Byliście tu:)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą warsztaty. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 lutego 2017

Zimowo, bajkowo

Dzięki Wam za wszystkie słowa, jakie zostawiłyście pod poprzednim postem. Wiem, że przesadziłam z jego długością, ale tak to jest, jak nie można zmobilizować się do częstszego publikowania postów. Samych zdjęć było 70! 
Dzisiaj będzie krócej, choć też nie zabraknie prac. Moje twórcze poczynania całkowicie zdominowane są frywolitką. Akurat ta technika sprawia mi najwięcej radości i mam na nią ochotę ciągle, bez przerwy... A dni tak szybko mijają.
Nie będzie chronologicznie, zacznę od najnowszej pracy. W Szufladzie pojawiło się nowe wyzwanie, obok którego nie dało się przejść obojętnie.
Powstały kolczyki Królowej Śniegu. Są duże, serce mają z lodu... Nie zabrakło koralikowego szronu. Specjalnie kupiłam sobie takie śliczne Toho. Pierwotnie miało być więcej opalowych kulek, ale wyszło inaczej. Jest mroźno i nieskromnie powiem, że podobają mi się te kolczyki. Takie ślubne wyszły, prawda?







Kolejne prace to komplet, który wykonałam na konkurs Royal Stone "Bajkowe inspiracje z zimą w tle". Przedstawiam komplet Elsa, który nie zdobył żadnej nagrody, za to wspaniale się bawiłam przy jego tworzeniu. Projekt mój własny :)


Porównanie kolczyków



Z zamiłowania do granatu powstała bransoletka, taka 3D :) 





Kolczyki z labradorytami.



Błyszczący komplecik.



Tu nieco bardziej wiosennie, bo różana broszeczka (kupiłam listki szklane i chciałam od razu ich użyć).




Te wszystkie biżutki nie mają właścicieli, liczę na to, że jacyś chętni się znajdą.
Tu coś prostego dla mnie - testowałam nowo zakupione niteczki. 



Kolczyki w świątecznych kolorach, które już znalazły właścicielkę.



I wreszcie komplecik, który został podarowany pewnej przesympatycznej dziewczynie. Pasuje do niej bardzo. Muszę się pochwalić, że wzór na frywolitkowy element opracowałam i udostępniłam we frywolitkowej grupie na Fb i powstały już bardzo ciekawe jego odmiany. 



I drobiazg - kolejne wcielenie pewnej bransoletki, która za każdym razem gdy się zepsuje/zniszczy (a jest noszona non-stop), zyskuje inny wygląd.



Ostatnia migawka - zajęcia ogniska plastycznego i "malowanie" obrazków włóczką. Dzieciaki fajnie się bawiły, a instruktorka przy okazji też :) Lubię takie zajęcia, choć chyba nie chciałabym prowadzić ich codziennie. Raz na jakiś czas wystarczy.  




Udało mi się takie maczki "namalować" jako przykład.



Mam nadzieję, że dzisiaj nie zamęczyłam nikogo. 
Pozdrawiam Was serdecznie :)

czwartek, 12 stycznia 2017

Pojawiam się i znikam

Może dlatego, że jakoś straciłam motywację do prowadzenia bloga. Zaglądam do Was systematycznie, a tu zwyczajnie powoli mi się odechciewa. Mam wrażenie że mało kto tu już zagląda. Nic to, dokumentując swoje robótkowe poczynania, wrzucę to, co udało się zrobić. Działo się wiele i różnorodnie. 
Na początku proszę o wybaczenie Dziewczyny, które okazały wiele serca i pamiętają o mnie. Wasze miłe gesty niezmiennie mnie wzruszają i cieszą ogromnie. Ja po raz kolejny nie zdążyłam nawet wysłać kartek świątecznych. Dobija mnie zawsze czas przedświąteczny, bo jest przepełniony robotą i nieustannymi spotkaniami, pomaganiem dzieciom, które w szkole są raczej aktywne... Mało snu i ciągła gonitwa powodują, że święta zawsze po prostu przesypiam. Odpoczywam, cieszę się przebywaniem w domu z najbliższymi. 
Nie zrobiłam zdjęć otrzymanym karteczkom niestety, ale ustawiłam je sobie jako dekorację świąteczną. Dziękuję z całego serca Janeczce, która ZAWSZE pamięta. Dziękuję kochana za wspaniały prezent imieninowy i możliwość spróbowania jedynej na świecie naleweczki różanej. Absolutnie zachwycająca! I kawusia też mmm... Dziękuję też za życzenia świąteczne. Nie wiem jak to robisz - jesteś dla mnie od wielu lat wzorem zorganizowania, choć wiem, jak wielu osobom przygotowujesz i wysyłasz śliczne kartki. 
I Eli - kochana, nawet nie wiesz ile czasu przygotowuję coś dla Ciebie - za każdym razem gdy patrzę na tę cudną akwarelkę z makami, przypominają mi się nasze krótkie spotkania i mam nadzieję na kolejne w tym roku. Akwarelki nie pokazywałam jeszcze, bo niedawno udało mi się ją umieścić 
w antyramie i wygospodarować dla niej miejsce.



Dziękuję też Modrak - wiesz, że jesteś mi bliska :)
I wreszcie Lucyna - kompletnie mnie zaskoczyłaś i wzruszyłaś. Jesteś w mojej pamięci i cieszę się, że wróciłaś na bloga. Tym bardziej, po różnych naszych życiowych zawirowaniach, musimy doprowadzić naszą wymiankę do końca :)


Patrzę właśnie na zdjęcia i widzę, że mam do pokazania jeszcze rzeczy z października (!). Ładne zaległości... Ale wrzucę wszystko naraz, bo nie wiadomo kiedy znów się zmobilizuję do odkurzenia swojego bloga.

Październik:
1. kolejny makramowy pasek do zegarka





2. Bransoletka ze wspaniałym kaboszonem od Kasi :) - prezent z okazji Dnia Nauczyciela




3. Zamówione kwiaty z krepiny. Zauważyłam, że "sama z siebie" rzadko robię takie rzeczy jak bibułkowe kwiaty, filcowanie czy koszyki z wikliny papierowej. Powracam do tych technik tylko wtedy, gdy jest taka potrzeba (warsztaty lub konkretne zamówienie).


4. Zajęcia ogniska plastycznego, które czasem zdarza mi się prowadzić. Z dziećmi robiłam lampiony ze słoików i bransoletki kumihimo, a z dorosłymi filcowane na sucho kwiaty. A to wszystko jednego dnia. Miałam 3 grupy :)

 





 


5. Mała zawieszka do pokazywanego wcześniej kompleciku.


6. Kolczyki bez przeznaczenia - chciałam po prostu przetestować wzór, który wymyśliłam.


7. Kolejna niebieska bransoletka makramowa - akurat było spore zainteresowanie niebieskimi :)




Potem było malowanie mebli (które nadal się ciągnie i końca nie widać) i nastał listopad:

1. Kolczyki, które najpierw wyglądały tak:




a potem (czyli już w styczniu 2017) zostały przedłużone na życzenie pani, która je zamówiła :)































2. Mini kolczyki dla mnie - chciałam wypróbować nowe nitki. Cienizna, oj cienizna...


 



3. Chciałam coś dla siebie i zrobiłam kolczyki - trochę inna odsłona wzoru Coriny Meyfeldt (w środek powszywane koraliki, żeby było bardziej 3D). Okazały się dla mnie za duże - podarowałam koleżance, a sobie zrobiłam inne, mniejsze i malusią zawieszkę.







4. Potem było czuwanie nad masową produkcją kartek w scholi, którą mam przyjemność współprowadzić.


5. I też masowa produkcja pierniczków - schola zbiera kasę na warsztaty muzyczne. Nie piekłam, tu zaangażowało się wiele dzieci i ich mam. Składałam "do kupy" koronę, która była prezentem dla księdza :)





6. Spełniłam swoje marzenie, które za mną chodziło od bardzo dawna. Zrobiłam sobie szydełkowy zegar z ananaskami, wykorzystując fragment wzoru na obrus. Zegar nie doczekał się do tej pory przyzwoitych fotek. Ale cieszy moje oczy i na razie mało go widać na ścianie, bo kłania nam się malowanie - wtedy na innym kolorze zegar będzie gwiazdą.




7. Miałam też intensywną przygodę z wytwarzaniem serów podpuszczkowych (długa to historia dlaczego w ogóle zaczęłam się w to bawić). Zrobiłam ich kilkanaście. To była moja pierwsza przygoda i pewnie nie ostatnia, ale na razie muszę od nich odpocząć. Powstały ciekawe smaki: z orzechami, wędzone, z miętą i żurawiną, z czarnuszką, z ziołami...







8. Szybkie kolczyki, bo nitka nowa wołała...



Koniec listopada i początek grudnia to krótki pobyt Izy w szpitalu, więc mało się tworzyło - nawet w pociągu wolałam się zdrzemnąć niż klikać czółenkiem. 

1. Bransoletka i kolczyki podarowane koleżance Izy ze szpitala. Wspaniała dziewczyna, którą obdarowałam też nićmi, czółenkiem i szydełkiem - nauczyłam ją podstaw frywolitki i mocno trzymam kciuki, żeby działała dalej mimo ciężkich chorób, z którymi się boryka. Komplecik właściwie zrobiłam wiele miesięcy wcześniej - w grudniu po prostu zyskał wykończenie :) Często robię jakieś małe elementy frywolitkowe do wykorzystania później.




2. Głowa pełna pomysłów znów zmusiła mnie do wykonania frywolitkowego elementu bogatego w koraliki. Powstała więc bransoletka.




3. Potem moc atrakcji, że ledwo chodziłam ze zmęczenia. Dwa weekendy prowadzenia warsztatów. Raz wiklina papierowa, dwa - ozdoby świąteczne. Relacje znajdują się tutaj: http://wiskitki.pl/wiklinowe-potyczki-w-gminnej-bibliotece/
i tutaj: http://wiskitki.pl/warsztaty-na-szostke/
Jest dużo zdjęć i oczywiście miłe słowa, które dają motywację do działania.
Muszę tu przyznać, że bez pomocy mojego syna byłoby naprawdę ciężko. W krótkim czasie wyspecjalizował się i nakręcił 1000 rurek papierowych, które wykorzystałam na warsztatach. Naprawdę dzielny dzieciak. 
Tu moje bombeczki jako przykład tego, co możemy zrobić na warsztatach. Powstały w ekspresowym tempie.




A tu praca Adasia na szkolny konkurs. Sam wykonał również stojak. Ogrom pracy i moc satysfakcji. Nagroda był oczywiście. 




4. Cudowna wygrana w konkursie facebookowym sklepu Royal-Stone.



5. A jak wygrana, to i trzeba było wykorzystać choć jeden piękny guzik i zrobić błyskotki. Grudzień obfitował w spotkania wigilijne, więc błyskotki towarzyszyły mi do różnych strojów. Na Sylwestra wykonałam jeszcze kolczyki. Tak zupełnie nowy jest tylko naszyjnik. Baza bransoletki powstała chyba w maju i czekała na wykończenie. Bazy kolczyków jakoś w listopadzie, bo chciałam wypróbować nici Diamant. Teraz wszyłam koraliki i dodałam bigle.








6. Pracochłonna, ale elegancka bransoleta z Madeiry. Zamówienie przedświąteczne.





7. Tym razem mieliśmy białą choinkę, która bardzo mi się podoba i rozświetla północny pokój. Komoda jeszcze wymaga szpachlowania, malowania i woskowania. Na szybko pokryłam ją farbą, żeby nie straszyła.




I wreszcie styczeń:

1. Odrobinę postępów w serwetce Renulka Wiosna 2016. Może kiedyś ją skończę. Do tej pory było mnóstwo pomyłek, w tym jedna związana z wycinaniem sporego kawałka i sztukowaniem.



2. Szukając koralików natknęłam się na śliczne hortensje - prezent od Kasi oraz frywolitkowy element. Pokombinowałam, coś dodałam z innej niteczki i mam coś fajnego. Nawet po lewej stronie nieźle wygląda :)




Dużo tego, bo i dużo czasu mnie nie było. Nie piszę już o mocnych postanowieniach częstszego zaglądania, bo nie wiem jak to będzie. Nie zamierzam znikać na bardzo długo. W każdym razie dziękuję bardzo każdej osobie, która tu zagląda, a jeszcze bardziej tym, którzy zostawiają ślad swojej obecności w postaci komentarzy.