Lipiec.
To nie mój ulubiony czas.
Poruszam się w cieniu.
Chowam pod drzewami.
Przystaję w przeciągach.
Nie uciekam od deszczu, jeżeli się zdarzy.
Na szczęście upały minęły i sierpień w drodze.
Na szczęście talerze pełne letnich przysmaków.
Kopytka z kurkami i szałwią
600 g ziemniaków ugotowanych w mundurkach
100 g mąki plus do podsypania
1 jajko
200 g kurek
4-5 listków świeżej szałwii
masło
oliwa
pieprz
sól
parmezan
Ziemniaki obrać ze skórki i przecisnąć przez praskę i ostudzić.
Wyrobić z mąką, jajkiem i szczyptą soli, tak aby uzyskać jednolite ciasto.
Blat obsypać mąką, ciasto podzielić na 4 części i z każdej uformować wałek grubości palca,
następnie pociąć każdy wałek na 2 cm kawałki.
W dużym garnku zagotować wodę z dużą szczyptą soli.
Kopytka wrzucać partiami do wody i gotować 2-3 minuty.
W czasie kiedy gotują się kopytka rozgrzać na dużej patelni łyżkę oliwy i 2 łyżki masła,
wrzucić na nią grzyby i smażyć 2-3 minuty, dodać szałwię pociętą w cienkie paseczki
i doprawić wszystko świeżo mielonym pieprzem i solą.
Następnie na patelnię wrzucić ugotowane kopytka i dokładnie wymieszać.
Przełożyć na talerze, skropić dodatkowa ilością oliwy i posypać tartym parmezanem.
Namówiłam Amber na kurkowe gotowanie.
U mnie moje ulubione połączenie kurek z ziemniakami.
A co znajdziemy na talerzach za Kuchennymi Drzwiami?