Pokazywanie postów oznaczonych etykietą orzechowy_tydzień_2008. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą orzechowy_tydzień_2008. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 listopada 2008

Wyobraźnia - trufle i wafle.


Przyznaję się na każdym kroku - jestem łasuchem. Uwielbiam gotowanie, kocham patrzeć na twarze tych, którzy jedzą moje potrawy. Czasem w życiu jest niespokojnie, czasem zdarzają się różne katastrofy, ale przyjemność jaka płynie od odbiorców moich kuchennych starań jest niezastąpionym lekarstwem.

Najzabawniej jest jednak, gdy jakiś wypieszczony przepis, wypróbowany już wiele razy, nagle odmawia posłuszeństwa i zmusza umysł do szybkiej pracy nad pytaniem "Co tu zrobić z tym co powinno mieś konsystencję stałą, a płynie przez palce?" Dzisiejszego dnia właśnie taka zabawa mnie spotkała.

Trufle, słodkie kuleczki, zwykle zrobione z czekolady są przepysznym grzeszkiem, choć bardzo rzadko widzianym w mojej kuchni. Takie łakocie musiały się pojawić, gdy Ela ogłosiła Orzechowy Tydzień. Czekolada, orzechy, kawa ... czy czegoś jeszcze może być potrzeba? Tak, wspaniałych towarzyszy rozkosznych grzeszków, zajadanych to tu to tam.

Niestety moje trufle zupełnie odmówiły nabrania konsystencji stałej, uparcie pozostając w płynnej. Nic dziwnego. Moja kuchnia przemieniła się dzisiaj w piekarnię, najpierw pszenne bułeczki Liski, potem bialys z Weekendowej Piekarni i mój salon połączony z aneksem kuchennym przerodził się w saunę.

Niezrażona jednak drobnym niepowodzeniem sięgnęłam po składnik ratunkowy - wafle i zamiast trufli już po chwili miałam pyszny torcik Pischingera. Smakowite wspomnienie dzieciństwa, a jednocześnie triumf wyobraźni i inwencji wiedeńskiego cukiernika, Oskara Pischingera. Szybki deser, dobry gdy zaskoczą nas goście, lub gdy zdarzy się jakaś truflowa katastrofa. Dla wszystkich, którzy lubią wafle, orzechy i kawę, akurat na celebrację zakończenia Orzechowego Tygodnia.


Orzechowo-kawowe trufle

Składniki:
30 dag orzechów włoskich
5 dag czekolady (ja użyłam gorzkiej z dodatkiem skórki pomarańczowej)
3 dag cukru pudru
5 dag masła
1 filiżanka bardzo mocnego espresso
opcjonalnie: orzechy (mogą być np. kandyzowane kasztany lub inne, delikatnie podgotowane dla zmiękczenia orzechy) lub kandyzowane owoce do nadziewania
do posypania: kakao, cukier puder, wiórki kokosowe, posiekane orzechy

Przygotowanie: Większość orzechów zmieliłam na drobny proszek, a trochę posiekałam bardzo drobno. Czekoladę i masło rozpuściłam w kąpieli wodnej. Mieszając czekoladę dodałam orzechy i przesiany cukier puder, a po wymieszaniu dolewałam kawę cienkim strumieniem. Ucierałam aż do uzyskania gładkiej masy. Schłodziłam masę w lodówce. Potem powinno się masę formować zimnymi dłońmi, nadziewać i obtaczać. Dobrze jest trufle później znów włożyć do lodówki n ok. 30 minut.

Torcik Pischingera

Składniki:
masa na trufle jak wyżej
100 g roztopionego masła
50 g roztopionej czekolady
wafle

Przygotowanie: W kąpieli wodnej roztopiłam masło i czekoladę i połączyłam z w/w masą na trufle. Wafle przekładałam warstwą masy orzechowo-czekoladowej, a następnie całość schłodziłam w lodówce. Normalnie wystarczy 1 godzina, ale ja potrzymałam je do popołudnia, gdy już temperatura w kuchni spadła. Torcik można polać polewą i podać na stół w całości. Ja pozostawiłam bez polewy (choć tyle zrobiłam dla swoich bioderek) i pokroiłam na batoniki.

Smacznego.



sobota, 15 listopada 2008

W rolach głównych: kasztan i pesto.


Jak już pisałam, kasztan to moje odkrycie tego roku i wyszukuję wszelkie możliwości jego zastosowania. Tak właśnie powstało pesto z kasztanowo-żurawinowym sosem. Pełen lata sos z bazylii w połączeniu z typowo jesiennymi składnikami, jak kasztany i żurawina stał się kombinacją pór roku na talerzu.

Słono-gorzkawy sos pesto, tym razem zrobiony z dodatkiem rukoli i orzechów włoskich, zagrał razem z kwaśno-słodkim sosem kasztanowo-żurawinowym, dając nie tylko przypomnienie lata na progu zimy, ale przede wszystkim łącząc wszystkie rodzaje smaków i wiele kolorów dla przyjemności podniebienia i wzroku.

Danie to wpisuje się do mojej pamięci i pewnie jeszcze kiedyś je odtworzę - może następnym razem odważniej przyprawiając żurawiny z kasztanami bardziej korzennymi przyprawami lub dając kropelkę czegoś mocniejszego. Kto wie co przyjdzie mi do głowy w przyszłości.


Pesto

Składniki:
1 szklanka bazylii (+ opcjonalnie niewielki dodatek rukoli)
2 łyżki orzechów włoskich (oryginalnie powinny być piniole)
3 łyżki startego parmezanu
4 łyżki oliwy
czosnek (ilość ząbków do smaku)
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie: Jak widać, moje pesto to sos na 1-2-3-4, z ewentualnymi dodatkami. W blenderze pulsacyjnie zmiksowałam wszystkie składniki. W tej postaci jem pesto z samym makaronem lub używam jako marynaty do mięsa, warzyw czy tofu. Tym razem zamarynowałam tak polędwiczki wieprzowe, które po usmażeniu były wspaniałe wraz z penne z sosem kasztanowo-żurawinowym.


Sos kasztanowo-żurawinowy

Składniki:
150 g kasztanów pieczonych
100 g żurawiny
4-6 łyżek cukru brązowego
1/3 szklanki soku z pomarańczy
1 łyżka oliwy
gałka muszkatołowa
1/4 łyżeczki startego imbiru
sól i pieprz
ugotowany makaron

Przygotowanie: Żurawinę zalałam sokiem z pomarańczy, cukrem i oliwą i gotowałam na małym ogniu przez ok. 25 minut aż zmiękła i popękała. Można ją rozgnieść, ja jednak pozostawiłam ją całą. Dodałam pokrojone kasztany i przyprawy. Gotowałam wszystko razem ok. 10 minut. Połączyłam z makaronem. Tym razem z penne, ale można łączyć z dowolnym. Podałam z polędwiczkami w pesto i pomidorkami.

Smacznego.



piątek, 14 listopada 2008

Orzechowy czar w maślanych ślimaczkach.


Kiedy nie ma czasu, a goście tuż tuż
Kiedy nie ma siły, a chęć na już już ...

Właśnie takie są te ciasteczka. Wystarczy ciasto francuskie, zmiksowane z cukrem i cynamonem orzechy, trochę masła i w całym domu taki zapach, że ślinka leci. Orzechowe ślimaczki są smaczne, chrupiące i lekkie, choć zupełnie nie dla trzymających dietę. Moje wprawdzie nie wyszły tak równe jak bym chciała, ale cały w tym urok domowego pieczenia. Czasem wyjdzie mniejsze, czasem większe, czasem grubsze, a innym razem cieńsze, zawsze jednak pyszne i na weekendową kawę i na wieczorne grzeszki.

"Palmierki" orzechowe

Składniki:
1 szklanka prażonych orzechów (ja użyłam orzechów włoskich i migdałów)
3 kopiaste łyżki wiórków kokosowych
1/2 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu
1 opakowanie ciasta francuskiego
100 g masła, stopionego
cukier

Przygotowanie: Orzechy, cukier i cynamon zmiksowałam pulsacyjnie. Ciasto rozwałkowałam na grubość ok. 0,5 cm w płatach o wielkości 20x10 cm. Smarowałam płaty roztopionym masłem i wysypywałam mieszanką orzechową. Zwijałam wzdłuż dłuższego boku, zostawiając na końcu trochę ciasta bez nadzienia, by je skleić, przy użyciu masła. Ruloniki smarowałam masłem i kroiłam na ok. 0,5-1 cm krążki. Powinnam obtoczyć je w cukrze i tak układać na blasze, wyłożonej pergaminem (odstępy przynajmniej 3-5 cm), ale ja podarowałam już sobie takie wykończenie, gdyż ciasteczka i tak są bardzo słodkie. Piekłam w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni Celsiusa przez 10 minut, a potem przełożyłam wszystkie ciasteczka na drugą stronę i piekłam do zrumienienia na drugiej stronie (też ok. 10 minut). Po ostudzeniu, te palmierki, które nie wylądowały w brzuszkach, powędrowały do zamkniętego pojemnika.

Przepis zaczęrpnęłam z programu mojej słodkościowej inspiracji, Anny Olson. Ona wprawdzie robiła duże palmiery zawijając masę orzechową od razu w całe ciasto rozwałkowane na znacznie większe rozmiary (choć też o grubości 0,5 cm). Ja chciałam uzyskać małe ciasteczka, takie na jeden duży kęs, dlatego zdecydowałam się na zawijanie je w małe płaty.

Smacznego.

czwartek, 13 listopada 2008

Indyjski deser.


Jeden z moich ulubionych deserów. Jak już kiedyś pisałam jestem strasznym łasuchem. Słodkości mogłabym jeść na śniadanie, obiad i kolację. Niestety i stety muszę pilnować wagi, by moje kolanka znów nie postanowiły mi dopiec. Ten deser jednak mogę jeść w ilościach prawie dowolnych. Jogurt i orzechy, najlepiej pistacje i migdały, delikatny aromat róży i barwa szafranu, dopełnione kardamonem i mango zabierają mnie na kulinarną wycieczkę do Indii.

Lubię indyjskie desery. Już prezentowałam kardamonowe lody, a teraz nadszedł czas na shrikhand. Potrawa tradycyjnie podawana na weselach w zachodnich Indiach lub jako składnik wegetariańskiej uczty, thali. Shrikhand jako deser, może być również podawany w wersji zwanej Amrakhand - wymieszany z puree z mango. Ja jednak wolę, jak ten owoc uzupełnia, ale nie dominuje smaku doprawionego jogurtu. Czasem też dodaję inne egzotyczne owoce, jak dzisiejsza persymona czy inaczej sharon.

Choć nie jestem ekspertką od dań z tej części świata, jednak każdy kolejny deser jaki odkrywam, jest wspaniałą ucztą dla mojego - i nie tylko mojego - podniebienia. Więc i podczas Orzechowego Tygodnia Eli nie mogło zabraknąć mojego łakocia.


Shrikhand z mango
(4 porcje)

Składniki:
1/2 persymony, pokrojonej w plasterki
1 mango, pokrojone w kostkę
3 łyżki wody różanej
szczypta szafranu
3 szklanki jogurtu greckiego lub bałkańskiego (lub zwykły odsączony z wody)
3 łyżki cukru pudru (można dodać nawet do 1/2 szklanki, w zależności od upodobań i kwaskowatości jogurtu)
1 1/2 łyżeczki świeżo startego kardamonu
1/2 szklanki orzechów pistacjowych
garść migdałów w płatkach

Przygotowanie: Mango obrałam i można je pokroić na 2 sposoby: w kostkę lub cienkie plastry. Gdy jest gorący dzień albo gdy shrikhand jest dodatkiem do ostrego dania, mango można zamrozić przez godzinę w zamrażalniku. W tym czasie namoczyłam szafran w wodzie różanej. Posiekałam orzechy pistacjowe z grubsza, a płatki migdałów na drobne słupki. Kardamon delikatnie utłukłam w moździerzu, by pozbyć się łupinek i następnie same ziarna utłukłam na proszek. Jogurt z cukrem wymieszałam, aż cukier się rozpuścił i dolałam różaną wodę z szafranem i kardamon oraz dorzuciłam orzechy. Całość wymieszałam. Podawałam w szklanych pucharkach na przemian wlewając jogurt i wkładając mango. Udekorowałam mango, persymoną oraz orzechami.

Smacznego.



Kaczka dziwaczka.


"Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki (...)"
Jan Brzechwa

Na szczęście moja kaczka nie zamieniła się w królika w buraczkach, ale w pyszny gulasz o pomarańczowo-granatowym aromacie i przyjemnie chrupiącymi orzechami włoskimi. Lubię smak kaczki, choć rzadko ją jadam w obawie o nadmiarowe centymetry w bioderkach. W takim jednak wydaniu ten ptaszek jest całkiem odchudzony, a wciąż zachowuje swoisty i wyrazisty smak, wzbogacony dodatkowo owocami i orzechami. Pewnie niektórych może zdziwić mała ilość przypraw (tylko kumin), jednakże charakterystyczne smaki składników tego dania zapewniają doskonałe doprawienie.

Choć nie mam zdjęcia, ale na talerzu z dyniowymi gnocchi, udekorowane surowymi pestkami granatu i szczypiorkiem wyglądało obłędnie, smakowało ... sami spróbujcie. Warto!


Kaczka w orzechowo-owocowym sosie

Składniki:
40 dag kaczych piersi, oczyszczonych ze skóry i pokrojonych w paski
1 średnia cebula, posiekana
1 duża szalotka, posiekana
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżeczka sproszkowanego kminu rzymskiego
1 1/2 szklanki bulionu
1 czubata łyżka konfitury z pomarańczy
1 łyżeczka starego świeżego imbiru
15 dag siekanych orzechów włoskich
2-3 granaty, same pestki
4 łyżki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
szczypiorek do dekoracji

Przygotowanie: Cebulę i szalotkę zeszkliłam na oliwie z oliwek. Dorzuciłam kaczkę i poczekałam aż mięso wchłonęło wszystkie soki. Po ok. 7 minutach wsypałam kmin, orzechy, konfiturę, imbir i wlałam bulion. Na małym ogniu gotowałam ok. 20 minut i dorzuciłam pestki granatu oraz sok z pomarańczy. Gotowałam jeszcze kilka minut. Podawałam z dyniowymi gnocchi, udekorowane surowymi pestkami granatu i szczypiorkiem.

Doskonałe danie również z puree z batatów i marchewki lub z ziemniaczanym puree z dodatkiem pieczonego czosnku i utartych w moździerzu orzechów.

Smacznego.



środa, 12 listopada 2008

Kurczak po chińsku.


Nie znam się na kuchni chińskiej ani na jej filozofii, choć zawsze gdy o niej słucham jestem nią zafascynowana. W moim gotowaniu jednak kuchnia chińska (czy azjatycka w ogóle) to po prostu inspiracja. Egzotyczne dodatki, sosy i kombinacje zamieniają się w coś co dla mojego podniebienia smakuje Chinami. Kiedy wyjmuję woka, wymyślam połączenia azjatyckich sosów przyprawowych czuję się jak czarodziejka albo odkrywczyni nieznanych terenów.

Dzisiaj w moim woku powstał całkiem zwyczajnie brzmiący kurczak z nerkowcem, ale w smaku ... symfonia. Połączenia konsystencji - miękki i soczysty kurczak oraz chrupkie orzechy, połączenia smaków - ostry, słodki, słony i kwaśny, to jest moja kuchnia chińska. Czy oryginalna? Na pewno nie, ale bardzo smaczna.


Kurczak z orzechami nerkowca

Składniki:
1 łyżka oleju arachidowego
2 cm imbir, posiekany w słupki
1 ząbek czosnku, pokrojony w płatki
1 cała pierś kurczaka, pokrojona w paseczki
szczypta brązowego cukru
duża garść orzechów nerkowca
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka słodkiego wina ryżowego
1 łyżka sosu chilli (słodki lub pikantny zależnie od upodobań)
1 łyżeczka sosu rybnego
sok z 1 limonki
1 duża marchewka, pokrojona w słupki
posiekane czerwone chilli
garść pokrojonej dymki
duża garść kiełków (ok. 1/2 średniej tacki)
makaron gryczany, nitki
olej sezamowy (do smaku)
szczypiorek do dekoracji

Przygotowanie: Przygotować wszystkie składniki, gdyż jak zacznie się smażenie w woku nie będzie już na to czasu. Ugotować makaron gryczany i pozostawić go w cieple, lub po prostu pod przykryciem. Do nagrzanego woka (duży ogień) wlałam olej i podsmażyłam na złoto czosnek i imbir. Po ok. 1-2 minutach wyjęłam czosnek i imbir i wrzuciłam kurczaka ze szczyptą brązowego cukru. Obsmażyłam ze wszystkich stron i po ok. 2-3 minutach dodałam orzechy nerkowca. Po 2 minutach smażenia dodałam sos sojowy, wino ryżowe, sos chili i sos rybny oraz sok z limonki wraz z marchewką, chili i dymką. Smażyłam ok 3-5 minut i na koniec dodałam podsmażony wcześniej czosnek i imbir oraz kiełki, a po 1 minucie dorzuciłam makaron i kilka kropel oleju sezamowego. Po chwili zdjęłam wszystko z ognia, udekorowałam szczypiorkiem.

Smacznego.



wtorek, 11 listopada 2008

Murzynek.


Kakao, kakao i jeszcze raz kakao. Murzynek z zabójczą ilością kakao, ogromną garścią orzechów i już nic więcej nie trzeba. Wilgotne, ale wciąż lekkie ciasto, delikatnie chrupiące dzięki orzechom jest pysznym deserem, akurat na Orzechowy Tydzień.


Murzynek

Składniki:
1 1/2 szklanki cukru
6 łyżek gorzkiego kakao
1/2 kg mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
100 g masła
2 szklanki mleka
3/4 szklanki orzechów włoskich
1/2 szklanki rodzynek
1/3 szklanki żurawin suszonych

Przygotowanie: Mikserem wymieszałam suche składniki i dodałam pokrojone w kostkę, miękkie masło oraz mleko. Po połączeniu wszystkich składników dodałam orzechy, rodzynki i żurawiny i równomiernie rozmieszałam. Przelałam do natłuszczonej i wysypanej kakao tortownicy o średnicy 24 cm i piekłam przez 50-60 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni Celsiusa. Po ostudzeniu posypałam 1 łyżką cukru pudru. Można też polać polewą czekoladową, ale ciasto jest dosyć słodkie, więc trzeba uważać by nie przesłodzić tego deseru.

Smacznego.



poniedziałek, 10 listopada 2008

Kasztanowe babeczki.


Z okazji Orzechowego Tygodnia tym razem pojawiły się babeczki. Jabłko i kasztan, uzupełniające się smaki, dziś połączyły się w cieście na muffinki. Cukier trzcinowy z melasami i pełnoziarnista mąka sprawiły, że zamiast lekkich jak piórko muffinek, z piekarnika wyjęłam obłędne babeczki o ciężkim i wilgotnym miąższu. Kontrastujące smaki - słodkie jabłko i lekko słone kasztany z solą morską - doskonale nadały się na podwieczorek, z kubkiem kawy z mlekiem.


Babeczki kasztanowo-jabłkowe

Składniki:
1 jajko
1/2 szklanki mleka
60 ml oleju roślinnego/oliwy
150 g kasztanów z solą morską, posiekanych
1 duże jabłko, pokrojone w kosteczkę
2 szklanki mąki pełnoziarnistej
1/2 szklanki cukru trzcinowego z melasami
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczka soli

Przygotowanie: Nasmarowałam foremkę na muffinki. Jajko ubiłam, wymieszałam z mlekiem i olejem. Połączyłam z jabłkiem i kasztanami. Dodałam cukier, mąkę, proszek do pieczenia i sól. Wymieszałam do połączenia składników i wyłożyłam do foremek. Piekłam w nagrzanym do 200 stopni Celsiusa przez 25 minut.

Smacznego.



Orzech i doskonałe połaczenie.


Dziś z okazji Orzechowego Tygodnia na moim południowym stole pojawił się szybki i smaczny lunch - sałatka o wyrazistych smakach, połączonych dressingiem o serowo-orzechowym aromacie. Krucha cykoria o gorzkawym smaku, złagodzona została słodką gruszką, a razem dopełnione idealną parą - wyrazistym serem niebieskim i uprażonymi orzechami włoskimi. Wszystkie te smaki na talerzu połączone zostały kremowym dressingiem na bazie niebieskiego sera i oleju orzechowego.


Sałatka z cykorii, gruszek i orzechów włoskich
(2 porcje)

Składniki:
1 duża cykoria
1 duża gruszka
50-100 g sera niebieskiego
1/2 szklanki orzechów włoskich, uprażonych

Dressing:
(mały słoiczek)
50 g sera niebieskiego
2 łyżki octu z jabłek
1 łyżka soku z cytryny
6 łyżek oleju z orzeszków ziemnych
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie: Zmiksowałam wszystkie składniki dressingu, do uzyskania konsystencji emulsji. Liście cykorii ułożyłam na talerzach, na nich pokrojoną w plasterki gruszkę i pokruszony ser. Na wierzchu posypałam grupo pokrojonymi, uprażonymi orzechami i polałam dressingiem.

Smacznego.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...