Salmonella Men on Planet Porno jest zbiorem krótkich opowiadań o dziwnej, czasami wręcz niewiarygodnie bezsensownej pozornie treści.
W Drzewie Dabba Dabba Tsutsui opisuje komiczne efekty uboczne umieszczenia stożkowatego drzewa w nogach łóżka w sypialni, co sprowadza na śniącego erotyczne sny, które zmieniają się w farsę społeczną.
W Dojeżdżającej Armii chytrze przemyca koncept niedorzeczności wojen.
Yasutsaka Tsutsui w zbiorze Salmonella Men on Planet Porno jako niezmiernie bystry obserwator obłędy doczesnego życia tworzy wciągającą mieszankę wyobraźni, satyrycznej fantastyki i prawdziwego wariactwa.
Na książkę wpadłam zupełnie przypadkowo, co więcej bardzo niewiele dotychczas czytałam literatury japońskiej, więc zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, choć muszę przyznać, że Japończycy w jakimś stopniu zazwyczaj jawią mi się jako dość, hm, inni ludzie. Chodzi mi tu przede wszystkim o grupę ludzi 'wyzwolonych artystycznie' nie o przeciętnego obywatela, b kilku z nich poznałam i nie dość, że są oni całkowicie normalnymi ludźmi, to w dodatku każdy z nich jest jakoś uzdolniony muzycznie i plastycznie (aż pozazdrościć można).
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy w tym zbiorze opowiadań to totalny absurd. Nawet nie wiem czy jest ona absurdalnie urocza, czy raczej uroczo absurdalna.
Może o samych opowiadaniach. Pomimo dość obrazowego tytułu zbioru, jakby się wydawało, opowiadania rzadko oscylują w temacie seksualności. Mnie najbardziej spodobała się Armia Dojeżdżająca, którą wymieniają na początku w blurbie.
Plotki o Mnie, które są doskonałym przekazem jak działają mass media . Zwyczajny człowiek siedząc w domu przed telewizją nagle słyszy swoje nazwisko w wiadomościach: "Morishita dziś znów zaprosił na kawę Mikawa, a ona odmówiła. Czwarty raz w tym miesiącu." I tak tych wiadomości zaczyna pojawiać się więcej. W gazetach pokazują się całe kolumny tekstu z jego życia, a to wspomnienia, a to ulubione potrawy. Jego życie zmienia się radykalnie. Mikawa w końcu się z nim umawia, co wywołuje lawinę artykułów, ale Morishita ma dość. Chce przede wszystkim uciec od ciągłej, choć pozornie niewidzialnej inwigilacji. W końcu udaje mu się to wszystko powstrzymać, ale w tej samej chwili okazuje się, że pozostał tylko zwykłym nikim.
Naprawdę niesamowite jest to, jak telewizja potrafi zrobi z nikogo gwiazdę, po czym w chwilę potem ją bezlitośnie pochować. Fenomen telewizyjny opisany tu przez autora jest do bólu prawdziwy wśród coraz mniej samodzielnie myślących jednostek społeczeństwa, gdzie to właśnie one - media, kreują nam życie, a przynajmniej bardzo się starają.
Kolejne, które daje dużo do myślenia, a przynajmniej dla mnie stanowiło intrygującą pożywkę, to Na krawędzi Szczęścia. Tu wydaje mi się, że główną przyczynowością do zagłady społeczeństwa staje się nasz konsumpcjonizm. Niby wszystko mamy, ale już jest coś innego, co moglibyśmy mieć i tak w kółko, aż w końcu nic nas nie cieszy i jak te lemingi...
W zasadzie nie będę opisywać każdego z opowiadań, ponieważ zajęło by mi to sporo objętości a nie czytając powiadań i tak nie da się wyobrazić ich zawartości, ja z pewnością nie tego się spodziewałam, choć z gruntu starałam się nie spodziewać niczego. Przytoczę tu natomiast malutki fragment jednego z opowiadań Bravo Herr Mozart! Żebyście mogli jakby naocznie choć spróbować wyobrazić sobie co tam w środku piszczy.
Mozart urodził się w wieku lat trzech. Przyczyna tego stanu nie jest znana. Urodził się w domu swojego ojca w Salzburgu, prawdopodobnie dlatego, że nie miał matki.
Mówi się, że jak tylko się urodził zasiadł do pianina należącego do kogoś imieniem Klavier i zagrał trzy dźwiękowy akord. Jak możemy wywnioskować z tego wciąż żyjącej anegdoty, stało się tak, ponieważ Mozart miał tylko trzy palce.
I tak dalej.
Jedno, co mnie drażniło w tych opowiadaniach to sposób obrazowania i traktowania kobiet. Drażniło mnie to, bo jestem z Europy i choć wiem, że w Japonii wciąż często sprowadza się kobietę do zajmowania się domem, to nie bardzo odpowiadało mi dyscyplinowanie swoich żon przez mężów, a wykazanie jakie to kobiety są żądne pieniędzy swojego męża, kupowania coraz to nowych i lepszych rzeczy. No ale cóż na różnice kulturowe nic nie poradzimy, no a przynajmniej niewiele.
Może o samych opowiadaniach. Pomimo dość obrazowego tytułu zbioru, jakby się wydawało, opowiadania rzadko oscylują w temacie seksualności. Mnie najbardziej spodobała się Armia Dojeżdżająca, którą wymieniają na początku w blurbie.
Plotki o Mnie, które są doskonałym przekazem jak działają mass media . Zwyczajny człowiek siedząc w domu przed telewizją nagle słyszy swoje nazwisko w wiadomościach: "Morishita dziś znów zaprosił na kawę Mikawa, a ona odmówiła. Czwarty raz w tym miesiącu." I tak tych wiadomości zaczyna pojawiać się więcej. W gazetach pokazują się całe kolumny tekstu z jego życia, a to wspomnienia, a to ulubione potrawy. Jego życie zmienia się radykalnie. Mikawa w końcu się z nim umawia, co wywołuje lawinę artykułów, ale Morishita ma dość. Chce przede wszystkim uciec od ciągłej, choć pozornie niewidzialnej inwigilacji. W końcu udaje mu się to wszystko powstrzymać, ale w tej samej chwili okazuje się, że pozostał tylko zwykłym nikim.
Naprawdę niesamowite jest to, jak telewizja potrafi zrobi z nikogo gwiazdę, po czym w chwilę potem ją bezlitośnie pochować. Fenomen telewizyjny opisany tu przez autora jest do bólu prawdziwy wśród coraz mniej samodzielnie myślących jednostek społeczeństwa, gdzie to właśnie one - media, kreują nam życie, a przynajmniej bardzo się starają.
Kolejne, które daje dużo do myślenia, a przynajmniej dla mnie stanowiło intrygującą pożywkę, to Na krawędzi Szczęścia. Tu wydaje mi się, że główną przyczynowością do zagłady społeczeństwa staje się nasz konsumpcjonizm. Niby wszystko mamy, ale już jest coś innego, co moglibyśmy mieć i tak w kółko, aż w końcu nic nas nie cieszy i jak te lemingi...
W zasadzie nie będę opisywać każdego z opowiadań, ponieważ zajęło by mi to sporo objętości a nie czytając powiadań i tak nie da się wyobrazić ich zawartości, ja z pewnością nie tego się spodziewałam, choć z gruntu starałam się nie spodziewać niczego. Przytoczę tu natomiast malutki fragment jednego z opowiadań Bravo Herr Mozart! Żebyście mogli jakby naocznie choć spróbować wyobrazić sobie co tam w środku piszczy.
Mozart urodził się w wieku lat trzech. Przyczyna tego stanu nie jest znana. Urodził się w domu swojego ojca w Salzburgu, prawdopodobnie dlatego, że nie miał matki.
Mówi się, że jak tylko się urodził zasiadł do pianina należącego do kogoś imieniem Klavier i zagrał trzy dźwiękowy akord. Jak możemy wywnioskować z tego wciąż żyjącej anegdoty, stało się tak, ponieważ Mozart miał tylko trzy palce.
I tak dalej.
Jedno, co mnie drażniło w tych opowiadaniach to sposób obrazowania i traktowania kobiet. Drażniło mnie to, bo jestem z Europy i choć wiem, że w Japonii wciąż często sprowadza się kobietę do zajmowania się domem, to nie bardzo odpowiadało mi dyscyplinowanie swoich żon przez mężów, a wykazanie jakie to kobiety są żądne pieniędzy swojego męża, kupowania coraz to nowych i lepszych rzeczy. No ale cóż na różnice kulturowe nic nie poradzimy, no a przynajmniej niewiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz