Nie lubię końcówki roku, oj nie lubię... W Święta jedynie znalazłam chwilkę na nicnierobienie, ale coś tam dłubałam, z myślą, że jest tyle rzeczy do zrobienia poza tymi moimi dłubankami...
Tyle narzekania, pokazuję te zaległe rzeczy. Najpierw jednak serdecznie Wam dziękuję za odwiedziny, życzenia, ciepłe słowa...
Jesteście kochane:)
Mnie się nie udało wysłać tylu karteczek, ile bym chciała. Kilka wspólnie z Izą przygotowałyśmy. Tu ukłon w stronę Romy, bo wg jej schematu ta gwiazdka:)
Wysłałam też jedną paczuszkę, w pudełku ozdobionym decou:
Miałam zamiar wstrzymać się do czasu, aż uda mi się wykonać swoja część wymianki, ale nie chcę zwlekać, żeby potem się fotki nie zawieruszyły. Otóż pewnym zrządzeniem losu umówiłam się z przezdolną Janolą Aleksandrą na wymiankę. Znacie te cuda z suwaczków i koronki, prawda? Dostałam taką super broszkę z gałązka świerkową, bombeczkami i szyszkami. I jeszcze super drobiazgi:
Olu, dziękuję z całego serca, niedługo skończę prezent dla Ciebie, już coś przygotowałam, ale brakuje jednej rzeczy:) Proszę o odrobinkę cierpliwości.
Od kochanej Kasi też przyszła megapaka z umówionej naszej wymianki. Jakis czas temu umówiłyśmy się na wymiankę i ja wysłałam Kasi naszyjnik jesienny (ten, który widzicie na górze mojego bloga) i pudełeczko z motywem serca, pokazywane przy okazji wyzwania u Modrak.
Miałam dostać torbę. I co dostałam? Mnóstwo serducha i prezentów! Torby były dwie. Ta mniejsza miała być mojej Izy, ale... No właśnie nastolatki (bo ona już teraz właściwie nastolatka:)) są nieprzewidywalne. Torebka nie przypadła jej do gustu, bo... zakochała się w tej dużej! I tak małymi kroczkami: najpierw pożyczyła ją ode mnie raz, potem drugi... (kurczę, książki się zmieściły!). W końcu się poddałam:) Mała torebka (która od początku mi się baardzo spodobała) jest moja, a ta duża jest Izy. Ja dostałam większą torebkę na gwiazdkę, więc pogodziłam się jakoś ze stratą:)
Adaś, który potrafi filcować, dostał całe mnóstwo wełenki w różnych kolorach. Dziękujemy Kasiu!
Na polu robótkowym w sumie niewiele do pokazania. Pierniczki ze świątecznego posta zdobiły moje dzieci. Wiszą na choince. Niektóre już zjedzone:) A te ozdoby (również ze zdjęcia z życzeniami) decou też robiłam przed świętami. Wiszą w oknie.
Przerobiłam koleżance kolczyki. Były całe "złote", ale złoto się wytarło. Szkoda mi było zniszczyć, to obszydełkowałam srebrzystą nitką. Teraz są fajne.
A to poświąteczne pazurki, Iza nie mogła się oprzeć, żeby nie zrobić zdjęcia na tle naszej małej przyjaciółki.
Podtrzymuję teorię, że króliczki miniaturki są po prostu cudowne:) Psoci (pożarte cztery guziki od pilota i jak zobaczy moje sznureczki czy kordonki, to zęby idą w ruch), ale jest przeurocza. Niewątpliwie plusem jest utrzymywany przez Izę porządek na podłodze w pokoju, bo królisia czasem zostawia małe "nesquicki":)
Będzie do pokazania moja biżu sylwestrowa, jak skończę i zrobię fotki. Trzymajcie się!