić na cienkie paseczki,
przysmażyć na odrobinie masła, dodać śmietanę, zagotować,
zmniejszyć ogień, doprawić pieprzem, solą i sokiem z cytryny.
Dodać do sosu ugotowany makaron, wymieszać.

Na talerzu ułożyć makaron, posypać odrobiną tartego parmezanu,
a na wierzchu ułożyć rybę i udekorować chrupiącym listkiem szałwii.


Domowy makaron 

200 g mąki pszennej typ 500
100 g semoliny
3 jajka
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka oliwy 

Składniki połączyć i zagniatać do uzyskania gładkiej, elastycznej konsystencji.
Ciasto zawinąć w folię i odłożyć na 20 minut.
Następnie podzielić je na kilka części,
każdą część rozwałkować bardzo cienko, podsypując mąką.
Rozwałkowane ciasto pokroić w centymetrowe paski.
Makaron można ugotować zaraz po przygotowaniu
lub wysuszyć i przechowywać w suchym miejscu.







środa, 4 września 2013

Spacer po lesie i borówka brusznica najprościej





Słońce przecieka przez gałęzie i drobne liście.
Ciepłe promienie kładą się na naszych ramionach.
Zieleń gdzieniegdzie już lekko wypłowiała.
Pod stopami piasek i mnóstwo szyszek.
Wąskie, ledwo wydeptane ścieżki zapraszają do wejścia w głąb.
Na chwilę las nas wciąga, ale chowa przed nami skarby runa.
Na końcu drogi, przy gładkiej tafli, o różnych odcieniach szarości,
wita nas rozentuzjazmowany pies, któremu nie sposób zrobić zdjęcia.
W drodze powrotnej trafiamy na borówki kuszące swoją czerwienią.
Zbyt wiele, by przejść obojętnie, zbyt mało, aby napełnić nimi słoik.




Borówka brusznica do mięs i serów

1 kg borówek
300 g cukru
szklanka wody

Borówki oczyścić i sparzyć wrzątkiem.
Wodę z cukrem zagotować i wrzucić borówki. 
Gotować 30 minut.
Gorące borówki przełożyć do wyparzonych słoików,
zakręcić i odwrócić do góry dnem.
Kiedy ostygną przenieść w chłodne miejsce.






wtorek, 27 sierpnia 2013

Pomidorowo-agrestowy sos (chutney) do ryby lub pikantnego sera





Szalony czas pędzi na złamanie karku.
Mam wrażenie, że nie zdążę zatrzymać wszystkich, ulubionych smaków lata.
Każdego dnia zakręcam choć kilka słoiczków.
Wytrawne, pikantne, lekko słodkie, eksperymentalne...
Fasolka, ogórki, papryka, pomidory.
Dużo pomidorów.
Układam je w słoikach w przedziwnych kombinacjach,
których jeszcze nigdy nie próbowałam.
Dodaję do nich agrest, suszone morele, anyż, zielony pieprz.
We wszystkich przepisach zmniejszam ilość cukru.
Zawartość garnków bulgocze, cały dom pachnie.
Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy.
Ustawiam na półkach kolory uwięzione za szkłem.
Cieszy mnie widok spiżarni pękającej w szwach.




Pomidorowo-agrestowy sos z zielonym pieprzem
na podstawie przepisu z książki Pomidory, C. Schinharl

750 g pomidorów
250 g agrestu
3 łyżki zielonego pieprzu z zalewy
50 g suszonych moreli
2 ząbki czosnku
1 cm kawałek imbiru
1 czerwona cebula
1 łyżka oleju
1 łyżeczka nasion anyżu
70 g brązowego cukru
1/8 l octu z białego wina
sól

Pomidory sparzyć wrzątkiem, obrać ze skóry i pokroić w kostkę.
Agrest, oczyścić z szypułek.
Suszone morele pokroić w drobną kostkę.
Imbir i czosnek drobno posiekać.
Cebulę pokroić w kostkę.
W garnku rozgrzać olej, podsmażyć na nim czosnek, imbir, cebulę i anyż.
Dodać pomidory, agrest i morele oraz pieprz, cukier i ocet.
Gotować bez pokrywki, na wolnym ogniu około 45 minut.
Od czasu do czasu zamieszać.
Przyprawić do smaku solą.
Gorący sos przelać do wyparzonych słoików,
zakręcić i postawić do góry dnem.
Kiedy ostygną przenieść w chłodne miejsce.



Przy sesji zdjęciowej nie mogło zabraknąć Dyzia,
który trzymał łapę na pulsie;)




wtorek, 13 sierpnia 2013

Czerwona porzeczka wytrawnie, do kaczki lub koziego sera





Wstaję o poranku z myślą, że nic nie muszę.
Przede mną dwa dni bez żadnych zobowiązań,
bez konieczności stawiania się na konkretną godzinę
w określonym miejscu, bez pośpiechu.
Wszystko w moim rytmie.
Tylko ja i czas.
Wychodzę z kubkiem kawy do ogrodu i natychmiast znajduję zajęcie.
Trzeba podwiązać pomidory, uginające się pod ciężarem owoców,
przerzedzić winobluszcz, który zbytnio panoszy się wokół furtki,
ściąć zioła do suszenia, wyrwać chwasty...
Niby nie muszę tego robić, ale właśnie dlatego chcę.
Pokrętna ludzka natura.
Po wszystkim zdejmuję rękawiczki,
odkładam na miejsce sekator i trójząb,
zabieram ze spiżarni kilka słoików
i na resztę dnia zaszywam się w kuchni.
Sezon na przetwory uważam za otwarty.




Przyprawa 5 smaków

cynamon
anyż
nasiona kopru włoskiego
goździki
pieprz syczuański

Takie same ilości każdej z przypraw
zmielić w młynku do mielenia kawy lub utrzeć w moździerzu.
Przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku.




Czerwona porzeczka do kaczki 

400 g czerwonych porzeczek
2 czerwone cebule
2 ząbki czosnku
1 czerwone chili
1 łyżeczka przyprawy 5 smaków
kawałek wielkości kciuka świeżego imbiru
2 łyżki octu balsamicznego
75 g brązowego cukru
oliwa
sól

Cebule pokroić w piórka, chili posiekać,
wrzucić na rozgrzaną oliwę, smażyć kilka minut, aż cebula zmięknie.
Dodać roztarty czosnek, tarty imbir, ocet, cukier,
przyprawę 5 smaków, szczyptę soli i porzeczki.
Gotować 5-10 minut, mieszając od czasu do czasu.
Kiedy część płynu odparuje i sos zgęstnieje,
przełożyć do wysterylizowanych słoików,
zakręcić i odwrócić do góry nogami.
Kiedy słoiki ostygną, przenieść w chłodne miejsce.
Dobrze smakuje z kaczką lub kozim serem.




Smażona pierś kaczki

pierś kaczki ze skórą
pieprz
sól

Mięso umyć, wytrzeć do sucha, oprószyć pieprzem i solą.
Pierś położyć na rozgrzaną patelnię, skórą do dołu.
Smażyć na niewielkim ogniu około 10 minut, aby tłuszcz się wytopił.
Zwiększyć ogień, zrumienić skórkę i przewrócić na drugą stronę.
Smażyć kolejne 5 minut.
Przed pokrojeniem pozwolić mięsu odpocząć 2-3 minuty.
Podawać z sosem z czerwonej porzeczki.






piątek, 2 sierpnia 2013

Podróż w nieznane i Crème de cassis, pyszny likier porzeczkowy





Czy ktoś ma ochotę przetrzeć nowe szlaki 
i podążyć ze mną w nieznane,
nie wiedząc, co nas czeka u kresu podróży?
Może to będzie pucharek lodów, a może Kir Royal?
Nie mogę zapewnić, że wszystko pójdzie dobrze.
Nie powiem, że efekt przerośnie Wasze najśmielsze oczekiwania.
Mogę tylko zdradzić, że to podróż dla cierpliwych,
jednocześnie nie wymagająca wielkich przygotowań.
Wystarczy szklany słoik, czarne porzeczki i procenty;)




Likier z czarnej porzeczki
przepis ze strony allrecipes.co.uk

czarne porzeczki prosto z krzaka
wódka
cukier

Porzeczki umyć, osuszyć, włożyć do wyparzonego słoika
i zalać wódką tak, aby całkowicie przykryła owoce.
Słoik zakręcić i przechowywać w ciemnym,
chłodnym miejscu, aż do połowy grudnia;)

W połowie grudnia przelać wszystko do dużego naczynia.
Owoce rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków,
żeby wydobyć z nich jak najwięcej soku.
Przefiltrować, tak aby uzyskać klarowny płyn.

Na każde 500 ml płynu dodać 500 g cukru i dodatkowe 125 g wódki.
Przełożyć do dużego garnka i powoli gotować,
zbierając z powierzchni tworzącą się pianę.
Cukier powinien się całkowicie rozpuścić,
a płyn powinien uzyskać konsystencję syropu.
Nie można zbyt długo gotować, aby nie zrobiła się galaretka.
Po ostudzeniu likier jeszcze zgęstnieje.

Gorący likier przelać do wysterylizowanej butelki.
Przechowywać w ciemnym, chłodnym miejscu do świąt Bożego Narodzenia.

Ponoć smakuje wybornie, kiedy poleje się nim lody waniliowe:)



Lekko znudzony pomocnik fotografa;)


Zachęcam Was do wykorzystania sezonu na czarne porzeczki i nastawienia likieru,
a sama udaję się w nieznane, w dosłownym tego słowa znaczeniu,
aby uciec od tłumów, które już dziś zaczynają nawiedzać moje miasto;)
Tym, którzy zamierzają obejrzeć najpiękniejsze na świecie żaglowce,
życzę niezwykłych przeżyć  i choć odrobiny cienia:)
Pozostałym, równie udanego weekendu!:)


środa, 20 marca 2013

Domowy majonez i tęsknota za zielonym






Wypatrywałam dziś oznak wiosny.
Na próżno.
Szaro aż po horyzont.
Zasypane drogi, dachy i drzewa.
Dookoła ludzie zmęczeni zimą.
W domu kot pcha się na kolana.
Mruczy rozkosznie i grzeje.
Przysuwam stopy do kaloryfera.
Wciąż za mało ciepła.
Smaruję kromkę grubą warstwą majonezu.
Układam na niej plastry jajka i garść rzeżuchy.
Tęsknię za zielonym...








Majonez domowy

1-2 żółtka
1 łyżka musztardy Dijon
1 szklanka oleju słonecznikowego
cukier
pieprz
sól
sok z cytryny

Żółtka i musztardę włożyć do miski.
Ubijać mikserem lub trzepaczką dodając powoli, bardzo cienką strużką olej.
Kiedy majonez zacznie gęstnieć, można dodawać olej trochę szybciej.
Doprawić do smaku szczyptą cukru i soli, pieprzem oraz sokiem z cytryny.







poniedziałek, 14 stycznia 2013

Paraliż miasta i chleb ze smalcem




Piątkowy poranek, śnieg prószy jak szalony.
Znowu mamy zimę, jaką lubię.
Siedzę w pracy, zerkając co jakiś czas przez okno,
a świat staje się coraz bardziej biały.
Osiem godzin szybko mija, czas do domu.
Nie słuchałam wiadomości więc nie wiem,
że zamarzły drogi, stanęły tramwaje i autobusy.
Na ulicach kilometrowe korki, wypadki, totalny paraliż.
Droga, która zwykle zajmuje pół godziny, trwa prawie trzy.
Kiedy docieram do domu, nie mam ochoty na gotowanie.
Kroję chleb, otwieram słoik ze smalcem i kiszone ogórki.
Za oknem zasypane dachy, płoty, drzewa i krzewy.
W świetle latarni tworzą bajeczną scenerię.
Płatki śniegu wciąż wirują w powietrzu.
Otulona kocem piję grzańca i cieszę się,
że jestem już w domu, a przede mną weekend.





Smalec

500 g słoniny
250 g łopatki wieprzowej
1 jabłko
1 duża cebula
pół główki czosnku
3 łyżki majeranku
pieprz
sól

Mięso i słoninę pokroić w drobną kostkę lub zmielić maszynką do mięsa.
Słoninę włożyć do garnka i wytapiać przez kilkanaście minut, dodać mięso.
Smażyć na niewielkim ogniu przez około godzinę.
Pod koniec dodać posiekaną cebulę i tarte na grubych oczkach jabłko.
Kiedy cebula będzie złota, zestawić garnek z ognia,
dodać rozgnieciony czosnek, majeranek, doprawić pieprzem i solą.
Przelać do szklanego lub kamionkowego naczynia i wystudzić.