*Dla przypomnienia*
Produkt testowany na włosach wysoko-średnio porowatych, z natury falowanych. Uwielbiają bogate kosmetyki.
Gdybym prowadziła kanał na youtube (a mam taką chęć, i to ogromną, ale póki co nie mam warunków) to przywitałabym Was hej moje kotełki! Uwielbiam koty tak bardzo jak uwielbiam moich czytelników :)
Ale dzisiaj nie będzie o kotach, a o powyższej masce Kallos, która jest moją pierwszą maską tej znanej firmy (!). Jest ona przeznaczona do włosów farbowanych. Nie wzięłam jej tylko z powodu jej przeznaczenia, a mianowicie jest coś jeszcze: chyba jako jedyna nie zawiera silikonów w żadnej postaci. Dodatkowo kolor iście pomarańczowy przykuł moje oczy, a promocja jaka widniała wtedy na Kallosy (szkoda, że akurat nie na omawianą maskę) zachęciła mnie bardziej. No i sam fakt, że nie miałam w swojej kolekcji jeszcze żadnego Kallosa sprawił, że ją wzięłam.
Aqua, Cetearyl Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (substancja powierzchniowo czynna), Linum Usitatissimum Seed Oil (olej lniany), Citric Acid (regulator pH), Benzophenone-3* (filtr uv, bardzo niebezpieczny), Propylene Glycol (humektant), Parfum (substancja zapachowa), Benzyl Alcohol*, Methylchloroisothiazolinone*, Methylisothiazolnone* (niezbyt bezpieczne konserwanty).
substancje tytułowe
* klasyfikacja wg cosdna.com
Maska do włosów w kremie Kallos Color z olejem ziarna lnu i chroniącym kolor filtrm UV do farbowanych, łamiących się włosów.
Dzięki zawartości odżywczych składników działających oleju ziarna lnu i chroniącego kolor filtra UV chroni włókna włosów przed szkodliwym wpływem środowiska.
Po zastosowaniu włosy na długo zachowują lśniący kolor. Stają się jedwabiste, miękkie w dotyku i łatwe do układania.
Stosować po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut działania, spłukać.
wizaż.pl
Maska do włosów w kremie Kallos Color z olejem ziarna lnu i chroniącym kolor filtrm UV do farbowanych, łamiących się włosów.
Dzięki zawartości odżywczych składników działających oleju ziarna lnu i chroniącego kolor filtra UV chroni włókna włosów przed szkodliwym wpływem środowiska.
Po zastosowaniu włosy na długo zachowują lśniący kolor. Stają się jedwabiste, miękkie w dotyku i łatwe do układania.
Stosować po umyciu, na wysuszonych ręcznikiem włosach. Po upływie 5 minut działania, spłukać.
wizaż.pl
Opakowanie Kallosa to jak zwykle litr kosmetyku, który wydaje się nie kończyć. A jednak. Bardzo lubię nakładać dużą ilość specyfiku, który ma bardzo krótki skład, ale i nawet kul(k)i tych bogatszych nie pogardzę. Kallos tutaj postawił na na prawdę gęstą maskę, który wręcz nie ma prawa wylecieć z dłoni.
Ciężko nie wspomnieć tutaj o zapachu, jaki wydziela Kallos. Gdy otwieram opakowanie (które swoją drogą jest niezbyt trwałe, co można wnioskować chociażby po wpisie Dzikiej Wózkowej) to aż mnie lekko wstrząsa. Mocny, ciężkawy, fryzjerski zapach to moim zdaniem cecha rozpoznawcza tego produktu.
Efekty jakie widzicie poniżej, to zmieszanie maski oraz odżywki Inecto kokosowej (która dawała podobne efekty co solo Kallos). Oczywiście wierzchnia warstwa jak zwykle prezentuje się bardzo dobrze, za to ta pod spodem już nie bardzo... Sama maska nie spełnia moich oczekiwań, W połączeniu z innym kosmetykiem jest na prawdę dobrze i nie muszę się włosów wstydzić. Nawet się ładnie pofalowały :)
Czy kupię ponownie? Na wakacjach zapewne tak, o ile nie znajdę lepszej maski z filtrem. Nie wiem dlaczego tak mnie ciągnie do produktów, które są tak znane, a mają tak krótkie składy. No nie wiem. Litr takiego słoju kosztuje w Hebe bodajże 10,99 zł, więc jak na pojemność takiej maski to nie jest tak źle w stosunku cena/jakość. Zużyję ją do emulgowania oleju... a w lecie kupię nową.
A Czy Wy lubicie maski Kallos? To była moja pierwsza maska od tej firmy i raczej ostatnia, ponieważ nigdzie nie widzę masek bez silikonów, a ta była (chyba) jedyna ;)
Ciężko nie wspomnieć tutaj o zapachu, jaki wydziela Kallos. Gdy otwieram opakowanie (które swoją drogą jest niezbyt trwałe, co można wnioskować chociażby po wpisie Dzikiej Wózkowej) to aż mnie lekko wstrząsa. Mocny, ciężkawy, fryzjerski zapach to moim zdaniem cecha rozpoznawcza tego produktu.
Efekty jakie widzicie poniżej, to zmieszanie maski oraz odżywki Inecto kokosowej (która dawała podobne efekty co solo Kallos). Oczywiście wierzchnia warstwa jak zwykle prezentuje się bardzo dobrze, za to ta pod spodem już nie bardzo... Sama maska nie spełnia moich oczekiwań, W połączeniu z innym kosmetykiem jest na prawdę dobrze i nie muszę się włosów wstydzić. Nawet się ładnie pofalowały :)
Czy kupię ponownie? Na wakacjach zapewne tak, o ile nie znajdę lepszej maski z filtrem. Nie wiem dlaczego tak mnie ciągnie do produktów, które są tak znane, a mają tak krótkie składy. No nie wiem. Litr takiego słoju kosztuje w Hebe bodajże 10,99 zł, więc jak na pojemność takiej maski to nie jest tak źle w stosunku cena/jakość. Zużyję ją do emulgowania oleju... a w lecie kupię nową.
A Czy Wy lubicie maski Kallos? To była moja pierwsza maska od tej firmy i raczej ostatnia, ponieważ nigdzie nie widzę masek bez silikonów, a ta była (chyba) jedyna ;)
Pozdrawiam, Wasza ruda panna :)