Jak większość z Was wie, 3-ego grudnia odbył się Dzień Darmowej Dostawy. W akcji wzięło 1828 sklepów, a była to już trzecia edycja tego przedsięwzięcia. Przyznaję, że był to mój "pierwszy raz", ale ze względu na rozsądek (czyt. ograniczone zasoby pieniężne) poczyniłam jedynie zakup na stronie http://ukrainashop.com/ Ograniczyłam się tylko do balsamu mineralnego, który już od dawna za mną chodził... Byłam na tyle wspaniałomyślna, że dokupiłam mu kolegę, żeby nie był samotny w paczuszce. Oto moje 2 zdobycze:
Wymarzony to ten w większym opakowaniu, a jego pełna nazwa to: balsam mineralny "FITO-BIOL" do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów, Krym - trądzik, cellulit, wypadanie włosów. Kupiłam go z myślą o moich kłaczkach, ale nie wiem czy będę go w tym celu używać - zbyt leniwa na to jestem. Kosztował 16zł za 50ml, ale dostępna jest też duża wersja - 250ml za 60zł.
Drugi produkt to balsam do pielęgnacji twarzy i ciała "GAJA", Krym - trądzik, zmarszczki. Z kolei za ten wariant zapłaciłam 15 zł (30ml) i to on jako pierwszy poszedł do testów. Zbyt krótko go używam, żeby coś konkretnego o nim powiedzieć oprócz tego, że jest lekko słony ;)
W domku czekała na mnie jeszcze jedna paczka, ale już tym razem nie była związana z DDD. Znajdował się w niej kolejny azjatycki dziwoląg do pielęgnacji twarzy.
Przedstawiam Wam Etude House Baking Powder B.B Deep Cleansing Foam:
Przedstawiam Wam Etude House Baking Powder B.B Deep Cleansing Foam:
Oczywiście pianka ta od razu poszła w ruch. Muszę przyznać, że przypadła mi do gustu. Nawet bardziej niż saszetki z Misshy (KLIK), ponieważ ma przyjemny, lekko cytrusowy zapach.
A Wy wiedziałyście o Dniu Darmowej Dostawy?
Czekacie na następną edycję?
Ja tak :)
Na sam koniec pochwalę się dzisiejszymi zakupami, które są jeszcze ciepłe :)
Trzymałam się dzielnie, ale kusicielki zrobiły swoje ;) :*
Za pewne dziwi Was liczba kominków, już tłumaczę :) Jeden duży powędruje do Teściowej (razem z połową wosków), drugi zabieram do domu rodzinnego, a maleńki zostanie w mieszkaniu studenckim. Cena kominków na stronach internetowych skutecznie mnie odstraszyła, dlatego wybrałam się na polowanie po sklepach w okolicy. Wszystkie trzy dorwałam w sklepie typu "wszystko po 4zł". Duże kosztowały 6,50zł za sztukę, a maleństwo jedyne 2,50zł.
Woski także znalazłam u siebie "na miejscu". Wybór nie był największy, ale i tak udało mi się nie zdublować zapachów. Jeszcze nie zdecydowałam, które zostawię dla siebie, a które sprezentuję Teściowej.
Już nie mogę się doczekać kiedy wrócę z zajęć i je przetestuję!
Szczęśliwa, ale spłukana
Kat.