Ostatnio pisałam
jak trudnym elementem tymczasowania kotów jest decyzja, czy potencjalny dom
stały jest tym doskonałym, który zaopiekuje się nowym członkiem rodziny
najlepiej jak się da i czy będzie to opieka odpowiedzialna aż do końca. Wierzę w
swoją intuicję, czasem ufam intuicji koleżanki, która jest dużo bardziej
doświadczona w tej materii. Na szczęście większość wybranych przez nas domów
okazuje się tymi właściwymi. Niestety czasem coś „zawodzi” :( Zawsze jest to
dramat kota, niezależnie od jego usposobienia zwierzak cierpi, zupełnie nie
rozumie dlaczego z ciepłego domu trafia znów w miejsce w którym nie ma swojego
Człowieka, nie ma ciepłego łóżka i miłości (związujemy się z naszymi podopiecznymi,
ale aby pozostać przy zdrowych zmysłach staramy się nie zakochiwać w nich bez
pamięci). Kiedy taka sytuacja przytrafia się kotu, który jest szczególnie
wrażliwy o delikatnej konstrukcji psychicznej serce po prostu pęka.
Tak właśnie
stało się w poprzednią sobotę. Niemal bez słowa wrócił do mnie cudowny,
niezwykle delikatny i kochany kot.
Caracal po powrocie do mnie nie jadł dwa dni,
siedział pod drzwiami licząc na powrót swojej „pani”, nie mruczał i nie bawił
się. Serce mi pękało jak widziałam cierpienie tego wielkiego kota o złotym
sercu. Nie wiem ile łez wylałam, ale wierzę, że teraz trafi w końcu na ten
najlepszy z możliwych dom i nigdy już nie będzie musiał przechodzić przez
rozpacz i rozczarowanie ludzkim gatunkiem.
W takich chwilach
zastanawiam się czy nadaję do tej działalności, ale kiedy pomyślę o tych innych
szczęśliwie wyadoptowanych podopiecznych
wiem, że mimo wszystko bilans jest na plus.
Na pocieszenie
upiekłam szwedzkie bułeczki cynamonowe z tego przepisu.
Uwielbiam
cynamon, kocham kardamon, żyć bez ciasta drożdżowego nie potrafię. Zatem
bułeczki te jako pocieszacz sprawdziły się doskonale. Poszukałam w internecie
jak zawija się takie bułeczki. Jest sporo filmików dokładnie obrazujących ten
proces. Moje nie wyszły idealnie, ale zawsze mówię, że ja manualnie sprawna nie
jestem i nigdy nie osiągnę sprawności takiej, która pozwoliłaby mi tworzyć
dania nie tylko smaczne ale i piękne. Pocieszam się zawsze, że smak jednak jest
priorytetem.
Na razie tymczasowanie zawieszone na kołku, Caracal na razie trafił do innego wspaniałego DT, walizki spakowane, jeszcze tylko na trochę jutro do pracy i fruu na zasłużone i mocno wyczekiwane zimowe wakacje. Mam nadzieję, że wrażeń będzie moc i będę mogła się nimi z Wami podzielić.
Do zobaczenia w marcu!
Bułeczki wyszły bardzo zgrabne, a smakowały z pewnością bajecznie :)
OdpowiedzUsuńCóż, niektórzy ludzie nie powinni dostawać zwierząt, ale ciężko to zauważyć "przed". Niestety; ci, co podobno pomagają, też zawodzą. Niedawno chciałam adoptować suczkę; wszystko już było załatwione, ustaliliśmy datę odbioru, aż tu nagle sunia zmarła na parwowirozę. Nikt nie chciał mi nic wyjaśnić, nic powiedzieć, jak to się mogło stać z dnia na dzień. Okrutnie to przeżyłam i doszłam do wniosku, że w dzisiejszym świecie nie można ufać nikomu. Strasznie to przykre :(
Dlatego nie rezygnuj z tymczasowania kotom - potrzeba takich dobrych ludzi, jak Ty...
Udanych wakacji :)
To strasznie przykre z tą sunią, ale moje doświadczenie z parwowirusami mówi, że możliwe jest tak nagłe odejście zwierzaka powalonego przez tę zarazę :( Niestety wśród kotów też takie przypadki mają miejsce - jednego dnia kot ma się dobrze a następnego znajdujemy go martwego. Pomijam fakt, że w PL nie ma dostępnych leków, a za zachodnią i południową granicą są, ale w tak gwałtownym przebiegu choroby nawet dostęp do surowicy nie pomaga :(
UsuńTak więc DT gdzie sunia przebywała mógł faktycznie nie wiedzieć o obecności wirusa w otoczeniu i o chorobie suczki. Tak czy inaczej domyślam się jak mocno to przeżyłaś, ale uwierz mi DT przeżył to równie mocno. Daj szansę innemu psiakowi, one tak jak koty bardzo potrzebują wrażliwych i oddanych ludzi.
Pozdrawiam :)
Basiu Twoja wrażliwość jest wielka jak i zaangażowanie.Nie da się na pewno przyzwyczaić do sytuacji takich jak ta z Caracalem. Wierzę, że znajdzie dobry dom.A Ty po kolejnej podróży znowu będziesz miała formę do prowadzenia DT. Buziaki !
OdpowiedzUsuńaktualnie w mojej piwnicy zamieszkała mamusia z dwoma miauciupeństwami, które miały około tygodnia jak trafiły do mnie :)
UsuńHej Basiu ! Czekam na fotorelację z podróży :-)
OdpowiedzUsuńNo to wreszcie się doczekałaś :) Dzis opublikowałam pierwszy post
UsuńPiękny kocurek. Oby domek znalazł z dobrym człowiekiem. Tez mam tymczaska pierwszego w życiu i chyba ostatniego. Nie daje rady ... jak się rozstać z takim kotkiem ...
OdpowiedzUsuńPiękny i bardzo wrażliwy. Chyba tym razem się udało i trafił we właściwe miejsce. Jeśli chodzi o tymczasy to niestety trzeba się w głowie zaprogramować że są tymczasem a nie rezydentem. Wtedy łatwiej jest oddać do nowego domu. Poza tym zawsze towarzyszy mi myśl, że jak ten zostanie to ta kolejka czekająca na pomoc traci szansę na poprawę bytu - to zawsze pomaga w szukaniu domu. Jakbyś chciała o tym pogadać daj znać :)
Usuń