Trzy kobiety
Trzy bolesne doświadczenia końca
II Wojny Światowej
Dzienniki Helene Pluschke i Ursuli Pless-Damm oraz opowieść Esther von Schwerin to świadectwo przemilczanej krzywdy kobiet na tzn. Ziemiach Odzyskanych. W ich relacjach splatają się szokujące obrazy, niejednoznaczne postawy i skrajne emocje. Współczucie miesza się z chęcią odwetu, a świadomość utraty wielopokoleniowego dziedzictwa przeradza się w dążenie do zbudowania nowego życia. Jednak pierwszoplanowa jest nieustanna walka o przeżycie, w której wrogami stają się sowieccy wyzwoliciele i polscy sąsiedzi Z przejmujących historii Niemek wyłania się prawda zapomniana na lata, przed którą jednak nie można uciec.
Wracam do mojego bloga po długim okresie ciszy z książka widoczną na zdjęciu i z zamętem w duchu.
Jak widać z przytoczonego opisu książki, nie jest to lekka lektura. Jak można osądzić książkę po okładce, nie jest to również lektura łatwa i przyjemna. Skąd więc cały zamęt we mnie?
Zacznę od początku. Wypędzone to historie trzech kobiet przytoczone z pisanych przez nie dzienników. Każda z autorek tych historii przeżyła swoją własną drogę przez mękę. Uciekały z Polski do Niemiec, a goniły je wojska sowieckie, a i Polacy nie pozostawali dłużni. Przeżyły głód, przeraźliwe zimno, gwałty, pobicia...To były okrutne doświadczenia, które składały się na wolę przeżycia i wyprowadzenia z piekła własnych dzieci. Nie umiem określić jak wstrętne i barbarzyńskie to były akty, ale napawa mnie pewnym przerażeniem jaki los ludzie sami sobie potrafią zgotować.
Niestety, siedzi też we mnie taka mała ohydna przekora, która przy książkach jak ta daje o sobie znać. Ciekawa jestem, czy ktokolwiek z Was miał podobne podświadome myśli jak te, o których teraz napiszę. Mianowicie czytając te straszne historie tych kobiet, gdzieś tam z tyłu umysłu wychodził taki mały wredny chochlik, który podszeptywał: a dostały to co przodkowie ich zasiali. Nie wiem, czy mnie rozumiecie, ale pojawiły mi się myśli, że kiedy te biedne kobiety walczyły o swoje przetrwanie i kiedy użalały się nad swoim biednym i tragicznym losem, nad pozostawionymi dobrami ani razu nie wspomniały o tym, że w czasie kiedy one prowadziły swobodne i radosne życie do 1943 r to w tym samym momencie prawie pod ich płotami ich mężowie dokonywali dużo bardziej bestialskich czynów na niczego niewinnych dzieciach i kobietach polskich, czy żydowskich. Nie wspomniane były obozy, tylko to wynaturzenie sowieckich wojsk jak również i chęć, niezrozumiałej dla tych Niemek, pewnego rodzaju zemsty polskiej ludności.
Książka jest na pewno warta przeczytania, bo zapomnieć nam nie wolno. Ci niewinni z obu stron barykad cierpieli najbardziej. To nie dzieci wywołują wojny, to nie matki karmiące idą szturmem na ludność cywilną pochowaną w zaciszu własnego domu, który nie zawsze może im zapewnić bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz