Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry Harrison. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Harry Harrison. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 marca 2014

Harry Harrison - Narodziny Stalowego Szczura

7/10

Jak już powiedziałem, problemy rodzą rozwiązania, żeby nie powiedzieć przyjemności...

James diGriz to inteligentny nastolatek, który w świecie przeciętności pragnie osiągnąć coś więcej, co wydobyłoby na świat jego możliwości i pokazałoby wszystkim, że to właśnie on jest tym Kimś. Oczywiście, Jim nie chce zostać żadnym naukowcem, czy przedsiębiorcą, James diGriz ma marzenie zostać nieuchwytnym międzygalaktycznym przestępcą, a ściślej mówiąc złodziejem, którego nikt nigdy nie złapie. Swoje plany rozpoczyna od nieudanego napadu na bank, dzięki któremu zostaje umieszczony w więzieniu, co było jego pierwotnym celem, gdyż, jak sądził, tam właśnie może tylko poznać ludzi, którzy nauczą go o fachu więcej niż sam do tej pory zgłębił. Niestety, jego 'przelotna wizyta' w więzieniu nie spełnia swojego celu, ale udaje mu się przynajmniej poznać pseudonim złodzieja, który był, według informacji współosadzonych, nieuchwytnym, wręcz cudotwórczą postacią w swoim fachu. I tak rodzi się w Jimie pomysł na skontaktowanie się ze swoim guru - Hetmanem.

czwartek, 30 stycznia 2014

Harry Harrison - Powrót do Edenu

8/10

Próba zniszczenia innych gatunków jest zalążkiem samozniszczenia.

 I tak dotarłam do tej smutnej chwili, w której przyszło mi się pożegnać z wędrówką z sammadami plemienia Tanu, ale, jak wiadomo wszystko, co dobre kiedyś się kończy.

Trzeci tom cyklu o życiu w Edenie Harry'ego Harrisona okazał się tak samo dobry jak poprzednie dwie części. Jest tu równie wiele emocji, wzruszeń i innych silnych uczuć, ale jest też piękno poznawania nowych krajobrazów, ekscytacja i radość z odkrywanej nowej wiedzy. Wszystko, co trzeba, żeby móc w pełni cieszyć się książką.


Koniec cyklu opowiada nam ponownie o Kerricku i jego dziwnym małym sammadzie, w skład którego weszły nawet dwa samce obcego gatunku. Oczywiście nie zaprzyjaźnili się ze wszystkimi, jak można by pomyśleć. Zawsze byli na tyle na uboczu, żeby nie drażnić swoim widokiem ludzi i tylko Kerrick z synem odwiedzali ich na pobliskiej wysepce. 
Oczywiście Vainte, która przeżyła na wygnaniu, ponownie planuje zemstę na ludziach, a szczególnie tym jednym konkretnym. Jej nienawiść jest tak ostra, że niejeden czarny charakter obecnych czasów mógłby pobierać u niej nauki 'jak być złym'. 
Inna grupa Yilane odrywa się na dobre od tradycji gatunku i osiada na odległym lądzie. Obserwujemy tam ich losy, wzloty i upadki. Naukę jak dojść do wszystkiego powoli własną pracą.
Również sammady - ludzkie grupy plemienne, są opisane dogłębniej, a szczególnie ich życie codzienne i rodzinne. Pojawia się potężniejszy handel wymienny.

Jest pokój między nami. Prawdopodobnie dlatego, że jesteśmy samcami. To samice są przyczyną wszelkiego zła na świecie. Strzeż się swoich samic.

Bo i w trzecim tomie nie zabraknie rozlewu krwi i podłych przebiegłych intryg, choć te głównie będą trzymały się kręgów samic jaszczurczych. Każda w miarę inteligentna Yilane chciałaby dzierżyć władzę absolutną, która jest im dana. Wyraźnie się nią napawają i nie żal im przelać krwi swojego własnego gatunku nawet przy najmniejszym przejawie nieposłuszeństwa, czy ociągania się z wykonaniem rozkazu.

W życiu zbyt wielką rolę odgrywa przypadek.

Harry Harrison stworzył wspaniałą i przemyślaną alternatywę świata i właściwie być może właśnie tylko przez przypadek nie jest ona teraz naszym udziałem, co stanowi jeszcze większą radość z czytania sagi. Po przeczytaniu wszystkich trzech tomów muszę obiektywnie przyznać, że jest to jedna z lepszych opowieści fantastycznych jakie czytałam do tej pory. Polecam ją wszystkim choć z góry uprzedzam, że magii i czarodziejskich kulek i złotowłosych elfów tam nie znajdziecie. To fantastyka wysokich lotów, ale nie tak populistyczna jak opowieści o przed chwilą przeze mnie wymienionych elementach. Nie ma tu także romansu, choć emocji jest tak wiele, że wypełnić zdołają każdego czytelnika. Nie ma wojen na miecze i czary, ale jest pełno rozlewu krwi w regularnych wojnach międzygatunkowych, które prawie przypominają walki polskich żołnierzy 'na koniach przeciw czołgom', ale gdzież determinacja i wola wolności i przeżycia nie pomogła przeżyć niejednemu otoczonemu przez wrogów.

Wszystkie części sagi o Edenie są wypełnione po brzegi akcją, pięknym krajobrazem, czy nawet filozofią. Autor wybornie przedstawił akt życia obu gatunków i bardzo trafnie i barwnie przedstawił różnice wewnątrzgatunkowe. Niezmiernie cieszę się, że mogłam uczestniczyć w tej opowieści.


Książka bierze udział w wyzwaniu: CZYTAM FANTASTYKĘ

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Harry Harrison - Zima w Edenie

8/10

Oto historia przetrwania: nic nie jest łatwe.
 
Drugi tom z cyklu i tak samo dobry. Jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji Harry'ego Harrisona. Kolejna część pozostawia takie same pozytywne emocje w jakie wprawiła mnie pierwsza.

Kerrick, jak sam siebie opisuje pół Tanu (człowiek) pół Yilane (jaszczur), po udanym ataku na Alpeasak - miasto jaszczuroludu - prowadzi swoje życie wśród dziwnie złożonego sammadu (nazwijmy to grupy plemiennej) składającej się z niego i jego kobiety, Armun, ich syna, innego młodego chłopca i dziewczynki przygarniętych po drodze, łowcy Ortnara i dwóch samców Yilane. Wiedzie im się często 'pod górkę' choć trwają w pakcie o nieagresji. 
Agresywna i żądna śmierci ustuzou - ludzi, Yilane, Vainte, przeżyła atak na miasto, więc możemy być pewni, że ludzie łatwo mieć nie będą.

Nie da się przygotować mięsa bez śmierci zwierzęcia.

W tej części spotykamy jeszcze więcej ciekawych postaci. Spotykamy kolejne plemiona ludzkie - Paramutanów, którzy zamieszkują północne tereny. Są owłosieni na całym ciele radośni i mocno pobudzeni. Z drugiej strony natykamy się też na inną grupę jaszczurów. Tam, odmiennie od poznanych przez nas Yilane, spotykamy grupy, w których to stroną aktywną i agresywną są samce, a nie jak do tej pory w tych grupach społecznych.

Harry Harrison wykreował niesamowicie realistyczny świat. Społeczeństwa jaszczurów, a właściwie monarchie przedstawione szczegółowo przez autora. Rządy najwyższej, wykorzystywanie najniższych włącznie z nakazem wygnania z miasta jednoznacznego z uśmierceniem. Świetnie uchwycone są emocje nimi targające, nienawiść, chęć zemsty, pożądanie władzy absolutnej, czy nawet intrygi na 'dworze'. Bardzo interesujący jest też fakt inteligencji jaszczurzej o niebo wyższej od ludzkiej. Zabawa genami, wynalazki na miarę czasów nowożytnych. To wszystko naprawdę wciąga.

Po przeciwnej stronie mamy nas, ludzi, wiele różnych plemion, wierzeń, a nawet bardzo odmiennego wyglądu. Harry Harrison zadbał tu o wszystkie elementy: język, mitologię/wierzenia, tradycje, sposób polowań, a nawet rodzaj kuchni. Oddaję cześć każdemu stworzonemu elementowi kulturowemu książki.

Książka stanowi spójną całość. Tu wszystko gra, jest tak jak powinno być, ani przez chwilę nie odnosimy wrażenia, że coś nie pasuje. Całość jest przemyślana i inteligentnie spojona. Kiedy przy pierwszym tomie trochę drażniła mnie czcionka i styl tłumaczenia, tak w drugiej części zupełnie tego nie odczuwałam. Treść książki nadrabia wszelkie ewentualne niedogodności. Na zachód od Edenu i teraz Zima w Edenie zawierają wszystko to, co książka zawierać powinna. Przede wszystkim bardzo dobrą opowieść, po drugie - bohaterów. Rysy postaci, niezależnie od rasy, są bogate i pełne. Aspekty science fiction, czyli właściwie całej otoczki naszych uprzywilejowanych umysłowo przeciwników, czyli jaszczroludów są zachwycające. Wszelkie wynalazki, zmutowane organizmy, które są właścieie po to, by służyć swoimi zdolnościami.

Z niecierpliwym oczekiwaniem na kontynuację w tomie trzecim.

Kresem podróży życia jest zawsze śmierć.



Książka bierze udział w wyzwaniu: CZYTAM FANTASTYKĘ

sobota, 25 stycznia 2014

Harry Harrison - Na Zachód Od Edenu

8/10


Wściekła wojna między dwoma gatunkami, które łączyło tylko jedno: nieprzejednana nienawiść wobec siebie.


Kiedy książka trafiła w moje ręce, w dodatku w zestawie 3 tomów na raz, trochę pomyślałam, że będzie pewnie ciężka do czytania. Wydana w latach osiemdziesiątych zeszłego wieku okładka nie jest jakimś arcydziełem sztuki przyciągającym oczy, a po szybkim przekartkowaniu również i czcionka nie okazała się wielce przyjazną dla oka, niemniej przyszedł taki wieczór, że to właśnie ją wybrałam z kilku na półce do przeczytania.
Przede wszystkim przyciągnęła mnie do niej idea. Dość dawno zaczytywałam się  w książkach autorstwa Jean Marie Auel o Dzieciach Ziemi, które poruszały tematykę ewoluujących ludów prymitywnych. Tu w Na zachód od Edenu spotkamy się z podobną tematyką tyle, że w innym wydaniu.

Bohaterem książki jest Kerrick, młody chłopiec wchodzący właśnie w świat mężczyzn i zabrany z nimi na swoje pierwsze łowy. Grupa mężczyzn zastaje dziwne stworzenia, zwane przez nich murgu, wylegujące się na pobliskiej plaży. Postanawiają je zabić. Czyniąc to, nie są świadomi, że właśnie wybili grupkę samców z młodymi i kilkoma strzeżącymi ich bezpieczeństwa samicami. To wydarzenie zemści się na nich wkrótce, a murgu, zwane przez siebie Yilane wezmą chłopca w niewolę. Tam Kerrick dojrzeje, dorośnie i zapomni o ustozou - swym własnym ludzie. Oczywiście, jak wszyscy wiemy, historia kołem się toczy, i czasami ten okrąg jest ogromny i jego powrót długo trwa, ale w końcu zawsze nadchodzi. I tak Kerrick stanie znów twarzą w twarz z innym człowiekiem. Co wtedy zrobi?

Słowo jest czynem, czyn jest słowem.

Harry Harrison stworzył wspaniały, rozbudowany i niepowtarzalny świat. Z jednej strony prymitywny człowiek koczujący blisko swoich terenów łowieckich w czasie wielkich zlodwaceń, z drugiej murgu-chodzące-jak-Tanu jaszczuro-ludzie, lizardmeni, o umysłach ostrych jak brzytwy,  umysłach zdolnych do mutacji genetycznych na innych gatunkach, żeby móc odnieść z nich korzyść. Te dwa gatunki w splocie lodowatej pogody epoki kamienia łupanego zetknęły się na jednym z cieplejszych terenów, które chciały wykorzystać dla siebie, i od razu zrodziła się w nich wzajemna nienawiść.

Autor świetnie pokazał naukę Kerricka jako jeńca Yilane, naukę języka obcych, ich kulturę, zwyczaje. Nawet różnorodne wierzenia i dzielące je opinie. Natomiast wędrówka Kerricka z ludźmi pokazuje nam złożony świat tamtejszych plemion ludzkich.

Książka może nie jest jedną z tych, które łatwo się czyta. Nie wiem czy to za sprawą autora, czy tłumacza niektóre zdania są dość suche i wymagające skupienia, ale w zupełności wynagradza to realistycznie przedstawiona odmienność świata, który wcale nie tak nieodwołalnie mógłby być i naszą rzeczywistością gdyby ewolucja na pewnym etapie przesunęła się w trochę inną stronę. Jak już pisałam wcześniej sama książka niezmiernie przypomina mi Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego, co, dla mnie, jest ewidentnym plusem dla opowieści. Pomimo dość opasłego stylu i mnogości opisów, których w zasadzie nie lubię, z nieukrywaną przyjemnością sięgnę wieczorem po tom kolejny.



Książka bierze udział w wyzwaniu: CZYTAM FANTASTYKĘ
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...