No może nie jest w pełni sprawny, bo ciągle ma pękniętą szybkę, ale da się z tym żyć, więc pora na uzupełnienie zaległości.
Oczywiście zdecydowana przewaga frywolitki. Frywolitka to jest to :)
Powstały dwa krzyżyki - zakładki. Pierwsza w ciemnej zieleni, zaś druga chabrowo-żółta. Obie zakładki na prezenty.
Była też broszka i całe stadko pierścionków:
Mój faworyt :)
Szalenie mi się podobają te ciemnozielone nici w połączeniu z pomarańczem, więc zrobiłam sobie kolczyki:
Z kordonka Limol 12, który moim zdaniem bardzo się sprawdza we frywolitce szydełkowej, powstała zakładko-bransoletka :) Wystarczy zawiązać wstążeczkę. Był to również prezent, dla osoby lubiącej beże.
Ze "staroci" marcowych jest jeszcze praca Adasia - pisanka na szkolny konkurs. Pierwszy raz pracował z mini-szlifierką i prawdziwą gęsią wydmuszką. Jak coś pękło, to zasłonił konturówką, choć był bardzo przejęty. Zajął drugie miejsce, bo nie wszyscy nauczyciele uwierzyli, że to jego praca. Cóż, fotek z produkcji nie będę im pokazywać, bo nie o to chodzi. Zabawa była fajna.
Nowsze frywolitki to popularne bransoletki gąsienice. Robię je z drobną modyfikacją, bo w zasadzie w środku powinien być kwiatek, a półkwiatki powinny rozkładać się po obu jego stronach. Ja zaś przekornie daję kwiatuszek na końcu :) Tutaj pastelowy prezent dla koleżanki.
A tu czarny komplecik na zamówienie. Nie przepadam za supłaniem w czerni, bo to już któraś z kolei "gąsienica" w tym kolorze, ale zamawiające lubią akurat czerń, która jest uniwersalna.
Trochę pazurków. Miałam fascynację cieniowano-matową :) Matowe pazurki naprawdę elegancko się prezentują. Lubię też tzw. efekt syrenki, który nieraz widziałam na paznokciach malowanych hybrydą. Mnie na hybrydy nikt nie namówi, wolę zwykłe lakiery, ale efekt syrenki ciężko uzyskać. Udało mi się upolować lakier z takim efektem, co mnie bardzo cieszy. Na zdjęciu powyżej użyłam go, jednak słabo widać (bo właściwie to fotografowałam komplecik biżuterii a nie manikiur). Będę pamiętać o tym innym razem, może uda się uchwycić ten efekt. Lakiery trzymały się przez calutki tydzień, co przy intensywnym zmywaniu i nieuwadze, jest naprawdę świetnym czasem.
Matowy top coat nieco przedłuża trwałość lakieru, ściera się na końcówkach.
Moja pierwsza serwetka Wiosna 2016 wg wzoru Renulka powiększa się.
Na koniec za cierpliwość dziękuję serdecznie. Tort był zamówiony, ale Was nim częstuję z okazji napisanego 500 posta.
Pierwszy raz robiłam ozdoby z masy cukrowej.
Znowu wyszło dłuuuugo, ale teraz jestem na bieżąco. No, prawie, bo mam do pokazania zupełnie niebiżuteryjne "robótki". Tak się złożyło, że powróciłam (z potrzeby zmian i nadania jakiegoś ładu niektórym przedmiotom w swoim otoczeniu) do malowania mebli i innych przedmiotów farbą Annie Sloan. Czeka mnie jeszcze sporo wyzwań w tym temacie, czyli cały zestaw rózności do pomalowania. Począwszy od staruszki komody, która dzięki dobremu sercu cioci przeszła w końcu oficjalnie na naszą własność, skończywszy na skrzynkach po jabłkach. Zapowiadają się pracowite miesiące. Miłego tygodnia wszystkim zaglądającym!