czwartek, 30 sierpnia 2012

Grzybowa Tarta Tatin


Zdjęcia tej tarty robiłam w wielkim pośpiechu, niemal „na kolanie”. Za chwilę miałam mieć gościa i nie chciałam przy nim bawić się w fotografa. Jednak tarta jest tak smakowita, że warto ją pokazać.
To już druga tarta tatin w wersji wytrawnej i zastanawiam się, czy nie jest to opcja bliższa mojemu sercu.
Przepis podała Bajaderka, ale autorem jest Michael Allemeier. Zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem, jednak moje kubki smakowe mówią, że następnym razem trzeba trochę bardziej przełamać słodycz karmelu. Dlatego przy powtórce dodam więcej octu (tak ze 2 łyżki) do karmelu i nie będzie to ocet balsamiczny (taki dodałam) ale zwykły ocet winny.

  

Grzybowa Tarta Tatin

Michael Allemeier, chef

4 średnie szalotki
4 łyżki oliwy z oliwek
około 350g mieszanych grzybów, mogą być pieczarki z braku leśnych, pokrojone w plasterki
4 ząbki czosnku
1 łyżka świeżego tymianku
1 łyżeczka świeżego oregano
sól, pieprz do smaku
4 łyżki cukru
1 łyżka wody
odrobina octu z sherry (pewnie może być każdy inny też) -tak z 1/4 łyżeczki
1 1/2 szklanki skarmelizowanej cebuli (około 4 duże cebule)

250g ciasta francuskiego
4 porcelanowe ramekiny


Rozgrzać piekarnik do 190 stopni C. Szalotki zawinać w folie aluminiowa, ułożyć na blasze, to samo zrobić z czosnkiem, który dodatkowo skropić odrobina oliwy przed zawinięciem w folie, piec 15 minut.
Upieczone szalotki obrać i pokroić na plasterki (najlepiej się obiera jak są jeszcze cieple), obrać czosnek.

Rozgrzać oliwę na dużej patelni z grubym dnem, dodać grzyby i szybciutko je podsmażyć około 2 minut - grzyby powinny przykryć dno patelni w jednej warstwie, gdyby ich było więcej, smażyć na raty. Dodać trochę tymianku, oregano i czosnek, pomieszać i smażyć następne 2 minuty. Dosmaczyć reszta ziół, solą i pieprzem.

Zwiększyć temperaturę piekarnika do 225 stopni C. W małym rondelku wymieszać cukier z łyżka wody i podgrzewać mieszając aż cukier się rozpuści, gotować do momentu kiedy mieszanka uzyska karmelowy kolor, dodać ocet i zdjąć z palnika.

Powstały karmel rozdzielić pomiędzy 4 ramekiny, ułożyć równą warstwę grzybów, warstwę skarmelizowej cebuli i na końcu warstwę szalotki.

Z ciasta francuskiego wyciąć kolka o średnicy ramekinów i przykryć nimi nadzienie. Piec około 20 minut, do momentu kiedy ciasto jest ładnie zrumienione i napuszone.

Upieczone wyłożyć na talerz do góry nogami (ciasto na dnie) i udekorować kleksem creme fraiche (niekoniecznie). Może być podane jako samodzielne danie, albo dodatek do mięsa, może być podane zarówno cieple jak i w temperaturze pokojowej.
Smacznego!!!



Zupełnie nie przejmujcie się jeśli karmel po wylaniu na ramekiny "skamienieje". Po upieczeniu i połączeniu z pozostałymi składnikami znów stanie się płynny. Tak było w przypadku moich tart.
Jedliśmy to danie w temperaturze pokojowej popijając czerwonym hiszpańskim winem. Połączenie było wspaniałe, bardzo wykwintne, doskonałe jako danie "gościowe". 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Krucha szarlotka na szybko



Sezon szarlotkowy można uznać za otwarty, chociaż tak naprawdę trwa on u mnie cały rok. Klęska urodzaju jabłek sprawia, że nie nadążam z przerabianiem opadających antonówek. Na dodatek byliśmy z W. sami w domu i zjadanie ciast szło nam zdecydowanie słabo. Gdyby nie sąsiedzi, których mogłam obdzielać ciastem, pewnie nie dawalibyśmy rady wypiekom. Maleństwo wróciło, więc i ciasta znikają w sposób zauważalny ;) (oj jak ja lubię, kiedy to co przygotuję znika).
Tym razem zdematerializowała się krucha szarlotka na szybko. Nie miałam czasu na prażenie jabłek więc dałam surowe. Antonówka to doskonała odmiana w sam raz do ciast.


Krucha szarlotka na szybko


Ciasto:
4 szklanki mąki
250 g cukru
250 g masła (margaryny)
2 jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka kwaśnej śmietany

1,2 - 1,5 kg jabłek
3 łyżki cukru
2 łyżki soku z cytryny
3 łyżeczki cynamonu
2 łyżki mąki ziemniaczanej

2 łyżki bułki tartej

Z podanych składników zagnieść kruche ciasto, zawinąć w folie i wstawić do lodówki na ½ godziny. Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w cienkie plasterki. Pokrojone jabłka wymieszać z pozostałymi składnikami.
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Ciasto wyjąć z lodówki, podzielić na dwie części, każdą rozwałkować na wymiar blaszki (22 x 30 cm). Jedną część ciasta wyłożyć na dnie blaszki. Widelcem ponakłuwać ciasto, posypać bułką tartą a następnie wyłożyć jabłka. Wyrównać warstwę owoców a na nią ułożyć drugą część ciasta. Wierzch również nakłuć tak, aby para miała możliwość ujścia. Ciasto wstawić do piekarnika, piec przez około 45 minut. Podawać na gorąco lub na zimno. Następnego dnia smakuje równie dobrze jak zaraz po upieczeniu.
Smacznego!!!



Jabłka sypią się z drzew w takim tempie, że dzisiaj po obiedzie pojedziemy do zaprzyjaźnionej stajni i zawieziemy wielki kosz na bieliznę jabłek spadłych z drzewa, ale ciągle dobrych. 
Konie nie pogardzą takim smakołykiem :) 
Byliśmy, jabłkami wierzchowce obdarowaliśmy.
A oto i dowód






 I tym końskim akcentem weekend zakończyłam, wakacje również. I zaczyna się kolejny rok ciężkiej pracy i wyczekiwania na kolejne lato z wakacjami.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Makaron w sosie z pieczonych warzyw



Jakim cudem na blogu nie znalazła się jeszcze cała masa przepisów na makaron? 
Zupełnie nie umiem znaleźć wytłumaczenia. Dziś proponuję Wam danie idealne na letni obiad.


Makaron w sosie z pieczonych warzyw


średniej wielkości bakłażan (około 400 g)
czerwona papryka (około 300 g)
½ kg świeżych pomidorów
3 duże ząbki czosnku
2 szalotki
¼ łyżeczki pepperoncino
1 łyżeczka oregano
świeża bazylia
sól, pieprz, ½ łyżeczki cukru
kilka łyżek oliwy
125 g wędzonego boczku (można pominąć)
oliwa z oliwek

makaron o dowolnym kształcie
parmezan

Piekarnik rozgrzać do 190 stopni. Bakłażana rozkroić wzdłuż, posolić i pozostawić na 15 minut. Paprykę rozkroić, usunąć gniazdo nasienne. Po kwadransie bakłażana wytrzeć do sucha, a stronę rozkrojoną skropić oliwą. Na blaszce ułożyć bakłażana rozkrojoną stroną do dołu, paprykę również rozkrojoną stroną do dołu, nieobrane ząbki czosnku zawinięte w folię aluminiową. Wstawić do piekarnika na 25 minut (aż do wyraźnego zrumienienia skórek papryki i bakłażana). Po tym czasie blaszkę wyjąć z piekarnika, paprykę włożyć do woreczka i szczelnie zamknąć. Odstawić na 15 minut. Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić na małe kawałki usuwając pestki. Tak rozdrobnione pomidory dusić na małym ogniu przez 10 minut.
Bakłażana obrać ze skórki, ząbki czosnku obrać z łupinek, paprykę pozbawić skórki. Wszystkie warzywa łącznie z pomidorami włożyć do blendera a następnie całość zmiksować.
Szalotki obrać, pokroić w drobną kostkę, boczek w paski (opcjonalnie). W rondlu rozgrzać oliwę, zeszklić szalotki, przyrumienić boczek (opcjonalnie) dodać peperoncino, oregano a następnie zmiksowane warzywa. Dusić przez około 10 minut, doprawić solą, pieprzem, cukrem. Na koniec wrzucić garść posiekanej bazylii.
Podawać z ugotowanym w międzyczasie makaronem, na wierzch ułożyć paski parmezanu.
Smacznego!!!


środa, 22 sierpnia 2012

Pełnoziarniste muffiny lekko korzenne ze śliwką i marcepanem



Czasem potrzeba czegoś słodkiego, pysznego ale szybkiego w wykonaniu. Wtedy doskonałym wyjściem jest upieczenie muffin. Te, które dzisiaj Wam proponuję, nie dość, że są pyszne to jeszcze bardzo zdrowe ze względu na pełnoziarnistą mąkę. Upiekłam je w charakterze „czegoś na ząb” na wycieczkę sentymentalną, ale o niej innym razem.



Pełnoziarniste muffiny lekko korzenne ze śliwką i marcepanem

(porcja na 12 muffinek)

375 g mąki pełnoziarnistej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru
¾ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki mielonego kardamonu
szczypta soli

2 duże jajka
150 ml oleju
3 łyżki płynnego miodu
250 – 280 ml mleka (ilość zależna od tego ile wchłonie mąka)

12 śliwek
50 g masy marcepanowej

Śliwki pozbawić pestek a miejsce po nich zapełnić kawałkami masy marcepanowej. Składniki suche wymieszać w jednej misce, mokre w drugiej. Następnie mokre składniki wlać do składników suchych. Wymieszać całość. Do przygotowanej formy nakładać łyżką ciasto (ja korzystam z papilotek i nie muszę natłuszczać i wysypywać zagłębień w blaszce). Na wierzch poukładać śliwki nadziane marcepanem. Całość wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec przez około 25 minut (do suchego patyczka).
Smacznego!!!


piątek, 17 sierpnia 2012

Między kroplami deszczu



Tym razem nie będę opowiadała bajki o cudach dziejących się w krainie mlekiem i miodem płynącej Jutlandią zwanej, ale pokażę Wam bajkowe miasto. Ribe, bo o nim mowa, wygląda jak ilustracja bajek dla dzieci. Małe piękne domki, kamienne uliczki i niesamowita atmosfera. Nawet padający deszcz nie zmywa tego wrażenia. Nie chcę nikogo zanudzać historią miasta ani jego losami, wspomnę tylko, że jest to najstarsze miasto Danii, o którym pierwsze wzmianki pochodzą z 854 roku. 
Stare prawda? I takie urokliwe J













Pewnie życie na stałe w Danii czy w ogóle w Skandynawii nie należy do usłanych różami, przynajmniej dla takich jak ja, którzy źle znoszą zimę i brak światła, ale na letni wypoczynek to miejsce idealne. Planujemy już z W. powrót do Skandynawii. Zdecydowanie warto!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Mój chleb gryczany



Od kiedy poznałam smak mąki gryczanej miałam wielką ochotę na chleb gryczany. Szukałam przepisu, który przemówiłby do mnie: „jestem tym którego szukasz”, ale nie znalazłam. Po powrocie z wakacji z wielkim żalem odkryłam, że w większości moich mąk chlebowych mam latających lokatorów L Musiałam z całą stanowczością pozbyć się zapasów. Została tylko mąka gryczana (jej mole nie raczyły zapaskudzić co bardzo dokładnie sprawdziłam, widocznie zapach im nie odpowiada). Tym sposobem powstał bardzo dobry chleb z pewnym udziałem mąki gryczanej.



Chleb z mąką gryczaną


Wieczorem przed pójściem spać przygotować bigę.
Biga:
7 g świeżych drożdży
150 ml wody
130 g mąki pszennej
20 g mąki gryczanej

Składniki wymieszać, przykryć folią i wstawić do lodówki na noc.
Rano wyjąć bigę, która powinna była podwoić swoja objętość, postawić na blacie aby nabrała temperatury otoczenia. Następnie dodać pozostałe składniki i dokładnie wszystko wymieszać.

50 g mąki gryczanej
280 g aktywnego zakwasu żytniego
50 g mąki żytniej
1 ½ łyżeczki soli morskiej
garść uprażonych nasion słonecznika

Wyrobione ciasto przełożyć do foremki (u mnie ceramiczna forma o długości 21 cm) wyłożonej papierem, albo natłuszczonej i wysypanej mąką. Przykryć ściereczką, postawić w ciepłym miejscu pozbawionym przeciągów aż do całkowitego wypełnienia foremki przez rosnące ciasto. Wierzch można posypać ziarnami słonecznika lub tak jak ja makiem. Piec najpierw w temperaturze 200 stopni przez 15 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 180 stopni, piec kolejne 30 minut. Po tym czasie sprawdzić czy chleb jest upieczony – wyjąć chleb z formy i popukać go od spodu. Jeśli dźwięk jest głuchy to znaczy, że upiekł się właściwie, jeśli nie wstawić chleb na kolejne 10 minut.
Piekąc chleby w foremkach lubię dopiec je jeszcze dodatkowo kilka minut bez formy, aby skórka na spodzie i bokach chleba również zrobiła się chrupiąca.
Smacznego!!!


sobota, 11 sierpnia 2012

Sernik na zimno



Z sernikami mam problem. Bardzo je lubię, ale tylko te klasyczne, zarówno pieczone jak i na zimno. Serniki „wynalazki” czy też serniki tzw. nowojorskie nie należą do moich ulubionych. Maleństwo ma tak samo. Mało tego On jest w ocenie serników jeszcze gorszy, mało który przypada mu do gustu. Lato w pełni, a nawet powiedziałabym, że babie lato snujące się wszędzie przypomina o niechybnym końcu lata, więc trzeba korzystać ze świeżych owoców i teraz najlepiej smakują ciasta oraz zimne desery owocowe. Stąd pomysł na sernik na zimno. Taki klasyczny z normalnego sera. Mam sprawdzony i ulubiony przepis na takowy, ale z wiekiem mam coraz większe opory dotyczące jedzenia surowych jaj i wykorzystywania ich zwłaszcza latem. Dlatego bardzo spodobał mi się ten przepis. Troszeczkę namieszałam, troszeczkę zmniejszyłam proporcje i osiągnęłam taki efekt:


Sernik na zimno

(proporcja na tortownicę 22 cm)

100 g biszkoptów na spód
375 g twarogu tłustego lub półtłustego
180 g cukru
skórka otarta z 1/2 cytryny
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
16 g żelatyny
1/3 szklanki wrzątku
100 g naturalnego jogurtu
375 ml śmietany kremówki

owoce, galaretka

Dno tortownicy wyłożyć biszkoptami, a przestrzenie między ciastkami wypełnić pokruszonymi w palcach pozostałymi biszkoptami (nie trzeba zużyć wszystkich ciastek, wystarczy jeśli dno jest zakryte).
Ser zmielić jednokrotnie dodać do niego cukier, skórkę z cytryny, sok z cytryny, ekstrakt waniliowy i jogurt. Ucierać aż do połączenia się składników. Kremówkę (uprzednio dobrze schłodzoną) ubić. Żelatynę rozpuścić we wrzątku. Masę serową dokładnie wymieszać (najlepiej mikserem) z rozpuszczoną żelatyną, na koniec dodać ubitą śmietanę i delikatnie wszystko wymieszać do połączenia składników.
Masę serową rozprowadzić na biszkoptach. Tortownicę wstawić do lodówki na około godzinę.
W tym czasie przygotować galaretkę w 400 ml wody i pozostawić do wystygnięcia. Owoce umyć i przygotować do ułożenia na serniku.
Sernik wyjąć z lodówki, ułożyć na nim owoce a całość zalać tężejącą galaretką. Ponownie wstawić do lodówki i pozostawić w niej na co najmniej 3 godziny.
Smacznego!!!



Z tym sernikiem mam tylko jeden problem (poza tym, że oczywiście owoce są ułożone w koślawe kółeczko), Maleństwo wyjechało, zostaliśmy sami z W. a ciasta wyszło tak dużo ;) Znów przybędzie nam jakiś centymetr w pasie, ale i tak mniejszy niż gdybyśmy zjedli wszystko sami. Na szczęście uskuteczniłam handel wymienny z młodą sąsiadką: Ona mi dała kabaczka a ja Jej kawał sernika. I wszyscy są zachwyceni. 
Sernik jest bardzo dobry, dokładnie taki jak lubię.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Bajka o dzielnych rycerzach



Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami w krainie mlekiem i miodem płynącej, Jutlandią zwanej, wszyscy żyli szczęśliwie nie martwiąc się niczym.
Dzieci radośnie biegały,


białogłowy śpiewały


mężowie ciężko pracowali.


Nad krainą zawisły ciemne chmury. Na podbój pobliskiego zamku przybyli barbarzyńcy.


Wszyscy na podzamczu zaczęli szykować się do nieuniknionej walki z intruzami.


Białogłowy zagrzewały swoich mężczyzn do walki,


aż wszystko było gotowe:
miecze,


zbroje,


rycerze.


Nad obrońcami zamku czuwał Bóg. któremu Opat pobliskiego klasztoru powierzył rycerzy


i walka się zaczęła




Była długa i bardzo krwawa, a zakończyła się szczęśliwie, barbarzyńcy zostali pobici


a strudzeni walką rycerze mogli zasłużenie odpocząć


Życie wróciło do normy, rodziny znów mogły cieszyć się beztroskim życiem



uczeni przekazywać swą wiedzę bakałarzom


biesiadować



a broń i zbroje odwiesić na kołku.


Znów niebo stało się błękitne, a ludziom żyło się szczęśliwie.