Witam wszystkich bardzo serdecznie :) Nie było mnie tydzień, ale myślę, że raz na jakiś czas blog jak i czytelnicy potrzebują odpoczynku od siebie i raczej wychodzi na dobre :) Od ostatniego postu wiele się zmieniło. Jeśli ktoś śledzi mnie na Instagramie, to jest na bieżąco, ale w pełni z aktualnościami jest tylko mój TŻ :) Poniżej fotka tuszy essence dostępnych w szafie essence w Rossmannie! Tak! W końcu ta szafa jest dla mnie dostępna w każdej chwili! :) Tusze kosztowały tylko dyszkę, była jeszcze druga kombinacja tuszy. . Tutaj taka mini recenzja tuszu wodoodpornego. Kupiłam dodatkowo lakier wibo - najnowszy piasek, brudny róż, jest genialny! Moja mama również jest zachwycona i chyba sobie też kupi :)
Poza tym byłam w hebe, gdzie kupiłam drewnianą szczotkę, dwie opaski na włosy i aloesową, koreańską maskę na twarz. Jak mnie zachwyci będzie recenzja, bo to mój pierwszy koreański kosmetyk w moich łapkach :) Wczoraj jeszcze mój TŻ kupił mi kalendarz w empiku (-50%! :)), no i będę się uczyła w tym roku dwóch zawodów - dekorator wnętrz i informatyk, także weekendy będę miała zajęte, ale niektóre może się uda, że będą wolne. To koniec nowości jak na razie, więc zapraszam na recenzję odżywki :)
~~~
Odżywkę pokrzywową kupiłam jeszcze w tamtym roku. Tak jak CP przeleżała w zakamarkach i dopiero gdy zobaczyłam, że data ważności się kończy, zaraz po skończeniu dawkowania witaminy b5, zaczęłam ją wcierać w skórę. Pamiętam jak zamawiałam ten kosmetyk i po zobaczeniu na skład byłam lekko przerażona - na doz,pl był całkiem inny. Ale to nic, moje skóra dawno nie poczuła alkoholu w postaci wcierki, więc pomyślałam, że najwyższy czas się nią zaopiekować. Za buteleczkę 200 ml zapłaciłam niecałe 9 zł.
Skłąd jest bardzo prosty i nie udziwniany żadnymi zbędnymi substancjami w postaci zapaszków czy innych rzeczy. Woda, ekstrakt z pokrzywy, etanol i kwas salicylowy, to wszystko co w tej odżywce znajdziecie.
Skłąd jest bardzo prosty i nie udziwniany żadnymi zbędnymi substancjami w postaci zapaszków czy innych rzeczy. Woda, ekstrakt z pokrzywy, etanol i kwas salicylowy, to wszystko co w tej odżywce znajdziecie.
Największe wady tej odżywki to dozownik i konsystencja. Niewtajemniczeni mogą przeżyć spory szok, gdy zobaczą płyn w konsystencji takiej samej jak woda. Ma lekko zielone zabarwienie, zapach alkoholowy, choć nie mocny. Ja przelewałam odżywkę do nakrętki i wciągałam ją strzykawką. Dla mnie to najlepsza metoda zaraz po atomizerze.
Wcierać zaczęłam gdy skończyłam CP. Wiem, że powinnam poczekać, jednakże termin gonił... Zaczęłam z długością grzywki 32,5 cm, a skończyłam na takiej samej długości. Włosy podcinałam w tym czasie i przez ten czas kiedy wcierałam specyfik urosły w okolicach 2-2,5 cm co i tak jest niezłym wyczynem na niecałe dwa miesiące, bo zdarza się, że w ogóle się nie ruszają z miejsca i trzeba im pomóc. Co do innych obietnic producenta: nie wiem czy wzmocnił cebulki, kosmetyk nie zahamował wypadania, za to pojawiły się babyhair, szczególnie na zakolach, których już prawie nie mam, a na linii czoła szczególnie jest ich dużo. Łupież miałam przez jakiś czas, bardzo mnie to denerwowało, bo niby był znikomy, ale jednak niekiedy było go widać. Teraz go nie posiadam dzięki odżywce :) Dodatkowo nie czułam, by skóra była sucha, nie czułam podrażnienia, rzadko kiedy się drapałam.
Niestety nie wykorzystałam całej buteleczki, a tylko 3/4, ponieważ chciałam ją jak najszybciej zużyć, a same widzicie, że data ważności jest ekhem.. :) Nie uważam, że ta odżywka jest zła, można by powiedzieć, że nawet dobra, a u niektórych daje na prawdę fajne efekty. U mnie jednak za słabe... bo miałam nadzieję, na zahamowanie wypadania.
A u Was jak tam włoski rosną? :) Mam nadzieję, że szybko!