Mój syn w piątek wybierał się na urodziny do koleżanki z klasy. "Mamo, może zrobisz coś ładnego?"
W Empiku od razu dojrzał tę komódkę. MUSIAŁA być TA a nie inna.
Ma facet swoje zdanie:)
Dla mnie pozostawił zasadniczą część, czyli ozdobienie.
Nie widać ile roboty mnie to kosztowało, nie jestem zadowolona z efektu. Mimo, ze starałam się bardzo, to lakier zaczął się łuszczyć... Szlifowanie, poprawki, ponowne lakierowanie...
W każdy razie na fotkach aż tak bardzo nie widać niedociągnięć, a Karolinka zadowolona.
Dostała jeszcze bransoletkę:)
A sobie nie mogłam odmówić takiej skrzyneczki na podręczne "narzędzia":
Miłego popołudnia! Dziękuję serdecznie za odwiedziny i pozostawione komentarze.