Tytuł: Wieczni wygnańcy
Wydawnictwo: Amber
Tłumaczenie: Ewa Ratajczyk
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2010
Myślę, że moi znajomi mogą potwierdzić to, że uwielbiam paranormal romance.
Uwielbiam czytać wszystkie te nierzeczywiste historii o pięknej i cudownej miłości.
Moje ulubione wydawnictwo, wydało w 2010 roku właśnie tę książkę. Może wtedy powiedziałabym Wam, że to świetna opowieść i koniecznie musicie ją przeczytać, ale teraz tego powiedzieć nie mogę.
"Wieczni wygnańcy" pani Smith to kolejny, przepraszam za wyrażenie, gniot od Amber.
Najpierw miałam sobie kupić tę książkę, ale zrezygnowałam. Niedawno będąc w bibliotece, w której miałam wypożyczyć tylko "Hobbita" Tolkiena, zobaczyłam znajomą mi okładkę. Postanowiłam, że wypożyczę i przeczytam.
Powiem tyle - szkoda czasu na przeczytanie tej książki.
Już w pierwszym rozdziale poznajemy Zachariasza, anioła stróża, Mirandy.
Nasz aniołek jest zakochany w swojej podopiecznej i nie widzi jaka ona jest nierozsądna.
Błagam, powiedzcie mi, kto normalny idzie za namową (najlepszej) przyjaciółki na cmentarz, w celu spotkania się z dwoma nieznanymi im chłopakami? Szczyt głupoty.
Zachariasz traci swoją "anielskość" dla ukochanej. Pokazuje się jej w pełnym blasku, tylko po to aby ostrzec ją przed dziurą w jaką mogła wpaść. Nie wpadła, ale za to stała się wampirem.
Miranda znika, nikt nie może jej znaleźć. Wszyscy się martwią. Niepotrzebnie, ponieważ ich ukochana córka, przyjaciółka miewa się świetnie jako córka jednego z wpływowych wampirów. W końcu zakochany anioł znajduje swoją "zagubioną owieczkę" i zostaje jej pomocnikiem, czy jakkolwiek można nazwać tą funkcję, którą sprawował.
Główna bohaterka to rozpieszczona (po śmierci) nastolatka. Jej głównym problemem było to, czy dobrze wygląda w nowych ubraniach. Ubierała daną rzecz tylko raz! Następny "trudny" problem, z którym się borykała toto, czy pociąga Zachariasza.
Przepraszam, ale muszę to napisać. W trakcie czytania tej książki stwierdziłam podczas jednej rozmowy z Draqulą, że "bohaterka jest płytsza od brodzika". Chłopak też ślepo zakochany w swojej podopiecznej. Przykro mi, ta książka nie powinna w ogóle ujrzeć światła dziennego.
Książka jest napisana łatwym i zrozumiałym językiem. Czcionka - moja ulubiona, jednakże, szczerze nie polecam.
PS Bardzo przepraszam, za mały opis fabuły, ale ta książka jest taka kiepska, że moim zdaniem nie ma co tutaj opisywać.
MOJA OCENA: 1/6