Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciasto filo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ciasto filo. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 maja 2016

Zapiekane szparagi i rzodkiewkowe historie

Uwielbiam rzodkiewki. Chrupkie i ostre; i ten ich obłędny, intensywnie różowy kolor. Jedyny w swoim rodzaju; niemal przeczący ich jadalności. Rzodkiewkowy. Czy ktoś w ogóle używa tego słowa? Ja zacznę; bardzo mi się spodobało. 
Pamiętam smak rzodkiewek z działki Dziadka, choć ani Dziadka, ani działki już dawno z nami nie ma. Były tak ostre, że jako sześcioletni brzdąc nie byłam w stanie jeść ich samych. Mama chrupała je zapamiętale, a ja domagałam się kawałka chleba. Albo ruszałam w stronę bezpiecznych, soczystych pomidorów.
Dzisiejsze rzodkiewki straciły na wyrazistości; można je jeść pęczkami, nie czując ostrości na języku.
Jaka szkoda...

Pomysł na tę tartę znalazłam w magazynie Spis bedre, nr 5/2016, który tak mi się spodobał, że kupiłam już kilka numerów pod rząd. Apetyczne zdjęcia i ciekawe przepisy, które mam ochotę wypróbować od razu. Wiele z nich przygotowuję, gdy mam trochę czasu; są to jednak z reguły dania obiadowe, które nie mają swojego miejsca na blogu. Tym razem jednak padła propozycja na wspólne przygotowanie zapiekanych szparagów, nie mogłam więc sobie odmówić upieczenia tego niezwykle apetycznie prezentującego się dania.
W gazecie podano przepis na kruchy spód, a w rogu strony umieszczono notatkę z poradą, sugerującą użycie ciasta filo. Skorzystałam z niej skwapliwie, bowiem w zamrażarce zalegało pół opakowania, na które nie miałam pomysłu. Ostatnio jesteśmy na etapie czyszczenia zapasów, więc zużycie niemal zapomnianego produktu idealnie wpasowało się w ten trend. 
Kurczaka można pominąć, jeśli ktoś ma chęć na danie bezmięsne. Jednak jego dodatek powoduje, że tarta sama w sobie jest pełnowartościowym obiadem; ja podałam do niej surówkę z kapusty - pycha! 
Curry nadaje delikatnie bliskowschodniego aromatu, a szparagi, chrupiąca rzodkiewka i świeża rzeżucha sprawiają, że danie staje się cudownie wiosenne. W dodatku wygląda pięknie; jestem pewna, że zachwyciłoby niejednego gościa. Polecam Wam więc bardzo na późnowiosenny obiad lub kolację.

Koniecznie też sprawdźcie, w jaki sposób zapiec szparagi postanowiły Ania, EmiliaMirabelka i Panna Malwinna

Tarta ze szparagami i kurczakiem na cieście filo


Składniki:
(na formę do tarty 35x11 cm)
  • 3 płaty ciasta filo
  • 40 g masła
nadzienie:
  • 350 g piersi z kurczaka
  • 4 cebulki dymki
  • 250 g zielonych szparagów
  • 2 łyżeczki curry w proszku
  • 2 jajka
  • 200 g serka wiejskiego
  • 100 ml mleka
  • sól
  • pieprz
  • 2 łyżki oleju
dodatkowo:
  • 1 pęczek rzodkiewki
  • 1 doniczka rzeżuchy
Piersi kurczaka pokroić w kostkę, dymkę razem ze szczypiorem posiekać. Odłamać zdrewniałe końcówki szparagów, pokroić szparagi na kawałki. 
Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć kurczaka, aż będzie niemal gotowy. Dodać curry i smażyć jeszcze 1 minutę. Dodać szparagi i dymkę, smażyć kolejne 2-3 minuty. 
Przestudzić.

Masło rozpuścić. W formie układać płaty ciasta filo, tak żeby nieco wystawały ponad brzegi. Smarować je rozpuszczonym masłem. 

Podpiec w 200 st. C. przez 10-15 minut.

Na ciasto wyłożyć nadzienie z kurczaka. 
Jajka roztrzepać, wymieszać z serkiem i mlekiem. Dodać soli i pieprzu.
Masą jajeczną zalać kurczaka. 

Piec w 200 st. C. przez 25 minut.
Podawać z pokrojonymi w plastry rzodkiewkami i rzeżuchą.

Smacznego!


Przede mną wolny weekend. W dodatku prognozy mamią mnie obietnicami słonecznej soboty.
I jak tu się nie uśmiechać...?

poniedziałek, 16 marca 2015

Zasmutkowanie. I bananowo-czekoladowe rożki z ciasta filo

- Dzieci to nasza nadzieja na przyszłość. 
NIE MA NADZIEI NA PRZYSZŁOŚĆ, oświadczył Śmierć.
- Więc co nas tam czeka?
JA.

Cytat pochodzi z Czarodzicielstwa Terry'ego Pratchetta.

Też jesteście zasmutkowani? Bo ja tak.

Ostatnio przygotowałam wyjątkowo źle wyglądający deser, smakował za to bajecznie. Bo czy połączenie bananów i czekolady w cudownie chrupiącym cieście może być niedobre...?

Zaczęło się od tego, że miałam trzy banany, które wymagały natychmiastowej interwencji. Nie było sensu robić całego ciasta, stwierdziłam więc, że znajdę jakiś prosty, szybki deser. W Czekoladzie Erica Lanlarda trafiłam na samosy czekoladowe z ciasta filo. To ostatnie jakiś czas temu kupiłam, i ciągle zastanawiałąm się, co z nim zrobić. Szybko więc zdecydowałam, że ten deser to bardzo dobry pomysł.

Okazało się, że nie umiem lepić samosów. A przynajmniej nie z bardzo delikatnego ciasta filo pokrojonego w kwadraty. W związku z tym szybko porzuciłam tę dziwną technikę, i zaczęłam lepić trójkąty - a właściwie trójkątopodobne ciasteczka. Usmażyłam je na patelni, choć już przed tym wiedziałam, że wyglądać za dobrze nie będą. Jednak gdy ich spróbowałam... Od razu przestałam się na wyglądzie skupiać. Smakują bowiem rewelacyjnie - jednak koniecznie na ciepło! Inaczej ciasto robi się miękkie i całość jest bardzo przeciętna.
Jeśli więc chcecie przygotować ich więcej, polecam zlepić ciasteczka i odstawić, a smażyć tuż przed podaniem. Gwarantuję, że ciężko będzie jakieś donieść na stół - u nas znikały prosto z patelni.

Chrupiące rożki bananowo-czekoladowe z ciasta filo

Składniki:
(na 8 sztuk)
  • 2 duże płaty ciasta filo
  • 20 g masła
  • 3 banany
  • 1 łyżka cukru trzcinowego
  • 25 g ciemnej czekolady (70%)
  • 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu

Banany obrać, pokroić w plasterki. Na patelni rozpuścić masło, dodać cukier i owoce. Smażyć 4-5 minut, odwracając w połowie, aż całość ładnie się skarmelizuje. Wymieszać z cynamonem, odstawić.

Ciasto filo pokroić na mniejsze kwadraty. Na środku każdego ułożyć porcję bananowego nadzienia, posypać drobno startą czekoladą. Brzegi ciasta delikatnie posmarować wodą, złożyć na pół w kształt trójkąta i dokładnie zlepić brzegi.

Smażyć na patelni z odrobiną masła na złoto-brązowy kolor, około 2 minut z każdej strony.
Podawać natychmiast.

Smacznego!

I znów poniedziałek... Czy tylko mi tak szybko czas ucieka, czy Wam również...?

czwartek, 4 sierpnia 2011

Na liściasto, czyli z filo

Coś ostatnio brak mi weny na pisanie. Jakoś słowa nie chcą się układać, brakuje tych najważniejszych, rzekłabym nawet, kluczowych dla sprawy. Nie dzieje się nic, o czym warto byłoby opowiadać, a myśli zaprząta mi pewna sprawa, która, szczerze mówiąc, dość mocno mnie martwi. Ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a ja znów będę miała chęci na pisanie dłuższych i interesujących (oby!) postów.

Dziś zapraszam na ciasto filo. Miałam paczuszkę w zamrażalniku, bo kiedy zobaczyłam w sklepie, nie mogłam się oprzeć. Nie pamiętałam o niej aż do chwili, gdy zobaczyłam ten przepis na Albie. Nie miałam gruszki, ale to nic. Nektarynki z jabłkami komponują się znakomicie. A jak wrażenia po pierwszym razie z filo? Szczerze mówiąc - mieszane. Z pewnością trzeba działać szybko, bo łatwo wysycha i kruszy się niesamowicie. Już upieczone jest delikatne jak papier, łamliwe; samo w sobie, jak dla mnie, bez smaku. Z pewnością spróbuję z nim przygotować coś jeszcze, ale wielką fanką, póki co, nie zostałam. Francuskie na przykład przemawia do mnie dużo bardziej... Niemniej polecam spróbować, chociażby dla nadzienia, które smakuje naprawdę wybornie.

Koszyczki jabłkowo-nektarynkowe z ciasta filo



Składniki:
(na 10 sztuk)
  • 200 g ciasta filo
  • 65 g masła

nadzienie:
  • 3 jabłka
  • 3 nektarynki
  • 30 g jasnego brązowego cukru
  • skórka otarta z 1/2 pomarańczy
  • sok z 1/2 cytryny

Jabłka i nektarynki obrać, pokorić w kosteczkę, skropić sokiem z cytryny. Wsypać cukier i skórkę z pomarańczy, wymieszać.

Masło rozpuścić.
Kokilki wysmarować masłem.
Ciasto filo pociąć na 30 kwadratów (każdy z pięciu płatów na 6). Każdy płat opędzlować cienko masłem, wkładać po 3 do jednej kokilki, formując miseczki.
Do każdej włożyć nadzienie.

Piec 15-18 minut w 180 st. C.
Można podawać na ciepło.

Smacznego!



Słonko ogrzewa nam twarze już któryś dzień z rzędu, co, jak na Danię, jest wręcz niesamowite. Cieszymy się więc każdym promieniem, bo nie wiadomo, kiedy chmury zrobią psikusa i znów będziemy mieć deszcz. Póki co się nie zanosi, więc mimo wszystko uśmiecham się i staram się być optymistką.