Tytuł: GONE: Zniknęli Faza pierwsza: Niepokój
Autor: Michael
Grant
Wydawca:
Wydawnictwo Jaguar
Ilość stron: 528
GONE, czyli
recenzja o tym jak to Kapturkowa jest sto lat za cywilizacją. Naprawdę.
Nie mogę sobie wybaczyć jak mogłam odpuścić sobie przeczytanie
tej książki. Jednak im człowiek starszy tym mądrzejszy, tylko czasu brakuje,
ale to nic. Zaczynajmy.
Jestem Czarny Kapturek i niedawno
wróciłam z przerażającej wyprawy do Perdido Beach, który można nazwać ETAPem.
„ […]
– Czego?
Howard
wyraźnie ucieszył się z pytania.
- Sam
to wymyśliłem. ETAP. Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej. Aleja
Promieniotwórcza i zero dorosłych -
Zaniósł się złowrogim śmiechem – Nie martw się, Astrid, to tylko ETAP.
Ogarniasz? Tylko ETAP.”
Nie lubię czytać w cudzych
recenzjach szczegółowego opisu fabuły, dlatego też nie chcę wam pisać dokładnie
co możecie spotkać w GONE.
Sam, Quinn i Astryd wyruszają w miasto zobaczyć co się
dzieje. Okazuje się, że zniknęli wszyscy, którzy skończyli piętnaście lat.
Nie ma policji, nauczycieli, strażaków, rodziców, NIKOGO! Każdy
się boi. Nie wiedzą co dalej. Co z najmłodszymi? Kto się nimi zajmie? Osobiście
nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji.
Kilka dni po zniknięciu „dorosłych” w miasteczku pojawiają
się uczniowie Coates Academy na czele z Caine’m Soren. Z początku wszystko jest
ok, ale po pewnym czasie młody Soren wprowadza własne rządy, mianuje siebie
burmistrzem Perdido Beach. Rozdaje każdemu zadania.
Podczas ETAPu zwierzęta się mutują, kojoty potrafią mówić,
mewy mają pazury, węże latają.
Paranoja!
Ale to mutacja nie dotyczy tylko zwierzą, ludzi również.
Niektórzy z „ocalałych” odkrywa w sobie moce. Sam, główny bohater, strzela
magicznymi kulami z dłoni.
Co było dalej i jak się
skończyło? Nie powiem. Tajemnica.
Książka jest przesycona przemocą,
człowiek kontra człowiek. Zjawiskami nadprzyrodzonymi, z każdym rozdziałem chce
się więcej.
Druga książka w tym miesiącu,
która tak MOCNO wciągnęła mnie w swój świat.
W GONE znajdziecie
wszystko, czego chcecie? Przemoc? Proszę bardzo. Wątek miłosny? Oczywiście, że
tak, ale ten wątek nie jest pierwszoplanowy.
Nie wiem jak mogłam porównywać tą serię z serią Jutro Marsdena, Gone jest o wiele bardziej lepsze, ciekawsze, wciągające!
Sam Temple,
główny bohater, powiem szczerze, że jego postać bardzo mnie zaintrygowała. Odkrywanie
tajemnic jego życia okazało się wielką przygodą.
Strach,
ból, przemoc, krzywda, miłość – uczucia mieszane, ale to można znaleźć właśnie
w tej serii.
Poziom książki w miarę czytania nie spada, a wręcz
przeciwnie! Rośnie! Chce się więcej i więcej.
Książkę polecam każdemu, kto jeszcze jej nie przeczytał, bo
naprawdę warto. Dla mnie to nie była lekka książka, warto usiąść się i
zastanowić nad nią.
Jedyne co mnie denerwowało to wiek bohaterów. Według mnie
byli o wiele za młodzi, bowiem najstarsi mieli po czternaście lat. Jednak
zachowywali się bardzo dojrzali w obliczu takiej tragedii jaka ich spotkała.
Odpowiedzcie
sobie na pytanie, czy chcielibyście obudzić się w świecie bez dorosłych? Poradzilibyście
sobie?
Jeśli wasze
uczucia są mieszane, to polecam sięgnąć po GONE,
ponieważ warto.
Niektóre książki są po to, żeby je przeczytać i zapomnieć. Ta
jest po to, żeby ją przeczytać i nie zapomnieć o niej.
Po przeżyciu tylu emocji miałam książkowego kaca. Długo go
nie czułam. Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po następną część.
Moja ocena: 7/6
W ofercie Wydawnictwa Jaguar znajdziecie wiele wartościowych
książek, jeśli chcecie się więcej dowiedzieć to zapraszam was na ich:
Za książkę bardzo dziękuję: