Byliście tu:)

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Nowe wcielenie kapsli

Nie mogłam przejść obojętnie obok upcyklingowego wyzwania w Kreatywnym Kufrze.
Niepotrzebny już metal to wyciągnięte z kosza na śmieci kapsle od butelek.
Pomalowałam je farbami akrylowymi. Wypełniłam je frywlolitkowymu różyczkami z cudnej jedwabnej Decory. Stwierdziłam, że nie będę za bardzo udziwniać. Jest prosto, ale elegancko :)
Naszyjnik spełnił moje oczekiwania. Gdyby ktoś chciał, to naszyjnik nie ma jeszcze właścicielki :)

Zgłaszam go oczywiście do wyzwania Upcykling - metal. Wcale niełatwo mu było zrobić fotki, w końcu napstrykałam dużo i nie wiem które wybrać, dlatego jest ich sporo. 

Dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze, dobrego tygodnia!









czwartek, 23 kwietnia 2015

Na łowicką nutę

Łowicz stanowczo najbliższy mi, jeśli chodzi o ludowe motywy i odległość :)  Poza tym bardzo, ale to bardzo lubię wszelkie folkowe dodatki.
Nie mogłam zatem pozostać obojętna wobec szufladowego wyzwania.
Efektem jest bransoleta z haftem. Pierwszy raz pokusiłam się o taki haft, a że haftować nie lubię, to zajęło mi to wiele godzin. Z efektu jednak jestem dumna, choć sfotografować ładnie to cudo się nie dało :)  Próbowałam w różnych miejscach o różnych porach, w sumie ponad setka zdjęć, a żadne nie spełnia moich oczekiwań. Trudno, jest jak jest.
Nie widać za bardzo, ale kwiat jest cieniowany.







Taki sobie gorsecik wymyśliłam :) Cieniowany kordonek Limol akurat znakomicie mi posłużył do wykończenia. Bransoletka milusia w dotyku.



Miłego dnia!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Wiosenne biżutki

Jak już zaczęłam, to hurtem, żeby znów nie narobić zaległości.

Cały czas kręci mnie frywolitka. Te wszystkie warsztaty wytrąciły mnie trochę z tej frywolitkowej przygody, ale już mogę z powrotem zajmować się tym, co najbardziej lubię.

Te kolczyki zrobiłam sobie na święta, żeby poczuć trochę wiosny, bo wtedy zimno było, a nawet śnieżnie.

A tu zamówione paprykowe kolczyki, musze jeszcze skończyć listeczki przy zawieszce i komplet sporych rozmiarów będzie gotowy. Dla porównania obok położyłam swoją zawieszkę, która wydawała mi się duża. Kółeczka, które oplotłam teraz mają po 4 cm średnicy.



Mikromakrama nadal skrywa przede mną swoje tajemnice, ale chętnie się jej uczę. Tutaj taki mały eksperyment.

Różaniec w formie bransoletki powędrował do kogoś baardzo sympatycznego jako prezent urodzinowy. Odlicza się na tych ciemnych koralikach, jasne są "przerywnikami" :)




A kolczyki jeszcze nie mają właścicielki. Powstały z potrzeby wypróbowania nowych nici.


Pozdrawiam słonecznie!

Wielkanocnie

U Was już dawno po Wielkanocy, u mnie jeszcze nie :) Obiecywałam sobie przygotowanie ładnych zdjęć, ale czuję, że trzeba wrzucić te, które mam, bo lepszych nie zrobię.
Kilka migawek z wykonanych przed świętami prac.

Z tego jajeczka jestem bardzo zadowolona, szczególnie dlatego, że udało mi się przygotować tutorial, który znajdziecie tutaj: http://krainafilcu.blogspot.com/2015/03/konkurs-wielkanocny-tutorial-filcowa.html

Cóż, konkursu nie wygrałam - w głosowaniach fejsbukowych jakoś szczęścia nie mam, ale całkiem niezłą pisanka powstała, była ozdobą i w szkole u moich dzieciaków i naszą domową.


To zrobiłąm jakoś tak z rozpędu. Jest pomalowane akrylówkami i konturówką. Czerwoną nakładałąm palcami :)





A ten olbrzym to decoupage :) Napstrzyłam sobie, a co :)
Koszyczek - podstawka też własnej produkcji.



A to niezwykłe cudeńko to już dzieło Adasia na konkurs. Spodobało się chłopakowi kręcenie kwiatków z bibuły :) 






Jak tak kręcił, to mnóstwo krokusów zakwitło w koszyku, który zrobiłam na warsztatach, któe współprowadziłam.
Koszyk potem posłużył do święconki.
Uczyłam się na nim zakończenia warkoczowego (nieoczekiwanie okazało się, że muszę), żeby potem kursantkom pokazać. Bardzo daleko mu do doskonałości, ale warsztaty służyły temu, żeby ogólnie zapoznać się z techniką i sprawić frajdę, a nie profesjonalnie wyplatać przedmioty na sprzedaż.







I wreszcie nasza kochana, nie tylko wielkanocna, maskotka.



Jako podziękowanie dla Was za wytrwałość serniczek trójczekoladowy.


Wspaniała wygrana i zaległe mocno wymianki

Nieźle się porobiło, bo pierwszy raz mi się zdarza, żebym tak późno zamieszczała podziękowania za prezenty. Wszystkich, których mogłam urazić, przepraszam serdecznie. Opóźnienie nie wynika z braku szacunku do Was, a jedynie z braku umiejętności zorganizowania sobie czasu tak, by móc zdążyć, a w ostatnich dwóch miesiącach również przez ten mój internet. Wiosna jest, czas na porządki na blogu, więc koniecznie wszelkie zaległości muszą zniknąć.

Przede wszystkim dziękuję Modrak, bo już jakiś czas temu, dzięki Waszym głosom, udało mi się wygrać wspaniałe wyzwanie cykliczne, w któym uczestniczyłąm przez kilka miesięcy, a które było wspaniałym źródłem inspiracji.



Modrak jak zawsze obdarowała po prostu po królewsku. Przede wszyskim spełniła moje marzenie o koronkowej podkłądce ceramicznej, którą sama wykonała. Jest po prostu wspaniała! Ciągle nie mogę się nacieszyć. Uwielbiam rzeczy, które nie tylko są ozdobą, ale także są praktyczne, a taka jest właśnie ta podkładka. Mam zawoskowany stół w kuchni i ławę w pokoju, więc wszelkie gorące kubki i talerze wymagają podkładek. Mam dwie inne ceramiczne przywiezione przez ciocię z Turcji, ta od Modrak jest trzecia i absolutnie najwspanialsza :)




Czuję, że książkę o filofunach porwie pewien młody człowiek, który do niedawna z wielką pasją wyplatał bransoletki z gumek. Mam ich w domu ze 20, każda inna i każda piękna:) A ile rozdał! Podziwiałam mojego syna za te bransoletki. Wykazał się kreatywnością i dobrym gustem. Nie mam niestety fotek, bo nie nadążałam robić :)


Wszystkie prezenty znajdują już zastosowanie :) Bardzo, bardzo dziękuję i cieszę się niezmiernie!

Chciałabym również podziękować dziewczynom, od których otrzymałam kartki z życzeniami: Eli, Janeczce i Magdzie. 
A tu wymianka, która sprawiła mi sporo frajdy, a którą jeszcze się nie pochwaliłam, za co przepraszam zarówno Kingę, jak i organizatorkę - Anię. A oto efekty Zimowej wymianki. Świetne są:) 



Serdecznie dziękuję za piękne prezenty!
Wysłałam śnieżny komplecik frywolitkowy i cieplutki folcowany szaliczek, który kiedyś pokazywałam, a czekał na to, aż trafi w dobre ręce.


Gdzieś po drodze wspominałąm o prywatnych wymiankach, a jeszcze nie pokazałam, co dostałam. Wieki całe temu umówiłąm się z Agą na wymiankę. Dostałam świetne koszyki, które znakomicie mi służą. Jeden skrywa wszystkie flakoniki z moimi perfumami, drugi zaś - zależnie od potrzeb różne rzeczy. Jest duży i oczywiście bardzo przydatny. Naszukałam się tych zdjęć! To było w sierpniu zeszłego roku, gdy dostałam koszyczki i różyczki oraz aniołka z zimnej porcelany. Przydadzą się do biżutek, na razie czekają, bo mi ich szkoda :)





Tak, jak się umawiałyśmy, wysłałam frywolitkowe kwiatuszki na spinki (mam jedno jedyne zdjęcie, które nie wiem czemu się uszkodziło, ale przycięłam je, żeby cokolwiek było widać), a potem, przed Bożym Narodzeniem, frywolitkowe śnieżynki.





Natomiast Ania napisała kiedyś, że chciałaby kupić duży, niebieski filcowany kwiat (robiłam bodajże w listopadzie tutorial na ten właśnie kwiat). Dorobiłam do niego kolczyki - zwykłe filcowane kulki, bo tak chciała Ania. Dostałam przesympatyczne prezenty. Sówki kocham pod każdą postacią :)



Dziękuję Wam kochane za to wszystko i że jeszcze do mnie zaglądacie. I znów post pisał się z przerwami prawie tydzień... Ale najgorsze zaległości nadrobione. Teraz czas na te mniejsze. Po chwili uśpienia i przemęczenia czas na nową energię, bo pojawiły się w głowie pomysły, które ustawiły się w długaśnej kolejce.