Udało mi się poszaleć:) Całkiem niechcący, bo nabyłam ostatnio gazetkę "Twórcze inspiracje" (szczegóły dla zainteresowanych tutaj). Kupiłam ją po obejrzeniu, żeby nie wydawać kasy na coś, co niekoniecznie mi się przyda. Bo mam trochę tych gazetek chyba dla samego faktu ich posiadania i oglądania w celu nacieszenia oczu i pomarzenia, co bym zrobiła, gdyby był czas:). Pewnie bym jej nie kupiła, ale wybierałam się na konferencję i miałam perspektywę jazdy pociągiem. Robótki nie brałam ze względu na małe gabaryty torebki, więc gazetka była jak znalazł. Te moje długie wywody prowadzą do tego, że wypatrzyłam tam fajny schemat na trójkąt z koraliczków. Beading mnie od dawna zachwyca, te trójwymiarowe formy, niesamowite pomysły... Wydaje mi się jednak zbyt czasochłonny i skomplikowany. Jednak po obejrzeniu schemaciku uznałam, że to coś dla mnie i chciałam spróbować. Trójkącik wyszedł (znaczy schemat czytelny i szybko się robi). Potem wyszedł drugi, trzeci... Przy czwartym już miałam w głowie pewien plan i robiłam bez schematu. Miała być bransoletka. Po piątym plany uległy zmianie. Doszedł filc, będzie broszka. Jak zrobiłam kwiatka, kolejna zmiana planów. I jest to, co jest. Nieskromnie - jestem z siebie dumna:) Naszyjnik jeszcze bez przeznaczenia. Powstał, by zaspokoić moją ciekawość.
W międzyczasie narodził się pomysł na spróbowanie, jak to się robi króliczka z kwadratu. Niejednokrotnie widziałam w sieci schematy, korzystałam z tego, blog na pewno Wam znany i lubiany, bo same cudeńka:)
Wełenka od Modrak - w sam raz wystarczyło na małego kudłacza. Podarowany Izie. Oczy czarne, pyszczek maleńki:) Prosty, miły i już.
No teraz już może nie być tak ładnie, bo wzięłam się za frywolitki. Próbowałam kiedyś raz na zwykłej igle, zakumałam o co chodzi, nie wyszło zbyt pięknie. Frywolitki naprawdę podziwiam, jestem zauroczona tymi delikatnymi kształtami i tym, co można wyczarować z kordonka. Po namyśle jednak postanowiłam spróbować frywolitki szydełkowej, w końcu z szydełkiem dobrze sobie radzę. Jakoś tak wyszło, że kilka tygodni temu u Middii zamówiłam szydełko, z rozpędu nawet czółenko. Rozpoczęłam naukę i niestety idzie jak po grudzie. Umiem słupki, umiem pikotki, ale jak przychodzi do przeciągania nici... Tyle razy prułam, że chęć na naukę odchodzi. Z czółenkiem na razie czarna magia. Coś jeszcze nie idzie. Efekt moich poczynań szydełkowych to ta szkaradka, która na razie jest bransoletką. Bez schematu, bardziej chodziło o wprawkę w przeciąganiu nitki. Bez kursu Middii nie dałabym rady w ogóle. Jak to dobrze, że są osoby, które tak chętnie dzielą się swoimi umiejętnościami, poświęcając swój czas na przygotowanie czytelnych kursów i schematów. Na razie robótka za luźna, bo inaczej szydełko nie przechodzi. Nie wiem, co najłatwiejsze. Może jednak ta igła? Nie mam jednak takiej do frywolitki. Może kiedyś kupię. Jak nie stracę cierpliwości. Może powinnam jedynie podziwiać. Wszystkiego nie da się umieć.
Na koniec akcent słodki i optymistyczny. Tiramisu. na razie w wersji makro, czyli w misce. Chłodzi się i już się nie możemy doczekać. Pyyycha. Wolę nie myśleć, jakie tuczące. Były inne szaleństwa kulinarne, ale nie doczekały się fotek:)
Dzięki Wam za odwiedziny i miłe słowo!
Idę się bawić z bursztynami, bo mam kolejne zapasy i zamówionko.
Z OSTATNIEJ CHWILI: U MOTECZKA ZAPISY NA WYMIANKĘ ŚWIĄTECZNĄ. KRÓTKI TERMIN ZAPISÓW. BANEREK Z BOKU.
Z OSTATNIEJ CHWILI: U MOTECZKA ZAPISY NA WYMIANKĘ ŚWIĄTECZNĄ. KRÓTKI TERMIN ZAPISÓW. BANEREK Z BOKU.