środa, 29 listopada 2017

Jarskie dania na cztery pory roku... jesień.





Zupełnie nie przeszkadza mi nagość drzew,
gdy listopadowe słońce buszuje w trawach.

Podziwiam wszystkie odcienie słonecznego świata.
Nasycam oczy bladym błękitem jesiennego nieba.
Obserwuję sikorki, które skaczą żwawo 
po gałązkach zbyt mocno przyciętego tamaryszka.
W powietrzu wyczuwam nadchodzącą zimę
i zaczynam marzyć o skrzypiącym pod butami śniegu.
Zanim jednak jesień na dobre ustąpi miejsca zimie,
wspólnie z Marzeną, Małgosią, Alutką i Kamilą,
zapraszam Was na jarskie dania w jesiennej odsłonie.







Curry z dynią, ciecierzycą i jarmużem.

sos pomidorowy
masło klarowane 
1/2 łyżeczki ziaren kozieradki
1/2 łyżeczki ziaren kuminu
1/2 łyżeczki utartego czosnku
1/2 łyżeczki tartego imbiru
około 20 liści curry
2 puszki pomidorów

Masło rozgrzać w garnku na małym ogniu, dodać wszystkie przyprawy,
smażyć pół minuty i dodać posiekane pomidory oraz 1/4 szklanki wody.
Gotować 15 minut, następnie przetrzeć przez sito, tak aby uzyskać gładki sos.

curry
masło klarowane 
2 cebule
350 g dyni
1 zielone chili
1/2 łyżeczki utartego czosnku
1/2 łyżeczki tartego imbiru
2 szklanki ugotowanej ciecierzycy
sos pomidorowy
1 łyżeczka kurkumy
liście z 3 gałązek jarmużu
sól

W dużym garnku rozgrzać masło, dodać posiekaną cebulę 
i smażyć kilka minut, aż nabierze złotego koloru.
Dodać pokrojoną w centymetrową kostkę dynię,
posiekane chili oraz imbir i czosnek.
Smażyć 2-3 minuty, mieszając od czasu do czasu.
Następnie dodać ciecierzycę, pół szklanki wody,
sos pomidorowy i kurkumę.
Doprawić solą i gotować 15-20 minut.
Jeżeli sos jest za gęsty, dodać jeszcze trochę wody.
Dwie minuty przed końcem gotowania dodać jarmuż pokrojony na mniejsze kawałki.
Curry można jeść od razu po przygotowaniu, ale smakuje najlepiej na drugi dzień.

do podania, opcjonalnie
masło klarowane lub oliwa
1/4 łyżeczki ziarek kozieradki
1/4 łyżeczki czarnej gorczycy
1/4 łyżeczki ziaren kuminu
kilka liści curry

Masło lub oliwę rozgrzać na małym ogniu, dodać przyprawy 
i smażyć do momentu, aż zaczną strzelać.
Zdjąć z ognia i dodać do curry przed samym podaniem.

Prażone przyprawy dodają daniu aromatu, ale nie są konieczne,
curry bez ich dodatku też smakuje bardzo dobrze.
Niektórym może przeszkadzać goryczka prażonych ziaren,
więc zanim dodasz je do swojego dania, sprawdź, czy ich smak tobie odpowiada.  









czwartek, 23 listopada 2017

Sezonowo od A do M i brukselka w śmietanowym sosie.






Czasu przemijanie.
Nieuchronne.
Wschody słońca za utkaną z mgieł kurtyną.
Zachody zbyt wczesne by móc je podziwiać.
Krople deszczu po szybach sunące.
Okruchy jesieni na prawie nagich drzewach.
Telefon, który dzwoni nieustannie.
Krótkie dni listopadowe.
Tak trudno w nich wszystko pomieścić.
Nie może jednak zabraknąć 
sezonowego spotkania przy stole.





Brukselka w sosie śmietanowym z anchois

500 g brukselki
1 czerwona cebula
6 filetów anchois w oleju
250 ml śmietanki 30-36%
szczypta papryki wędzonej
1 czerwona papryczka chili
około 100 g sera Dziugas lub innego dojrzewającego sera
pieprz
sól

Brukselkę oczyścić wrzucić do gotującej się wody ze szczyptą cukru i soli.
Gotować 5 minut, odcedzić i zahartować w zimnej wodzie.
Kiedy brukselka lekko ostygnie pokroić główki na połówki.

Na dużej patelni rozgrzać 1 łyżkę oleju z anchois, dodać pokrojoną w kostkę cebulę
i smażyć kilka minut na średnim ogniu, aż cebula się zeszkli.
Następnie dodać drobno posiekane chili, paprykę wędzoną i posiekane fileciki anchois.
Smażyć kolejną minutę, wlać śmietanę i gotować kilka minut, aż śmietana lekko zgęstnieje.
Doprawić pieprzem oraz solą, jeżeli to konieczne.
Sos wymieszać z połówkami brukselki i przełożyć do żaroodpornego naczynia.
Posypać wierzch tartym serem i wstawić do piekarnika nastawionego na funkcję grilla.
Piec około 3-4 minuty lub do momentu, aż całość zacznie bulgotać.
Podawać zaraz po przygotowaniu.






Koniecznie zajrzyjcie za Kuchenne Drzwi Amber
i poczęstujcie się kolejną porcją brukselki.






poniedziałek, 20 listopada 2017

Listopadowa Piekarnia i orkiszowy chleb dekoracyjny.





Mokre łapy zostawiają ślad na prześcieradle.
Wtulam nos w kocie futro.
Pachnie dymem i wiatrem.
Jakby zamieszkał w nim listopad.
Zwlekam z wyjściem spod kołdry.
Przez chwilę podglądam kocią toaletę.
Z sypialni wyciąga mnie aromat kawy.
Moszczę się pod kocem na kanapie.
Z nowego ulubionego kubka unosi się zapach kardamonu.
Celebruję niespiesznie poranne, weekendowe przyjemności.
Po śniadaniu zaszywam się w kuchni.
Kolekcjonuję i oswajam nowe smaki.
Piekę orkiszowy chleb dekoracyjny,
który niezbyt chętnie daje się formować.
Nie mam mu tego jednak za złe,
kiedy wypełnia dom uwodzicielskim aromatem.
A gdy wgryzam się w jego cudownie chrupiącą skórkę,
wspomnienie o niesfornym cieście na dobre odchodzi w niepamięć.





Orkiszowy chleb dekoracyjny

na podstawie przepisu Dany z Leśnego Zakątka

Zaczyn
2 łyżki zakwasu żytniego,
200 g mąki orkiszowej typ 2000,
350 g wody.

Wieczorem, dzień przed pieczeniem chleba wymieszać wszystkie składniki w misce,
przykryć i  zostawić do fermentacji na 14 godzin w temperaturze pokojowej.

Ciasto właściwe
cały zaczyn,
650 g mąki orkiszowej typ 700,
185 g wody,
2 łyżeczki suchych drożdży,
18 g soli himalajskiej.

Składniki ciasta połączyć i wyrabiać 8 minut.
Ciasto przykryć i zostawić do fermentacji na 2,5 godziny.
W tym czasie 2 razy, w równych odstępach czasu, składać ciasto na blacie posypanym mąką.
Uformować  2 ( u mnie 3) owalne bochenki i udekorować je korzystając z tej instrukcji.
Bochenki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posypać mąką, 
przykryć i zostawić do wyrośnięcia  na około 1,5 – 2 godzin.
Piec w naparowanym piekarniku 15 minut w 240 st. C 
i kolejne 30 minut w temperaturze 200 st. C już bez pary.





Do pieczenia mobilizowała jak zwykle Amber,