Autor :
Mark R. Levin
Tytuł
oryginalny : Rescuing
Sprite. A Dog Lover's Story of Joy and Anguish
Polski
tytuł : Uratować
Sprite'a. Opowieść miłośnika psów o psich radościach I
tragediach
Tłumaczenie
na język
polski : Ryszard
Zajączkowski
Rok
wydanie (PL)
: 2008
Ilość
stron : 200
Wydawnictwo
: Esprit
Z
początku nie byłam przekonana co do tej ksiażki, ponieważ nigdy
nie czytałam powieści opowiadającej o pieskim losie, która na
dodatek jest oparta na faktach. Książka jest stosunkowo cienka, bo
ma zaledwie 200 stron, więc jak dla mnie to mało. Nie
przepuszczałam, że będzie to aż taka ciekawa i wciągająca
historia.
Mark
Levin napisał tą książkę o swoich psach i o rodzinie. Powieść
opowiada o tym jak rodzina przygarnia do siebie pierwszego psa –
Pepsiego. A następnie żona Marka wraz z synem chcą przygarnąć
kolejnego zwierzaka. Mark zawsze kochał psy i wychowywał się z
nimi.
W
1998 roku gdy jego córka Lauren miała dziesięć lat, a syn Chase
siedem Mark postanowił przygarnąć psa. Był to wrzesień. Co jakiś
czas zaglądając do pobliskiego sklepu zoologicznego Levin patrzył
czy nie ma tam jakiegoś psa, który zwróciłby jego uwagę. Pewnego
dnia znalazł takiego szczeniaka. Był to mieszaniec collie i
spaniela. Mały czarny szczeniak, z białą lewą łapą i białą
piersią. Był z pewnością uroczy i gdy Mark go zobaczył od razu
wiedział, że on należy od tej pory do niego. Jego żona Kendall
nie była za tym by kupować psa, ale gdy on opisał go wszyscy byli
podekscytowani, nawet jego żona. Więc nie czekając do nastepnego
dnia poszli od razu kupić szczeniaka. Problem był by go nazwać.
Ostatecznie nazwali go Pepsi. W 2000 roku pojawiły się zdrowotne
problemy u Marka, a dokładnie ze sercem. Skończyło się na tym, że
miał wstawiane by-passy.
W
październiku 2004 roku Kendall chciała przygarnąć jeszcze jednego
psa. Wraz z synem znaleźli ogłoszenie w internecie o psie w stanie
Maryland. Mark nie był przekonany do tego pomysłu, jednak dał on
się namówić żonie by jechać do “rodziny zastępczej” psa,
którego Kendall chciała przygarnąć. Gdy mężczyzna wraz z
rodziną byli już w domu, w którym mieszkał pies czuł lekkie
poddenerwowanie, lecz gdy zobaczył go był nim zachwycony. Pies miał
duże brązowe oczy. Jego pierś, większa część nóg i pysk były
białe. Jego plecy, zad i ogon miały kolor jasnobrązowy. Od razu
zdecydowali, że wezmą tego psa. Nazwali go Sprite.
Oby
dwa psy od razu się ze soba zaprzyjaźniły. Sprite nie był młody,
wręcz przeciwnie miał już swoje lata. Podczas pierwszego Halloween
pies doznał ataku. Nie mógł ustać na łapach i się trząsł.
Levinowie podejrzewali atak padaczki. Mark zawiózł psa do
weterynarza. Właśnie tamto Halloween była oznaką czegoś złego.
Było
to jakoś w grudniu 2005 roku gdy Mark przechodząc przez przedpokój
ujrzał Sprite'a, który miał wgnieconą prawą część pyska. Mark
bardzo oniemiał gdy to zobaczył. Wiedział, że to nie wróży nic
dobrego. Zawiózł go do Szpitala Weterynaryjnego Old Mill w
Leesburg, w Wirginii. Stwierdzono iż Sprite ma najprawdopodobniej
guza, nie na mózgu lecz na nerwie, który kontrolował mięśnie po
prawej stronie pyska. Rodzinie ciężko było się z tym faktem
pogodzić. Bardzo kochali tego zwierzaka i nie chcieli się z nim
rozstawać. Robili wszytsko co było w ich mocy by przedłużyć
życie Sprite'a na ile się da.
Nie
wspomniałam, że Mark pracował w radiu i miał swoje małe studio w
domu. Psy zawsze czekały za drzwiami małego studia aż ich pan
skończy i będą mogli udać się na kolację. Zwierzęta zawsze
były wierne. Gdy pewnego razu Mark podzielił się ze swoimi
słuchaczami swoją krótką historią dostał bardzo dużo mejli i
wpisów na swoim blogu od słuchaczy. Zazwyczaj opisywali oni o
swoich pupilach, których stracili.. Nie pomijając wsparcia, które
otrzymywał od swoich przyjaciół czy braci.
Lauren
wyjechała na studia w 2006 roku. Na początku grudnia Kendall wraz z
Markiem zdecydowali, że nie chcą by Sprite dłużej cierpiał z
powodu choroby. Postanowili go uśpić. Była to dla nich ogromnie
ciężka decyzja. Zrobili to gdy Lauren była na uczelni (ogólnie w
innym mieście i mieszkała w internacie) a Chase był w szkole.
Wszystkim
było bardzo ciężko po stracie ukochango psa. W lutym 2007 roku
Kendall zaczęła coś kombinować. Co najmniej tak uważał jej mąż
i miał rację. Gdy dowiedział się, że jego żona chce przygarnąć
nowego psa katergorycznie nie zgodził się na to. Nie uporał się
on bowiem ze stratą Sprite a poza tym wciąż mieli Pepsiego,
któremu też było ciężko po stracie swojego przyjaciela.
Rodzina
Levinów jednak przygarnęła nowego psiaka. Był on ślepy i
zasługiwał na kochającą rodznę. Nazwali go Griffen. Od
pierwszych momentów Mark czuł się związany z tym psem.
Sprite
na zawsze pozostanie w ich pamięci. Wniósł wiele radości do ich
domu. Pepsi miał dobrego towarzysza do zabaw i spacerów. Dosłownie
wszystcy uwielbiali tego psa. Każdemu było ciężko by pogodzić
się z jego odejściem. Mark ku pamięci Sprite'a postanowił
zasadzić drzewo w ogrodzie w rozsypać w ziemi prochy psa.
Bardzo
spodobała mi się ta powieść, jednak na początku nie byłam
przekonana co do niej. Ze strony na stronę stawała się coraz
bardziej wciągająca. Jest to z pewnością wzruszająca opowieść.
Mimo, że nie miałam nigdy ani psa ani kota czy innego zwierzaka
mogłam sobie wyobrazić co ta rodzina mogła czuć po stracie psa.
Podziwiam autora, że był zdolny by opisać wszystkie jego uczucia
towarzyszące mu podczas tego wszytskiego. Myślę, że ta ksiażka
jest dobra dla czytelnika w każdym wieku. Bardzo mi się podoba. Jak
bym mogła to zrobiłabym różnie półki a na nich tabliczki z
napisem np.: Ksiażki, które bardzo lubię” i z pewnością ta
pozycja by się tam znalazła.
Mark
R. Levin jest słynnym amerykańskim dziennikarzem radiowym, autorem
bestsellerowych ksiażek o amerykańskiej polityce. Jeste jednak,
przede wszystkim i na pierwszym miejscu, gorącym miłośnikiem psów.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit. :)