I znów spotkało się kulinarne towarzystwo na smakowitej zabawie. Tym razem w moim Szczęściu pojawiły się znów warszawskie Babeczki: Poleczka, Agatka, Kasia, Lo, Kornik i jeden Rodzynek, Mich. Zaopatrzeni w wałki, na stołach stały już przygotowane miseczki i miarki, waga i mąki, by Klubik Pierogowy oficjalnie rozpocząć. Mój Ukochany w rolę fotografa wszedł, upamiętniając nasze szczęśliwe spotkanie.
Zaczęło się oczywiście już dzień wcześniej, gdy spotkałam się na Dworcu Centralnym z Moniką i Karoliną, które przybyły, by nasze warszawskie zabawy wzmocnić swoją krakowską niezłomnością w poszukiwaniu doskonałego jedzenia. Już w piątkowy wieczór siedziałyśmy nad karteczkami z przepisami podjadając krakowskie precle, popijając domowym Malibu i wybierając smaki oraz rodzaje pierogów, jakie następnego dnia chciałyśmy nie tylko lepić, ale i degustować.
W sobotnie południe, gdy słońce pięknie świeciło energia do kulinarnych zabaw osiągnęła szczyt. Rozmowy i śmiechy rozbrzmiewały i w kuchni i w salonie, gdzie farsze powstawały. Wzmacniając się cudowną atmosferą, wybornym chlebem Szkutnika i naleweczkami własnej roboty powoli zapełniałyśmy miseczki i rondelki najróżniejszymi smakołykami. Nawet maszynka do mielenia mięsa nie przeszkodziła Agatce wzmacniać się jeszcze dodatkowo krótką drzemką, która dodała jej sił do późniejszych szaleństw z wałkiem, pod okiem naszej falbankowej nauczycielki, Kasi.
Wałkowanie nie ominęło nikogo, nawet nasz Rodzynek, Mich za wałek się złapał, by ciasto na krucho-drożdżowe pierożki wygładzić, a Polcia tytuł "Pierwszej Zmywarki" odebrała nieobecnej jeszcze Oczko, ratując nas przed zalewem brudnych miseczek, łyżek i garnków, za co ode mnie ciepłego buziaka dostała.
I tak farsze w miseczkach czekały już na stole, ciasta rozwałkowane, za lepienie można się było zabrać. W tym momencie prym wiodła nasza Gospodarna Kasia, której piękne falbanki już przy jej sambuskach wszystkich zachwycały, a ciekawość nasza nie pozwoliła nam tej pięknej sztuki nie zgłębiać. Niezależnie od ciasta, czy to z jogurtem, czy kruche czy wreszcie krucho-drożdżowe, żadne z nich nie umknęło przed naszymi palcami. Miejscami się zamienialiśmy, by każdy naukę mógł pobrać u naszej Pierogowej Mistrzyni i urocze wykończenie wybornych pierożków uczynić.
Z tej radosnej i pouczającej zabawy powstała ogromna ilość wybornych pierożków. Gotowane i pieczone, wegetariańskie i mięsne, z dużą lub małą ilością przypraw, każde z nich zachwycało swoim smakiem.
* na obu kolażach ze zdjęć trzech rodzajów pierogów pierwsze to krucho-drożdżowe, drugie jogurtowe, a trzecie to sambuski.
I tak na stole pojawiły się kasine sambuski*, które piekłyśmy by zgłębić tajemnicę ich pękania. Ich obłędny smak, maślane ciasto kryjące w sobie serowo-ziołowe nadzienie sprawił, że wszelkie rozważania odeszły na bok. Gdy zasiedliśmy przy stole rozmowy ucichły, śmiechów nie było słychać, za to skupienie na twarzach, miny pełne zadowolenia zaczęły się pojawiać, gdy dzieła naszych rąk zajadaliśmy.
Gotowane pierożki z ciasta jogurtowego, były moim absolutnym zwycięzcą. Delikatne ciasto stało się doskonałym tłem dla pełnego smaku jagnięcego farszu, w którym zioła i skórka pomarańczowa współgrały z przyprawami i bakaliami, czyniąc je bardzo odświętnymi. Z płatkami masła rozłożonymi na gorących pierogach i płatkami soli Maldon, upstrzone tu i tam listkami natki nie tylko prezentowały się obłędnie, ale i smakowały tak, że cisza przy stole znów zapadła, a po wyrazach naszych twarzy można było dojrzeć prawdę w rozważaniach Brillat-Savarin na temat smakoszy.
Jeśli uzbeckie pierogi z jagnięciną były moich hitem, największym powodzeniem w naszym smakoszowskim gronie cieszyły się krucho-drożdżowe pierożki pieczone z farszem gryczano-serowym. Muszę przyznać, że i mnie ten miętowy akcent uwodził, a kasza gryczana z serem przyjemnie pieściła podniebienie.
Tamtego dnia jeszcze jedne pierogi miały powstać. Empanady z wołowiną i serem nęciły mnie ogromnie. Przepis z książki Roux znalazłam u Usagi w ostatnim jej pierogowym wyzwaniu. Pomyślałam, że to idealna okazja, by je poczynić. Niestety farsz okazał sie kapryśny i powiedziałabym, że nawet odrobinę leniwy. Otóż pomimo trzymania się grzecznie przepisu, w miseczce miałyśmy raczej sos do makaronu czy ryżu, niż farsz do kruchych pierogów. Nic to, powiedzieliśmy sobie, w końcu i tak nie mieliśmy już miejsca w żołądkach na kolejną porcję, a o obżarstwo nie chcieliśmy być posądzeni. Uduszone nadzienie powędrowało więc do lodówki i ...
... dwa dni później do makaronu chciałam go użyć, a tutaj czekała niespodzianka. Farsz pięknie się zestalił, a smakował tak wybornie, że nie mogłam się mu oprzeć. Urządziłam więc sobie powtórkę z falbankowej lekcji i po godzinie trzy talerze rewelacyjnych empanad powstały, które nie tylko obiad nam uprzyjemniały, ale i w pudełeczku na drugie śniadanie się pojawiały, by dzień w pracy umilać pracusiom.
Naleweczki i kieliszki wypełnione winem dodawały nam animuszu, a nasze towarzystwo powiększyło się jeszcze w czasie obiadu, gdy Oczko, Ola i Ania (Jswm) przybyły, zapewne przyciągnięte cudownym aromatem naszych smakowitych starań. Później jeszcze Fellunia w naszym towarzystwie się pojawiła i tak przy stole byliśmy w komplecie, ciesząc się swoim towarzystwem.
Oczywiście trzeba było jeszcze pomyśleć o jakimś słodkim smakołyku. W końcu nie tylko moja agrestówka i cytrynówka Moniki mogły zaspokoić nasze apetyty. Za krem karmelowy się wzięliśmy, który tematem najróżniejszych kontrowersji został, dzięki dociekliwościom Ani. A do tego biszkopt Poleczka kręciła, by jego kromeczki smarowane słonym karmelem zachwyciły nasze podniebienia. Humory były już tak dobre, że nawet Oczku się dostało, gdy nasze towarzystwo wieczorem chciała opuścić, by w ramiona swego Pana R się wtulić. Kajdanki nie były potrzebne, by zatrzymać tą roześmianą Babeczkę i tak późny wieczór, a nawet wczesna noc stała się świadkiem naszych pogaduszek. Rozważaniom nie tylko kulinarnym czy ogrodniczym nie byłoby końca, gdyby nie zmęczenie po dniu pełnym szczęśliwej pracy, ale na te tematy spuszczę już zasłonę milczenia :-)
Dzień zakończył się wspaniale, a sny miałam bardzo kolorowe i tak z prawdziwą przyjemnością obudziłam się w niedzielny poranek na wyborne śniadanie ... o tym jednak już później.
Uzbeckie pierogi
Składniki:
250 g mielonej jagnięciny
2 ząbki czosnku
1 cebula
1 łyżeczka prażonego kminu rzymskiego
2 liście laurowe
1 łyżka ziaren sezamu
½ łyżeczki skórki cytrynowej
1 łyżka rodzynków
1 łyżka migdałów
świeża kolendra
świeża natka pietruszki
świeża mięta
oliwa
Ciasto:
2 filiżanki mąki
1 filiżanka jogurtu naturalnego
sól
Przygotowanie: Wyrabiamy ciasto, mieszając mąkę z jogurtem. Odstawiamy na pół godziny. W garnku rozgrzewamy oliwę. Wrzucamy czosnek i cebulę. Dodajemy zmielony, prażony kmin rzymski, świeże liście laurowe, sól, pieprz i ziarna sezamu. Wkładamy jagnięcinę, natkę pietruszki, świeżą kolendrę, miętę, skórkę otartą z cytryny oraz posiekane rodzynki i migdały. Smażymy, aż wszystkie składniki połączą się ze sobą. Następnie farsz studzimy i wstawiamy do lodówki. Wałkujemy ciasto, kroimy je na kilka kawałków, wycinamy fragmenty o kształcie koła. Na krążkach z ciasta kładziemy farsz. Brzegi smarujemy wodą i zlepiamy. Gotowe pierogi wrzucamy do wrzącej wody. Pierogi polewamy jogurtem i maślanym sosem, przyrządzonym z masła roztopionego na patelni, wymieszanego ze świeżą natką pietruszki, migdałami i rodzynkami.
Źródło: Kuchnia.tv
Sambusek
(Pierogi pieczone z serem)
Ciasto: 250 g mąki
4 g soli
85 g lodowatej wody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
115 g masła
2 łyżki (27 g) oleju
Przygotowanie: Sól rozpuszczamy w wodzie. Mąkę mieszamy z proszkiem, dodajemy do nich masło i rozcieramy, aż całość zacznie przypominać okruchy. Wlewamy wodę i olei i zagniatamy ciasto. Ciasto jest miękkie i lepkie. Przykrywamy je folią i pozwalamy mu odpocząć czas jakiś. jeśli jest zbyt ciepło wstawiamy do lodówki.
Nadzienie serowe:
120 g sera twarogowe przepuszczonego przez praske
1 jajko
1 łyżka mąki
sól
garść posiekanych natki, szczypioru i mięty
sezam do posypania
ew, jajko do posmarowania
Przygotowanie: Wszystkie składniki nadzienia mieszamy na gładką pastę. Ciasto rozwałkowujemy na grubość 3-4 mm i wycinamy z niego 8-10 cm kółka. Na środku każdego układamy łyżeczkę nadzienia i zlepiamy pieroga. Ponoć falbanka jest w tym wypadku nieodzowna, w książce jest nawet stosowna instrukcja ale jej oszczędzę mieszkańcom ojczyzny pierogów. Pierogi układamy na blasze, smarujemy jajkiem i posypujemy sezamem, nakłuwamy widelcem. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 20-25 minut. Jemy na ciepło lub zimno. Można je też zamrozić, czego nie lubię, ale czasem jestem zmuszona.
Źródło: Gospodarna Narzeczona na Jej Kruchym Spodzie (a ona od M.Glezer)
Krucho - drożdżowe pierogi z kaszą gryczaną
Składniki na ciasto:
200 g mąki pszennej chlebowej (lub zwykłej mąki pszennej)
200 g mąki orkiszowej (lub zwykłej mąki pszennej)
100 g masła
1 jajko
180 ml mleka
1,5 łyżeczki suszonych drożdży
1 łyżka cukru
szczypta soli
1 łyżka kwaśnej śmietany
1 łyżeczka ziaren kminku roztartych w moździerzu
1/4 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
Składniki na farsz:
250 g kaszy gryczanej
350 g twarogu
2 cebule
1 jajko
2 łyżki masła
1 łyżeczka posiekanej mięty (opcjonalnie)
pieprz i sól
Przygotowanie: Kaszę gryczaną ugotować na sypko. Przestudzić. Drożdże rozmieszać z ciepłym mlekiem, cukrem, łyżką mąki (zaczyn) i odstawić na pół godziny, aż zaczyn podwoi objętość. Obie mąki przesiać do dużej miski, dodać pieprz i kminek, wyrośnięty zaczyn, jajo, śmietanę, sól i wyrobić ciasto, aż będzie miękkie, gładkie i lśniące. Pod koniec wyrabiania ciasto powinno mieć konsystencję miękkiej plasteliny. Z ciasta uformować kulę, włożyć do lekko naoliwionej miski, przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Po tym czasie ciasto przebić pięścią (odgazować) i włożyć na 15 minut do lodówki. Twaróg zemleć lub przecisnąć przez praskę i wymieszać z kaszą. Cebulę pokroić na drobno i zeszklić na maśle. Do farszu dodać cebulę, jajko, przyprawy i drobno posiekaną miętę (ewentualnie) i wszystko dokładnie wymieszać.
Na dużym kawałku pergaminu do pieczenia cienko rozwałkować schłodzone ciasto (maksymalnie 5mm) i za pomocą szklanki lub okrągłej foremki do wycinania ciastek wykrawać krążki. Każdy krążek rozciągnąć lekko na dłoni, napełnić farszem i zlepić, bardzo mocno dociskając brzegi. Gotowe pierożki układać partiami na blaszce do pieczenia, posmarować mlekiem roztrzepanym z jajkiem i piec do zrumienienia w temperaturze 180°C. Przed końcem pieczenia posmarować pierogi jeszcze raz - będą ładnie błyszczały. Studzić na kratce. Podawać ze śmietaną.
Źródło: Pierogarnia u Usagi, ale na ciasto przepis jest od Poleczki, a na farsz z książki: "Kuchnia polska: dania na każdą okazję", Reader's Digest
Empanadas z wołowiną i serem
Składniki na ciasto (ok. 30 pierożków):
500 g mąki pszennej
250 g masła pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
2 jajka
2 łyżeczki drobnego cukru
1 łyżeczka drobnoziarnistej soli
80 ml zimnej wody
Składniki na farsz:
450 g chudej wołowiny, zmielonej
300 g cebuli, drobno posiekanej
6 ząbków czosnku, drobno posiekanych
300 g pomidorów, obranych ze skórki, bez gniazd nasiennych, grubo pokrojonych
600 ml wywaru wołowego lub cielęcego (może być z kostki)
300 g tartego sera cheddar lub cantal
150 g serka wiejskiego
1 łyżka drobnej soli
1 łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu
1/2 łyżeczki zmielonej czarnuszki
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczki słodkiej papryki
150 ml oleju arachidowego
2 białka, lekko ubite
50 g natki pietruszki usmażonej w oleju arachidowym (niekoniecznie)
Przygotowanie: Usypać wzgórek z mąki, zrobić w nim wgłębienie. Włożyć w nie masło, wsypać sol, cukier i wbić jajka i rozcierać palcami do uzyskania konsystencji zacierek. Wtedy zagnieść na gładkie ciasto stopniowo dodając wodę. Z ciasta uformować kulę, zawinąć ją w folię spożywczą i odłożyć do lodówki na około godzinę. W tym czasie na patelni rozgrzać połowę oleju, wrzucić mięso mielone i podsmażyć na średnim ogniu, aż zbrązowieje. Przełożyć do cedzaka i odsączyć z nadmiaru tłuszczu. Pozostały olej rozgrzać w płytkim rondlu, wrzucić cebulę i dusić około 5 minut, następnie dodać czosnek i pomidory. Gotować na małym ogniu przez 20 minut. Dodać mięso, czarnuszkę, oregano, paprykę, wlać wywar, doprawić solą i pieprzem. Gotować na małym ogniu przez 30 minut. Na koniec dorzucić cheddar i serek wiejski, gotować jeszcze 2-3 minuty. Przełożyć do ostygnięcia. Wyjąć ciasto z lodówki i rozwałkować na grubość 1,5 -2 mm. Szklanką lub wykrawaczką wycinać kręgi o średnicy 9 cm, na każdym ułożyć czubatą (ok. 20 g) łyżkę nadzienia i posmarować brzegi białkiem. Złożyć ciasto tak, by powstały pierożki, a następnie uformować ozdobny brzeżek. Gotowe pierożki wstawić do lodówki na co najmniej 20 minut. Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Empanadas ułożyć na blasze do pieczenia i piec przez 12-15 minut na złoto. Gotowe posypać usmażoną natka pietruszki. Podawać gorące.
Moje uwagi: farszu jest na przynajmniej potrójną porcję ciasta, więc albo należy zrobić mniej farszu, albo dużo więcej ciasta. Do tego farsz jest bardzo płynny w dniu jego przygotowania, więc najlepiej zrobić go dzień wcześniej, by zestalił się w lodówce, lub znacznie zmniejszyć ilość bulionu.
Źródło: Pierogarnia u Usagi, a przepis jest z książki M. Roux: Ciasta pikantne i słodkie
Smacznego.
Zaczęło się oczywiście już dzień wcześniej, gdy spotkałam się na Dworcu Centralnym z Moniką i Karoliną, które przybyły, by nasze warszawskie zabawy wzmocnić swoją krakowską niezłomnością w poszukiwaniu doskonałego jedzenia. Już w piątkowy wieczór siedziałyśmy nad karteczkami z przepisami podjadając krakowskie precle, popijając domowym Malibu i wybierając smaki oraz rodzaje pierogów, jakie następnego dnia chciałyśmy nie tylko lepić, ale i degustować.
W sobotnie południe, gdy słońce pięknie świeciło energia do kulinarnych zabaw osiągnęła szczyt. Rozmowy i śmiechy rozbrzmiewały i w kuchni i w salonie, gdzie farsze powstawały. Wzmacniając się cudowną atmosferą, wybornym chlebem Szkutnika i naleweczkami własnej roboty powoli zapełniałyśmy miseczki i rondelki najróżniejszymi smakołykami. Nawet maszynka do mielenia mięsa nie przeszkodziła Agatce wzmacniać się jeszcze dodatkowo krótką drzemką, która dodała jej sił do późniejszych szaleństw z wałkiem, pod okiem naszej falbankowej nauczycielki, Kasi.
Wałkowanie nie ominęło nikogo, nawet nasz Rodzynek, Mich za wałek się złapał, by ciasto na krucho-drożdżowe pierożki wygładzić, a Polcia tytuł "Pierwszej Zmywarki" odebrała nieobecnej jeszcze Oczko, ratując nas przed zalewem brudnych miseczek, łyżek i garnków, za co ode mnie ciepłego buziaka dostała.
I tak farsze w miseczkach czekały już na stole, ciasta rozwałkowane, za lepienie można się było zabrać. W tym momencie prym wiodła nasza Gospodarna Kasia, której piękne falbanki już przy jej sambuskach wszystkich zachwycały, a ciekawość nasza nie pozwoliła nam tej pięknej sztuki nie zgłębiać. Niezależnie od ciasta, czy to z jogurtem, czy kruche czy wreszcie krucho-drożdżowe, żadne z nich nie umknęło przed naszymi palcami. Miejscami się zamienialiśmy, by każdy naukę mógł pobrać u naszej Pierogowej Mistrzyni i urocze wykończenie wybornych pierożków uczynić.
Z tej radosnej i pouczającej zabawy powstała ogromna ilość wybornych pierożków. Gotowane i pieczone, wegetariańskie i mięsne, z dużą lub małą ilością przypraw, każde z nich zachwycało swoim smakiem.
* na obu kolażach ze zdjęć trzech rodzajów pierogów pierwsze to krucho-drożdżowe, drugie jogurtowe, a trzecie to sambuski.
I tak na stole pojawiły się kasine sambuski*, które piekłyśmy by zgłębić tajemnicę ich pękania. Ich obłędny smak, maślane ciasto kryjące w sobie serowo-ziołowe nadzienie sprawił, że wszelkie rozważania odeszły na bok. Gdy zasiedliśmy przy stole rozmowy ucichły, śmiechów nie było słychać, za to skupienie na twarzach, miny pełne zadowolenia zaczęły się pojawiać, gdy dzieła naszych rąk zajadaliśmy.
Gotowane pierożki z ciasta jogurtowego, były moim absolutnym zwycięzcą. Delikatne ciasto stało się doskonałym tłem dla pełnego smaku jagnięcego farszu, w którym zioła i skórka pomarańczowa współgrały z przyprawami i bakaliami, czyniąc je bardzo odświętnymi. Z płatkami masła rozłożonymi na gorących pierogach i płatkami soli Maldon, upstrzone tu i tam listkami natki nie tylko prezentowały się obłędnie, ale i smakowały tak, że cisza przy stole znów zapadła, a po wyrazach naszych twarzy można było dojrzeć prawdę w rozważaniach Brillat-Savarin na temat smakoszy.
Jeśli uzbeckie pierogi z jagnięciną były moich hitem, największym powodzeniem w naszym smakoszowskim gronie cieszyły się krucho-drożdżowe pierożki pieczone z farszem gryczano-serowym. Muszę przyznać, że i mnie ten miętowy akcent uwodził, a kasza gryczana z serem przyjemnie pieściła podniebienie.
Tamtego dnia jeszcze jedne pierogi miały powstać. Empanady z wołowiną i serem nęciły mnie ogromnie. Przepis z książki Roux znalazłam u Usagi w ostatnim jej pierogowym wyzwaniu. Pomyślałam, że to idealna okazja, by je poczynić. Niestety farsz okazał sie kapryśny i powiedziałabym, że nawet odrobinę leniwy. Otóż pomimo trzymania się grzecznie przepisu, w miseczce miałyśmy raczej sos do makaronu czy ryżu, niż farsz do kruchych pierogów. Nic to, powiedzieliśmy sobie, w końcu i tak nie mieliśmy już miejsca w żołądkach na kolejną porcję, a o obżarstwo nie chcieliśmy być posądzeni. Uduszone nadzienie powędrowało więc do lodówki i ...
... dwa dni później do makaronu chciałam go użyć, a tutaj czekała niespodzianka. Farsz pięknie się zestalił, a smakował tak wybornie, że nie mogłam się mu oprzeć. Urządziłam więc sobie powtórkę z falbankowej lekcji i po godzinie trzy talerze rewelacyjnych empanad powstały, które nie tylko obiad nam uprzyjemniały, ale i w pudełeczku na drugie śniadanie się pojawiały, by dzień w pracy umilać pracusiom.
Naleweczki i kieliszki wypełnione winem dodawały nam animuszu, a nasze towarzystwo powiększyło się jeszcze w czasie obiadu, gdy Oczko, Ola i Ania (Jswm) przybyły, zapewne przyciągnięte cudownym aromatem naszych smakowitych starań. Później jeszcze Fellunia w naszym towarzystwie się pojawiła i tak przy stole byliśmy w komplecie, ciesząc się swoim towarzystwem.
Oczywiście trzeba było jeszcze pomyśleć o jakimś słodkim smakołyku. W końcu nie tylko moja agrestówka i cytrynówka Moniki mogły zaspokoić nasze apetyty. Za krem karmelowy się wzięliśmy, który tematem najróżniejszych kontrowersji został, dzięki dociekliwościom Ani. A do tego biszkopt Poleczka kręciła, by jego kromeczki smarowane słonym karmelem zachwyciły nasze podniebienia. Humory były już tak dobre, że nawet Oczku się dostało, gdy nasze towarzystwo wieczorem chciała opuścić, by w ramiona swego Pana R się wtulić. Kajdanki nie były potrzebne, by zatrzymać tą roześmianą Babeczkę i tak późny wieczór, a nawet wczesna noc stała się świadkiem naszych pogaduszek. Rozważaniom nie tylko kulinarnym czy ogrodniczym nie byłoby końca, gdyby nie zmęczenie po dniu pełnym szczęśliwej pracy, ale na te tematy spuszczę już zasłonę milczenia :-)
Dzień zakończył się wspaniale, a sny miałam bardzo kolorowe i tak z prawdziwą przyjemnością obudziłam się w niedzielny poranek na wyborne śniadanie ... o tym jednak już później.
Dzięki Babeczki i Rodzynku za wspaniałą zabawę :-)
I Tobie, Mój Ukochany dziękuję za uwiecznianie naszych zabaw i
za cierpliwość dla Twojej Zwariowanej Żony :*
I Tobie, Mój Ukochany dziękuję za uwiecznianie naszych zabaw i
za cierpliwość dla Twojej Zwariowanej Żony :*
Uzbeckie pierogi
Składniki:
250 g mielonej jagnięciny
2 ząbki czosnku
1 cebula
1 łyżeczka prażonego kminu rzymskiego
2 liście laurowe
1 łyżka ziaren sezamu
½ łyżeczki skórki cytrynowej
1 łyżka rodzynków
1 łyżka migdałów
świeża kolendra
świeża natka pietruszki
świeża mięta
oliwa
Ciasto:
2 filiżanki mąki
1 filiżanka jogurtu naturalnego
sól
Przygotowanie: Wyrabiamy ciasto, mieszając mąkę z jogurtem. Odstawiamy na pół godziny. W garnku rozgrzewamy oliwę. Wrzucamy czosnek i cebulę. Dodajemy zmielony, prażony kmin rzymski, świeże liście laurowe, sól, pieprz i ziarna sezamu. Wkładamy jagnięcinę, natkę pietruszki, świeżą kolendrę, miętę, skórkę otartą z cytryny oraz posiekane rodzynki i migdały. Smażymy, aż wszystkie składniki połączą się ze sobą. Następnie farsz studzimy i wstawiamy do lodówki. Wałkujemy ciasto, kroimy je na kilka kawałków, wycinamy fragmenty o kształcie koła. Na krążkach z ciasta kładziemy farsz. Brzegi smarujemy wodą i zlepiamy. Gotowe pierogi wrzucamy do wrzącej wody. Pierogi polewamy jogurtem i maślanym sosem, przyrządzonym z masła roztopionego na patelni, wymieszanego ze świeżą natką pietruszki, migdałami i rodzynkami.
Źródło: Kuchnia.tv
Sambusek
(Pierogi pieczone z serem)
Ciasto: 250 g mąki
4 g soli
85 g lodowatej wody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
115 g masła
2 łyżki (27 g) oleju
Przygotowanie: Sól rozpuszczamy w wodzie. Mąkę mieszamy z proszkiem, dodajemy do nich masło i rozcieramy, aż całość zacznie przypominać okruchy. Wlewamy wodę i olei i zagniatamy ciasto. Ciasto jest miękkie i lepkie. Przykrywamy je folią i pozwalamy mu odpocząć czas jakiś. jeśli jest zbyt ciepło wstawiamy do lodówki.
Nadzienie serowe:
120 g sera twarogowe przepuszczonego przez praske
1 jajko
1 łyżka mąki
sól
garść posiekanych natki, szczypioru i mięty
sezam do posypania
ew, jajko do posmarowania
Przygotowanie: Wszystkie składniki nadzienia mieszamy na gładką pastę. Ciasto rozwałkowujemy na grubość 3-4 mm i wycinamy z niego 8-10 cm kółka. Na środku każdego układamy łyżeczkę nadzienia i zlepiamy pieroga. Ponoć falbanka jest w tym wypadku nieodzowna, w książce jest nawet stosowna instrukcja ale jej oszczędzę mieszkańcom ojczyzny pierogów. Pierogi układamy na blasze, smarujemy jajkiem i posypujemy sezamem, nakłuwamy widelcem. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 20-25 minut. Jemy na ciepło lub zimno. Można je też zamrozić, czego nie lubię, ale czasem jestem zmuszona.
Źródło: Gospodarna Narzeczona na Jej Kruchym Spodzie (a ona od M.Glezer)
Krucho - drożdżowe pierogi z kaszą gryczaną
Składniki na ciasto:
200 g mąki pszennej chlebowej (lub zwykłej mąki pszennej)
200 g mąki orkiszowej (lub zwykłej mąki pszennej)
100 g masła
1 jajko
180 ml mleka
1,5 łyżeczki suszonych drożdży
1 łyżka cukru
szczypta soli
1 łyżka kwaśnej śmietany
1 łyżeczka ziaren kminku roztartych w moździerzu
1/4 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
Składniki na farsz:
250 g kaszy gryczanej
350 g twarogu
2 cebule
1 jajko
2 łyżki masła
1 łyżeczka posiekanej mięty (opcjonalnie)
pieprz i sól
Przygotowanie: Kaszę gryczaną ugotować na sypko. Przestudzić. Drożdże rozmieszać z ciepłym mlekiem, cukrem, łyżką mąki (zaczyn) i odstawić na pół godziny, aż zaczyn podwoi objętość. Obie mąki przesiać do dużej miski, dodać pieprz i kminek, wyrośnięty zaczyn, jajo, śmietanę, sól i wyrobić ciasto, aż będzie miękkie, gładkie i lśniące. Pod koniec wyrabiania ciasto powinno mieć konsystencję miękkiej plasteliny. Z ciasta uformować kulę, włożyć do lekko naoliwionej miski, przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Po tym czasie ciasto przebić pięścią (odgazować) i włożyć na 15 minut do lodówki. Twaróg zemleć lub przecisnąć przez praskę i wymieszać z kaszą. Cebulę pokroić na drobno i zeszklić na maśle. Do farszu dodać cebulę, jajko, przyprawy i drobno posiekaną miętę (ewentualnie) i wszystko dokładnie wymieszać.
Na dużym kawałku pergaminu do pieczenia cienko rozwałkować schłodzone ciasto (maksymalnie 5mm) i za pomocą szklanki lub okrągłej foremki do wycinania ciastek wykrawać krążki. Każdy krążek rozciągnąć lekko na dłoni, napełnić farszem i zlepić, bardzo mocno dociskając brzegi. Gotowe pierożki układać partiami na blaszce do pieczenia, posmarować mlekiem roztrzepanym z jajkiem i piec do zrumienienia w temperaturze 180°C. Przed końcem pieczenia posmarować pierogi jeszcze raz - będą ładnie błyszczały. Studzić na kratce. Podawać ze śmietaną.
Źródło: Pierogarnia u Usagi, ale na ciasto przepis jest od Poleczki, a na farsz z książki: "Kuchnia polska: dania na każdą okazję", Reader's Digest
Empanadas z wołowiną i serem
Składniki na ciasto (ok. 30 pierożków):
500 g mąki pszennej
250 g masła pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
2 jajka
2 łyżeczki drobnego cukru
1 łyżeczka drobnoziarnistej soli
80 ml zimnej wody
Składniki na farsz:
450 g chudej wołowiny, zmielonej
300 g cebuli, drobno posiekanej
6 ząbków czosnku, drobno posiekanych
300 g pomidorów, obranych ze skórki, bez gniazd nasiennych, grubo pokrojonych
600 ml wywaru wołowego lub cielęcego (może być z kostki)
300 g tartego sera cheddar lub cantal
150 g serka wiejskiego
1 łyżka drobnej soli
1 łyżeczka świeżo zmielonego pieprzu
1/2 łyżeczki zmielonej czarnuszki
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczki słodkiej papryki
150 ml oleju arachidowego
2 białka, lekko ubite
50 g natki pietruszki usmażonej w oleju arachidowym (niekoniecznie)
Przygotowanie: Usypać wzgórek z mąki, zrobić w nim wgłębienie. Włożyć w nie masło, wsypać sol, cukier i wbić jajka i rozcierać palcami do uzyskania konsystencji zacierek. Wtedy zagnieść na gładkie ciasto stopniowo dodając wodę. Z ciasta uformować kulę, zawinąć ją w folię spożywczą i odłożyć do lodówki na około godzinę. W tym czasie na patelni rozgrzać połowę oleju, wrzucić mięso mielone i podsmażyć na średnim ogniu, aż zbrązowieje. Przełożyć do cedzaka i odsączyć z nadmiaru tłuszczu. Pozostały olej rozgrzać w płytkim rondlu, wrzucić cebulę i dusić około 5 minut, następnie dodać czosnek i pomidory. Gotować na małym ogniu przez 20 minut. Dodać mięso, czarnuszkę, oregano, paprykę, wlać wywar, doprawić solą i pieprzem. Gotować na małym ogniu przez 30 minut. Na koniec dorzucić cheddar i serek wiejski, gotować jeszcze 2-3 minuty. Przełożyć do ostygnięcia. Wyjąć ciasto z lodówki i rozwałkować na grubość 1,5 -2 mm. Szklanką lub wykrawaczką wycinać kręgi o średnicy 9 cm, na każdym ułożyć czubatą (ok. 20 g) łyżkę nadzienia i posmarować brzegi białkiem. Złożyć ciasto tak, by powstały pierożki, a następnie uformować ozdobny brzeżek. Gotowe pierożki wstawić do lodówki na co najmniej 20 minut. Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Empanadas ułożyć na blasze do pieczenia i piec przez 12-15 minut na złoto. Gotowe posypać usmażoną natka pietruszki. Podawać gorące.
Moje uwagi: farszu jest na przynajmniej potrójną porcję ciasta, więc albo należy zrobić mniej farszu, albo dużo więcej ciasta. Do tego farsz jest bardzo płynny w dniu jego przygotowania, więc najlepiej zrobić go dzień wcześniej, by zestalił się w lodówce, lub znacznie zmniejszyć ilość bulionu.
Źródło: Pierogarnia u Usagi, a przepis jest z książki M. Roux: Ciasta pikantne i słodkie
Smacznego.
39 komentarzy:
Kurcze, to prawdziwe szaleństwo pierogowe ;)
Piękne są te talerze wypełnione pierogami, a i zabawa musiała być przednia!
co za ból! nie załapałam się na uzbeckie ;))
ale pieczone były boskie, no i towarzystwo wyborne!
Ale Wam się pierogowało!
Piękne pierożki,przepisy mówią o ich smaku wiele.
Pozdrawiam Klub Pierogowy!
Bardzo mi sie podobaja te pierogi sambusek i uzbeckie. Generalnie bardzo zacne pierogi, farsze: kasza, ser. Ciekawe polaczenia.
Chcialbym bym byc na takiej pierogarskiej imprezie.
pozdrawiam wszystkie Panie
bareyo nic straconego!
PS
A Pana Micha też pozdrawiasz? :)
No i co ja mam powiedzieć? Przecież ja nienawidzę lepić pierogów :D
A na serio - w Waszym towarzystwie i lepienie pierogów to zabawa na 102, zaczynam rozumieć dlaczego nasze babcie nawet darcie pierza wspominają tak miło - jak się zbierze "kupa luda" to i nudne zajęcia stają się świetną zabawą :)))
Dzięki Madzia raz jeszcze i mam nadzieję do zobaczenia niebawem :)))
P.S. Oczko w kajdankach wymiata :D
P.S.1. Uzbeckie to i mój faworyt - zdecydowanie! I drożdżowe Poli ale te znałam już wcześniej :)
Uściski :*
Ale fajną miałyście razem zabawę. :) A pierożki wyszły wam wspaniałe.
Nie mogliście trochę, jakiś 3 tygodnie, poczekać z tym lepieniem? Tfu, tfu... tzn. z degustacją? Lepienie zostawiam Wam. Ja bym chciała jeeeeeeeść :)
Fajnie :)
Cierpliwość, wcale mi nie jest potrzeba. Zabawa była przednia, a dzięki Tobie mam okazje poćwiczyć swoje fotograficzne umiejętności :) Mam nadzieje że wkrótce powtórzy się takie spotkanie. Bo z wielką przyjemnością troszkę podegustuję ;)
Znowu wspaniala zabawe i fantastyczne spotkanie mialyscie-mieliscie :) pierogi,pierozki i empanadas rewelka....chetnie bym pojadla,a Wam musialo byc i pysznie i wesolo :)
Usciski :)
No i Pana Micha pozdrawiam. Jakżem mógł to przeoczyć o maryjo...
pozdro
Jak rasowy pierogowytwórca/żerca powiadam "Dzielnie się spisaliście!":)
Ależ super pierogasy!:)
Nie mogę sie napatrzeć na zdjecie śpiącej Agatki :)))
Pozdrowienia:)
Co to był za dzień! FANTASTYCZNY!!! Uwielbiam te nasze wspólne spotkania. Niedługo będe doskonalić moje falbanki pierogowe. Z taką nauczycielką jaką miałyśmy, lepienie pierogów przestało być dla mnie koszmarem. Jeszcze dojdzie do tego, że będę robić pierogi w domu. Dzięki za cudowne spotkanie. Buziaki.
Nie wiem, które najbardziej by mi smakowały. Uwielbiam pierogi, już jako dziecko potrafiłam zjeść 12 na jedną porcję i tak mi do dzisiaj zostało :)
tia, i u mnie będzie śpiąca królewna :P
A ja tam miałam być...!
Że tez zdecydowałam się na to "polecenie służbowe" - o..., jak ja żałuję...!!!
Pozdrawiam mocno Wszystkich Pierogowców Drogich!
ojacie!
ale superowo!
też bym tak chciała:) mogę wnieść trochę kurpiowszczyzny w gotowanie i mogę zmywać:)))
Przysłowie: "Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" - kłamie!
Tyle pyszności!
Pozdrawiam najserdeczniej!
wspaniałę przedsięwzięcie!
naprawdę, wspaniałe.
i ile pierogów! nie klub, istna fabryka!
Allleeeee fajnieeee :):) i jakie smakowitości...i te naleweczki!:)
same ochy i achy z mojej strony:)
Kiedyś miałam strasznego fioła na punkcie pierogów. Teraz już trochę mi przeszło. :-) Korzystam z przepisu na ciasto z mąki i jogurtu naturalnego (u mnei w wersji ze zsiadłym mlekiem), ale przewaznie robię je z jagodami. Ten farsz zrobiony z jagnięciny bardzo ciekawy. Miło czytać, że się dobrze bawiłyście. :-) Pozdrawiam :-)
Popatrz popatrz, a ja zawsze powtarzam że nigdy nie mogłabym nikogo niczego uczyć. A zabawa była przednia.
O właśnie, właśnie - na widok tych wszystkich cudowności i Waszych uśmiechniętych buziek, to tylko same ochy i achy nasuwają się na myśl. Wspaniałą musiałyście mieć zabawę, Babeczki!
Buziaków moc! ;*
PS Na te pierogi od Roux, to ja się czaję już chyba z rok... Ech. Może kiedyś?
Na pierogi uzbeckie niestety nie zdążyłam, ale sambuski były rewelacyjne. Muszę koniecznie nauczyć się je robić.
Tili, dzięki za przemiłe i pyszne spotkanie.
Wow jakie spotkanie i masowa produkcja! takich pierogów to bym chętnie spróbowała:)
Widzę, że wesoło było. Fajne spotkanie mieliście.
mlask, ale smacznie Wam było!
Ps: te wałki na fotografii świetne są! Każdy inny.
Tili,
brakowało mi internetu przez kilka dni. Dopiero teraz przeczytałem post. Dziękuję jeszcze raz za gościnę, bawiłem się świetnie! Z przepisów pewnie skorzystam bo smakowało to, nad czym wspólnie pracowaliśmy:)
Uściski gorące!
oj ale zazdroszczę...też z Wawy jestem...:)
uwielbiamy pierogi:) w weekend robiłam z ciasta drożdżowego, więc się wyżyłam pierogowo:)
i ja tam byłam i karniaka piłam ;)
Ja zapewne do rana bym siedziała i zajadała się takim pierożkami.. uwielbiam kluski.. pierogi.. kopytka.. mmh!
www.przysmakiewy.pl
Ja się akurat lepienia pierogów nigdy nie bałam, ale rzadko ma się okazję robić to w takim towarzystwie! Mam już plan na powtórkę z sambusków. Chociaż i empanadas trzeba by spróbować, skoro nie udało się na nie doczekać. A, i jestem pełna zazdrości - falbankę opanowałaś do perfekcji!
Jeszcze raz dzięki za zaproszenie i mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce, może w Krakowie?
To musi byc fajne gotowac w wiekszym gronie. :) Ostatni raz to robilam w liceum (i tez pierogowo - w celu edukacji niepierogowej przyjaciolki, za pomoca drugiej przyjaciolki BARDZO pierogowej, trzaskajacej falbanki etc) i bardzo tesknie za takimi spotkaniami. :) No i ja pierogi zawsze i wszedzie! Pozdrawiam!
Odrobiłam zadanie domowe ; - zrobiłam pierogi! ;)))))
No nie! Lepienie pierogów beze mnie??? I do tego robiłyście te empanady, co to się do nich od pół roku przymierzam? Olaboga!
A swoją drogą niezła Was tam banda się zebrała! I pijaństwo niekiepskie zauważam...
Strzeżcie się, bo następnym razem Was wywęszę!
pozdrówki ;-)
Usagi, była przednia i pierogi wyborne :) Dzięki za inspirację :)
Aniu, nie ma problemu, to kiedy na lepienie uzbeckich się umawiamy? :)
Amber, smak rzeczywiście był cudowny :)
Bareyo, no to co stoi na przeszkodzie, byś na kolejnym kulinarnym szaleństwie się pojawił :)
Poluś, widzę że o naszym Rodzynku pamiętasz :)
Moniś, no teraz to już chyba lubisz pierogowanie :) A odkrywanie kolejnych smakowitych połączeń przed nami :)
Shinju, dzięki piękne :)
Żabo, żaden problem by kolejne pierogowe spotkanie Klubiku zwołać :) Powiedz tylko kiedy :)
Nakorku, Mój Kochany :*
Gosiu, było i pysznie i wesoło, nawet bardzo wesoło :)))
Aniu, mówisz, że rasowy. No to koniecznie na następnym spotkaniu Klubiku musisz się pojawić :)
Majanko, prawda, że urocza :)
Lo, widzę, że pierogi zaraźliwe się okazały :) To dobrze :) Buziak :*
Kabamaigo, widzę, że mamy podobnie :)
Agatko, raczej śpiąca Princi :)))
Ewelajno, następnym razem wyjdzie :)
Mrufko, o, kurpiowskie pierogi, z chęcią się podszkolę w tych smakach :)
Jagódko, no pewnie, że kłamie :) Im więcej kucharek tym smaczniej i weselej :) Ściskam Cię cieplutko :*
Karmelitko, dzięki piękne :)
Agnieszko, i nasze też ochy i achy przy stole się pojawiały :)
Krokodylu, ja bardzo polubiłam to ciasto, takie delikatne, nie przytłumia smaku, a tworzy delikatną otoczkę :)
Kasiu, w takiem razie certyfikat z nauczania mogę Ci wystawić :)
Oliwko, w takim razie zakasaj rękawy i za lepienie się bierz :)
Olu, pierogi to już z Twoimi dwoma Córami starszymi możesz spokojnie lepić :)
Atinko, dzięki wielkie i zapraszam :)
Haniu-Kasiu, o tak! o tak!
Olciaky, było i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie :)
I ja się wałkami zachwycałam :)
Michu, i ja Ci ślę uściski cieplutkie i mam nadzieję, że nie raz jeszcze będziemy takie spotkania mieć :)
Smaczny, bo przecież Stolica obfituje w smakoszy :)
Goh, uwielbiam drożdżowe pierogi, głównie za ich wszechstronność - czy to w domu czy na pikniku czy na spacerze lub w pracy :)
Agatko, i smakowicie spałaś :)
Biedrono, no od rana to się nie da, bo najpierw trzeba je ulepić :)
Karolinko, no, z falbanki na empanadach dumna jestem okrutnie :) Wspaniale się z Tobą bawiłam i czekam na kolejne okazje :)
Karolino, poza samym zajadaniem, to chyba właśnie te falbanki to największa uciecha :)
Oczko, a widziałam moja Panno, pięknie i smakowicie się prezentowały :)
Karolu, węszyć nie potrzeba, wystarczy wpaść i z nami smakołyki tworzyć :)
Prześlij komentarz