Uwielbiam zapach świeżości i choć to mało estetycznie wygląda jak z balkonu czy parapetu wystaje pościel, to i tak nawet zimą, choć po parę minut ją wietrzę.
A skoro już wiosna i ostatnio słońce pięknie grzało, temperatura w miarę zadowalająca (jestem ciepłolubna) :), to czas, by pranie na balkonie suszyć. Dotychczas na klamerki używałam plastikowego pojemnika i stale problem był z jego umiejscowieniem. Nie wspomnę już, ile razy spadł mi z parapetu wraz klamerkami i musiałam je zbierać po całym balkonie.
Mój nowy uszytek będzie zawsze pod ręką wisiał. :)
No i zaliczyłam dwa pierwsze razy !
Lamówka i aplikacja :)
Zszyłam ściegiem owerlokowym.
Dzyndzelek do zawieszenia. Brakuje tylko haczyka.
Mieszkańcy koszyka :)
Z kiecką i portkami :)
Po uszyciu stwierdziłam, że przydałaby się jakaś aplikacja.
Szkoda, że nie wpadłam na to trochę wcześniej, byłoby łatwiej ją naszyć.
Pozdrawiam serdecznie
Aga :)
PS.
Coś mnie tchnęło i zerknęłam na kocyk synka obszyty lamówką, spojrzałam na mój wytwór i hmmm... pozwólcie, że to przemilcze.
Poszperałam trochę w necie (szkoda, że tak późno) i znalazłam bardzo czytelny tutorial (jak prawidłowo wszyć lamówkę). Znajdziecie go u Magdy na blogu
Susanna szyje albo u Małgosi z bloga
Zygzakiem, a dokładnie
TU.
No cóż, "mądry Polak po szkodzie".
Uszytek jest dla mnie, więc już pruć nie będę, ale następny ma być dla mamy, więc musi być idealny.