Jak Wam minęła majówka?
Mnie jak zwykle podróżniczo-rodzinnie.
Ponieważ mieszkamy w innym mieście niż nasza rodzinka, to zawsze my jeździmy i odwiedzamy wszystkich. Tak było i tym razem.
A to do mojej mamy, teściowej, babci jednej i drugiej :)
I skoro już o babciach mowa, to moja mieszka na wsi. Uwielbiam tam jeździć.
Cisza, spokój, po prostu idealne miejsce do wypoczynku.
No ale, te idealne miejsce do tego wypoczynku, fajnie jak jest ogrodzone, bo w nocy czasami pieski sąsiadów bliższych lub dalszych przychodzą.
A że ogrodzenie się zepsuło, to w ubiegłym roku z mamą zrobiłyśmy płot i bramę.
Brat kopał doły na kołki i pomógł przy noszeniu tych dech, więc jego wkładu też trochę było :)
To miała być prowizorka, zabezpieczenie na chwilę, by nikt niepożądany nie wchodził i nie wychodził. Przede wszystkim chodziło o maluchy, z którymi spędziłam tam sporą część wakacji i zawsze łatwiej było mi ich pilnować. A także babci piesek -włóczykij ma blokadę i już nigdzie się nie mędzi. Nasza drewniana konstrukcja miała być zmieniona, a stoi już prawie rok :)
Fotki robione aparatem z telefonu, więc są słabe.
Projekt i wykonanie: mama i ja :)
Namęczyłyśmy się troszkę, ale jak na dwie kobitki, myślę, że całkiem nieźle to wyszło.
Bramka na ogródek jest na haczyk, jak to kiedyś bywało.
Aha płot stabilny, przetestowany, siedziałam na nim - nie obalił się ;)
Dalej na zdjęciu widać jeszcze letniak z kuchnią kaflową.
To tam jak byłam jeszcze dzieckiem, zawsze latem, babcia obiady gotowała :)
a ja drugi dla zwierzaków :)) Piękne wspomnienia.
A tu nasza brama.
Oczywiście wszystkie dechy są z odzysku, kupione zostały tylko zawiasy :)
I niestety muszę przyznać, że posiada jedną wadę, otóż nie jest na pilota ;)) ale ręczne otwieranie na kółkach działa bez zarzutu :)
Tata stwierdził, że wszystkie jego narzędzia to ja dostanę w spadku, zamiast mojego brata :)))
Przynajmniej wiem jak je obsługiwać i nie będą leżeć :)
Wspomnę tylko, że w tym roku skończyła 82 lata i szyć szyje, na drutach piękne sweterki cały czas dzierga, ale na szydełku trochę zapomniała, bo nie dziergała dobrych kilka lat.
Jestem jej bardzo wdzięczna i zachwycona tymi kwiatkami.
Idealne do moich szyciowych projektów.
Dodam, że uwielbiam szydełko, dlatego jak widzę na blogach podobne cudeńka, to oczy mi się aż świecą i chciałoby się zacząć uczyć. Może kiedyś spróbuję...
Pozdrawiam :)